Prześladowca

1
Część I

Jesteś moim Prześladowcą.
Prześladujesz mnie w snach.

Zakradasz się niepostrzeżenie kiedy spoczywam zdawałoby się całkowicie bezpiecznie w objęciach snu. Włosy rozrzucone w nieładzie tworzą na poduszce fantazyjne wzory, a aksamitna, puchowa kołdra otacza moje ciało niczym biała chmura, która zstąpiła z nieboskłonu i postanowiła zasłonić moją nagość.

Burzysz ten spokój.

Nie wiem w jaki sposób nagle znajdujesz się w pokoju. Tacy jak ty – Prześladowcy, pewnie po prostu mają jakąś specjalną licencję na stosowanie czarcich sztuczek od samego Mefisto. Wodzą na pokuszenie. Sprawiają, że nie możesz doczekać się rozkoszy grzechu.

Patrzysz na mnie, choć ja przecież nie mogę o tym wiedzieć. Jeszcze nie wiem, że jesteś. Dopiero kiedy wślizgujesz pod rozgrzany moim ciepłem biały obłok, podświadomie wyczuwam twoją obecność. Poruszam się niespokojnie, a ty zastygasz w bezruchu, żebym przypadkiem nie obudziła się i nie odkryła twojej obecności.

Jesteś nagi. Kiedy zdążyłeś pozbyć się ubrania? Kolejna czarcia sztuczka? A może po prostu w moim śnie nie są istotne tak pragmatyczne aspekty Prześladowania. Liczy się sam fakt – twoja nagość, którą czuje tak wyraźnie. Choć przecież śpię. Może to kwestia tego, że wiem o niej tyle. Znam ją. Poznałam ją opuszkami palców, ustami, oddechem. Jej smak, zapach, fakturę, siłę i delikatność. I teraz, poznają ją już wszystkimi zmysłami. Pozostając w nieświadomości, jestem jej tak przerażająco świadoma.

Kładziesz dłoń na moim biodrze. Dotyk. Dokonujesz pierwszego aktu Prześladowania. Twoja dłoń jest ciepła. Wpasowana w to zagłębienie, które Bóg stworzył specjalnie po to, żeby mężczyzna kładł na kobiecie swoją dłoń w geście posiadania i opieki jednocześnie. Ten gest ma podwójną wymowę; biodro – jeszcze nie pośladki, o jednoznacznym erotycznym zabarwieniu, ale już też nie talia, która jest erotycznie nic nieznacząca. Biodro. Wysokość wzgórka łonowego kobiety. Anatomicznie część miednicy, zasłaniającej największą kobiecą tajemnicę, do której przecież nieuchronnie zmierzasz.

Zaczynasz więc od biodra. Gładzisz je kciukiem i opuszkami palców. Zataczasz coraz szersze kręgi na skórze, zahaczając coraz śmielej o pośladek i udo. Twój oddech staje się niespokojny. Coraz szybszy. Coraz płytszy. Twoja dłoń prowadzi jednak żelazne opanowanie. Zachowujesz pełen profesjonalizm w Prześladowaniu. Przecież nie możesz mnie obudzić. Twoja dłoń zatrzymuje się wysokości pępka i płasko spoczywa na brzuchu. Przez chwilę wahasz się. Nie wiesz, na co się zdecydować. Czy udać się na północ, zdobyć i wziąć w posiadanie szczyty dwóch prężących na widnokręgu pagórków, czy też zbiec na dół, zejść do doliny i odnaleźć źródło. Obydwie wizje wydają ci się niezwykle kuszące, ale przecież ty lubisz wyzwania. Jesteś cierpliwym Prześladowcą. Wybierasz.

Opuszki palców prowadzą cię do zagłębienia między piersiami. Zanim weźmiesz jedną w dłoń, nabierzesz głęboko powietrza – tak na wszelki wypadek, żeby głośne, niekontrolowane westchnienie wywołane falą podniecenia nie obudziło mnie. Zamykasz w dłoni moją pierś. Mieści się w niej cała – nie za mała, nie za duża. Idealnie wpasowywuje się w płaszczyznę twojej szorstkiej, męskiej dłoni. Zanim jeszcze kciukiem dotknąłeś sutka, on już prężył się w oczekiwaniu, jak żołnierz na warcie. Pobudziło cię to jeszcze bardziej. Lubisz tą pewność, że moje ciało tak instynktownie reaguje na ciebie. Ciało kłamać nie potrafi. Choćbym setki razy mówiła ci, że cię nie chce, moje sterczące sutki, dwaj podli zdrajcy, zawsze wyjawią ci prawdę.

