32
Andrzej Pilipiuk pisze:
iska36 pisze:Władku, jesteś wielki :)
buu... A nie to nikt nie pochwali ;)
Andrzeju, ja cię pochwalę. :D

Nie zgadzam się z twoimi opiniami dotyczącymi życia a twój światopogląd mnie mierzi, ale rady dotyczące pisania i wydawanie jakie nam dajesz są bezcenne, za co dziękują.

Jesteś wielki! :D
Leniwiec Literacki
Hikikomori

34
Andrzeju, jesteś WIELKI :mrgreen:, co bynajmniej nie oznacza, że wszyscy mamy przed tobą padać na kolana i bić pokłony. Poza tym w większości spraw masz rację i całkowicie się z tobą zgadzam, co wielokrotnie zaznaczałem na forum, (choćby e-booki, self, POD) ale zawsze jest jakieś ale...
Sam przyznajesz, że są także inne drogi niż twoja i część osób daje sobie radę idąc tą drugą. Pisanie opowiadań lub powieści, to osobista sprawa każdego piszącego. Ja dla przykładu, zacząłem od dużych form i raczej nie skalam się pisaniem opowiadań, bo mnie jako takie nie interesują. Być może z tego powodu, że jestem gaduła literackim, a może dlatego, że wydaje mi się, że mam wiele do przekazania.
Jak już wcześniej wspomniałeś 95 % osób które tu zagląda i pisze do szuflady z tych czy innych powodów nie zaistnieje w świecie literackim, mimo że zgodnie z twoimi radami będzie pracowało, pracowało i g...wno z tego wyjdzie. Nie mówię, żeby nie pracowali ale niech wiedzą, że są różne drogi i każda która ich doprowadzi do jego marzenia jest słuszna. (Nawet jeśli zdecyduje się na samofinansowanie swojego wydania - bo to i tak jest dopiero pierwszy krok, który czasami nigdzie nie prowadzi.).
Nie twierdzę, że Agent to spełnienia marzeń każdego Autora, choć dla przykładu do wydawnictw zachodnich bez Agenta raczej nie dotrzesz. Nie twierdzę też, że każdy ma czekać na Agenta, ale niech już teraz wie, czym prawdziwy Agent powinien się wyróżniać, od masy tych, którzy piszą do ciebie z błędami ortograficznymi. Wiesz jak to często się zdarza, że Autor podpisuje pierwszą umowę w ciemno, bo wystarczy mu sam fakt, że ktoś chce mu wydać jego książkę. Podpisanie umowy z Agentem (ewentualnym) to często cyrograf podpisany na całe życie, lub rozwiązanie umowy to kawał ciężkiej prawniczej roboty (a co za tym idzie kosztownej).
Jeśli chodzi o nowych Agentów, którzy pojawili się na rynku, to ja z ostatniego roku znam takich dwóch. (notabene sądzę, że się nie pogniewasz jeśli wspomnę że ofertę jednego z nich przekazałem na Twoje ręce - a ty ją łaskawie odwaliłeś, bo kolidowało z twoimi planami.) I tak to powinno wyglądać, z tym że my o tym wiemy, a nowi w branży weszliby w to w ciemno.
Pozdrawiam i nie rozbijaj mojego pisania na drobne, bo szkoda Twojego czasu które możesz poświęcić na pisanie kolejnej książki. Sam tak twierdzisz, że ważna jest praca a nie funkcjonowanie i bywanie na forum. Ja po każdej skończonej nowej powieści, daję sobie czas na odpoczynek od pisania - tak jest właśnie w tej chwili. Każdy z nas pracuje i żyje według własnego schematu i to jest piękne. :mrgreen:
Władysław "Naturszczyk" Zdanowicz

