(Dział ten dotyczy raczej prozy, ale mimo to, pozwolę sobie).
Król Dezmod, znany z uniwersum „Wiedźmina” zwykł mawiać „Rozum nie jest w stanie tego pojąć”. Ci, którzy wiedzą, w jakich okolicznościach, być może właśnie się uśmiechnęli...
Tak po prawdzie, sytuacja, którą chciałbym tutaj opisać do tak kuriozalnych może i nie należy, ale jednak wbiła mnie w zdumienie i zdecydowałem się podzielić nią z większą grupą osób.
Dokładnie 10 dni temu, na największym polskim portalu filmowym, a raczej jego forum pewna urocza 13-latka podjęła decyzję – jako fanka cyklu „Opowieści z Narnii” nie może pozwolić, by kolejne adaptacje filmowe pozostały w sferze marzeń i sama zrealizuje scenariusz jednej z kolejnych części i nie ma bata, wyśle owoce swej pracy do reżyserów poprzednich części. Przy okazji poprosiła o rady.
Rzecz jasna, w temacie od razu namnożyło się od różnorakich „specjalistów” w tej dziedzinie – no bo w końcu, kurczę blade, trzeba się wiedzą i latami doświadczeń wykazać. I owszem, rad dziewczynie nie poskąpili, co rozumiem głównie przez zmasowany doping.
Pokręciłem z niesmakiem głową i sam maznąłem kilka zdań. Żeby było jasne – za eksperta uchodzić zamiaru nie mam, bo sam szukam swoich ścieżek również w tej dziedzinie, ale mam niemało doświadczeń z środowiskami filmowymi, branżą w USA, znam ludzi, więc pomyślałem, że przynajmniej się moimi słowami nie pokaleczy.
Tak więc zachęciłem ją ogółem do rozwijania talentu, jasne, ale jednocześnie spróbowałem przystopować z marzeniami o zdobywaniu świata, ot po prostu jako jeden z wielu użytkowników. Raczej brak odzewu, natomiast kolejna fala wujków z „dobrymi” radami. Tym razem zdecydowałem się już na dłuższy i przemyślany tekst (mogę potem wkleić), raczej w sympatycznym tonie, absolutnie nie mając zamiaru studzić zapału koleżanki, czegokolwiek zabraniać, ale starając się jednak uświadomić jej dobitnie pewne kwestie. Odpowiedź była, i to raczej mniej ciepła, po której sama się reflektowała i przepraszała. Niepotrzebnie, ale mniejsza.
Pomimo paru osób, które mnie poparły, temat dalej zalewany był odpowiedziami od ludzi, którzy podżegali do czynu (idę o zakład, że były wśród nich osoby dorosłe), aż w końcu pojawił się mój szanowny przyjaciel, który aktywny jest też choćby na Weryfikatorium i postanowił odrobinę potrollować, by faktycznie sprawdzić, kim są „tamte” osoby. Oczywiście, zero dystansu, darcie... klawiatur chyba itd. Oczywiście nasza niedoszła autorka uskutecznia fochy, dziękuje tym, którzy stają w jej „obronie”, a gdy wspomniany kumpel w końcu pisze coś grzecznego, zupełnie na poważnie, to jedyne co 13-latka potrafi z tego wyciągnąć, to jedno zdanie, na podstawie którego wyzywa kumpla od materialistów.
Tymczasem kolejny jegomość, który zna temat od kuchni, bo jakże inaczej, zaczyna wspominać o tym, że nawet jeśli jej się nie uda to i tak pewnie pokażą ją w wiadomościach i będzie miała jakiś rodzaj reklamy, ktoś inny o tym, ile kosztuje „profesjonalne tłumaczenie na angielski”, a nasza bohaterka gdzieś w tle pyta, co to właściwie jest prequel, jaki jest adres wytwórni i zapewnia, że wysyła scenariusz ”z ciekawości”.
Odsunąłem się i naprawdę złapałem siebie na kłopotach ze zrozumieniem. Rozbijając na czynniki pierwsze:
13-latka, która nie ma pojęcia o jakimkolwiek pisaniu, zabiera się za scenariusz.