Stajesz się niecierpliwy. Gdyby nie fakt, że śpię, czułabym twoje podniecenie, twardniejące na moich pośladkach. Nie do końca świadomie twoje biodra poruszają się napierając coraz bardziej na miękkość mojego nagiego ciała, szukając spełnienia.

Ale dobry Prześladowca potrafi zapanować nad sobą. Nie wiesz przecież, czy już jestem gotowa. A może wiesz to doskonale, ale tak bardzo lubisz przekonywać się o tym, że jestem. Że zawsze jestem na ciebie gotowa.

Twoja dłoń sunie po moim ciele, żeby zatrzymać się ostatecznie między udami. Ale tym razem nie jest tak łatwo. Nogi ciasno stykają się ze sobą, tworząc barierę, której nie jesteś w stanie pokonać nie zmieniając mojej pozycji. A przecież to za duże ryzyko! Uśmiechasz się do siebie na myśl, że chciałam cię przechytrzyć, ale cóż byłby z ciebie za Prześladowca, gdybyś nie potrafił poradzić sobie z taką drobna niedogodnością?! Złączone, podkulone nogi sprawiają, że moje biodra i pośladki są mocno wychylone w twoją stronę. Wyprężone, oczekujące, otwarte. Kładziesz dłoń w miejscu, w którym plecy przechodzą w miękkie półkule pośladków. Środkowy palec prowadzisz w zagłębieniu między dwiema krągłościami sunąc w dół coraz śmielej. Czujesz jak poruszam się niespokojnie, a z moich ust wydobywa się nieświadome westchnienie.

Dotykasz mnie.

Czujesz wilgoć, miękkość i ciepło. Ten moment zawsze zapiera ci dech w piersiach. Kiedy zaledwie zdążysz dotrzeć do centrum mojej kobiecości, ona już jest w pełni gotowa na przyjęcie ciebie. Choć dobrze o tym wiesz, zawsze cię to jednakowo zaskakuje. Tak bardzo lubisz czuć moją wilgoć pod palcami.

Choć prawdę mówiąc, lubisz ją czuć nie tylko pod palcami. Wiele razy kiedy zamykasz oczy, pod powiekami przesuwają ci się obrazy jak ze starego fotoplastikonu. Chwile kiedy wnikasz we mnie, a twoje ciało zagłębia się w cisną rozkoszną wilgoć. Chwile, kiedy obezwładnia cię wilgoć wnętrza moich ust. Mój drażniący język, oddech… Tak… zdecydowanie lubisz zatracać się w mojej wilgoci.

Tak jak teraz. Nie potrafisz dłużej opanować pragnienia, żeby znaleźć się we mnie. Zdobyć. Posiąść. Przysuwasz swoje biodra do moich i wypełniasz mnie szybkim pchnięciem. Wilgoć i ciepło otacza cię ściśle ze wszystkich stron. Czujesz jak twoje serce bije coraz szybciej, a biodra samowolnie rozpoczynają szalony, ekstatyczny taniec.

I ja to czuje. Z odmętów snu docierają do mnie pierwsze okruchy jaźni. Napór twojego ciepłego ciała. Szerokie, obejmujące mnie ramiona. Dłoń na mojej piersi. Ciepło i rozkosz rozlewającą się między udami. I ciebie, który przenikasz mnie do głębi każdym zdecydowanym ruchem bioder.

Budzę się gwałtownie.

Oddech mam płytki i szybki. Na plecach czuje kropelki potu. Drżę.
Szukam cię po omacku w rozkopanej pościeli, ale ciebie nie ma. I tylko moje nabrzmiałe, sterczące boleśnie sutki i wilgoć między udami wskazują, iż jeszcze przed chwilą musiałeś tu być!
Czuje bolesny zawód, ale przecież w końcu jesteś moim Prześladowcą!

Prześladujesz mnie w snach.


Część II

Mijały minuty, a on ciągle stał wpatrując się w wąski prześwit między framugą, a niedomkniętymi drzwiami. Zwykle najtrudniej jest zrobić te kilka ostatnich kroków dzielących od celu. Może bał się, że głuchy stukot walącego jak oszalałe serca rozproszy unoszącą się w powietrzu ciszę. A może to tylko zwyczajny strach chwycił go za gardło i trzymając jak w stalowym imadle nie pozwalał mu przekroczyć ostatniej granicy dzielącej go od jej świata. Więc po co tu przyszedł? Po co przychodził tyle razy wcześniej?

