2
wwwNo i stało się. Nim nastał świt, a słońce zdążyło zamienić się miejscami z księżycem i zawitać na nieboskłonie, wyjechałyśmy maminym mitsubishi z miasta i mknęłyśmy niemal pustą szosą w stronę tajemniczego miasteczka Nightfall’s Tower. Otworzyłam okno od strony pasażera, by wreszcie móc bezstresowo nacieszyć się rześkim powietrzem, podczas gdy mama co kilka sekund przyglądała się wyznaczonej na mapie trasie. W radiu akurat grali moją ulubioną piosenkę Ashlee Simpson, „Pieces Of Me”. Byłam tak szczęśliwa z powodu wyprowadzki, że zaczęłam wesoło wtórować wokalistce.www– To miasteczko niby znajduje się gdzieś na granicy z Kanadą, ale nie ma go na mapie – odezwała się mama, po czym zwinęła mapę i na powrót skupiła się na drodze. – Pojedziemy w stronę Kanady. Może w którymś miejscu miniemy jakąś tablicę informacyjną.
wwwPędziłyśmy dalej pustą ulicą. Patrzyłam oczarowana na przesuwające się za oknem krajobrazy – zielone tereny, gdzieniegdzie usiane ozdobnymi drzewkami i krzewami, wśród których skrywały się prześliczne ceglane domki jednorodzinne. Wydawało mi się, jakbym się znalazła w zupełnie innej bajce. W urokliwym miejscu, z dala od uciążliwych problemów i wrednych ludzi… Bardzo mnie ciekawiło, czy w Nightfall’s Tower będzie tak samo ładnie. Wprost nie mogłam się doczekać, kiedy tam dotrzemy – o ile w ogóle dało się tam dojechać. Z podekscytowania zaczęłam wiercić się w fotelu. Gdzie była ta przeklęta tabliczka z nazwą miasteczka? Czas płynął tak wolno, że upływające sekundy zdawały się przeciągać w nieskończoność...
www– Summer, kochanie, obudź się. Już jesteśmy na miejscu.
wwwGłos mamy uświadomił mi, że musiałam sobie przysnąć, znużona podziwianiem widoków. Ożywiłam się nieco akurat w chwili, gdy mijałyśmy spróchniałą drewnianą tabliczkę. Była tak zniszczona, że musiałam zmrużyć oczy, aby móc odczytać wydrążony w niej napis. Nagle w mojej głowie rozbrzmiał niski i niezwykle głęboki głos, przepełniony złowrogim tonem. Wyraźnie usłyszałam, jak mówi to, co było napisane na tabliczce.
„WITAMY W NIGHTFALL’S TOWER, MIEŚCIE PEŁNYM SEKRETÓW – BO TUTAJ NIC NIE JEST TAKIE, JAKIE BYĆ POWINNO”
wwwZadrżałam. Co to miało oznaczać?wwwNagle mój entuzjazm przygasł i już nie byłam taka pewna, czy chcę tam zamieszkać. Złapałam mamę za nadgarstek, chcąc jej powiedzieć, żeby zawróciła, ale było już za późno – wjechałyśmy do miasteczka. Odwróciłam się do tyłu i obserwowałam, jak tabliczka coraz bardziej się oddala, robi się coraz mniejsza, aż w końcu całkowicie znika z pola widzenia.
www– Co ci jest, skarbie? Źle się czujesz? – spytała troskliwie mama, niczego nie podejrzewając.
wwwSpuściłam wzrok i pokręciłam głową, czując nadciągającą falę nudności.
www– Nie, wszystko w porządku. Jedź dalej.