35
Naturszczyk pisze: Sam przyznajesz, że są także inne drogi niż twoja i część osób daje sobie radę idąc tą drugą.
rzucam delikatne aluzje że ta druga jest gorsza ;)
a w każdym razie trudniejsza.
Pisanie opowiadań lub powieści, to osobista sprawa każdego piszącego. Ja dla przykładu, zacząłem od dużych form i raczej nie skalam się pisaniem opowiadań
ja też zączłem od powieści ale by wypłynąć i zbudować markę sięgnąłem po opowiadania.
Jak już wcześniej wspomniałeś 95 % osób które tu zagląda i pisze do szuflady z tych czy innych powodów nie zaistnieje w świecie literackim, mimo że zgodnie z twoimi radami będzie pracowało, pracowało i g...wno z tego wyjdzie. Nie mówię, żeby nie pracowali ale niech wiedzą, że są różne drogi i każda która ich doprowadzi do jego marzenia jest słuszna.
ok. to przyjmijmy tak: na podstawie obserwacji światka SF stwierdzam że mamy jakby 3 typy pisarzy.

a) publikuje kilka opowiadań i znika.
b) publikuje opowiadania, potem ich zbiorki lub powieści
c) debiutuje powieściami.

tych typu C jest neiwelu i bardzo niewielu zdołalo się utrzymać w zawodzie i coś w miarę regularnie publikują.

dlatego doradzam drogę b.

przyjmijmy tak:
jak ktoś z uporem i konsekwentnie pójdzie drogą "b" bedzie miał 7% szans.
a drogą "c" 3% szans.

średnio - 5% użytkowników coś zdziała.
ale droga "b" wydaje mi się dwa razy lepsza.
dla przykładu do wydawnictw zachodnich bez Agenta raczej nie dotrzesz.
byc może ale z agentem też się tam łatwo nie dotrze.
po prostu nas nie chcą.

przykład M.Kandela.
człowiek ktory sprzedał Lema Amerykancom. Tłumacz i agent.

Na Lemie zrobili miliony zielonych.
Ale... nie powtórzyli eksperymentu.
On namiawał ale innych Polaków nie chcą.

może jak podrązymy to zechcą.
może sami wpadną na to że chcą.

nie przewidzi.
Wiesz jak to często się zdarza, że Autor podpisuje pierwszą umowę w ciemno, bo wystarczy mu sam fakt, że ktoś chce mu wydać jego książkę.
inaczej: ludzie by wydać pierwszą ŚWiADOMIE I DOBROWOLNIE podspisują umowy na upokażających warunkach byle tylko wydać. To jest smutne.

Agent nic tu nie zmieni.

Coś zmieniłaby konkurencja - 5-6 wydawnictw wielkości fabryki walczących na ostro o każdego obiecującego debiutanta.

tzn. stawki od tego raczej by nie wzrosły. (ekonomia to nauka niemal ścisłą, z kartofla krwi nie utoczysz...) i mocniej obwarowywano by wyłaczność pracy dla jednego
ale może na początku wabiono by większym spodkiem konfitur?
że ofertę jednego z nich przekazałem na Twoje ręce - a ty ją łaskawie odwaliłeś, bo kolidowało z twoimi planami.)
fakt.

no to 2 w 15 lat ;)

36
Andrzej, ja cię pochwalę - jednak tylko w jednym przypadku - jak konkretnie zaczniesz ujmować zagadnienie poruszane w twoim poscie tak: by twoje klarowne wypowiedzi rozumieli czytający.
Tak naprawdę to nie wiem co z twoich wypowiedzi zrozumieli inni, bo ja niewiele.
Do tematu agenta wrócę, ale jutro...
Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz

37
Andrzej, według mnie popełniasz jeden podstawowy błąd - otóż wszystko porównujesz do fantastyki, a zapominasz, że po drodze jest jeszcze sporo innej literatury.
Coś z mojego doświadczenia aby inni zrozumieli, że nie są nigdzie na stałe zaszufladkowani. Debiutowałem - Boże, kiedy to było - w Fantastyce fragmentem większej części która w końcu nie została opublikowana... pod moim nazwiskiem. Brałem udział w słynnym konkursie na najlepsze opowiadanie fantastyki, który wygrał Sapkowski. Następnie okazało się, że S.W. Czytelnik zainteresował się moją książką kryminalną i podpisał stosowną umowę ( A może było odwrotnie, najpierw kryminał - później konkurs. Nie ważne.). Ważne, że zgodnie z umową książka ukazała się ale parę lat później niż była zaplanowana. W tamtym czasie napisałem z dziesięć różnych rzeczy - od SF, sensacje, kryminały, obyczaje po sztukę teatralną. Choć w większości nic się nie ukazało, za co na dzień dzisiejszy mogę tylko podziękować, może z wyjątkiem paru dokończonych pomysłów które były dobre. Do poważnego pisanie wróciłem kilka lat temu, gdy stanął na nogach i nareszcie miałem wolno głowę od zwyczajnych problemów życia. Wydałem kilka książek, kilka następnych jest skończonych ale czeka na swój czas, ale nie piszę już fantastyki - choć od niej zaczynałem.
I właśnie do tego dążyłem - Każdy z nas ma swoją drogę do przejścia i bardzo możliwe, że dzisiejsi Autorzy na naszym forum, którzy piszą fantastykę, za kilka lat pójdą zupełnie inną droga i okaże się, że piszą kryminały, książki obyczajowe, wojenne lub sensacyjne. Dajmy im czas aż znajdą swoją tematykę, bo fantastyka nie jest jedyną literaturą na świecie i być może jakiś Wydawca zainteresuje się ich zupełnie innymi tematami.
Ostatnio straciłem przeszło rok, bo uwierzyłem facetom z branży filmowej, że warto napisać dla nich scenariusz filmowy. Początek był obiecujący, później się okazało, że gadkę mieli opanowaną wspaniale, ale gorzej było gdy doszło do konkretów. Gdy dowiedziałem się ile osób musiałbym dopuścić do wpisania się na listę płac, dałem sobie z nimi spokój, bo ten świat nie jest dla mnie na tyle ciekawy, aby brudzić sobie dłonie w ich towarzystwie. A wydawało mi się, że jestem już na tyle doświadczony i cwany że wszystko jest po mojej stronie. Nie przewidzieli tylko jednego, że wcześniej zastrzegę swoje prawa do napisanego scenariusza, więc nic z tym nie mogą zrobić zanim się ze mną nie dogadają. Notabene nie żyję z pisania, aby wszystko było jasne.
A powyższe jest po to, aby każdy zrozumiał, że nikt z nas nie wie tak naprawdę, jaką tematykę będzie pisał za kilka lat, mimo, że teraz wydaje mu się iż tylko fantastyka go interesuje. Ja przeszedłem dość długą drogę zanim znalazłem swoje pole...
Władysław "Naturszczyk" Zdanowicz

38
gebilis pisze:jak konkretnie zaczniesz ujmować zagadnienie poruszane w twoim poscie tak: by twoje klarowne wypowiedzi rozumieli czytający.
Tak naprawdę to nie wiem co z twoich wypowiedzi zrozumieli inni, bo ja niewiele.
Ło w mordę...

I

1) W Polsce pisarze są za biedni i ich agenci pozdychali by z głodu.

2) ponieważ nikt nie chce zdychać z głodu - nikt nie jest agentem literckim.

3) nie dotyczy wariatów - ale oni może i chcą być agentami, ale się nie nadają.

4) i oszustów. ale ich dzialaność nie doprowadzi Was do wydania książki (oszczędzajcie kasę i cnotę).

5) może prawdziwi agenci pojawią się w przyszłości jak się wzbogacimy. Więc do roboty: pisać, pisać, pisać.

II

1) można zostać pisarzem na dwa sposoby.

2) Mój jest lepszy a w każdym razie bezpieczniejszy.