Zakradał się do jej świata potajemnie. Wkraczał w jej sny i sączył w jej umysł pragnienia. Kropelka po kropelce rozlewały się po jej ciele, docierając do najdalszych jego zakamarków. Czuł jak złakniona czeka na każdą z nich. Tak bardzo głodna i nieświadoma swojego głodu jednocześnie. W jej snach stawał się dla niej dokładnie tym, kogo potrzebowała w danej chwili - przyjacielem, kochankiem, mentorem.

Wiele razy zastanawiał się dlaczego to robił. Jaka siła, piekielna czy wręcz przeciwnie, pchała go w jej stronę. Ile razy próbował ją zignorować! Ile razy przeklinał w duchu swoją wobec niej bezsiłę! A jednak zawsze wracał. Kiedy po długich monologach udało mu się w końcu przetłumaczyć samemu sobie, że jest zwykłym Prześladowcą, że nie wolno tak po prostu przychodzić i zakradać się w jej sny, że jest w tym coś niestosownego, niewłaściwego wręcz, zawsze potem znalazł równie wiele argumentów, którymi usprawiedliwił swoją obecność. Przekupił swoje sumienie lawiną racjonalnych wytłumaczeń. I zawsze wracał. Wracał prześladować ją w snach.

Ale ostatnio coś się zmieniło.

Potrafił nawet precyzyjnie określić moment kiedy to się stało. Wracał do niego wielokrotnie, zastanawiając się, czy można było tego uniknąć. Analizował każdą sekundę klatka po klatce, żeby zdefiniować, żeby określić coś, czego do tej pory nie rozumiał, co nie miało prawa się wydarzyć! A jednak wydarzyło się!

Był w jej śnie. Blisko. Może za blisko? Chciał ją kochać, chciał jej dać rozkosz, którą ona potrafiła chłonąć całą sobą. Zatracała się w tym, a on wiedząc o tym, uwielbiał jej to wszystko dawać. Pieścił ją, a ona drżała pod jego dotykiem. Z twarzą zanurzoną w jej pachnących nocnym niebem włosach, z dłońmi na jej biodrach wszedł w nią, a ona jęknęła cicho pod wpływem przeszywającej ją rozkoszy.
I wtedy to się stało.

Nagle spotkali się na granicy snu i rzeczywistości. Na granicy dwóch zupełnie różnych światów, w których do tej pory żyli nie wiedząc o swoim istnieniu. Światów, które nie miały prawa nigdy się zetknąć! Ona otworzyła oczy wyrwana ze swojego snu, a on wciąż był przy niej. A on wciąż był w niej, aby po chwili zniknąć i zostawić ją nienasyconą… A przecież chciał ją tylko kochać w jej snach… bezpiecznie… nigdy nie chciał zburzyć harmonii świata i sprawić, żeby odwieczny porządek, czas i przestrzeń uległy dezintegracji…

Więc dlaczego ona poczuła? Co pozwoliło jej na chwilę wkroczyć w jego rzeczywistość?!

Podniósł rękę i położył ją na klamce. Zaledwie jeden ruch, a w tej chwili ważył tak nieprawdopodobnie dużo. Włożył w niego cały wysiłek i na chwilę musiał zamknąć oczy, żeby ponownie zebrać siły. Dopiero po chwili zdołał popchnąć lekko drzwi. Nie skrzypnęły. Nigdy tego nie robiły.

Zobaczył ją i poczuł jak przez jego ciało przetacza się drżenie. Mieszanina strachu, podniecenia, pragnienia i obaw. Oczy miała zamknięte, a wargi lekko rozchylone, jak do pocałunku. Jasne światło księżyca rysowały równomierne rysy jej twarzy, zarys szyi i obojczyków, ginących pod gładkim ciężarem pościeli. Całą resztę, niewidoczną teraz jego oczom, potrafił doskonale odtworzyć z pamięci.

Była na wyciągnięcie ręki.

Mógł tak zwyczajnie wślizgnąć się do jej snu. Być dla niej. Z nią. Pragnął tego. Wiedział, że na niego czeka. Skąd? Zawsze czekała. Stała po drugiej stronie, w świecie swoich snów i witała go z szeroko otwartymi ramionami, obdarzając go jednym z tych swoich szczerych, bezpretensjonalnych uśmiechów. Oddawała mu się w pełni.

Ale jeśli to będzie ten jedne raz za dużo? Jeśli znowu stanie się coś niespodziewanego? Jeśli zniszczy porządek światów swojego i jej? Czy ma do tego prawo? Co się wtedy stanie? Co jest po drugiej stronie?

