Latest post of the previous page:
Ewentualnie można z danego elementu potencjalnie plagiatorskiego uczynić nawiązanie - niech ludzie komentują, że bohater ma bliznę "zupełnie jak Potter". W ten sposób będzie chyba znacznie sympatyczniej. Ale też z tym nie przesadzać, żeby się garncarz nie pojawiał na każdej stronie.17
Cześć,
myślę, Kuba, że z tym problemem-pytaniem nie borykasz się jako pierwszy. Powiem na własnym przykładzie, swojego czasu uważałem, że literatura - jak ktoś znany stwierdził - to ciągłe powielanie. Do czasu. Do dnia, w którym wpadłem na naprawdę niezły pomysł, z którego jestem zadowolony. Taki sentyment, choć być może nie powinno go być. Moją sympatię do niego podzielał jeden z Pisarzy z Weryfikatorium.
Ale dobrze, koniec z reklamą. ;P
Zmierzam do tego, Kuba, że pewnego pięknego słonecznego/deszczowego dnia może Cię najść pomysł na nowy supertekst i wtedy to inni będą mogli chcieć Cię naśladować.
Ale taką notką za bardzo Ci nie pomogę, więc od siebie dodam, że na Twoim miejscu po prostu szukałbym pomysłu zupełnie własnego, oczyszczał umysł, zaczynał od białej kartki. Albo tak, jak napisał Namrasit - zacznij od bohatera.
Może brzmi abstrakcyjnie, ale jest całkiem możliwe, sam tego doświadczyłem, choć w pisaniu jestem krótki.
Dobrej nocy!
myślę, Kuba, że z tym problemem-pytaniem nie borykasz się jako pierwszy. Powiem na własnym przykładzie, swojego czasu uważałem, że literatura - jak ktoś znany stwierdził - to ciągłe powielanie. Do czasu. Do dnia, w którym wpadłem na naprawdę niezły pomysł, z którego jestem zadowolony. Taki sentyment, choć być może nie powinno go być. Moją sympatię do niego podzielał jeden z Pisarzy z Weryfikatorium.
Ale dobrze, koniec z reklamą. ;P
Zmierzam do tego, Kuba, że pewnego pięknego słonecznego/deszczowego dnia może Cię najść pomysł na nowy supertekst i wtedy to inni będą mogli chcieć Cię naśladować.
Ale taką notką za bardzo Ci nie pomogę, więc od siebie dodam, że na Twoim miejscu po prostu szukałbym pomysłu zupełnie własnego, oczyszczał umysł, zaczynał od białej kartki. Albo tak, jak napisał Namrasit - zacznij od bohatera.
Może brzmi abstrakcyjnie, ale jest całkiem możliwe, sam tego doświadczyłem, choć w pisaniu jestem krótki.
Dobrej nocy!

18
O właśnie. Dobre pomysły nie zaczynają się od słów "zrobię coś podobnego do XXX", tylko od okrzyku "Eureka!", gdy człek zda obie sprawę, że właśnie wymyślił coś jeśli nie genialnego, to chociażby dobrego. Na razie chcesz napisać coś o szkole czarodziejów. Nie rób tego na zasadzie "Podobne do Heńka Garncarza" z obawą o plagiat. Pomyśl, po co chcesz to pisać, o czym chcesz pisać, kto ma być głównym bohaterem i dlaczego.
Chcesz, by walczył z potężnym, złym czarodziejem? Ameryki tym nie odkryjesz, ale przecież nie chodzi o to, że na końcu zły czarodziej zostanie pokonany przez głównego bohatera (a może zaskoczysz czytelnika?), a o to, co będzie się działo w międzyczasie i czy to będzie ciekawe. Nie jest problemem wymyślić: Tu Shire, tam Mordor, gdzieś tam elfy i hobbity, damy im pierścień i niech idą do Mordoru go zniszczyć. Nie jest problemem też podobny schemat skopiował, nawet nieświadomie. Gdy pomysł wygląda w ten sposób - nie da się przecież jeszcze nic napisać. Trzeba wypełnić środek. Zaplanowany, lub zaimprowizowany, ale własny, a nie zerżnięty. Otoczka tego wszystkiego, nawet zaczerpnięta, sama się nagnie do Twojej wizji szkoły czarodziejów. Twojej i niczyjej innej.
Chcesz, by walczył z potężnym, złym czarodziejem? Ameryki tym nie odkryjesz, ale przecież nie chodzi o to, że na końcu zły czarodziej zostanie pokonany przez głównego bohatera (a może zaskoczysz czytelnika?), a o to, co będzie się działo w międzyczasie i czy to będzie ciekawe. Nie jest problemem wymyślić: Tu Shire, tam Mordor, gdzieś tam elfy i hobbity, damy im pierścień i niech idą do Mordoru go zniszczyć. Nie jest problemem też podobny schemat skopiował, nawet nieświadomie. Gdy pomysł wygląda w ten sposób - nie da się przecież jeszcze nic napisać. Trzeba wypełnić środek. Zaplanowany, lub zaimprowizowany, ale własny, a nie zerżnięty. Otoczka tego wszystkiego, nawet zaczerpnięta, sama się nagnie do Twojej wizji szkoły czarodziejów. Twojej i niczyjej innej.
19
No, ale ja nie chce pisać o szkole dla czarodziejów i mój problem polega na tym, że wszystko co napisze wydaje mi się takie potterowe...
Moja książka nie ma nic wspólnego, ani z czarodziejami, ani z wampirami, ani ze złym ciotkom i wujkiem, a mimo tego wszystko wydaje mi się takie potterowe...!??!