III

1) niezależnie od obranego sposobu trzeba się natyrać

2) przez jakieś dzesięć lat.

IV

1) E-booki to na razie bzdura.

2) zanim spróbujecie sił na amerykańskim rynku wydajcie coś w Polsce.

3) Albo przynajmniej to napiszcie.

4) ..."i czasopisma"...



JAŚNIEJ SIĘ NIE DA.
JEŚLI CZEGOŚ NIE ZAŁAPAŁAŚ TO ZNACZY ŻE TO JEST NIEWAŻNE LUB NIE ISTNIEJE.
;)

39
Naturszczyk pisze:Andrzej, według mnie popełniasz jeden podstawowy błąd - otóż wszystko porównujesz do fantastyki, a zapominasz, że po drodze jest jeszcze sporo innej literatury.
ok.

1) piszę fantastykę więc daję rady odnośnie tego na czym się znam.

2) reszta współczesnej polskiej literatury zwisa mi kalafiorem a ile razy skuszony coś przeczytam tylko utwierdzam się w przekonaniu że tylko my jesteśmy prawdziwymi tfu!-rcami. ;)

40
reszta współczesnej polskiej literatury zwisa mi kalafiorem a ile razy skuszony coś przeczytam tylko utwierdzam się w przekonaniu że tylko my jesteśmy prawdziwymi tfu!-rcami. ;)
Czytałam, Andrzeju, w którymś z numerów SFFiH podobną Twoją wypowiedź ;)
Każdego ranka, każdej nocy
Dla męki ktoś na świat przychodzi.
Jedni się rodzą dla radości,
Inni dla nocy i ciemności.

Wieczność kocha dzieła czasu.


– William Blake

41
Zaczynałem od fantastyki, teraz piszę coś zupełnie innego i cały czas uważałem się za tfurcę na takich samych zasadach.
A skoro już wspomniałeś, że inni zwisają ci kalafiorem, to zauważ, że część tych kalafiorów wydają swoje książki w takich ilościach, że Twoje (nic im nie ujmując) wyglądają przy nich jak wydanie debiutanta :wink: nieśmiało pukającego do światka literatury.

ps. Co do większości tej kalafiorowej literatury to muszę się z Tobą zgodzić, ale i spora część tfurców z Twojej dziedziny też nie pływa wysoko.
Władysław "Naturszczyk" Zdanowicz

43
Trochę wyjaśnień:
Andrzej Pilipiuk pisze:) W Polsce pisarze są za biedni i ich agenci pozdychali by z głodu. .
Z pierwszą wypowiedzią może bym i sie zgodziła - gdyby nie były osoby, które temu przeczą: choćby wspomniana Chmielewska. A tak na marginesie utrzymanie się z pisania - nie tylko u nas jest trudne - wyjatki wydają takie ksiazki, które pociągają tak dużą grupę czytelników by zapełnić im kieszenie i pozwolić z tego żyć. Wiekszość jest po prostu wydawana- bez możliwości utrzymania się za tantiemy.
Czy agent utrzyma sie w takiej sytuacji? Oczywiście, ale musi mieć głowę na karku i wiedzieć kogo promować.

2) ponieważ nikt nie chce zdychać z głodu - nikt nie jest agentem literckim.

nieprawda - po prostu u nas nie ma takiej tradycji - a nowe zawsze przyjmuje się cięzko. Gdyby częściej ktoś podejmował ryzyko i wyzwanie - agent wrósłby w naszą rzeczywistość - ale do tego jeszcze muszą być wreszcie ustabilizowane podatki, jasna polityka rzadu wobec małych przedsiebiorstw, zmniejszona biurokracja - i człowiek z fantazją.

3) nie dotyczy wariatów - ale oni może i chcą być agentami, ale się nie nadają.

Tu się zgadzam.

4) i oszustów. ale ich dzialaność nie doprowadzi Was do wydania książki (oszczędzajcie kasę i cnotę).