Ileż by dał, żeby znać odpowiedź chociaż na jedno z tych pytań! Cała wiedza jaką posiadał do tej pory wydawała się teraz całkowicie zbędna, bo nie pozwalała wejrzeć choć na chwilę w istotę tajemnicy, przed którą przyszło mu stanąć. Która budziła w nim jakieś nienazwane do tej pory pragnienia i jednocześnie instynktowny strach przed nieznanym.

Dotknął dłonią jej twarzy. Uśmiechnęła się przez sen czy mu się zdawało? Była taka nieświadoma jego rozterek… taka naiwnie nieświadoma tego, jak wiele sprzecznych uczuć miotało nim odkąd zmuszony był zostawić ją w pośpiechu po raz ostatni…

Chciał ją tylko zwyczajnie kochać… nie chciał wcale decydować o losach światów! Nie mógł!

Zwykle najtrudniej jest zrobić te kilka ostatnich kroków, dzielących nas od celu. Jeszcze trudniej jest, kiedy celem staje się coś, co mijamy po drodze, ale żeby po to sięgnąć, musimy dokonać wyboru, w którą stronę postawić kolejny krok.

Prześladowca wyszedł niepostrzeżenie, zostawiając za sobą lekko uchylone drzwi.

Gdyby jeszcze raz spojrzał w jej stronę, zobaczyłby, że z jej oczu wymyka się strużka łez, zmierzających wprost na atłasową poduszkę. Nie spała.

Ani teraz, ani nigdy wcześniej.

2
Bardzo dobry tekst.

Erotykę lubię jako przyprawę dla smaku, a nie danie główne, ale Ty zrobiłaś to dobrze. Bardzo podoba mi się rytm Twojej narracji, miękki. Zauważalny w dobrym sensie, ale płynny.

Tak samo pomysł - zrealizowany od początku do końca. Dwie poważne, poważne zalety.

Moim zdaniem już udowadniasz, że umiesz pisać i czekam na inne Twoje teksty.
Pozdrawiam
Nine

Dziewięć Języków - blog fantastyczny
Portfolio online

3
Uwielbiam erotykę, ale taką napisaną z pasją wyczuciem - a nie teksty silące się na oryginalnośc.
T. pisze:Tacy jak ty – Prześladowcy, pewnie po prostu mają jakąś specjalną licencję na stosowanie czarcich sztuczek od samego Mefisto
albo ja jestem za stara na czytanie takich wynurzeń, albo ten tekst jest zbyt dzicinny
T. pisze:Patrzysz na mnie, choć ja przecież nie mogę o tym wiedzieć.
Skoro nie wie, że on patrzy, to skąd wie, że tak jest?
T. pisze: Dopiero kiedy wślizgujesz pod rozgrzany moim ciepłem biały obłok, podświadomie wyczuwam twoją obecność.
starym zwyczajem zapytała bym "co ma piernik do wiatraka?", ale tylko powiem nie podoba mi się obłok tak użyty
T. pisze:żebym przypadkiem nie obudziła się i nie odkryła twojej obecności.
tu pytanie do językoznawców twojej obecności czy twoją obecność?
T. pisze:Jej smak, zapach, fakturę, siłę i delikatność.
Rozumiem, że ta fakyura nie oznacza rachunku, ale tak czy siak to słowo mi tu nie pasuje
T. pisze: Biodro. Wysokość wzgórka łonowego kobiety
anatomia mi się w wyobraźni pomieszała

Na mój gust ten temat jest zbyt trudny by go opisać tak by wszystkich zadowolić - wiec pozostaję przy swoim zdaniu- nie podoba mi sie opis, więc przerywam czytanie...

[ Dodano: Wto 04 Sty, 2011 ]
* z wyczuciem
Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz

4
Uwielbiam erotykę, ale taką napisaną z pasją wyczuciem - a nie teksty silące się na oryginalnośc.
Na mój gust ten temat jest zbyt trudny by go opisać tak by wszystkich zadowolić - wiec pozostaję przy swoim zdaniu- nie podoba mi sie opis, więc przerywam czytanie...
A to można ocenić oryginalność tekstu, nie przeczytawszy go do końca?

Tym niemniej dziękuje za obydwie konstruktywne opinie.

5
A to można ocenić oryginalność tekstu, nie przeczytawszy go do końca?
Ano nie można. Jednak fakt, że ktoś nie doczytał do końca też jest pewną informacją dla piszącego. Przykrą, ale częstą. Po prostu gebilis reprezentuje inny niż ja typ czytelnika.

