Fabryka Lalek

1
Chciałem tylko zaznaczyć, jakby ktoś chciał akurat na to zwrócić uwagę, piszę opowiadania krótkie. Prawie zawsze ;)



Padał gęsty, jesienny deszcz. Mroźny, północny wiatr wprawiał w niepowtarzalny spektakl całą okolicę. Szklana ściana kropel przesuwała się to raz w jedną, raz w drugą stronę, niczym wąż szykujący się do finalnego ukąszenia ofiary. Drzewa kołysały się na boki, zmęczone już gałęzie niezwracając na nic uwagi, łamały się i z trzaskiem jęków, spadały na wilgotne podłoże. Cumulonimbusy szalały w podniebnym tańcu nieskończonych zwrotów i wyładowań elektrycznych.

Na szczycie jedynego w okolicy wzgórza, z niewzruszoną monumentalną powagą, stała Fabryka Lalek. We wsysającym wszelką jasność mroku, cienista potęga z setkami kominów przyjmowała na siebie i wiatr, i deszcz, i rozświetlające ją błyskawice, z ironicznym uśmiechem na metalicznych ustach bramy. Zgaszone wewnątrz światła zakurzonych okien, sugerowały, iż życie w środku dawno ustało. Z błędu wyprowadzały kłęby unoszącego się dymu, gęstego i czarnego jak smoła, niepowstrzymanie wysokiego do samego nieba.

Wewnątrz panował, przerywany chwilowymi rozbłyskami, cień. W powietrzu wyczuwało się niepokojące napięcie, niewyładowaną falę negatywnych myśli. Czuło się duchotę, jakby ktoś wstrzymał oddech na wieki i już nigdy miał nie zaczerpnąć świeżego powietrza. Stęchlizna nadawała już tylko delikatny posmak całej tej smętnej konstrukcji.

Olbrzymie przestrzenie jednego końca z drugim, łączyły kamienna, starodawna podłoga, która odbijała echem każdą spadającą kroplę oraz wysoki, zwężający się ku górze, dziurawy jak sito dach. Boczne ściany, dumnie wypełnione brudnymi oknami, osłaniały wnękę z niewzruszoną powagą.

Całe wnętrze wypełnione było stosami przeróżnych maszynerii, maszyn i maszynek. Od co poniektórych wybijały się wysoko w górę kominy. Ale w piecach nie można było dostrzec płomieni. Czuło się jedynie namiastkę ciepła, które wydzielało się z topionego, przypominającego nieokreśloną maź, plastiku. Nie można było wyłowić konkretnych kształtów, krzyków, jęków. Trwała niema cisza.

Do każdego jednego pieca dochodziła jego własna taśma. Z perspektywy sprawiała wrażenie długiego, łapczywego jęzora. Na jej powierzchni piętrzyły się liczne wypustki - to były lalki. Wszystkie te, które z przeróżnych powodów nie zostały zaakceptowane przez centrum dowodzące, mózg fabryki. Niektóre miały za dużo o jedną rękę, inne o jedną nogę zbyt mało. Niektóre były nieśmiałe, za nic nie potrafiły się przełamać, by powiedzieć “Mama!”. Jeszcze inne myślały nie tak, jak się tego od nich wymagało. Jedynym lekarstwem jest eliminacja. W zgodnym marszu ciszy, plastikowymi myślami i stoickim spokojem, topiły się na śmierć.

Bliżej wejścia fabryki, na taśmie jechały już same ideały. Swój największy udział miało tutaj centrum. To etap kreowania osobowości, każdej lalce inny, niezwykły, niepowtarzalny a zarazem pasujący do od górnych wytycznych, wszechmocnych ograniczeń, niedomówionych nakazów. Tutaj wpajało się im, o czym mają zapomnieć, o czym mają myśleć, z kim przyjdzie im żyć. Nawet marzenia, sny, wizje i przeczucia wlewano do plastikowych wypustek w głowie. Z każdą nową dostawą informacji, permanentny uśmiech zatracał się coraz bardziej, by koniec końców malowane usta przybrały postać całkowicie bez wyrazistą. Błyszczące guzikowe oczki pokryła mgła zmęczenia, rozbicia, stworzenia.

Gdy ta najważniejsza część przebiegała pomyślnie, perfekcyjne sztuki trafiały na ostatnią już taśmę. Właśnie tutaj przywdziewano je w te same tandetne ubranka, tutaj naciągało się gumę by znów zawitał uśmiech na ich twarzach, tutaj polerowano oczy, by zakryć mgliste wspomnienia. Po tych zabiegach, każda z lalek wpadała do swojego własnego pudełka, z którego za jakiś czas, przyjdzie się jej urodzić.

Nie było dnia, w którym Fabryka by nie działała. Tworzyła zawsze i w każdych warunkach. Nie istniała siła, która mogłaby ją zatrzymać. świat w świecie. I do końca świata.