Najpierw zamierza wysłać ten scenariusz do reżysera, następnie przekierowuje się na wytwórnię (ot, ktoś ją naprowadził), a to wszystko ponoć z ciekawości, nie interesują ją żadne pieniądze.
Co prawda nie zna angielskiego na tyle, by sklecić składnie rozwinięte zdanie, ale co tam, „pożyczę pieniądze od rodziców na tłumacza”. Zresztą, nie, żebym był bez grzechu, ale jej polski też pozostawia wiele do życzenia.
Liczna grupa osób zasypuje ją słowami zachęty (i najwyraźniej tylko te słowa ją interesują, więc przeczy tezie z tematu), już tu wieszczą jakiś sukces, padają słowa „wierzę w ciebie; dajesz dajesz; genialne, jak na to wpadłaś”, a tych, którzy mają o tym jakiekolwiek pojęcie, oskarżają o „zazdroszczenie pomysłu” (wtf). Gdyby ją po prostu zachęcali do rozwijania się, to wszystko byłoby w porządku, ale nakręcanie jej, by wysłała coś do USA?
Oczywiście na nasze rozległe posty autorka odpisuje, że „rozumie”, ale po chwili pyta o ten wspomniany już adres.
Doprawdy pojęcia nie mam, kto na dobrą sprawę tam odpisuje. Pokładać taką wiarę w dziewczynie, która jest w pierwszej klasie gimnazjum... Nie, ja z góry przepraszam, bo jestem wolny od uprzedzeń i znałem już np. osoby w tym wieku piszące naprawdę solidne wiersze, i wierzę też, że każdy chcący może coś osiągnąć, są różne przypadki, no ale ludzie... Przecież to jest jakiś absurd, kompletne szaleństwo. Oni wierzą w to co piszą, w ogóle ignorując zdrowy rozsądek. Ja autentycznie się obawiam, że taki lot może skończyć się dla niej bolesnym upadkiem i rozczarowaniem.
Inna sprawa, że z całą pewnością nasza rodaczka jest jedyną osobą na świecie, która wpadła na ten pomysł i np. choćby tuziny profesjonalnych, wprawionych scenarzystów z innych krajów, choćby z USA nie zdecydowały się na taką inicjatywę.
Przeglądając ów temat z jednej strony naprawdę mam powody do wesołości, ale z drugiej – cholera, odnoszę wrażenie, że obserwuję jakąś upiorną machinę, która coraz bardziej się rozpędza i chwilowo nie wygląda na to, by coś mogło ją zatrzymać. Brrr.
Kończę, bo swada mnie opuszcza.
Moje pytanie brzmi.
Kto oczadział?
Ja z paroma stronnikami?
Czy raczej cała reszta?
2
No i co? Dziewczyna spadnie, zbije dupę, to się podniesie i będzie mądrzejsza. Jak ją złapiesz i dupy nie zbije to znowu będzie po drzewach latać, znowu spadnie i znowu - nie daj boże - ktoś ją złapie. Bez sensu. Tak naprawdę nic nie traci próbując zrealizować jakieś swoje marzenie, choćby debilne.
Jest niewielka szansa, że się zacietrzewi po porażce i zacznie uważać, że jest niedocenionym geniuszem - trudno. Takiego człowieka nie warto ratować, bo o cały proces gorzknienia traumy niespełnionego marzenia obwiniać nie warto.
Pewnie, jesteś starszy, opiekuńczy to i chciałbyś pomóc. Tylko że tak naprawdę pomóc jej nie możesz (dobre rady to zwykle za mało). Niech spróbuje, niech się nauczy, niech ma.
A reszta forumowych osobowości pewnie ma z niej radochę. Trudno. Ani nie sprawisz, że oni zmądrzeją, ani nie uczynisz jej głuchą na cudze uwagi.
[ Dodano: Sob 15 Sty, 2011 ]
Sądząc po tym, że co najmniej dwóm się udało, to wariatów, którzy wpadają na takie pomysły muszą być tysiące.
Zafon spędził jakiś czas w Hollywood, ale nie wiem nawet czy kiedykolwiek sprzedał jakiś scenariusz.