Pamiętaj, że nie możesz wymagać, żeby ktoś czytał do końca tekst. "Bo zaraz się coś stanie!", czy "bo na końcu zrozumiesz!". Musisz pamiętać, że czytelnik, jak osoba na Forum, może przestać czytać po pierwszym zdaniu, jeśli jej się nie spodoba. To ważna informacja. Czasem będzie po prostu oczekiwać czego innego w tym momencie a czasem... Cóż. Nie każdemu pasuje każdy styl i treść.

A jeśli ktoś przeczyta tylko jedną stronę Twojej powieści, to będzie Cię potem oceniał przez pryzmat tej jednej strony. I nie możesz mieć mu tego za złe. Po prostu pilnuj, żeby każda strona i każdy akapit były wierne Twojemu stylowi i pomysłowi. Musisz łapać czytelnika na hak i nigdy już go nie puszczać.
Pozdrawiam
Nine

Dziewięć Języków - blog fantastyczny
Portfolio online

6
Ninetongues, bardzo Ci dziękuję za celne uwagi. Oczywiście masz racje - toteż nie odnoszę sie do zaniechania czytania do końca jako takiego, a jedynie podnoszę wątpliwość, co do dokonywania oceny oryginalności tekstu (którą w moim mniemaniu oceniać można tylko z perspektywy całości).

Szanuje zdaniegebilis i bardzo się cieszę, że zechciała odnieść się choćby tylko do tego fragmentu, który przeczytała. Bez wątpienia każda konstruktywna krytyka jest cenna. Per aspera ad astra.

7
T. pisze:Prześladowcy, pewnie po prostu mają jakąś specjalną licencję na stosowanie czarcich sztuczek od samego Mefisto.
Tutaj szyk mnie trochę drażni
pewnie po prostu mają jakąś specjalną licencję od samego mefisto, na stosowanie czarcich sztuczek
T. pisze:Patrzysz na mnie, choć ja przecież nie mogę o tym wiedzieć. Jeszcze nie wiem, że jesteś.
T. pisze:Pozostając w nieświadomości, jestem jej tak przerażająco świadoma.
Wydaje mi się, że przesadzasz z tymi "pseudokontrastami". Raz takie zagranie "wiem, ale nie mogę wiedzieć", "widzę, ale przecież nie" może dodać klimatu i pikanterii. Ale za dużo sprawia, że robi się śmiesznie. Tutaj może bliskość tych zdań sprawia, że brzmią nieporadnie.
T. pisze:Biodro. Wysokość wzgórka łonowego kobiety.
Coś tu nie gra anatomicznie.
T. pisze:Czy udać się na północ, zdobyć i wziąć w posiadanie szczyty dwóch prężących na widnokręgu pagórków, czy też zbiec na dół, zejść do doliny i odnaleźć źródło.
Kalka. I brzmi mocno komicznie.
T. pisze:Lubisz pewność, że moje ciało tak instynktownie reaguje na ciebie.

tak - zbędne
T. pisze:Chwile kiedy wnikasz we mnie, a twoje ciało zagłębia się w cisną rozkoszną wilgoć. Chwile, kiedy obezwładnia cię wilgoć wnętrza moich ust. Mój drażniący język, oddech… Tak… zdecydowanie lubisz zatracać się w mojej wilgoci.
coś za dużo tego
T. pisze:głuchy stukot walącego jak oszalałe serca
tutaj po prostu stukot nijak mi nie pasuje do dźwięku wydawanego przez bijące serce
T. pisze:Zakradał się do jej świata potajemnie. Wkraczał w jej sny i sączył w jej umysł pragnienia. Kropelka po kropelce rozlewały się po jej ciele, docierając do najdalszych jego zakamarków.
Kontroluj zaimki!
T. pisze:Włożył w niego cały wysiłek i na chwilę musiał zamknąć oczy, żeby ponownie zebrać siły.
może nie takie "wprost" powtórzenie, ale źle brzmi

Do tego dochodzi przede wszystkim brak ogonków w wielu miejscach i gdzieniegdzie literówki. Niektóre błędy (nadmiar powtórzeń, zaimki) powtarzają się też w innych miejscach, niż te, które wypisałam.

Nie jestem obeznana w erotyce, stąd też może mam dość niskie wymagania ;) . Mnie się nawet podobało. Przyjemne, emocjonalne, ładnie poprowadzone. Podobało mi się, że nie wulgarne i z jakąś treścią pod spodem.
Trochę rzeczy do poprawy, ale to się znajdzie zawsze. Ode mnie plusik.

Pozdrawiam,
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron