Kiedyś przeczytałam w sieci artykuł, że wysyłamy tekst do wydawnictwa, udało się, hurra, autor dostaje honorarium, a wydawnictwo płaci za drukowanie książek, rozprowadza je do wydawnictw, reklamuje, cud, miód i orzeszki.
Natomiast koleżanka "z gadu-gadu" twierdziła, że była w 10 polskich wydawnictwach i powiedziano jej, że w wydawnictwie obojetnie jakim, musisz wylozyć 5,000zł na produkcje 1000 egzemplarzy ksiazki, pozniej promocja, ktora jezeli nie przyniesie korzysci, i 1000 egzlemplarzy sie nie sprzeda, musisz za nia oddac kase, czyli dochodza koszty kampanii, a zarobic zaczynasz dopiero kiedy siec jakis ksiegarni podpisze z toba umowe, masz 2zł od ksiazki.
A jak jest naprawdę? Pisarz musi mieć spory budżet, żeby wydawać książki czy wydawnictwo?
Re: Kto pokrywa koszty produkcji, promocji itd.?
2Przecież to bujda, absurd i bezczelne kłamstwo. W żadnym cywilizowanym wydawnictwie autor nie musi za nić płacić. To jemu płacą.scarlet letter pisze:w wydawnictwie obojetnie jakim, musisz wylozyć 5,000zł na produkcje 1000 egzemplarzy ksiazki
Owszem, są wydawnictwa, które drukują książki na koszt autorów, ale my tu mówimy o cywilizowanych wydawnictwach.
Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale użycz mi, Panie, chwalebnego uczucia, że czasem mogę się mylić.
Re: Kto pokrywa koszty produkcji, promocji itd.?
3yeah^^. bo moje plany wydania czegoś przed dwudziestką ległyby w gruzach.Sir Wolf pisze:Przecież to bujda, absurd i bezczelne kłamstwo. W żadnym cywilizowanym wydawnictwie autor nie musi za nić płacić. To jemu płacą.scarlet letter pisze:w wydawnictwie obojetnie jakim, musisz wylozyć 5,000zł na produkcje 1000 egzemplarzy ksiazki
Owszem, są wydawnictwa, które drukują książki na koszt autorów, ale my tu mówimy o cywilizowanych wydawnictwach.
'A cup of tea, my dear?'
4
Na szczęście większość Wydawnictw działa zgodnie z prawidłami handlu. Uznaje czy przesłany tekst daję szansę na zarobienie, jeśli ocenia że TAK, to podpisuje stosowną umowę z Autorem, płaci mu zaliczkę i przystępuje do pracy redakcyjnej nad przesłanym tekstem. Następnie wysyła książkę do drukarni, wylicza stosowną jej cenę w którą wlicza swoje koszty (a więc druk, praca redakcyjne, zus dla swoich pracowników, podatki, koszty marketingu i reklamy, itd) i przystępuje do sprzedaży z czego sumiennie rozlicza się z Autorem. Może to jest powodem, że tak mało naszych propozycji zyskuje uznanie w oczach Wydawcy...
Od pewnego czasu zauważyłem, że powstaje coraz więcej firm, które obiecują wydanie książki Autorowi ale pod warunkiem, że wszelkie (a w każdym razie większość) kosztów ponosi Autor, samemu nastawiając się wyłącznie na zysk. Jak ktoś jest naiwny i g..., oraz ma parcie aby wydać swoją książkę, idzie na taki układ i wrzuca swoje pieniądze w ciemną dziurę z której cieszy się wyłącznie niby wydawca. Ich propozycje znajdziesz także na tym forum, choć wspólnie z kolegami staramy się otworzyć oczy naiwnym na takie propozycje.
Jeżeli napisałeś dobry tekst, to prędzej lub później trafisz na swego redaktora i wydawcę, który ci za niego zapłaci.
Od pewnego czasu zauważyłem, że powstaje coraz więcej firm, które obiecują wydanie książki Autorowi ale pod warunkiem, że wszelkie (a w każdym razie większość) kosztów ponosi Autor, samemu nastawiając się wyłącznie na zysk. Jak ktoś jest naiwny i g..., oraz ma parcie aby wydać swoją książkę, idzie na taki układ i wrzuca swoje pieniądze w ciemną dziurę z której cieszy się wyłącznie niby wydawca. Ich propozycje znajdziesz także na tym forum, choć wspólnie z kolegami staramy się otworzyć oczy naiwnym na takie propozycje.
Jeżeli napisałeś dobry tekst, to prędzej lub później trafisz na swego redaktora i wydawcę, który ci za niego zapłaci.
Władysław "Naturszczyk" Zdanowicz
5
Wlaśnie. Napisałaś coś dobrego, wyślij do wydawnictwa i zaczekaj na odpowiedź. Najlepiej wysłać do kilku wydawnictw. Nie wkładasz żadnych pieniędzy w wydanie. A jeśli masz wątpliwości czy twój tekst jest na poziomie druku, najlepiej poproś kogoś z naszych fioletowych aby przyjrzał się tworowi. (Ja tak zrobiłam) Będziesz miała obiektywną opinię znających się na rzeczy, a wtedy już wiadomo.