Bez komentarza.

5) może prawdziwi agenci pojawią się w przyszłości jak się wzbogacimy. Więc do roboty: pisać, pisać, pisać.

Pisanie nam wychodzi, co widać , nie szukając daleko, na tym forum. Jednak pytanie kto to doceni? Wybiją się wyjątki - i niestety o to w tej branży chodzi.

II

1) można zostać pisarzem na dwa sposoby.

2) Mój jest lepszy a w każdym razie bezpieczniejszy.

Nie chce mi się polemizować- ale jesteś w błędzie. To bym sposób dobry dla ciebie. Onni mają swoje drogi.

III

1) niezależnie od obranego sposobu trzeba się natyrać

2) przez jakieś dzesięć lat.

I też tu nie tak: jedni tyrają innym przychodzi to z łatwością, przez przypadek. Niezbadane są wyroki niebios.
Przykład? Postać medialna wyda wspomnienia i zarobi na tym o wiele wiecej niz ty mając za sobą katorżniczą pracę. Bo jest rozpoznawalna dla wielu i dobrze coś takiego mieć na półce.

IV

1) E-booki to na razie bzdura.

2) zanim spróbujecie sił na amerykańskim rynku wydajcie coś w Polsce.

Amerykański rynek jest taki dobry? Jeśli tak to " Zmierzch" by nie zrobił takiej furory - tam poprostu są inne pieniądze.

3) Albo przynajmniej to napiszcie.

4) ..."i czasopisma"...

Nie napiszemy i w ogóle nie uważam by nasze uwagi na temat Agenta były złe: my piszemy kto powinien nim być - i to już nie jest bicie piany, ale poszerzanie horyzontów na dany temat ^_^
Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz

44
gebilis pisze: Z pierwszą wypowiedzią może bym i sie zgodziła - gdyby nie były osoby, które temu przeczą: choćby wspomniana Chmielewska. A tak na marginesie utrzymanie się z pisania - nie tylko u nas jest trudne
mylisz dwa pojęcia:

1) są ludzie którzy się na pisaniu trochę dorobili Niencki, Szklarski, Rodan, Bratny etc. współcześnie Chmielewska, Grochola, Kalacińska, Sapkowski, Musierowicz etc.

dorobili się w sensie: zagraneli kasę liczonoą już w setkach tysięcy złotych za co kupili sobie domy, mieszkania, zainwestowali w rodzinne biznesy lub kupili stos sztabek złota i zakopali w słoikach.

2) sa ludzie którzy nieźle żyją z pisania - (np. ja) tzn. utrzymują rodzinę, bank uważa ich za wiarygodnch na tyle by dać kredyty, i są w stanie zasiskając zeby te kredyty powoli lub ciut szybciej spłacać.

3) sa ludzie któzy żyją z pisania - tzn maja z tego tyle ile by zarobili gdyby poszli do innej pracy.

4) są ludzie którzy pisaniem sobie dorabiają, jadą za tę kasę na wakacje albo kupują ocś ekstra do domu, ale normalnie pracują gdzie indziej.
Czy agent utrzyma sie w takiej sytuacji? Oczywiście, ale musi mieć głowę na karku i wiedzieć kogo promować.
tych z samej góry stać na to by odpalać 10% agentowi.
u mnie raczej z tym kuso - tzn agent nie wydrze dla mnie wiekszej ilości kaski więc nie opłaca mi się go utrzymywać.
2) ponieważ nikt nie chce zdychać z głodu - nikt nie jest agentem literckim.
nieprawda - po prostu u nas nie ma takiej tradycji - a nowe zawsze przyjmuje się cięzko. Gdyby częściej ktoś podejmował ryzyko i wyzwanie - agent wrósłby w naszą rzeczywistość
e, to chyba nie takie proste ;)

tak czy inaczej przy tak słabym rynku jeszcze długo nikomu nie bedzie się chciało w to bawić. oczekamy zanim narodzi się ta nowa tradycja.
Pisanie nam wychodzi, co widać , nie szukając daleko, na tym forum.
że co!? ;)
jakieś ...eee... przykłady? ;)

owszem jest pare osób które jakoś tam rokują.