wwwJakoś nie miałam odwagi spojrzeć przez okno po swojej prawej stronie, bojąc się tego, co tam zobaczę, ale w końcu ciekawość wzięła górę nad niechęcią. Uniosłam głowę. To samo – zielone tereny, ozdobne drzewka i krzewy, ładne domki jednorodzinne, ludzie wykonujący swoje codzienne obowiązki. Normalka. No, może poza tym, że wszyscy byli poubierani w czarne stroje i wyglądali tak, jakby wybierali się na pogrzeb. Może i jakiś miał się odbyć, ale i tak ci mieszkańcy wydawali mi się dziwni. No i jeszcze to coś, co wyczuwałam w powietrzu, taka aura tajemniczości. Cichy wewnętrzny głos w mojej głowie podpowiadał mi, że życie tutaj będzie bardzo ciekawe. Tak, jasne…
wwwJechałyśmy dalej. W pewnej chwili odwróciłam się i po drugiej stronie ujrzałam wzgórze, na szczycie którego znajdowała się ogromna willa przypominająca stare zamczysko. W niewielkiej odległości od tej willi stała wysoka wieża zbudowana z identycznego kamienia. Kto też mógł mieszkać w takim miejscu?
wwwW końcu mama zatrzymała samochód przy uroczym białym domku z werandą i ogródkiem. Czekał tam już na nas starszy, niski, krępy mężczyzna, zapewne właściciel. Wysiadłyśmy z auta i podeszłyśmy do niego. Uśmiechnął się na nasz widok.
www– O, to zapewne pani Wonda Tamed! – Ruszył nam na spotkanie z wyciągniętą ręką. – Miło mi panią poznać. Nazywam się Henry Nightfall. To do mnie pani wczoraj dzwoniła w sprawie tej nieruchomości.
www– Mnie również miło, panie Nightfall. – Mama uścisnęła mu dłoń, po czym objęła mnie ramieniem. – A to moja córka, Summer.
wwwMężczyzna się do mnie uśmiechnął, jednak był to bardziej wilczy niż uprzejmy uśmiech, taki nieprzyjemny i złowróżbny, od którego aż zjeżyły mi się włoski na karku.
www– Macie, ehm… bardzo ciekawe powitanie dla przyjezdnych. To na tabliczce – odezwała się mama, by przerwać niezręczną ciszę. I całe szczęście, bo myślałam już, że nie zwracała na to zbytniej uwagi.
www– Och, tak, w rzeczy samej – odpowiedział facet, na powrót zwracając się do niej. – Ten napis służy zarówno uatrakcyjnieniu naszego miasteczka, jak i odstraszaniu obcych. No, ale panie to co innego… – Wskazał dom. – Proszę bardzo. Oprowadzę was i wszystko pokażę.
wwwWprowadził nas do środka i otoczył nas przyjemny, chłodzący półcień. Henry i mama ruszyli w prawo, zaś ja, chcąc pozwiedzać we własnym tempie, w drugą stronę. Usłyszałam za plecami głos Henry’ego, opowiadającego mamie historię Nightfall’s Tower.
www– To miasteczko zostało założone przez moich przodków, którzy przybyli na te tereny w tysiąc trzysta trzydziestym trzecim roku. Początkowo była to maleńka osada, ale dosyć szybko się rozrosła. Jadąc przez Nightfall’s Tower z pewnością zauważyły panie dom na wzgórzu, prawda? Wybudował go mój praprapraprapradziad, Augustus Nightfall. Od tamtej pory dom ten zamieszkują coraz to nowsze pokolenia mojej rodziny, da pani wiarę? O, proszę bardzo, tutaj mamy salon, a tu…
wwwDalej już nie słuchałam. Ostrożnie weszłam na piętro po skrzypiących drewnianych schodach i ruszyłam wzdłuż wąskiego korytarzyka pełnego tajemniczych drzwi. Panował tam taki przytłaczający półmrok, przez co poczułam się nieswojo i miałam głupie wrażenie, jakby lodowate zimno objęło mnie od stóp do głów.
wwwZ lekkim wahaniem dotknęłam pierwszych drzwi, a kiedy fala niepewności opadła, otworzyłam je. Pokój mógłby być idealnym gabinecikiem dla mamy. Jedno jedyne okno wychodziło gdzieś na wschód i było zasłonięte żaluzjami, co dawało poczucie prywatności. Pod oknem stało wielkie mahoniowe biurko, a na nim – nie wierzę! – gotowa maszyna do pisania. W prawym rogu stała miniaturowa, przyjemnie szemrząca fontanna, a w lewym – ogromna roślina doniczkowa, która swoją intensywną zielenią nieco ożywiała całą ponurą scenerię.
wwwTak. Mama będzie się tutaj czuła jak ryba w wodzie i na pewno napisze wiele wspaniałych książek.