Jest niewielka szansa, że się zacietrzewi po porażce i zacznie uważać, że jest niedocenionym geniuszem - trudno. Takiego człowieka nie warto ratować, bo o cały proces gorzknienia traumy niespełnionego marzenia obwiniać nie warto.
Pewnie, jesteś starszy, opiekuńczy to i chciałbyś pomóc. Tylko że tak naprawdę pomóc jej nie możesz (dobre rady to zwykle za mało). Niech spróbuje, niech się nauczy, niech ma.
A reszta forumowych osobowości pewnie ma z niej radochę. Trudno. Ani nie sprawisz, że oni zmądrzeją, ani nie uczynisz jej głuchą na cudze uwagi.
[ Dodano: Sob 15 Sty, 2011 ]
Eeee tam. utytułowany zawodnik, Van Damme sprzedał siłownię w Belgii, żeby pojechać do L.A. i pracować parę miesięcy jako kelner zanim zaczął grać w jakiś podrzędnych filmach akcji. Nie pamiętam jaka była historia gubernatora Kalifornii.Inna sprawa, że z całą pewnością nasza rodaczka jest jedyną osobą na świecie, która wpadła na ten pomysł i np. choćby tuziny profesjonalnych, wprawionych scenarzystów z innych krajów, choćby z USA nie zdecydowały się na taką inicjatywę.
Sądząc po tym, że co najmniej dwóm się udało, to wariatów, którzy wpadają na takie pomysły muszą być tysiące.
Zafon spędził jakiś czas w Hollywood, ale nie wiem nawet czy kiedykolwiek sprzedał jakiś scenariusz.
Seks i przemoc.
...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com
...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com
3
Dzięki za odpowiedź. Nie zdziwię się, jeśli niemała liczba użytkowników przejrzała wątek i znacząco popukała w czoło. Jestem zbulwersowany i daję temu wyraz.
Nie stawiam przed nikim żadnych granic i nie godzi się może tak pisać, ale to jest po prostu niemożliwe, żeby jej się udało. Niemniej wierzę i nie odmawiam jej tego, że kiedyś sukces odniesie, znajdzie jakąś siłę przebicia, by być tą jedną z wielu. Ma na to szansę. Tak samo jak ja. Tak samo jak Franek zza rogu.
Może i niekoniecznie potrzebny temat, ale nie zdzierżyłem.
Czyli powiadasz, że nie ma co ingerować i choć odniesie porażkę/zrezygnuje, to naturalna kolej rzeczy wszystko ułoży?TadekM pisze:No i co? Dziewczyna spadnie, zbije dupę, to się podniesie i będzie mądrzejsza. Jak ją złapiesz i dupy nie zbije to znowu będzie po drzewach latać, znowu spadnie i znowu - nie daj boże - ktoś ją złapie. Bez sensu. Tak naprawdę nic nie traci próbując zrealizować jakieś swoje marzenie, choćby debilne.
Logicznym byłoby po przeczytanym tekście tak pomyśleć. Tylko właśnie rzecz w tym, że nawet jeśli nie wszyscy, to przynajmniej niemal wszyscy autentycznie ją w ten sposób popierają i uważam to za dosyć nieodpowiedzialne lub nawet głupie. Może mieć zbyt wysokie oczekiwania, zbyt dużą wiarę w sukces... A różnie ludzie zwykli potem reagować.Pewnie, jesteś starszy, opiekuńczy to i chciałbyś pomóc. Tylko że tak naprawdę pomóc jej nie możesz (dobre rady to zwykle za mało). Niech spróbuje, niech się nauczy, niech ma.
A reszta forumowych osobowości pewnie ma z niej radochę. Trudno. Ani nie sprawisz, że oni zmądrzeją, ani nie uczynisz jej głuchą na cudze uwagi.
No tak, bo jednak ktoś skreśla poprawnie te wszystkie liczby w totku.Eeee tam. utytułowany zawodnik, Van Damme sprzedał siłownię w Belgii, żeby pojechać do L.A. i pracować parę miesięcy jako kelner zanim zaczął grać w jakiś podrzędnych filmach akcji. Nie pamiętam jaka była historia gubernatora Kalifornii.
