46

Latest post of the previous page:

Andrzej Pilipiuk pisze: Papier da presiż. I to jeszcze przez długie lata. Bo... Książkę papierową trzeba wydrukować. To wymaga kasy na druk i to widać w cenie na półce. To logistyka, druk dystrybucja. Kosztowna ale to jednocześnie gwarancja pewnej minimalnej jakości.

Ktoś dał kasę by książka w efekcie znalazła się w księgarni.
e-booka można stworzyć za darmo i puścić w sieci za kompletnie psie pieniądze.

ergo: powstaje nisza dla firm krzaków wydających grafomanów. Zero gwarancji jakości
Właśnie - wydawanie książek jest czynnością dosyć skomplikowaną i tylko wybrani zostają tymi szczęśliwcami ;)

Kurde, co ja właściwie plotę...? Ech...^^
Każdego ranka, każdej nocy
Dla męki ktoś na świat przychodzi.
Jedni się rodzą dla radości,
Inni dla nocy i ciemności.

Wieczność kocha dzieła czasu.


– William Blake

47
Serena pisze:Kurde, co ja właściwie plotę...? Ech...^^
To co zwykle - nabijasz posta. :)

Jak ja teraz. :D
Andrzej Pilipiuk pisze:które są traktowane jako wiarygodne źródło informacji?
Papierowe, ale to akurat zaczyna się odwracać. Murdoch przerzuca swój interes do netu z niezłym skutkiem.

Zresztą z tymi ebookami to jakiś temat zastępczy jak dla mnie. Najpierw niech jeden z drugim napisze coś sensownego (nie mówię do "fioletowych") a potem niech się zastanawia co i jak wydać. No chyba, że chcecie się zabrać za interesy, to jeszcze rozumiem.
Leniwiec Literacki
Hikikomori

48
Andrzej Pilipiuk pisze:
orinoco pisze: Wy znacie realia branży... tradycyjnej. .
innej chwilowo nie ma - nieprawdaż?
Bardzo mnie to cieszy.
człowieku - nie masz pieniędzy to co chcesz inwestować?
Nie sądzisz, że posuwasz się za daleko? Może proszę, bez wycieczek do stanu mojego konta, OK? Chcę od Ciebie coś kupić, że tak to Cię interesuje? Boli Cię coś, kompleksy?
bo nie mam wątpliwości, że ebooki to przyszłość. .
być może.
ale raczej jeszcze nie w tej dekadzie.
W tej czy w następnej, co za różnica. Ale IMHO w tej. Gdybym był pamiętliwy, przypomniałbym Ci to za lat pięć.
Wtykam kije w mrowiska. Solidnie i tanio.

50
Navajero pisze:
orinoco pisze:Protest ze strony Wielkiej Trójcy (Navajero - Naturszczyk - Pilipiuk) wskazuje, że mogę mieć rację.
Primo - nie przypominam sobie, abym jakoś specjalnie oprotestował Twój pomysł, wskazałem jedynie na wagę redakcji w procesie "produkcyjnym" książki.
No, tak. Ale miałeś zastrzeżenia. Teraz je rozwinąłeś, przynajmniej zrobiłeś to rzeczowo, zamiast jak A.P. przypiąć się do ilości zer na moim koncie.
Twoje uwagi uważam za istotne, w gruncie rzeczy tego chciałem zaczynając ten wątek. Wezmę je pod rozwagę.
Wtykam kije w mrowiska. Solidnie i tanio.

51
Serena pisze:No to już - dajesz.
A może jakieś "proszę"?

Dla ciebie przeznaczone są fragmenty numer 4, 5, 11 (trochę pokreślony ołówkiem, to ci ułatwi pracę), 14 i 15.

http://www.megaupload.com/?d=RCEAI6ML - 1,5 MB

Ale ciąg dalszy w innym temacie (załóż jakiś), bo tu zrobi się offtop. Czekam na rezultaty twojej pracy.
Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale użycz mi, Panie, chwalebnego uczucia, że czasem mogę się mylić.