wwwZamknęłam drzwi i otworzyłam następne. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to ogromne łóżko z baldachimem na tle kremowobeżowej ściany. Ten pokój w całości był utrzymany w jasnej tonacji. Najwspanialsze były w nim cztery rzeczy – łóżko z baldachimem, kryształowy żyrandol na środku sufitu, luksusowa toaletka oraz wyściełający podłogę perski dywan, w którym aż się pragnęło zanurzyć stopy.
wwwTo z pewnością będzie sypialnia mamy. W sumie sama chętnie bym ją zajęła, ale mama bardziej ode mnie zasługiwała na to, by być rozpieszczaną.
Przeszłam do kolejnych drzwi, za którymi znajdował się całkiem zwyczajny pokój z podstawowymi rzeczami – łóżkiem, szafą i biurkiem. To pewnie miała być moja sypialnia. To nic, że wygląda jak wygląda. Trochę się ją przerobi po swojemu i będzie w porządku.
wwwNie potrafiłam otworzyć ostatnich drzwi. Zamek uparcie nie chciał odstąpić, chociaż kręciłam gałką we wszystkie strony. Jaką tajemnicę skrywały te drzwi? Było też całkiem możliwe, że się zacięły, bo już od dawna nikt tam nie wchodził. Zrezygnowałam więc z dalszych prób otwarcia i zeszłam na dół. Może ten dziwak Nightfall będzie wiedział, co zrobić z tym fantem.
wwwNagle usłyszałam jego głos.
www– Ludzie są doprawdy głupi, pani Tamed. Gdzie tylko się da, szukają byle pretekstu, by wywołać wielką aferę. Wie pani, dlaczego tak mało ludzi tu przyjeżdża? Bo ktoś kiedyś wymyślił sobie plotkę, że miasteczko jest nawiedzone, a my potajemnie zgłębiamy arkana czarnej magii i konszachtujemy z demonami. Da pani wiarę? Ale spokojnie, proszę się niczym nie przejmować. To tylko głupie plotki.
wwwCałkiem możliwe, chociaż kto wie?...
wwwPostanowiłam przerwać tę rozmowę, zanim usłyszę więcej dziwnych opowieści i każę mamie wracać do Nowego Jorku. Wparowałam do salonu. Mama i Henry siedzieli naprzeciwko siebie w wiklinowych fotelach.
www– Panie Nightfall, ma pan może klucz do drzwi na piętrze? Do tych na końcu korytarza? – spytałam.
wwwHenry uśmiechnął się do mnie.
www– Nie mam pojęcia, o czym mówisz, drogie dziecko. Tam są tylko dwie sypialnie i gabinet.
www– Tak. I jeszcze jeden pokój, do którego nie mogę wejść.
www– Nic dziwnego, w końcu to „miasto tajemnic”, prawda? – zażartowała mama, próbując rozluźnić wyraźnie napiętą atmosferę.
www– Tak. Ale czasami lepiej jest nie widzieć tego, co chcemy zobaczyć. – Fotel zatrzeszczał, gdy mężczyzna się podnosił. – Pójdę już. Jutro przyniosę umowę i pozałatwiamy sprawy formalne. Teraz nacieszcie się waszym nowym domem, drogie panie. Do widzenia.
wwwKiedy Henry Nightfall nas opuścił, mama spojrzała na mnie i pokręciła głową z politowaniem.
www– Summer…
www– Tam naprawdę jest czwarty pokój, mamo. Zamknięty na amen. Chodź, pokażę ci.
wwwRuszyłam w stronę schodów, a mama za mną, z lekkim ociąganiem. Nigdy mi nie wierzyła. Uważała, że mam po prostu zbyt bujną wyobraźnię. Nic więc dziwnego w tym, że przestałam jej się zwierzać z czegokolwiek.
wwwAle dziś miało być inaczej. Dziś musiała mi w końcu uwierzyć.
wwwWeszłam na piętro i… zamarłam.
wwwDrzwi na końcu korytarza zniknęły. Była tylko pusta biała ściana. Henry Nightfall nie kłamał.
wwwMoże faktycznie coś sobie uroiłam?