Sądząc po tym, że co najmniej dwóm się udało, to wariatów, którzy wpadają na takie pomysły muszą być tysiące.
Zafon spędził jakiś czas w Hollywood, ale nie wiem nawet czy kiedykolwiek sprzedał jakiś scenariusz.

Może i niekoniecznie potrzebny temat, ale nie zdzierżyłem.
5
Pewno, że nie.Andrzej Pilipiuk pisze:zapewnie się nie uda
(z wieeeelu powodów).
Od początku życzę jej wytrwałości w swoich dążeniach i tłumaczę łopatologicznie, że droga do sukcesu łatwa nie będzie, ale ona zdaje się traktować to jako próbę roztrzaskania jej marzeń o ścianę. Podobno rozumie, dociera do niej, ale nic sobie z tego nie robi. Z tego co wiem, to na tą chwilę zaczyna pisać i ma zamiar wysłać do centrali Fox.- byle tylko jej to nie zniechęciło do dalszych prób...
Ale i tak bawią mnie tamci ludzie. Takiego stężenia absurdu w jednym wątku dawno nie było mi dane oglądać. Podstawowe pytanie, czego oni właściwie jej gratulują (bez cienia ironii) i przede wszystkim, dlaczego sami nie spróbują, bo przecież szanse mają przynajmniej równe, o ile nie wyższe. Radosny entuzjazm, aż miło popatrzeć. Głównie zapewne osoby nastoletnie, ale część to też jacyś dorośli... Luuudzie.
[ Dodano: Sob 15 Sty, 2011 ]
Jeśli komuś chce się w tym babrać przynajmniej jeśli chodzi o lekturę, to służę linkiem.
7
Galadh, ale w czym problem? Nigdy nie miałeś 13-tu lat? Dziewczyna sama się po jakimś czasie znudzi tym projektem i da sobie spokój
A że pisze, super - fajna zabawa i sposób na nauczenie się czegoś. Ja w wieku 13 lat pisałam powieści
Skończyły gdzieś na strychu 



Między kotem a komputerem - http://halas-agn.blogspot.com/
8
PW.Jakubek pisze:To może ja poproszę o link. Chętnie przeczytam. A wypowiadać się w tym temacie nie będę
Że ogółem pisze jest jak najbardziej super, sam ją do tego zachęcałem, ale że pisze z myślą o wysyłaniu tego... Podobno już zbiera kasę na tłumacza, będzie też musiała zapłacić za wysyłkę, a o tym, że scenariusz powinien być zarejestrowany nikt jej jeszcze nie powiedział. Nie szkoda pieniędzy? Może i jestem podły, ale mam nadzieję, że ktoś dorosły przemówi jej do rozsądku. Bo zresztą nie moja to rzecz, a raczej odpowiedzialność jej opiekunów. Nie zdziwię się, jeśli jednak dojdzie do etapu "No to wysyłam", ciekawym co dalej.Ignite pisze:Galadh, ale w czym problem? Nigdy nie miałeś 13-tu lat? Dziewczyna sama się po jakimś czasie znudzi tym projektem i da sobie spokójA że pisze, super - fajna zabawa i sposób na nauczenie się czegoś. Ja w wieku 13 lat pisałam powieści
Skończyły gdzieś na strychu
Mogę tylko życzyć, by to wszystko obróciło się dla niej w coś dobrego.
Tak, jasne, każdy z nas był w tym wieku i dlatego rozumiem albo ze sporą dozą prawdopodobieństwa potrafię powiedzieć, z czego takie pragnienia się u niej biorą. Ale to już nawet nie o nią chodzi, tylko o wspomnianą watahę podżegaczy, jak osoby starsze od niej mogą w ogóle coś takiego pisać? Jeśli ograniczyliby się do zachęt w kwestii pisania jako takiego to w ogóle nie miałbym z tym problemu. Ona na początku sama nie była przekonana co do powodzenia tego pomysłu, dopiero jacyś klakierzy utwierdzili ją w przekonaniu, że to świetna idea... Już ktoś tam nawet chce się wkręcać do obsady. I oni naprawdę piszą to wszystko na poważnie.