Jednak pytanie kto to doceni? Wybiją się wyjątki
wrodzona delikatność nie pozwala mi tego nawet oceniać.
o docenianiu nie wspomnę... ;)
- i niestety o to w tej branży chodzi.
no mniej więcej.
trzeba się przebić. Ale w każdym zawodzie trzeba.
nie zawsze się udaje
Ale tak jest wszędzie. Genialny ślusarz też nie zawsze będzie doceniony.

Wasza przewaga nad genialnym ślusarzem?
Możecie pokazać co umiecie potencjalnemu wydawcy.
ślusarza najpierw musianoby dopuścić do maszyny.
2) Mój jest lepszy a w każdym razie bezpieczniejszy.
Nie chce mi się polemizować - ale jesteś w błędzie. To bym sposób dobry dla ciebie. Onni mają swoje drogi.
ok. To był sposób dobry dla mnie.
Uważam że jest dobry dla zdecydowanej większości próbujacych sił.

Nikogo nie zmuszam by szedł moim tropem.

Poszedłem w góry z puszką farby i oznakowałem Wam szlak. Mój szlak. Wedlug mnie możliwy do przejścia dla podobnych do mnie. ok.?
2) przez jakieś dzesięć lat.
I też tu nie tak: jedni tyrają innym przychodzi to z łatwością, przez przypadek. Niezbadane są wyroki niebios.
Przykład? Postać medialna wyda wspomnienia i zarobi na tym o wiele wiecej niz ty mając za sobą katorżniczą pracę. Bo jest rozpoznawalna dla wielu i dobrze coś takiego mieć na półce.
ok. kup rower i pojedź nim do etiopii. Albo kajakiem z Bornholmu do Indii Nie zapomnij zapewnić sobie patronatu TVN i gazety wybiórczej. (wstaw kit że jedziesz w proteście przeciw czemuś). Staniesz się postacią medialną. Potem wydaj zbiór poezji "Noce lewantu" i może będzie cool.

a co jeśli nie będzie cool?

może zacznij zatem od złapania roboty w TV?
i to już nie jest bicie piany, ale poszerzanie horyzontów na dany temat ^_^
cool ;)
jesli nie szkoda Wam czasu to poszerzajcie sobie dalej ;)
ja spasuję ;)

45
Rany, aleście się rozgadali - i to akurat wtedy, kiedy nie mam czasu :)

Np ale tak:
- agent jest potrzebny. Ja wolę pisać niż być swoim własnym agentem, bo to czasożerne jak cholera.
- rynek jest płytki, ale bez przesady. Agencje powstają, utrzyma się jedna na sto, ale... kogo nie będzie w czubie, ten będzie mieć potem trudno. Wbrew pozorom z dziesięciu aktywnych drukowalnych regularnych autorów agent się utrzyma, choć bez kokosów.
- ścieżka Andrzeja. No tak. Opowiadaniami dobrze jest zacząć, dać się poznać. Chociaż debiutowania książką też to nie unieważnia, są precedensy (nawiasem, Grzędowicz dał się poznać opowiadaniami oraz jako naczelny).
- wiedza jest ważna, więc 10% czasu na forum jest ok. Reszta na pracę i życie :) 90% czasu na forum - zgadzam się z Andrzejem, skutki będą opłakane.

