Myślisz, że to grzech?

1
Witam. Wrzucam kolejne opowiadanie na weryfikatorium- jak dotąd najdłuższe. Ostatnio mam "fazę" na anioły, więc nie spodziewajcie się w najbliższym czasie utworów o innej tematyce :) Z góry dziękuję za komentarze.

- Znowu wyłączyli światło- ci elektrycy nie potrafią naprawić szybko naprawić, tylko grzebią się jak najdłużej mogą- powiedziałam.
Wpatrywałam się beznamiętnie w ścianę naprzeciwko. Nie lubiłam sama siedzieć w ciemnościach. Płomyk przyklejony do knota świeczki oświetlał pokój. Słyszałam rozmowę rodziców na temat rzeczy, które muszą zrobić zaraz po włączeniu prądu. Mimo tego, że siedzieli w salonie na dole, każde ich słowo było wyraźne.
Za oknem szum przejeżdżającego samochodu. Wstałam i zamknęłam drzwi- przez ich gadanie nie mogłam myśleć. „Czekam i czekam, a ciebie nadal nie ma… Co mogło cię zatrzymać?”- zaczęłam się zastanawiać. – „Sprawa niecierpiąca zwłoki? Specjalne zadanie? Może po prostu nie chcesz się ze mną widzieć?”
Przypomniałam sobie nasze ostatnie spotkanie: siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Żadnych kłopotliwych pytań ani dwuznacznych wypowiedzi. Lubiłam go słuchać, tak samo jak mówić mu o swoich przemyśleniach i niepokojach. Był przecież o wiele mądrzejszy ode mnie- dziewiętnastolatki bez żadnego doświadczenia życiowego. Co tak bardzo go we mnie zaintrygowało? Nie umiałam odpowiedzieć na to pytanie…
Oparłam się wygodniej o ścianę i zamknęłam oczy. W mojej głowie pojawił się obraz z naszego pierwszego spotkania. Uśmiechnęłam się lekko- zawsze gdy wspominałam ten dzień wszystkie inne problemy schodziły na dalszy plan. Pierwsza myśl po ujrzeniu go: „To nie może dziać się naprawdę.” A jednak działo się- stanął przede mną … Jego piękno było przytłaczające. Głębia zielonych oczu i pociągająca czerń włosów hipnotyzowały każdego, kto go zobaczył. Księżycowa cera odbijająca najmniejszy strumień światła dodawała tajemniczości. I jego czysty głos- każde dokładnie przemyślane słowo którym raczył mnie obdarować było jak przedzierająca się przez gąszcz chmur gwiazda rozjaśniająca mroki nocnego nieba.
- Dlaczego cię nie ma?- powiedziałam szeptem.- Tak bardzo chciałabym cię znów zobaczyć…
Zatopiłam się w cudownych wspomnieniach.

.oOo.