[ Dodano: Nie 16 Sty, 2011 ]
Dobra, idę sam się czymś zająć, nie ma co tracić czasu na spinanie się nad czymś takim.
9
Bo tu się łączą dwa mity: amerykańskiej kariery – a co byłoby lepszym jej potwierdzeniem, niż akceptacja w Hollywood? – oraz mit cudownego dziecka, które pozostawiło w tyle wszystkich starych, doświadczonych zgredów. Fabryka snów, a dorośli też nie są odporni na jej urok. Przy takim połączeniu wszystkie racjonalne argumenty i zdroworozsądkowa ocena sytuacji po prostu się nie liczą.Galadh pisze:Ale to już nawet nie o nią chodzi, tylko o wspomnianą watahę podżegaczy, jak osoby starsze od niej mogą w ogóle coś takiego pisać?
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.
10
I niech wyśle! I niech podżegają!
Może być tak, że ktoś naprawdę ważny to przeczyta, zmieni w 98% a i tak powie, że scenariusz pomogła mu napisać mała dziewczynka z Europy Środkowej. Jak kręcił Narnię, to sławy pewnie już trochę ma, a takie wydarzenie to plus milion do opinii publicznej i sławy.
Przecież musi być dobry skoro chciał podarować kawałek świata oraz posłuchać małej, słodkiej dziewczynki. Niech korzysta póki ma 13 lat, jak będzie miała 17 to oskarżą go o sypianie z nią.
Szczęścia!
Może być tak, że ktoś naprawdę ważny to przeczyta, zmieni w 98% a i tak powie, że scenariusz pomogła mu napisać mała dziewczynka z Europy Środkowej. Jak kręcił Narnię, to sławy pewnie już trochę ma, a takie wydarzenie to plus milion do opinii publicznej i sławy.
Przecież musi być dobry skoro chciał podarować kawałek świata oraz posłuchać małej, słodkiej dziewczynki. Niech korzysta póki ma 13 lat, jak będzie miała 17 to oskarżą go o sypianie z nią.
Szczęścia!
11
Oby więcej takich ambitnych trzynastolatek!!!
Nie wiem do końca o co chodzi, ale po przeczytaniu tego tematu wnioskuję, że jesteś Galadh zwykłym wampirem energetycznym.
Ja uważam, ze nie ma rzeczy niemożliwych, a zbytnie analizowanie przeszkadza w ich osiąganiu. Polecam historię Rocky'ego:
Nie wiem do końca o co chodzi, ale po przeczytaniu tego tematu wnioskuję, że jesteś Galadh zwykłym wampirem energetycznym.
Ja uważam, ze nie ma rzeczy niemożliwych, a zbytnie analizowanie przeszkadza w ich osiąganiu. Polecam historię Rocky'ego:
Wyraź siebie!
12
to może zanalizujmy co nam się w tej idei nie podoba?
1) wiek/język - tu jest problem - ludzie dojrzewają i dojrzewa ich język. Tylko że to bedzie adaptacja. oparcie się na dialogach Lewisa. (z uzupelnieniemi pewnych partii potrzebnych w filmie a nieobecnych w książce?).
2) wiek/zainteresowania - co innego w filmie rajcuje 13-latkę z Polski a co innego 13-latkę z USA. Inne wychowanie, inne spojrzenie na rzeczywistość, inne doświadczenie życiowe.
3) język - zakładamy że to będzie przekład - napisze sobie po polsku i przełoży na angielski. Tzn. ktoś jej przełoży za kaskę. tu może być bariera nie do pokonania. To co dobrze brzmi i współgra ze sobą po polsku niekoniecnie musi się "zgrać" po amerykańsku.
4) wtopi masę czasu, wysiłku a zapewne też pieniędzy i najprawdopodobniej nawet nie dostanie kopa - po prostu ciepną w kąt albo do niszczarki.
***********************************************************************
Przez grzeczność i z podziwu dla odwagi daję jej 1% szans.
