rozdział I

1
Czytając to, pamiętajcie, że dopiero zaczynam. Nie traktujcie mnie jak literackiego wyjadacza, który zszedł na psy:) Bez wykrętów, że wam się nie chce:)



Rozdział I

- Zabiję cię!!! – wrzasnął wojownik z toporem i żelaznym pancerzem, okryty lwią skórą.

- Spróbuj! – odrzekł czarownik w długim, ciemnym płaszczu.

Stali pośród płonących miejskich budynków. Zerwał się wiatr, który pięknie rozwiewał czupryny dwóch przeciwników. Niebo miało nienaturalnie żółty kolor.

Wojownik uniósł broń i rzucił się na wroga, lecz czarownik był szybszy. Skierował swój wielki, zakrzywiony kij w jego stronę. Z jego końca błysnęło zielone światło, które natychmiast powaliło nacierającego mężczyznę. W tym właśnie momencie…

Paweł spadł z kanapy, dusząc się ze śmiechu. Wypluł dopiero schrupane chipsy, aby się nie udławić, a napój pomarańczowy popłynął mu ze szklanki na spodnie. Film okazał się bardzo zabawny, choć komedią przecież nie był. Chłopak zatrzymał odtwarzanie, by nie utracić całej zabawy i poszedł do łazienki zrobić coś ze swoim ubraniem. Nieustannie chichotał. Przechodząc przez korytarz, zwrócił na siebie uwagę swojej mamy, która zatroskana wyjrzała z kuchni i spytała:

- Dobrze się czujesz?

Paweł stracił uśmiech, spojrzał na nią wybitnie niechętnie i nic nie odpowiedział. Zanim zdążyła skomentować, znów zaczął się śmiać i poszedł zmienić spodnie.

Już od wielu tygodni nie rozmawiał z nią więcej, niż wymagała tego codzienność. I dobrze, niech się stara martwi, to w końcu przez nią. Jeszcze bezczelnie udaje, że nie wie, o co mu chodzi.

Gdy wrócił do pokoju, usłyszał dźwięk swojego telefonu. Odnalazł go pod kanapą i spojrzał na wyświetlacz – „Maciek dzwoni”. Odebrał.

- Już pooglądałeś te bajki? – spytał kolega bez większych wstępów do rozmowy.

- Jeszcze nie. Ciężko się ogląda. To tak, jakbyś zakładał gang i miał trudności z nadaniem członkom pseudonimów, a na dodatek trzeba ich wyposażyć, ubrać i wykreować charaktery. Ze śmiechu wylałem sobie sok na spodnie.

- Ze śmiechu? Stary, to jest najbardziej agresywny film dla dzieci od lat siedmiu, jaki mogłem znaleźć!

Paweł ponownie się zaśmiał i odrzekł:

- Gdybym miał siedem lat, to byłbym zachwycony, ale niestety mam o dziesięć więcej i jestem bardzo rozczarowany tym, co widziałem. Jak można takie bzdury pokazywać dzieciom?

- Zastanów się, co z tym zrobić. Wiesz, zaczynam żałować całej akcji. To trudne!

- Uda się, jeśli nie będziesz tak narzekać. Niech moc będzie z tobą!

- Zabawne – burknął Maciek i rozłączył się.

Chłopak chciał już odtworzyć sobie film, gdy rozległ się dzwonek u drzwi. Tak… Za chwilę wpadnie mama i ciekawe, co tym razem sobie zażyczy. żeby był grzeczny, miły…

Mama wbiegła do pokoju i rzuciła:

- Idź, otwórz, to Andrzej! Ja na chwilę muszę do łazienki. Tylko zachowuj się dobrze!

Nie zaszczycił jej uśmiechem. Chciał powiedzieć coś zgryźliwego… Ależ mamusiu, nie musisz poprawiać makijażu, przecież twój kochanek i tak powie, że wyglądasz pięknie…

Poszedł otworzyć drzwi. Na progu stał mężczyzna około czterdziestki, przystojny i zadbany. Miał luźną koszulę, wypolerowane czarne buty, a w rękach trzymał podejrzane pudełko.

