Papierosy, toaleta i zagłada much

1
Mam w domu dwie toalety. Kiedyś, dawno temu, chciałem mieć dwie toalety. Miałem już jedną, ale było mi mało. Zacząłem więc budować drugą. Mam też dwa piętra. Moja pierwsza toaleta znajdowała się na poziomie zerowym. Drugą chciałem zbudować o jeden poziom wyżej. Na wyższym piętrze, z wyższym standardem i większą powierzchnią. Moja pierwsza toaleta miała prysznic, sedes i umywalkę. W drugiej chciałem mieć jeszcze bidet. Prysznic, umywalkę, sedes, bidet i mnóstwo miejsca pomiędzy nimi. Wyrzuciłem więc z pomieszczenia, które przeznaczyłem do tego celu wszystkie sprzęty. To był pokój z łóżkiem. Coś jakby sypialnia. Tylko, że nigdy w nim nie sypiałem. Zerwałem tapety ze ścian i niby-panele z podłogi. Nie miałem prawdziwych paneli, tylko wykładzinę, która je symulowała. Zdarłem więc tę wykładzinę. Potem skułem i nawierciłem ściany. W wielu miejscach wylazły na wierzch cegły. Nie ważne co robiłem dalej, bo nigdy nie skończyłem tej toalety. Właściwie nie wiem nawet, czy powinienem mówić „toaleta”, czy „łazienka”. Jeden pies. Nigdy jej nie skończyłem. Zainstalowałem sedes i kupiłem sobie bidet. Bidet ustawiłem w rogu, ale nigdy nie rozpakowałem go do końca. Sedes działa. Używam go jako popielniczki. Od sześciu lat. Jest pokryty warstwą kurzu a na dnie muszli widać kamyki i coś w rodzaju piasku, który osypał się z sufitu. Całe pomieszczenie oświetla naga żarówka.

Zawsze kiedy palę klęcząc przed sedesem i strzepuję popiół do muszli. Myślę że dzięki temu, że palę w ten sposób mogę spoić całą masę gówna, które przetacza się przez moją głowę w jedną kształtną bryłę. Każde zdarzenie, które tworzy w moim mózgu swój pokrzywiony wizerunek rządzi się swoją logiką. Nie zważa zupełnie na inne obrazy mentalne, wchodząc z nimi w kolizję i rozpłaszczając na miazgę te krótkie momenty w których oddycham spokojnie. Wtedy idę zapalić. Klękam i patrzę w głąb muszli. I wszystko w tym moim klęczeniu-na-przeciwko-kibla uzyskuje coś jakby harmonię. Właściwie to nie klęczę przed kiblem tylko kucam, ale czuję się jak gdybym klęczał. Nie ważne. Musielibyście obejrzeć ten kibel. Nigdy nie używałem go zgodnie z jego pierwotnym przeznaczeniem. I przez to teraz, gdybym nagle poczuł naglącą potrzebę, to chyba wolałbym się zesrać w kącie. Zresztą mój pies tam sra, bo nie chce mi się go wypuszczać na dwór. Po tygodniu gówno jest zeschnięte i można je usunąć szufelką. Nie sądzę, żeby moje gówno jakoś szczególnie różniło się pod tym względem.

W tym samym pomieszczeniu w którym jest sedes i na wpół rozpakowany bidet umierają muchy. Nie wiem czemu. Umierają późną jesienią, całymi setkami. Jest tam podwójne okno, i między szybami znajduje się trochę przestrzeni. Muchy produkują tam nowe muchy, a potem nowe muchy produkują jeszcze nowsze, a potem, kiedy między szybami robi się tak czarno, że nie widać przez nie prawie niczego, wszystkie zaczynają umierać. Robią to przez kilka dni, aż wreszcie okno staje się znowu przejrzyste. Muchy zmieniają się w kilku centymetrową warstwę małych czarnych trupków. Zasysam te musze trupki odkurzaczem.

2
Łooo, momentami to jest dobre. Ale i tak ludzie pomyślą że jesteś "gupi" bo piszesz o tak niegodnych człowieka sprawach jak budowanie kibla, sranie (mentalne) i palenie papierosów. Napiszą że to pseudo artystyczny pseudo intelektualny bełkot, którego nikt nie chce czytać a ktoś podeśle Ci link do poradnika kresa czyli jak unikać zaimkozy i zachować cnotę. W każdym razie pozdrawiam.
Obrazek

3
Zawsze kiedy palę klęcząc przed sedesem i strzepuję popiół do muszli.
Z tym trzeba coś zrobić.

Chyba jedyny taki tekst na WM, który nie odrzuca mnie po pierwszym zdaniu. Ale póki nie doszło do muszych trupów byłem nieco znudzony. Ten ostatni akapit nadaje sens istnieniu tego kawałka.