Jednak każdy musi przejść własną ścieżkę. Tu nie ma mądrych.
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

46
Pisanie nam wychodzi, co widać , nie szukając daleko, na tym forum.
Subiektywna opinia.
Amerykański rynek jest taki dobry? Jeśli tak to " Zmierzch" by nie zrobił takiej furory - tam poprostu są inne pieniądze.
Zmierzch robi furorę także w paru innych krajach, w tym Polsce. I jak bardzo nie gardziłbym tego typu zjawiskami, głupotą jest twierdzić, że ta literatura wyrosła tylko dzięki reklamie.
Był Brown, był Potter, jest Zmierzch. Abstrahując od sporów, co ile ma w sobie wartości literackiej - to są zjawiska na skalę globalną. My się nimi pochwalić nie możemy, a bezmyślne plucie na nie za bardzo zbliża nas do awangardowych "artystów". Zwracam tylko uwagę.


Andrzej.

Sądzę, że w pewien dość oczywisty sposób sobie zaprzeczasz. Negujesz sens istnienia agenta literackiego, twierdząc, że najpierw rodzimy rynek musi wzrosnąć, musi się wzbogacić i wyrwać większy kawałek tortu tłumaczeniom, by móc w ogóle myśleć o tym, że jakiś sensowny agent się pojawi.

Ja to widzę troszkę inaczej.
To agent, jako zorganizowana forma nacisku na ten rynek, jest potrzebny, żeby wreszcie wyrwać kawałek tortu, o którym mówiłeś.
Powiedz mi, jaka będzie różnica między tysiącem polskich pisarzy, a trzema tysiącami, jeśli rynek, o który będą walczyć, zwiększy się o 10%?
W praktyce, każdy nowy pisarz fantastyczny będzie w jakimś stopniu odbierał rynek Tobie, bądź Twoim kolegom z Fabryki Słów. Wasz target i tak jest nadmuchany dużo lepiej - stosunkowo - niż inne gatunki, bo FS to naprawdę prężne wydawnictwo. Wydaje mi się, że w tej chwili fantastyka jest już w Polsce zdominowana (przynajmniej nieznacznie) przez autorów rodzimych.
Ale klonowanie takich autorów, czy nawet zwiększanie ich ilości, to za mało.

Agent to gość, który zajmuje się rzeczami, na których pisarz się nie zna, a wydawnictwo z reguły nie ma czasu albo chęci (bo wydają dużo książek i najlepiej reklamować - nawet po znajomości - te osoby, które już udowodniły, że to się zwróci). Agent to w moich oczach taka kropla, która drąży skałę. Facet załatwia audycje radiowe, recenzje w gazetach, w sieci - robi ten jeden krok więcej od wydawnictwa.

Niech dziś utrzyma się jeden i zrobi dobra robotę. Zwiększy sprzedaż takiej Chmielewskiej powiedzmy o 10-15%
Za rok będzie ich dwóch. Niech któryś załatwi tłumaczenie do jednego - dwóch większych krajów europejskich (wraz z odpowiednią kampanią reklamową, bo naszych tłumaczyli ta już nie raz i dupa).
Za dwa lata, gdy wejdę do metra, zobaczę na billboardach pięć reklam polskich twórców i jednego zagranicznego (dziś jest odwrotnie, a ten jeden to Kalicińska).

Wtedy Andrzej, w tym 2020 roku jest szansa, że rzeczywiście utrzyma się z tego kilkanaście osób, a ktoś w USA pomyśli o polskiej książce tak jak dziś myśli się o zachodzie Europy (nie liczę noblistów). Ryzykowne. Nie, niemożliwe i absurdalne. Już tylko ryzykowne. Może się opłacić.

Inaczej nie ma na to szansy. Na tym rynku trzeba więcej dobrych i popularnych pisarzy, owszem. Ale przede wszystkim trzeba profesjonalistów, którzy będą wiedzieli, co z nimi zrobić.

A oszustów tak przesadnie bym się nie bał. Ewolucja działa tak, że nie będą tylko zjawiskiem marginalnym.

[ Dodano: Sob 08 Sty, 2011 ]
erratka: "ewolucja działa tak, że BĘDĄ tylko zjawiskiem marginalnym"
Seks i przemoc.

...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”

cron