- Eee… cześć – rzekł niezręcznie.

- Cześć – odpowiedział Paweł automatycznie. – Wejdź, mama w łazience.

Poprowadził gościa do salonu i oboje usiedli w fotelach naprzeciwko siebie. Andrzej po raz kolejny dziwił się, że dzieciak wprawia go w takie zakłopotanie. Paweł jak zawsze patrzył na niego obojętnie, ale nigdy nie można było mu zarzucić, że źle się zachowuje.

- Więc… - zaczął mężczyzna, żeby coś powiedzieć. – Jak tam w szkole?

- Dobrze.

Cisza. Andrzej najchętniej powiedziałby chłopcu, że woli sam czekać na jego matkę, niż w jego towarzystwie. Zdobył się na następną próbę rozmowy.

- Twoja mama mówiła mi o twoich zajęciach… Podobno jesteś w szkolnej grupie teatralnej?

- Tak.

- Och, to chyba dosyć ciekawe… Pracujecie teraz nad jakąś sztuką?

- Tak.

- Jaką?

- Nie ma na razie tytułu. Bierzemy udział w konkursie i przedstawimy ją w innej szkole.

Paweł zawiesił na rozmówcy obojętny wzrok i zastanawiał się, czy nie powiedział czegoś zbędnego. To, że nie jest wylewny i serdeczny, nic nie znaczy. Bawił się skrępowaniem gościa, cieszył się z jego zdenerwowania.

Często rozmyślał, co mama w nim widzi. Pewnie pieniądze. Potem urodę, bo facet wyglądał na kogoś, kto niejednej kobiecie złamał serce. W takim razie, co on widzi w jego mamie, pani Ewie Dłużewskiej, marnej kasjerce z osiedlowego sklepiku? Rozmyślał także nad tym, dlaczego ten ich dziwny związek nastąpił tak szybko po wypadku, w którym zginął ojciec. Umarł razem z ciotką i szwagrem, których wiózł samochodem. Paskudna historia, o której najlepiej zapomnieć, bo naprzeciwko siedzi ten bufon Andrzej, miętosi w rękach tanią bombonierkę i błądzi wzrokiem po ścianach.

Po chwili nadeszła mama z poprawionym makijażem i uśmiechem od ucha do ucha. Andrzej wstał, przytulił ją na powitanie, wręczył jej czekoladki i powiedział, że pięknie wygląda. Paweł natomiast dobitnie stwierdził, że nie będzie im przeszkadzał i ulotnił się.

Stanął za drzwiami, chcąc usłyszeć kawałek rozmowy, choć dobrze wiedział, jaki będzie początek. Do jego uszu dotarły urywane fragmenty:

- …nie wiem, o co mu chodzi…

- …może to przeze mnie…

- …on musi to wreszcie zrozumieć…

Chłopak nie miał ochoty dłużej podsłuchiwać. Już dawno zorientował się, że iloraz inteligencji mamusi jest za niski, żeby kiedykolwiek zrozumiała nastawienie syna. Paweł nie był buntownikiem, któremu nic się nie podoba, nawet związek mamy mało go obchodził. Niech sobie ma nawet stu adoratorów! Andrzej nie jest przyczyną zgrzytów między nimi. Jest mało ważny, żeby się nim przejmować. Szkoda tylko, że mama wykręca się przed kochankiem niedojrzałością Pawła lub jego młodzieńczym buntem.

W pokoju dokończył oglądanie filmu, który nagle przestał być śmieszny, a stał się żałosny. Musiał go obejrzeć, gdyż pewne elementy byłyby idealne dla spektaklu. Miało to być przedstawienie edukacyjne dla dzieci. Trzeba im wyperswadować, że to, co widzą w telewizji, nie zawsze jest dobre. Paweł zwykle z zapałem brał się za przygotowania, lecz Andrzej tak mu zepsuł humor, że nawet nie pamiętał za bardzo, jak skończyła się historia „szlachetnego” czarownika. „Jutro się za to wezmę” – postanowił.



Czy "ujdzie" i czy chcecie następne rozdziały?