2
Pomysł: 4

Hmm. ciekawe, coś świeżego. Ale czegoś mi tu brak, nie potrafię tego określic. Wydaje mi sie, że tekst nie ma większego sensu. Ot co - jest fabryka i już. Pomyśl nad tym, żeby wprowadzic jakąś ciekawą fabułę i mozesz stworzyc coś naprawde xtra ;)



Styl: 4

Do jednego sie czepnę -
Niektóre miały za dużo o jedną rękę,
- lepiej - "Miały o jedną rekę za dużo." Bo twoja konstrukcja jest bynajmniej dziwna.



Schematycznosc: 4

Fakt nie spotkalem czegos takiego, chociaz czy King lub Masterton nie stworzyl czegos podobnego? Sam juz nie jestem pewny, moze umysl mi plata figle. Co by nie mowic, jakbys wprowadzic ciekawa fabule to by bylo super.



Błędy: 4

Jedno powtórzenie rzuciło mi sie w oczy
Ale w piecach nie można było dostrzec płomieni. Czuło się jedynie namiastkę ciepła, które wydzielało się z topionego, przypominającego nieokreśloną maź, plastiku. Nie można było wyłowić konkretnych kształtów, krzyków, jęków. Trwała niema cisza.
.



Ogólnie: 4-

Minus za to, ze przykrotkawe - tak wiem piszesz tylko krotkie, ale zawsze sie bede o to czepial.



Pozdrawiam.
Bliscy sąsiedzi rzadko bywają przyjaciółmi.





Tylko ci, którzy nauczyli się potęgi szczerego i bezinteresownego wkładu w życie innych, doświadczają największej radości życia - prawdziwego poczucia spełnienia.

3
Jak dla mnie, to był jedynie opis, a nie opowiadanie. Jeszcze, gdyby zakończenie było zaskakujące... Ale nie, tekst do niczego nie zmierzał. Trochę się zawiodłam, bo opis był naprawdę super i myślałam, że zakończenie to już zupełnie zwali mnie z nóg. Ale tak się nie stało.



Mimo to, gratuluję świetnego stylu i opisu, który naprawdę mi się podobał.

4
Faktem jest, że fabrykę napisałem głównie dla stworzenia "klimatu". Nie powstała w jakimś konkretnym celu, choć przekaz udało mi się nawet zawrzeć, przynajmniej tak mi się wydaje. Naprawdę fabryka nie przedstawia żadnego abstrakcyjnego świata, to ten sam, zwykły, w którym obracamy się na co dzień. Chodziło mi głównie o wykazanie pewnych schematów, wedle których prowadzimy swoje życie - dzień w dzień. Naciągnięty uśmiech, przymrużone oczki i możemy iść podbić świat, prawda? Wszystkie lalki są wyjątkowe, a z drugiej strony, dokładnie takie same. To w sumie wszystko. Końcowe zdanie, choć może bez sensu, jest chyba najtrafniejszą metaforą z całej kompozycji - świat w świecie, bo każdy z nas buduje swój własny świat, do końca świata, ale tego naszego, który towarzyszy nam tylko do śmierci. A może wcale tak nie jest? Ha ha ^^



Dzięki za ocenę i spostrzeżenia!
HADRET'S.BLOG || UNIVERSUM || LAST.FM || deviantART

5
Pomysł: 4

ogólnie to mi się podobało



Styl: 2

myślałam, że się popłaczę przy niektórych zdaniach. Musisz popracować, dużo popracować.


Z błędu wyprowadzały kłęby unoszącego się dymu, gęstego i czarnego jak smoła, niepowstrzymanie wysokiego do samego nieba.
druga część zdania jest bez sensu i nie wiadomo do czego się odnosi.


Olbrzymie przestrzenie jednego końca z drugim, łączyły kamienna, starodawna podłoga, która odbijała echem każdą spadającą kroplę oraz wysoki, zwężający się ku górze, dziurawy jak sito dach.
bez komentarza



żeby nie było, że się czepiam, znalazłam coś co mi się spodobało:
Niektóre miały za dużo o jedną rękę, inne o jedną nogę zbyt mało.




Schematyczność:
5

ocena jest komentarzem



Błędy: 2

twój tekst mnie boli, a raczej ilość błędów.


wprawiał w niepowtarzalny spektakl całą okolicę
nie można wprawiać w spektakl



już nigdy miał nie zaczerpnąć
nigdy nie miał


przesuwała się to raz w jedną, raz w drugą stronę,
albo: raz w jedną, raz w drugą; albo: to w jedną, to w drugą;


Wewnątrz panował, przerywany chwilowymi rozbłyskami, cień
błąd słownikowy: czyli po polsku, to mrok a nie cień "panuje".




gałęzie niezwracając na nic uwagi, łamały się i z trzaskiem jęków
co to jest trzask jęków, to tak jak rechot kumkania; dźwięk nie może wydawać dźwięków



Ogólnie: 3+

Ogólnie to mogło być fajne, ale przez ilość błędów nie da się czytać.



Jestem na... nie - niestety
Ostatnio zmieniony wt 10 kwie 2007, 21:30 przez Lan, łącznie zmieniany 1 raz.
"Rada dla pisarzy: w pewnej chwili trzeba przestać pisać. Nawet przed zaczęciem".

"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".

- Nieśmiertelny S.J. Lec

6
To sie nam nasza kochana Lan zbulwersowala ;) Aj Aj ... Napisze cos specjalnie dla Ciebie za kilka dni, bedziesz sie mogla wyzyc ;p
Bliscy sąsiedzi rzadko bywają przyjaciółmi.





Tylko ci, którzy nauczyli się potęgi szczerego i bezinteresownego wkładu w życie innych, doświadczają największej radości życia - prawdziwego poczucia spełnienia.

7
mnie sie podoba :) obraz tworzenia czlowieka :) moznaby bylo z tego stworzyc dobry felieton (postawiac kilka argumentow dotyczacych wspoleczesnego spoleczenstwa) i mozna wysylac do gazet :) mozna sprobowac "podbic swiat" :)

8
@Lan: Jestem ciekaw, czy znasz twórczość Bruno Schulza? Nie chcę się w żadnym wypadku z nim porównywać, ale takie paranoiczne zdania jak smakowanie kolorów etc. to normalka, a mnie się coś takiego szalenie podoba. Ciekawym, czy to, co dodałem przed chwilą, również odbierzesz aż tak dosłownie ^^
HADRET'S.BLOG || UNIVERSUM || LAST.FM || deviantART

9
na smakowanie kolorów się zgadzam, to jest delektowanie się barwami, ale zdania nie mogą być bez sensu. Ty silisz się na orginalność, przez co wpadasz w pułapkę słów.
"Rada dla pisarzy: w pewnej chwili trzeba przestać pisać. Nawet przed zaczęciem".

"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".

- Nieśmiertelny S.J. Lec

10
Nie sposob sie nie zgodzic z Lan. Czytajac twoje teksty mam wrazenie, ze probujesz zablysnac i nawet dobrze Ci to wychodzi, ale czasem zagalopujesz za bardzo i psujesz wszystko jednym bezsensownym zdaniem.
Bliscy sąsiedzi rzadko bywają przyjaciółmi.





Tylko ci, którzy nauczyli się potęgi szczerego i bezinteresownego wkładu w życie innych, doświadczają największej radości życia - prawdziwego poczucia spełnienia.

11
Pomysł: ?



Fabryka lalek... no dobra, fajnie. Mogłoby być ciekawe gdyby ten pomysł został użyty, a nie... opisany? To nie opowiadanie, to opis fabryki, ale żadnej akcji, żadnego polotu to ja tu nie widzę, niestety.



Styl: 3



Całość mnie znudziła. Mimo krótkości tekstu, strasznie topornie mi się czytało, głównie dlatego, że całe opowiadanie to opiiiiis, no i te dziwne błędy, który wskazała m.in. Lan i Hansu. Ale myślę, że w innym opowiadaniu lepiej to wszystko może wyglądać - jeszcze się przekonam, bo wrzuciłeś jakieś tekstyo o ile mi wiadomo.



Schematyczność: 4



Byłoby 5, gdyby ten pomysł został wykorzystany, gdyby to rzeczywiście był pomysł, a nie opis fabryki. A tak to... takie bezpłciowe to, to.



Błędy: 3=



Chyba z dwa powtórzenia + to co pisała Lan + może jeszcze coś, ale z racji tego, że mam temperaturę, nie będę wnikał. Myślę, że to starczy.



Ocena ogólna: 3



Pomysłu nie dostrzegam, tekst mnie znużył, błędów sporo. Mam jednak taką 'czutkę', że w innym opowiadaniu będzie lepiej, bo będzie jakiś POMYSł, co jest chyba najważniejsze. Jestem na nie.



Pozdrawiam.
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"

12
Za klimat, masz ode mnie szóstkę. Kilmat mnie powalił, jest tym, co łasice lubią najbardziej.



Jeśli idzie o wykonanie...No, tu jest gorzej. Za dużo epitetów, za ciężko.

Użyję mjego ulubionego porównania - Pieróg, do którego nałożono za dużo farszu.



A to niby ma być opowiadanie? To jest wstęp do opowiadania, epilog.

Jak nie podejmiesz dalej tematu, to urwę Ci głowę ! ( conajmniej :P )



Przeczytaj jeszcze raz, to co napisałes, uprość opisy - za dużo patosu to niezdrowo dla tekstu.



I jeszcze raz moje wyrazy uznania za klimat...W sumie tylko za klimat, ale to cholernie ważne.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”