Na promocję?
Nie mam za dużego pola manewru.
Drobne rzeczy, jak wpisy suplementujące książkę, które zaczynam publikować na moim blogu, raczej przemkną poniżej radaru - i nie dziwię się temu wcale.
Większych przedsięwzięć, jak spotkania w księgarniach, reklama, nie podejmę się samodzielnie bez wsparcia wydawnictwa.
Myślałem nad trailerem książkowym, ale niestety moje zdolności artystyczne kończą się na pracach czysto koncepcyjnych

Walczę o publikację kolejnych opowiadań w gazetach branżowych, ale przecież nawet, gdyby chcieli, to nie będą mnie publikować częściej niż raz na pół roku (a to i tak optymistyczne założenie).
Jesteś w o tyle lepszej sytuacji, że Twoja książka jest przeznaczona dla szerszego odbiorcy, wzmianki o niej mogą się pojawiać w większej ilości kręgów. Ja jak na razie nie istnieję

Może sytuacja się zmieni, kiedy pojawią się pierwsze recenzje - a może nie; w Polsce internet nadal odpowiada za ułamek sprzedaży (tak jak pisał Romek Pawlak, duża liczba zakupów to zakupy impulsywne).