***********************************************************************
Ważne żeby się nie załamała i nie zniechęciła...
*
co do wieku w kontekście sypiania przypadek pewnej Samanty w jacuzzi wskazuje że w tym cholernym USA 13-latki muszą uważać w kontaktach z reżyserami :(
1) wiek/język - tu jest problem - ludzie dojrzewają i dojrzewa ich język. Tylko że to bedzie adaptacja. oparcie się na dialogach Lewisa. (z uzupelnieniemi pewnych partii potrzebnych w filmie a nieobecnych w książce?).
2) wiek/zainteresowania - co innego w filmie rajcuje 13-latkę z Polski a co innego 13-latkę z USA. Inne wychowanie, inne spojrzenie na rzeczywistość, inne doświadczenie życiowe.
3) język - zakładamy że to będzie przekład - napisze sobie po polsku i przełoży na angielski. Tzn. ktoś jej przełoży za kaskę. tu może być bariera nie do pokonania. To co dobrze brzmi i współgra ze sobą po polsku niekoniecnie musi się "zgrać" po amerykańsku.
4) wtopi masę czasu, wysiłku a zapewne też pieniędzy i najprawdopodobniej nawet nie dostanie kopa - po prostu ciepną w kąt albo do niszczarki.
***********************************************************************
Przez grzeczność i z podziwu dla odwagi daję jej 1% szans.
***********************************************************************
Ważne żeby się nie załamała i nie zniechęciła...
*
co do wieku w kontekście sypiania przypadek pewnej Samanty w jacuzzi wskazuje że w tym cholernym USA 13-latki muszą uważać w kontaktach z reżyserami :(
13
Niektórzy powiadają, że rozwlekła obrona to przyznanie się do błędu, a inni, że unikanie tematu budzi podejrzenia.Superbad pisze: Nie wiem do końca o co chodzi, ale po przeczytaniu tego tematu wnioskuję, że jesteś Galadh zwykłym wampirem energetycznym.
/watch?v=2GKRjeJL48o
Pozwolę sobie zaoponować - choć nazywano mnie już na tuzin sposobów, to z takim określeniem, interpretacją mojej skromnej osoby się nie spotkałem.

Sądzę, że staranna lektura moich dotychczasowych postów w tym temacie wyprowadziłaby Cię z tego błędu. Sam działam lub przynajmniej staram się działać i nie staję nikomu na drodze. Nie mam nic wspólnego z naszymi życzliwymi rodakami, którzy całe dnie narzekają, a potem mieszają z błotem tych, którym się udało. 13-letnią autorkę jako tako wspieram, poświęcam dla niej swój czas, tyle że nie popieram tej konkretnej idei.
Wierzę w cuda i marzenia, ale nie tracę przy tym rozsądku. Zresztą, co ja tam będę - wszystko jest w postach powyżej.
Teoretycznie powiedzieć by można, że adaptacja nie stawia przed autorem aż takich wymagań*, jak stworzenie pomysłu oryginalnego, jego pielęgnacja, odwaga na poprowadzenie go dalej, rozwinięcie itd. Nie obawiałbym się może aż tak o język, ale np. o to, czy interpretacja tak młodej autorki byłaby trafna, czy odnalazła w materiale źródłowym wszystko co w nim jest, odebrała w pełni?Andrzej Pilipiuk pisze:to może zanalizujmy co nam się w tej idei nie podoba?
1) wiek/język - tu jest problem - ludzie dojrzewają i dojrzewa ich język. Tylko że to bedzie adaptacja. oparcie się na dialogach Lewisa. (z uzupelnieniemi pewnych partii potrzebnych w filmie a nieobecnych w książce?).
*Ale i tak napocić się trzeba co niemiara, dochodzą inne ważne kwestie...