52
iska36 pisze:a ja wychodzę z założenia, że e-booki nie wyprą z rynku tradycyjnej książki. I według mnie nie jest to kwestia postępu bynajmniej. Znam wielu młodych ludzi, którzy wolą jednak chwycić oburącz porządną książkę, a jak mówi mój 20-letni siostrzeniec, na telefonie to on może sobie smsy poczytać a książka musi jednak w rękach zaszeleścić.
Myślę, że nie jest to odosobniona opinia.
Też myślę, że rzeczywiście nie jest. Ale zwrócę Ci uwagę na jeden przykład, można się doszukać analogii - płyty winylowe i CD. Długo trwało zanim te pierwsze zostały wyparte z rynku niemal doszczętnie? Ile lat minęło między premierą CD a zdobyciem przez nie 50% rynku?
Chciałbym jeszcze zwrócić uwagę, że było to kilkadziesiąt lat temu, a tempo wprowadzania nowinek stale się zwiększa.
Największą barierą będzie oczywiście ludzka mentalność, to zmienia się najwolniej. Ale mówimy tu o mentalności naszej. Co możemy powiedzieć o mentalności dzisiejszych 10-latków? Oni wkrótce też zaczną samodzielnie czytać, założymy się, papierowe czy elektroniczne? Za pięć lat jakaś forma czytnika będzie powszechna jak dziś komórka. Ktoś ma wątpliwości po co sięgnie dzisiejszy 10-latek? Dzieciaki są ciekawe nowinek, zżywają się z nimi o niebo szybciej niż my.
O los ebooków jestem spokojny. Nie jestem wcale ich entuzjastą, też wyżej cenię papier, ale staram się być też realistą.
Wtykam kije w mrowiska. Solidnie i tanio.

53
orinoco pisze:Oni wkrótce też zaczną samodzielnie czytać, założymy się, papierowe czy elektroniczne? Za pięć lat jakaś forma czytnika będzie powszechna jak dziś komórka.
Zgadza sie oni chłoną wszystko co nowe. Myślę, że oni jednak z czasem darują sobie czytniki również choćby dlatego, że oczy zdecydowanie szybciej się męczą a młodzi i piękni okularów nie lubią a na soczewki nie wszyscy mogą sobie pozwolić.
http://atl-niekadyjestrainmanem.blogspot.com/

54
Andrzej Pilipiuk pisze:Papier da presiż. I to jeszcze przez długie lata. Bo... Książkę papierową trzeba wydrukować. To wymaga kasy na druk i to widać w cenie na półce. To logistyka, druk dystrybucja. Kosztowna ale to jednocześnie gwarancja pewnej minimalnej jakości.
Ktoś dał kasę by książka w efekcie znalazła się w księgarni.
e-booka można stworzyć za darmo i puścić w sieci za kompletnie psie pieniądze.
No i tu dajesz dowód, że nie masz bladego pojęcia o tym. Kasa na druk? Wydanie papierowej książki uważasz za kosztowne? Co Ty wiesz o kosztach....
Słyszałeś kiedyś o DRM? Słyszałeś o Adobe Content Server? Wiesz jak to działa? I na koniec - wiesz ile to kosztuje?
Usłyszałeś kiedyś o PDF i sądzisz, że to ebook. Wydanie jako PDF i puszczenie tego w sieć uważasz za alternatywę dla papieru? Kto na tym zarobi? Nikt, to już szybciej można zarobić opowiadając swoją sagę na dworcu kolejowym we Włoszczowej.

[ Dodano: Czw 12 Sie, 2010 ]
iska36 pisze:
orinoco pisze:Oni wkrótce też zaczną samodzielnie czytać, założymy się, papierowe czy elektroniczne? Za pięć lat jakaś forma czytnika będzie powszechna jak dziś komórka.
Zgadza sie oni chłoną wszystko co nowe. Myślę, że oni jednak z czasem darują sobie czytniki również choćby dlatego, że oczy zdecydowanie szybciej się męczą a młodzi i piękni okularów nie lubią a na soczewki nie wszyscy mogą sobie pozwolić.
Daruj, ale czy Ty wróciłaś z przyszłości? Wiesz jaki to będzie za 5 lat? Mam wrażenie, że nieodparcie utożsamiasz pojęcie "czytnik" z komputerowym monitorem lub komórką. To nie to samo. Technologia e-ink to zupełnie inne wrażenia, nie świeci własnym światłem, lecz je odbija, zupełnie jak książka papierowa. Mogłaś się z tym nie spotkać, jest jeszcze mało popularne, ale wierz mi, efekt rozwala. Co będzie za pięć lat? Dziś to tak naprawdę wciąż jest prototyp z technologicznego punktu widzenia. To odpowiednik komórki sprzed 10 lat. Porównaj taką ze współczesnymi.
Wtykam kije w mrowiska. Solidnie i tanio.

55
Niewiele ich czytałem ale do gruntownej redakcji nadają się WSZYSTKIE do których zajrzałem.

Przez 10 lat udzielałem ludziom wskazówek przez sieć. W tym czasie dostałem minimum 500 różnych tekstów. Wśród nich nie było ŻADNEGO "bezbłędnego". Sorry.
Być może. Ale czy wszystkie były zupełnie nieczytelne z tego właśnie powodu? Czy występujące w nich błędy uniemożliwiały właściwy odbiór? A może jednak część przynajmniej miała błędy zupełnie nieistotne? Błędy, które od razu urażą odczucia estetyczne zawodowego redaktora, specjalisty polonistyki, pasjonata ich wyłapywania, ale które równie dobrze mogłyby zostać zlane ciepłym moczem przez niepozbawionego dystansu odbiorcę? Błędy, które może nawet momentami drażnią, ale nie na tyle, by kupujący książkę chciał wydawać za ich brak 10 zł więcej?
Tak działa wiele zamkniętych branż. Jest grupa specjalistów, która narzuca wymagania, po to, by mogła je za pieniądze spełniać. To niemal jak sekta. Traci na tym mniej wymagający czytelnik, a przecież takich też nie brakuje.

Oczywiście porównanie z sektą to kolorowa przesada. :)
Ale faktem jest, że mamy na rynku do czynienia ze swoistą fetyszyzacją książki jako przedmiotu. Dla współczesnych mniej się liczy treść książki, a bardziej jej prezencja na półce, kolorystyka, jakość papieru, druku i także ta właśnie "redakcja" (na głębszym poziomie także z interpunkcją, ortografią, itp.). Największym skutkiem ubocznym procesu jest oczywiście ta degradacja treści (nie ważne co, byle ładnie opakowane), ale także czynnik ekonomiczny. To ze względu na te wszystkie estetyczne dodatki (które z dodatków przepoczwarzyły się w esencję) książki we wszystkich Empikach, Merlinach itp. są tak kurewsko drogie.
A przecież nic nie stoi na przeszkodzie, żeby przynajmniej część książek drukować na papierze gazetowym, szarym, bez okładki, bez gruntownej, a jedynie z pobieżną korektą...
Może pora zrewidować pogląd na książkę i jednak patrzeć na treść, a nie na papier?
Dostojewski skserowany i spinaczem biurowym spięty, będzie i tak cenniejszy niż złotem inkrustowany Pilipiuk (przykład taki), a o ileż tańszy jako towar...

Szkoda, że nie wpadłem na to z 15-20 lat temu, bo teraz to się i tak zdezaktualizuje przez wspomniane ebooki. Tzn. myślę, że takie wydawnictwo działające maksymalnie po kosztach mogłoby jeszcze przetrwać z 2-3 lata, więc to ostatni dzwonek.
- Nie skazują małych dziewczynek na krzesło elektryczne, prawda?
- Jak to nie? Mają tam takie małe niebieskie krzesełka dla małych chłopców... i takie małe różowe dla dziewczynek.

56
orinoco pisze:Daruj, ale czy Ty wróciłaś z przyszłości? Wiesz jaki to będzie za 5 lat? Mam wrażenie, że nieodparcie utożsamiasz pojęcie "czytnik" z komputerowym monitorem lub komórką. To nie to samo. Technologia e-ink to zupełnie inne wrażenia, nie świeci własnym światłem, lecz je odbija, zupełnie jak książka papierowa. Mogłaś się z tym nie spotkać, jest jeszcze mało popularne, ale wierz mi, efekt rozwala. Co będzie za pięć lat? Dziś to tak naprawdę wciąż jest prototyp z technologicznego punktu widzenia. To odpowiednik komórki sprzed 10 lat. Porównaj taką ze współczesnymi.
Rewolucjonistów, tobie podobnym, było tu i na innych forach bez liku - krzyczeli, pisali, znikali. Ty też znikniesz, gdy zrozumiesz, że FANTAZJUJESZ a swoje "wydawnictwo" tworzysz tylko głowie, nie mając pojęcia o procesie wydawniczym i newralgicznych punktach sprzedaży książki, takich jak choćby dystrybucja, diabelnie ważna dla autora, który nie chce zniknąć zanim się na dobre pojawi.

Co do komórek i czytników a przytoczonych telefonów. 7 lat temu zanabyłem nowiuśką motorolę, z kolorowym wyświetlaczem, internetem, aparatem 2 mega pixela i innymi cudeńkami, które teraz są powszechne, a telefony kosztuję tyle samo i nic w tej kwestii się nie zmieniło, poza kształtem lub ewentualnie dłuższym czasem pracy baterii. Czytniki za 5 lat nie będą popularne, może dopiero za 10, ale i nie w takiej ilości, aby ktokolwiek czerpał z tego ogromne zyski - to będzie inwestycja długofalowa, podobna do tej, którą wyczyniali producenci płyt DVD na polskim rynku, ale - o ile DVD było wyznacznikiem jakości - to czytanie z ekranu (twardego przecież) jest mało ergonomiczne, niezalecane przez okulistów, a do tego w tym przypadku drogie. Owszem, przewiduje się, że za 5 lat w hAmeryce Washington Post będzie wydawany na micro-sd czy podobnym nośniku i każdy hAmerykanin będzie posiadał e-paper (takie miękkie coś oledowe - nie pamiętam jak to się zwie), ale zanim to się tam upowszechni, to u nas minie kolejne 5 lat. I nie trzeba być futurologiem, aby dostrzec jak sceptycznie podchodzą firmy w Polsce do super-nowinek technicznych, a tym bardziej jak podchodzą do tego sami Polacy. Biorę pod uwagę także sam fakt ceny czytnika, i nie tej, którą zapłaci użytkownik, ale wówczas gdy ktoś go zwinie, i trzeba będzie kupić nowy, już nie w promocji za złotówkę - to także odstraszy wielu nabywców. To, i wiele innych czynników przemawia za tym, że czytanie z "liścia" jest na razie mrzonką przez długie lata. Gdy czytam tak huczne zapowiedzi i głosy oburzenia, jak twoje, przypomina mi się program SONDA z 1988 roku, w którym oznajmiono, że już za 15 lat roboty będą w każdym domu, oraz nie tak dawny, bo z 2005 program na Discovery Sience, mówiący to samo, tylko że podawali nieco mniejszą datę, bo "jedynie" 10 lat.

Porywasz się z motyką na słońce, ale to twoja sprawa. Jeśli to wyjdzie, a daj ci Boże, to szkoda mi tylko autorów, którzy wdepną w takie coś. Przy twojej inicjatywie i tym, jak to wszystko opisałeś, drukowane książki będą jawić się jako w zupełnie nowej jakości, i sam stworzysz przepaść bez mostów.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

57
orinoco pisze:Nie sądzisz, że posuwasz się za daleko? Może proszę, bez wycieczek do stanu mojego konta, OK?
ok nic już nie mówię - ale to Ty zaczynasz od obietnic zaoszczędzenia na tym na czym nie wolno oszczędzać ;) i jeszcze twierdzisz że masz o czymś pojęcie choć nie masz ;)
trochę to rozpaczliwie wygląda ;)

o kosztach druku też nie masz specjalnie pojęcia ;)

*

Sorry - przejrzyj sobie historię tego forum. I zaglądnij koniecznie też na Portal-pisarski i tam też przeglądnij sobie historię forum.

I tu i tam regularnie pojawiają się młodzi gniewni jeszcze-nie-wydawcy.
Znajdziesz ze dwudziestu.

Wszyscy jesteście identyczni. Zaczynacie od buńczucznych zapewnień ze wydawcy wszystkich okradają i że wy zburzycie ten system "nędzy i wyzysku" za pomocą rewelacyjnie niskich kosztów druku, profesjonalną dystrybucją w sieci, umiecie promocją zrobić z każdego gwiazdę, będziecie wydawać e-booki. I oczywiście będzie z tego masa kasy.

te posty są niemal identyczne - różnią się trzeciorzędnymi szczególikami. poczytaj i porównaj ze swoimi. Nie wiem w jakim laboratorium Was klonują ;) a może uczycie się takiej mowy-trawy na kursach dla biznesmenów? Nie wnikam - stwierdzam jedynie podobieństwo.

Jak do tej pory z dziesiątków buńczucznych zapowiedzi nie wyszło nic. Statystycznie chociaż jeden taki młody-ambitny powinien cokolwiek zdziałać... Ale nic nie zdziałał żaden z Was. Czarna dziura panowie.

Przyszedłeś - rzuciłeś kilka ogólnikowych idei. Trochę sobie polemizowaliśmy. Za tydzień się nami zmęczysz i sobie pójdziesz. I na 99% nie usłyszymy o Tobie nigdy więcej...

58
orinoco pisze:
No i tu dajesz dowód, że nie masz bladego pojęcia o tym. Kasa na druk? Wydanie papierowej książki uważasz za kosztowne? Co Ty wiesz o kosztach....
[/quote]

ok.

chcemy wydać książkę w sensownym nakładzie powiedzmy 4 tyś szt w przyzwoitej szacie graficznej, na papierze który wytrzyma dłużej niż 3 lata i żeby się nie rozleciała po pierwszym czytaniu.

Druk? 4-5 zł/szt? Czyli za cały nakład 16-20 tyś zł. Oczywiście w necie roi się od zakamuflowanych milionerów ale dla mnie to jednak sporo kasy. Jeśli stać Cię by wywalić 16-20 tyś kompletnie w błoto, to gratuluję i zazdroszczę. Też chciałbym być tak bogaty...

59
Niestety muszę potwierdzić słowa Andrzeja - było tu już kilku przyszłych wydawców... Jedynie naszedebiuty.pl nie okazały się czczymi obietnicami, ale oni nie płacą autorom.

60
Andrzej Pilipiuk pisze:o kosztach druku też nie masz specjalnie pojęcia
Teraz przyczepiłeś się do kosztów druku. Skąd Ty czerpiesz taką wiedzę? Ciekaw jestem tego procesu myślowego, który pozwolił Ci tym razem wysnuć wniosek, że nie mam pojęcia o kosztach druku. Na czym się oparłeś, jakie dane wziąłeś pod uwagę, kto Ci ich dostarczył? Ja? Nie przypominam sobie bym choć zająknął się na ten temat. A może z fusów? Po kawie? Może za dużo jej pijesz, to szkodzi. Może wpływa dodatnio na płodność literacką, ale życie to nie teatr, tu liczą się fakty. A fakty są takie, że nie napisałem tu nic, co mogłoby dać choć cień przypuszczenia, czy wiem coś o kosztach druku czy nie.
Andrzej Pilipiuk pisze:Zaczynacie od buńczucznych zapewnień ze wydawcy wszystkich okradają i że wy zburzycie ten system "nędzy i wyzysku" za pomocą rewelacyjnie niskich kosztów druku, profesjonalną dystrybucją w sieci, umiecie promocją zrobić z każdego gwiazdę, będziecie wydawać e-booki. I oczywiście będzie z tego masa kasy.
Znów ponosi Cię zawodowa fantazja. Napisałem coś podobnego? Będziesz łaskaw znaleźć stosowny fragment?
Andrzej Pilipiuk pisze:Jak do tej pory z dziesiątków buńczucznych zapowiedzi nie wyszło nic.
Znów mnie pamięć zawodzi. Nie przypominam sobie żadnych zapowiedzi. Napisałem, że mam pomysł, opisałem go możliwie prosto i spytałem o opinię. Armageddonu nie wieściłem, królem się nie obwoływałem.
Andrzej Pilipiuk pisze:Statystycznie chociaż jeden taki młody-ambitny powinien cokolwiek zdziałać...
Ten "młody" to też z fusów? Widzisz, nawet tego nie chciało Ci się sprawdzić, piszesz bez zastanowienia, dośpiewujesz sobie melodię jak Ci się podoba. Taki młody to ja nie jestem, właściwie starszy od Ciebie, nie ukrywałem swojego wieku. To drobiazg, ale jeśli tak się przykładałeś do wszystkich poprzednich opinii, które byłeś łaskaw tu popełnić...
Andrzej Pilipiuk pisze:Przyszedłeś - rzuciłeś kilka ogólnikowych idei. Trochę sobie polemizowaliśmy. Za tydzień się nami zmęczysz i sobie pójdziesz.
Może pójdę wcześniej, polemika, zwłaszcza z Tobą, zaczyna wieść na manowce, nie lubię pyskówek, nie tego tu szukałem. To rzeczywiście męczy.

Szczęśliwie parę osób napisało co myśli o pomyśle i mimo, że nie zawsze były to opinie pozytywne, jestem Wam wdzięczny, bo były szczere i rzeczowe. Szkoda, że nie wszystkie, ale świat nie jest doskonały.

[ Dodano: Czw 12 Sie, 2010 ]
Martinius pisze:Co do komórek i czytników a przytoczonych telefonów.
Co do komórek i innych robotów, to chętnie bym podyskutował, ale raczej na innym forum. To była w zasadzie tylko dygresja, próba ilustracji, nie chciałbym by zaczęła żyć własnym życiem, więc dyskusji nie podejmę.
Za opinię podziękowałem już zbiorowo, mogę zrobić to jeszcze raz, indywidualnie - dziękuję.
I traktuję to całkiem serio, żadnego przekąsu. Jeśli ktoś nowy chciałby jeszcze coś dodać, wypowiedzieć się - chętnie się zapoznam, jeśli nie - wątek będę uważał za zamknięty.
Wtykam kije w mrowiska. Solidnie i tanio.

61
Nie będę się tu wypowiadało e-bookach,bo zrobiłem to w odpowiednim temacie dzis rano. Natomiast muszę wspomnieć,że wszyscy,którzy teraz mówią o nich dość sceptycznie już niedługo zmienią zdanie - rzeczywistość ich do tego zmusi :-) Nie mówię, że będą czytać książki w tej formie,ale będą musieli przyjąć do wiadomości, że książki będą wydawane w obu formach jednocześnie, z coraz większym udziałem ebooków.

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”

cron