Obudziłam się pod wpływem czyjegoś dotyku. Powoli podniosłam powieki. W pokoju panowała ciemność. Poczułam jego dłoń spoczywającą na moim ramieniu.
- Przepraszam, że tak długo nie przychodziłem- zaczął.- Miałem kilka rzeczy do zrobienia.
- Nie szkodzi- odpowiedziałam szybko.
- Jesteś na mnie obrażona za to, iż nie zjawiłem się na twoją prośbę?- Spojrzał na mnie swoim wszechwiedzącym wzrokiem.
-Nie.- Odwróciłam twarz.- Ważne że jesteś…
Zapanowała cisza. Wstał powoli i podszedł do okna. „Byłam zbyt bezpośrednia. Wszystko zniszczyłam tym jednym zdaniem. Czy naprawdę tak bardzo chcę wiedzieć, co on do mnie czuje?” Oparł się o kant ściany i nie odrywając wzroku od widoku za oknem zapytał:
- Czym jest miłość?
Zaskoczył mnie. Nie mogłam ruszyć się z podłogi. „Do czego doprowadzi taki temat?”
- Jak uważasz?
-Nie potrafię odpowiedzieć…- powiedziałam niepewnie.
- Potrafisz. Zapewne zastanawiałaś się nad tym miliony razy.
„No tak- przecież on zna mnie lepiej niż ja sama.”
- Uważam… Myślę, że jest to bardzo złożone uczucie. Można je osiągnąć poprzez przechodzenie z jednego poziomu na kolejny: obojętność, sympatię, później przyjaźń. Do tego dochodzą zaufanie, bezinteresowność i wiele innych. Pod wzglądem elementów składowych można porównać ją do nienawiści…
- Tak myślisz…- Kolejna chwila ciszy.- A co powiesz na temat obsesji?
Nie ruszał się z miejsca przez cały czas. Nie wiedziałam, czy na jego twarzy jest szyderczy uśmiech, czy może traktuje tę rozmowę na poważnie.
- Wydaje mi się, że jeszcze trudniej to zdefiniować… Bo jak wyjaśnić coś, czego się nie zauważa? Nawet jeśli miałbyś obsesję na jakimś punkcie, to nie przyznałbyś się do tego przed nikim. A już na pewno nie przed sobą.
Patrzyłam na niego uważnie. Po dłuższym czasie odwrócił się- już otworzył usta, aby coś powiedzieć, lecz nie uczynił tego. Westchnął ciężko. Powoli podniosłam się z podłogi. Chciałam podejść do niego, zatracić się w tych głębokich, zielonych oczach, jednakże jakaś niewidzialna siła nie pozwalała mi zrobić kroku naprzód. Stał wpatrując się w podłogę.
- A czy uważasz, że… aniołowie mogą kochać?- wyszeptał.
Nagle powietrze stało się niesamowicie ciężkie. Moje serce zaczęło bić jak oszalałe. Myśli przelatywały mi przez głowę z prędkością światła. Po dłuższym czasie udało mi się uspokoić.
- Co masz na myśli? Przecież…
- …kochamy Boga i wszystko co stworzył- dokończył za mnie.- Lecz jeśli ktoś czułby silniejszą więź z jakimś człowiekiem… Na przykład anioł zakochałby się z dziewczynie, którą ma się opiekować…
Zamknęłam oczy. Nie mogłam znieść widoku jego przygnębionej twarzy. „O czym on mówi? Przecież to kompletnie niedorzeczne!” Słyszałam jak niepewnie stawia kroki. Podniosłam powieki- był blisko, bardzo blisko… Brakowało mi tchu. To pierwszy raz, kiedy…
- Myślisz, że to grzech?- Ujął mnie delikatnie w talii.- Będę za to potępiony?
Nie mogłam sensownie myśleć. Jego dotyk… zapach… głos… Zdobyłam się na jedno zdanie:
- Bóg będzie musiał ukarać nas oboje.
Zatopiłam palce w aksamitnych, kruczoczarnych włosach. Nasze dusze się połączyły… Czułam, jak z ust spija mój oddech. Czas stanął w miejscu na wieczność. Chciałam być razem z nim na zawsze.

.oOo.

Leżę w łóżku i wpatruję w ciemny sufit. Wszyscy dawno zasnęli, tylko ja jeszcze nie odpłynęłam do krainy snów. „Zawsze będziemy razem…”
Reflektory przejeżdżającego samochodu wpadły przez niezasłonięte okno do mojego pokoju. Wszechobecna pustka wlewa się do mojego serca. Tylko czy jest to możliwe, jeśli serce zostało rozerwane na kawałki dawno temu? Teoretycznie nie, a jednak tak się dzieje. „Zawsze będziemy razem…”
Odwróciłam się na bok. Teraz mój wzrok spoczywa na nijakiej ścianie. Nawet ona przywołuje wspomnienia. Zacisnęłam mocno powieki. Gdzieś w mojej głowie rozbrzmiewa jedno, niezmienne zdanie: „Zawsze będziemy razem…” Mam tego już dość.
- Skoro tak powiedziałeś,- krzyczę najgłośniej jak tylko potrafię- to dlaczego cię tu nie ma?! Dlaczego tylko ciebie spotkała kara?! Boże, dlaczego mnie nie potępiłeś?!
Po moim policzku spływa wielka łza- żalu, smutku, bólu… nienawiści…
Ostatnio zmieniony pn 09 lip 2012, 18:51 przez mil93, łącznie zmieniany 2 razy.
"Gdybym była deszczem, który łączy niebo z ziemią, mogłabym złączyć się z jego sercem i uspokoić je..."

"The stab of stilettos
On a silent night
Stalin smiles and Hitler laughs
Churchill claps Mao Tse-Tung on the back"

2
„Czekam i czekam, a ciebie nadal nie ma… Co mogło cię zatrzymać?”- zaczęłam się zastanawiać. – „Sprawa niecierpiąca zwłoki? Specjalne zadanie? Może po prostu nie chcesz się ze mną widzieć?”
Cudzysłowia są niepotrzebne. Tak samo w dalszej części tekstu- nie stosuje się cytowania samego siebie.

Brakowało mi dokładniejszego opisu wyglądu Anioła, to jest: sylwetka, ubiór, rysy twarzy etc.
czerń włosów hipnotyzowały każdego, kto go zobaczył.
Czyli każdy widzi anioły? Gdybyś wstawiła tam ,,zahipnotyzowałyby" oznaczałoby to, że nikt nie oparłby mu się gdyby go zobaczył(wiem namieszałem)
- Czym jest miłość?
Zaskoczył mnie. Nie mogłam ruszyć się z podłogi. „Do czego doprowadzi taki temat?”
- Jak uważasz?
Napisz to ciągiem po myślnikach, gdy pierwszy raz czytałem ten fragment pomyślałem, że jest to odpowiedzenie pytaniem przez dziewczynę.

Bardzo podobał mi się tekst, szkoda jednak, że był tak krótki. Mam nadzieję, że doczekam się dłuższego opowiadania o aniołach(intrygujące istoty).
Przepraszam, że tak namotałem przy wytykaniu błędów:)

3
(...) ci elektrycy nie potrafią naprawić szybko naprawić (...)
Nie lubiłam sama siedzieć (...)
"Siedzieć sama" to odpowiedniejszy szyk.
Płomyk przyklejony do knota świeczki (...)
Przyklejony? W sensie: specjalnie tak napisałaś? Kiepska metafora.
– „Sprawa niecierpiąca zwłoki?
Ten myślniczek tutaj niepotrzebny.
Nie umiałam odpowiedzieć na to pytanie…
Ten trzykropek na pewno jest tutaj potrzebny? Pełni jakąś funkcję?
W mojej głowie pojawił się obraz z naszego pierwszego spotkania.
Wywal "z", bo zbędne.
Głębia zielonych oczu i pociągająca czerń włosów hipnotyzowały każdego, kto go zobaczył.


Skąd ona to wie? Wnioskuję, że zawsze spotykali się tylko we dwójkę... Trochę tutaj Twoja bohaterka zabrzmiała jak wszystkowiedzący narrator... Którym przecież nie jest.
- Dlaczego cię nie ma?- powiedziałam szeptem.- Tak bardzo chciałabym cię znów zobaczyć…
Naprawdę? Wierzysz, że gadałaby tak sama do siebie? Ty byś tak do siebie powiedziała? Brzmi nierealnie.
.oOo.
Jakie klawe. :D
Reflektory przejeżdżającego samochodu wpadły przez niezasłonięte okno do mojego pokoju.
Raczej "wpadają", bo przyjęłaś w tej ostatniej części czas teraźniejszy.
Reflektory przejeżdżającego samochodu wpadły przez niezasłonięte okno do mojego pokoju. Wszechobecna pustka wlewa się do mojego serca.
Brzydkie powtórzenie, możesz oba wywalić, bo te wyrazy nie są tam nawet potrzebne: wiadomo do czyjego pokoju i czyjego serca. Co więcej, w tym pierwszym wywal w ogóle frazę "do pokoju". Wystarczy "wpadają przez niezasłonięte okno", żeby mieć pełny obraz sytuacji.

Opowiadanie zupełnie mi się nie podobało. W nic nie uwierzyłem - w Anioła, w sytuację, w bohaterkę... Kim ona w ogóle jest i czemu rozmawia ze swoim Aniołem? Mam wrażenie, że została stworzona tylko po to, żeby wzdychać do swojego niebiańskiego opiekuna: nie poznałem jej charakteru, jej historii, jej motywów... niczego nie poznałem. Jak mam zaangażować się w historię kogoś, kto mówi tylko o tym, że czeka na Anioła?

Bohater jest fundamentem każdej historii. Ty swojego oskalpowałaś z jakichkolwiek emocji - poza ckliwym zadurzeniem, którego podstaw na dodatek nie mamy okazji zrozumieć: bo ani nie opisujesz, jak doszło do ich spotkania, ani za co ona go właściwie kocha (no bo co, tylko te głębokie zielone oczy i piękne kruczoczarne włosy? Kamaan...). Odnoszę wrażenie, że tekst jest wyrwaną z kontekstu ckliwą scenką...

No właśnie. Ckliwość. Drugi największy grzech tego tekstu. Twoje opisy są naszpikowane tak sztampowymi epitetami i metaforami, że nie wzbudzają żadnych emocji. Księżycowa cera, pociągająca czerń włosów, czas, który stanął w miejscu... Uciekając się do takich szablonów, nudzisz. Bardzo.

A opisując tak fundamentalne rzeczy jak miłość albo Anioł, musisz być gotowa na wyzwanie. Musisz opowiedzieć o czymś, co było opowiadane pięć milionów razy i dlatego w Twoim interesie leży, żeby sprawić, by ten opis choć trochę wyróżniał się z tłumu innych. Żeby czytelnik mógł znaleźć w nim coś, co zapamięta, co połechcze jego zmysł estetyczny, co sprawi, że odniesie to do swojego życia. Twoje opisy wypadły tak naiwnie i klasycznie, że nie ma szans, by cokolwiek w tym tekście zapadło w pamięć, by jakikolwiek akapit odcisnął gdziekolwiek swój ślad.

Anioły i miłość są fajne, ale Anioły i miłość są też strasznie wyeksploatowane - im bardziej wyeksploatowany temat, tym głębiej musisz zanurzać się w źródle swojej wyobraźni i starać się serwować:
a) niekonwencjonalne podejście do tematu;
b) ciekawe środki stylistyczne;
c) uczciwą, solidną narrację i realistycznych bohaterów.

U Ciebie zabrakło wszystkiego. Temat jest wyświechtany, jego przedstawienie niechlujne i pełne klisz; całej sytuacji brakuje realizmu, jest w niej natomiast pełno telenoweli.

Wybacz, jeśli uważasz, że jestem zbyt szorstki, ale spróbuj te wszystkie uwagi przekuć na swoją korzyść. Każdy musi przejść przez jakieś początki, każdy musi popełnić wiele głupich błędów, żeby potem być największym maderfakerem na dzielni. Doskonalimy się przez niedoskonałość - powiedział wzniośle Patren.

Nie no, serio: im więcej będziesz pisać, im więcej czytać i stosować się do rad, tym będzie lepiej. ;) Ja trzymam kciuki i chętnie bym przeczytał coś współczesnego od Ciebie, bo pewnie już teraz piszesz znacznie lepiej. Mam nadzieję, że w ogóle jeszcze dotrzesz do tego komentarza. :D

Pozdrawiam,
wzniosły Patryk
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"

4
Tak, dotarłam do tego komentarza. :)
Ogółem: thx za wszystkie wypowiedzi. Ta telenowelatośc jeszcze do końca mi nie przeszła, ale mam nadzieję, że kiedyś to się stanie. I thx Patren za przeniesienie tego tekstu w końcu do zweryfikowanych.

Co do klawego rozdzielania fragmentów - skopiowane od innego użytkownika na tym forum. Mam nadzieję, że ten ktoś się nie obraził. :)

Pozdrawiam,
M
"Gdybym była deszczem, który łączy niebo z ziemią, mogłabym złączyć się z jego sercem i uspokoić je..."

"The stab of stilettos
On a silent night
Stalin smiles and Hitler laughs
Churchill claps Mao Tse-Tung on the back"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”