Niewątpliwie. Mamy może do czynienia z dziełem dość uniwersalnym, ale czy osoba z tego regionu świata skroi taki scenariusz, który kogoś żyjącego od tylu przecież lat w Hollywood zainteresuje? Jednemu wersja może wydać się nazbyt ambitna, innemu zbyt mało dynamiczna... Poza tym z nutką ironii dodam taki detal jak np. polityczna poprawność, z którą autorka może mieć problemy jeśli idzie o ustosunkowanie się (akurat w adaptowaniu tej konkretnej części, taka treść).2) wiek/zainteresowania - co innego w filmie rajcuje 13-latkę z Polski a co innego 13-latkę z USA. Inne wychowanie, inne spojrzenie na rzeczywistość, inne doświadczenie życiowe.
Nie wiem jak Ty się na ów kwestię zapatrujesz, Andrzeju, ale wg mnie dzieło traci blask wraz z przekładami, ot po prostu najlepiej podchodzi się do niego w oryginale. O ile np zrozumiałe jest to, że możemy zdać się na łaskę tłumaczy z prozą, to jeśli celujemy do odbiorcy amerykańskiego z tekstem piosenki czy właśnie scenariuszem, to warto samemu przysiąść do pisania od razu w danym języku, przynajmniej spróbować po części.3) język - zakładamy że to będzie przekład - napisze sobie po polsku i przełoży na angielski. Tzn. ktoś jej przełoży za kaskę. tu może być bariera nie do pokonania. To co dobrze brzmi i współgra ze sobą po polsku niekoniecnie musi się "zgrać" po amerykańsku.
Przyznam, że sam tak się obecnie realizuję i sprawia mi to dużą przyjemność, bo choć mniejsze bogactwo słów (chwilami aż boli), to jednak np zabawy z niektórymi zwrotami to jednak coś. No i jest ta pewność, że wiemy najlepiej, co mamy na myśli.
Co do innych granic, np kulturowych to wspomniałem choćby powyżej, sądzę, że dość jasna kwestia.
Z pieniędzmi się zgodzę - tłumacz raz, rejestracja dwa, wysyłka trzy. A na adaptacji książek Lewisa trenować sobie może, ot sprawdzenie możliwości jak każde, ale niech na razie robi to dla siebie, a nie z myślą o wysyłce.4) wtopi masę czasu, wysiłku a zapewne też pieniędzy i najprawdopodobniej nawet nie dostanie kopa - po prostu ciepną w kąt albo do niszczarki.
Było nie było wygląda na silną duchem, a i my o nią dbamy. Nie, ale serio, z tego co pisze i jak się zachowuje wygląda na kogoś, kto potrafi wyciągać wnioski i nauki z porażek.Ważne żeby się nie załamała i nie zniechęciła...
Sądzisz, że mogłoby to posłużyć jako argument, by przystopowała?co do wieku w kontekście sypiania przypadek pewnej Samanty w jacuzzi wskazuje że w tym cholernym USA 13-latki muszą uważać w kontaktach z reżyserami :(

A tak swoją drogą to autorka faktycznie już wyluzowała i otworzyła się na rady wszystkich, nie tylko klakierów, więc widać w tamtym wątku nawiązanie jakiegoś dialogu i porozumienie. Dobrze zwiastuje.
Głównie dla niej.
[ Dodano: Pon 17 Sty, 2011 ]
Dorzucę później coś na temat prozy/scenariuszy i może odrobiny moich doświadczeń.
14
Ale o co wogole chodzi?
Jak bylem nastolatkiem mialem mase pomyslow, ktorych realizacja nigdy nie doczekala sie konca. A najfajniejsze jest to, ze nawet gdyby sie doczekala to nie zmieniloby to ani swaita ani mnie w jakis rewolucyjny sposob. Od opprostu wiek, w ktorym masie mase energii i niewiele doswiadczenia. Czasem to pomaga bo nie widzi sie barier, ktore dorosla psychika czasem buduje zupelnie niepotrzebnie.