2
Ujdzie. W sumie mi się nawet podobało, taka przyjemna lekturka na sobotnie popołudnie.

Czytając początek już chciałam odstawić to na bok, a tu taka niespodzianka. Byłam mile zaskoczona.

Styl masz lekki, nie znalazłam żadnych zgrzytów. Piszesz o sprawach codziennych, o życiu zwykłego nastolatka, więc brak środków artystycznych czy patosu akurat tu pasuje.

Nawet powiem, że jestem ciekawa, co dalej, bo na razie nie wiem, o czym będzie opowiadanie (tzn czy skupisz się na wątku nowego spektaklu, czy stosunkach Pawła z matką, czy może czymś jeszcze, albo wszystkim po trochu).

Czekam na dalsze rozdziały, żeby wypowiedzieć się na temat fabuły.

3
To będzie trochę długie, wyliczyłam sobie. Wyjdzie mi około 12 ciut dłuższych rozdziałów. Właściwie nie wiem jeszcze, czy te dwa wątki będą niezależne od siebie, czy poplątane... Poza tym zdaję sobie sprawę, że po przeczytaniu początku już wam się dalej nie chce, ale proszę o więcej komentarzy:) I oczywiście o poprawianie błędów lub rady.

Czy dalsze rozdziały mam pisać w osobnych tematach?

4
Hmmmm, ciezko powiedziec. Temat bardzo oklepany, jednak podoba mi sie twoj styl i ta lekkosc czytania, zreszta nie wiem w jaka strone to pojdzie, wiec moze byc bardzo ciekawe. Pisz dalej. Co do tematu, zaloz sobie jeden, w ktorym bedzie zamieszczac kolejne rozdzialy.
Bliscy sąsiedzi rzadko bywają przyjaciółmi.





Tylko ci, którzy nauczyli się potęgi szczerego i bezinteresownego wkładu w życie innych, doświadczają największej radości życia - prawdziwego poczucia spełnienia.

5
Oczywiście, że oklepany temat. Trudno wymyślić coś, czego jeszcze naprawdę nie było. Nie zagwarantuję, że będzie ciekawie, ale mam taką nadzieję.

7
A mnie początek się podobał :) Co do reszty, rzeczywiście temat z lekka wyświechtany. Konflikt pokoleń, bunt nastolatka, którego matka nie rozumie. Mdłe, ale styl znośny, więc jak to się pytałaś (-eś): ujdzie :) Tak tylko moim skromnym zdaniem :)

8
Drogi Ardenno, chyba nie przeczytałeś dokładnie fragmentu. Paweł NIE jest buntownikiem, ale jego nastawienie rzeczywiście będzie miało wpływ na akcję. Niestety, dużo czasu upłynie, zanim wrzucę wszystkie rozdziały. Pozdrawiam :)

9
No przepraszam. Takie wrażenie odniosłem. Rzeczywiście, jest nawet zdanie mówiące "iż Paweł nie był buntownikiem". Tak mi się to podciągnęło pod stereotyp konfliktu między dzieckiem a rodzicem, który znajduje nowego partnera, a dziecko nie chce go zaakceptować. Jeśli z kolei nie jest buntownikiem, a nawet nic nie obchodzi go nowy związek matki - to jest to dość dziwne zachowanie, skoro nie lubi Andrzeja. Ale wnikać w psychologię bohatera nie będę, bo za krótki to fragment, by móc o tym mówić :)



W każdym razie wybacz pomyłkę :)

10
Mi również się podobało, a początek nadaje smaczku :) Myślę, że obydwa wątki czy tego chcesz, czy nie i tak sie poplątają. Chętnie przeczytałabym więcej.

11
Hmm, źle zrobiłam, zamieszczając resztę w innym miejscu. Zainteresowanych wysyłam do tematu "dalsze rozdziały" :) Tam jest mniej więcej wyjaśnione zachowanie bohatera, którego trudno zrozumieć :) Wszystkie rozdziały nieprędko wrzucę, bo większa część znajduje się jeszcze w mojej głowie, poza tym mam problemy organizacyjno-techniczne i nie mogę na razie więcej napisać. Pozdrawiam.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”