Podoba mi się narracja chyba, choć niektóre zdania masz przekombinowane:
I wszystko w tym moim klęczeniu-na-przeciwko-kibla uzyskuje coś jakby harmonię.
Wszystko w klęczeniu zyskuje harmonię? To nie brzmi, a mogłoby być najlepszym zdaniem w tekście. Podczas klęczenia? W trakcie klęczenia? Pojawia się harmonia? Jakoś inaczej, w każdym razie. Mi się tekst podoba.

Drogi Polish, proszę, żeby w Twoich postach było więcej opinii o tekście i autorze, niż o naszych standardach, bo szkoda miejsca i czasu. Wątpię, żeby Autor miał jakąkolwiek satysfakcję i pożytek z takiego posta.
Nie zgadzasz się z czymś co robimy, masz jakiś inny pomysł na "weryfikowanie" - śmiało. Załóż temat w Hyde Parku, pogadamy.
Pozdrawiam
Nine

Dziewięć Języków - blog fantastyczny
Portfolio online

4
Ok, przepraszam. Chciałem dodać otuchy autorowi bo obawiałem się, że zostanie zmasakrowany.

Co do tekstu jeszcze. Kojarzy mi się to z twórczością Jasia Kapeli, przez niektórych jego teksty nazywane są nieliteraturą. I to jest napisane w tym duchu. Rzeczywiście niewiele się tu dzieje, warto też zadać pytanie, jakie czytelnik odniesie korzyści po przeczytaniu tego tekstu. Mnie on rozśmieszył, śmiałem się. To moja korzyść. Dwa, co on pokazuje? Jest tu idea- dla mnie- nic nie robienia, obracania swojego życia w palcach jak monetę, podrzucanie niby mając zamiar wrzucić je w gówno ale ostatecznie Ty łapiesz i mówisz "tylko żartowłem". Ubierano już nudę w literacki język, pierdzenie, ostre rżnięcie też (bukowski, baudelaire). Oczywiście nie jesteś tak dobry ale masz poczucie humoru. To jest plus.
Obrazek

5
aJaj...z Bukowskim, to chyba trochę przesadziłeś...chociaż i tak poprawiło mi to humor na resztę wieczoru. Chociaż z drugiej strony ja mało czytam, więc może go przeceniam z braku obycia po prostu.

Poza tym mam na szczęście jeszcze na tyle przytomny umysł [chociaż to już godzina 16:00...a sznapsy i szampan nie lubią czekać] żeby odnotować również porównanie do Jasia Kapeli, którego dażę pewną dozą antypatii...zapewne nieuzasadnionej.

Sam tekst jest conajwyżej szkicowy, a ja niestety nie posiadam cierpliwości, aby go wykończyć. Natomiast w ogóle przekonuję się do teg forum. Podoba mi się taka mieszanina krytyki literackiej ze wskazówkami technicznymi.

Na przykład gdybyś mógł mi podesłać linkk do "poradnika kresa czyli jak unikać zaimkozy i zachować cnotę" ...byłbym mimo wszystko zobowiązany :P

6
Napisz prywatną do Sir Wolfa on jest tu specjalistą od znania się na kresie :> albo wpisz w google kres galeria albo kres poradnik. Jakoś tak.
Obrazek

7
Ode mnie będzie mniej interpretacyjnie... I bez porównań. Bo ja w interpretacjach niestety słaba jestem.
Ja patrzę na ten tekst jak na obraz - zarysowaną scenę, ubarwioną jakimś tłem, niemniej po prostu konkretny obrazek.
Zawsze kiedy palę klęcząc przed sedesem i strzepuję popiół do muszli.
Tutaj brakuje ciągu dalszego. "Zawsze, kiedy palę, to coś...". Inaczej czytelnik potyka się na tym zdaniu.
I to chyba jedyny techniczny zarzut, który mogę tak na czysto podać. Dla mnie też trochę za dużo powtórzeń - cóż, specyfika tekstu, ale może dałoby się to odrobinę okroić.
A, no i gdzieś jakieś przecinki zgrzytnęły! <uśmiech tryumfu> :P

Poza tym jednak muszę przyznać, że sugestywnie kreujesz ten swój obrazek. Podoba mi się początek. Zdania są ciekawe, przemawiają do wyobraźni. Nie jest estetycznie, trochę odstraszająco... Ale wyraziście. Za to duży plus.

Treściowo - ja tam w kiblu nie chcę grzebać, dym papierosowy mnie odrzuca, więc trzeciego dna nie będę się dogrzebywać :P Dla mnie trochę taki wstęp do przemyśleń (jeżeli już szukamy warstwy przemyśleniowej) - obraz, na którym narrator mógłby dopiero zacząć coś budować.

Podsumowując - tematycznie trochę nie moje rejony, ale wykonanie na plus.

Pozdrawiam,
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”