W kazdym razie jakis promil takich nastolatkow czasem sie przebije, tylko w zasadzie co to za roznica czy ona wogole napisze ten scenariusz i co sie z nim dalej stanie? Jak jej ktos da na to kase to niech tlumaczy i wysyla - czy to wogole nasza sprawa. Zalozmy, ze nawet dziewczyna ma wrodzony nadzwyczajny talent i napisze super-duper-manganikum tekst. To jeszcze nie gwarantuje produkcji, ale jesli do tego dojdzie to ktos kto cos na prawde potrafi bedzie mial otwarta droge dla swojego talentu. Tylko pogratulowac. A jesli nie? So it goes. Jedna glowa wiecej wsrod miliardow niespelnionych. Gdybym napisal, ze zamierzam zbudowac statek kosmiczny i poleciec w kosmos szukac obcych cywilizacji razemz Wędrowyczem to tez byscie rwali wlosy z glowy, ze nie powinienem bo sie do tego nie nadaje? Kogo to wogole obchodzi?
A co do praktycznych szans, to tak prywatnie mowiac - ten 1% Andrzeja to i tak spora nawiazka na to, ze dany scenariusz wogole powstanie...
Jak bylem nastolatkiem mialem mase pomyslow, ktorych realizacja nigdy nie doczekala sie konca. A najfajniejsze jest to, ze nawet gdyby sie doczekala to nie zmieniloby to ani swaita ani mnie w jakis rewolucyjny sposob. Od opprostu wiek, w ktorym masie mase energii i niewiele doswiadczenia. Czasem to pomaga bo nie widzi sie barier, ktore dorosla psychika czasem buduje zupelnie niepotrzebnie.
W kazdym razie jakis promil takich nastolatkow czasem sie przebije, tylko w zasadzie co to za roznica czy ona wogole napisze ten scenariusz i co sie z nim dalej stanie? Jak jej ktos da na to kase to niech tlumaczy i wysyla - czy to wogole nasza sprawa. Zalozmy, ze nawet dziewczyna ma wrodzony nadzwyczajny talent i napisze super-duper-manganikum tekst. To jeszcze nie gwarantuje produkcji, ale jesli do tego dojdzie to ktos kto cos na prawde potrafi bedzie mial otwarta droge dla swojego talentu. Tylko pogratulowac. A jesli nie? So it goes. Jedna glowa wiecej wsrod miliardow niespelnionych. Gdybym napisal, ze zamierzam zbudowac statek kosmiczny i poleciec w kosmos szukac obcych cywilizacji razemz Wędrowyczem to tez byscie rwali wlosy z glowy, ze nie powinienem bo sie do tego nie nadaje? Kogo to wogole obchodzi?
A co do praktycznych szans, to tak prywatnie mowiac - ten 1% Andrzeja to i tak spora nawiazka na to, ze dany scenariusz wogole powstanie...
15
U mnie wniosek, nieco inny zgoła się urodził, a mianowicie:
Ta sytuacja odzwierciedla nowe trendy w naszym społeczeństwie. Dodajcie do tego przypadku 13-latki osoby niepełno i pełnoletnie startujące do różnych, bardziej i mniej profesjonalnych programów telewizyjnych, typu "Mam (bez)Talent", "szubi dubi Ucan dance" i tak dalej... Boże, widzisz i nie grzmisz... Najczęściej, to właśnie totalne beztalencia są poważnie oburzone na decyzje Jury... Coraz większy brak samokrytycyzmu i coraz większy nadmiar głupoty w społeczeństwie... I czyja to wina?
Ta sytuacja odzwierciedla nowe trendy w naszym społeczeństwie. Dodajcie do tego przypadku 13-latki osoby niepełno i pełnoletnie startujące do różnych, bardziej i mniej profesjonalnych programów telewizyjnych, typu "Mam (bez)Talent", "szubi dubi Ucan dance" i tak dalej... Boże, widzisz i nie grzmisz... Najczęściej, to właśnie totalne beztalencia są poważnie oburzone na decyzje Jury... Coraz większy brak samokrytycyzmu i coraz większy nadmiar głupoty w społeczeństwie... I czyja to wina?
Tacitisque senescimus annis
Najmądrzejsza rzecz, to wiedzieć co jest nieosiągalne, a nie w głupocie swojej, dążyć ku temu za wszelką cenę
- Zero Tolerancji -
Najmądrzejsza rzecz, to wiedzieć co jest nieosiągalne, a nie w głupocie swojej, dążyć ku temu za wszelką cenę
- Zero Tolerancji -