Moja książka nie ma nic wspólnego, ani z czarodziejami, ani z wampirami, ani ze złym ciotkom i wujkiem, a mimo tego wszystko wydaje mi się takie potterowe...!??!
23
Wiecie co? Ten problem z plagiatorstwem jest SZTUCZNYM PROBLEMEM. Właśnie tak, krzyczącymi literami 
Jeśli autor jest cokolwiek wart, to i tak w procesie pisania wyjdzie mu coś oryginalnego (w jakimś tam, akceptowalnym stopniu). Bo na zadany temat dwaj ludzie napiszą zupełnie różne historie. Ja się o tym przekonałem kiedyś, bo tak właśnie z kolegą pisaliśmy: wymyślony temat i hajda, każdy pisze swoją wersję. Jezu, jak one się różniły...
Zatem - do roboty.

Jeśli autor jest cokolwiek wart, to i tak w procesie pisania wyjdzie mu coś oryginalnego (w jakimś tam, akceptowalnym stopniu). Bo na zadany temat dwaj ludzie napiszą zupełnie różne historie. Ja się o tym przekonałem kiedyś, bo tak właśnie z kolegą pisaliśmy: wymyślony temat i hajda, każdy pisze swoją wersję. Jezu, jak one się różniły...
Zatem - do roboty.
Mówcie mi Pegasus 
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak
24
Ja tylko ostrzegam przed oryginalnością na siłę.
Pisaliśmy jakiś czas temu z kumplami próbkę serialu na konkurs dla jednej ze stacji telewizyjnych (człowiek próbuje, czego może). Serial był spoko. Fabuła wydawała się sensowna, główny bohater wyrazisty. W końcu - był późny wieczór - zaczęliśmy tworzyć postaci poboczne. I gdzieś w tym całym amoku wzięło nas, żeby odejść od serialowych archetypów. Z początku było ok. A potem zaczęliśmy tworzyć postać potencjalnej kochanki bohatera.
Wyszła nam fajna laska, ale ze stwardnieniem rozsianym, która pracuje na infolinii numeru ratunkowego. Wie, że jej nie można pomóc, ale chce pomagać innym jak najdluzej. Jeździ na wózku, ale podaje się za zwykłą niepełnosprawną i ukrywa swój pogarszający się stan, żeby nie odesłali jej do domu. Dowiadujesz się o tym gdzieś w połowie, a pod koniec sezonu umiera.
Dopiero jak spotkaliśmy się kilka dni później i na to spojrzeliśmy, zobaczyliśmy jakie to (za przeproszeniem) wydumane pierdolenie.
Nie komplikujcie na siłę, bo ludzie nie będą chcieli tego czytać. Czasem historia jest zagmatwana, ale historia musi tego wymagać. Jak za będziecie bardzo chcieli być oryginalnymi, to wyjdą Wam takie właśnie laski - ze stwardnieniem rozsianym, których choroba służy jedynie oryginalności, nie żadnemu konkretnemu celowi.
Pisaliśmy jakiś czas temu z kumplami próbkę serialu na konkurs dla jednej ze stacji telewizyjnych (człowiek próbuje, czego może). Serial był spoko. Fabuła wydawała się sensowna, główny bohater wyrazisty. W końcu - był późny wieczór - zaczęliśmy tworzyć postaci poboczne. I gdzieś w tym całym amoku wzięło nas, żeby odejść od serialowych archetypów. Z początku było ok. A potem zaczęliśmy tworzyć postać potencjalnej kochanki bohatera.
Wyszła nam fajna laska, ale ze stwardnieniem rozsianym, która pracuje na infolinii numeru ratunkowego. Wie, że jej nie można pomóc, ale chce pomagać innym jak najdluzej. Jeździ na wózku, ale podaje się za zwykłą niepełnosprawną i ukrywa swój pogarszający się stan, żeby nie odesłali jej do domu. Dowiadujesz się o tym gdzieś w połowie, a pod koniec sezonu umiera.
Dopiero jak spotkaliśmy się kilka dni później i na to spojrzeliśmy, zobaczyliśmy jakie to (za przeproszeniem) wydumane pierdolenie.
Nie komplikujcie na siłę, bo ludzie nie będą chcieli tego czytać. Czasem historia jest zagmatwana, ale historia musi tego wymagać. Jak za będziecie bardzo chcieli być oryginalnymi, to wyjdą Wam takie właśnie laski - ze stwardnieniem rozsianym, których choroba służy jedynie oryginalności, nie żadnemu konkretnemu celowi.
Seks i przemoc.
...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com
...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com
25
Scenarzyści mają takie powiedzenie: lepiej zacząć na kliszy niż na kliszy skończyć. Think about it.
[ Dodano: Pon 31 Sty, 2011 ]
Gdyby zrobić tak. Fajna laska -> stwardnienie rozsiane. Co to za choroba? Przewlekła, siada po kolei cały organizm. Wie że umrze. To kur*a nie siada na jeb**ej infolini tylko STAWIA WSZYSTKO NA JEDNĄ KARTĘ. Idzie tam gdzie jest największe zagrożenie, największe adrenalina gdzie można zginąć w każdej chwili. Mamy też cechę - altruizm. Zróbmy tak żeby był to altruizm pozorny. Niech pomaga ale tak naprawdę to jest autodestrukcja. Co może robić? Może być policjantką która całe życie pracowała na tyłach robiła białko na papierze a teraz przechodzi do AT do najcięższych zmagań. Mogła pracować w zajebistej klinice i odsysać tkankę tłuszczową. Teraz wyjeżdża z na misję do trzeciego świata gdzie grasują łowcy narządów a na głowę mieszkańca przypada więcej jest kałasznikowów niż kuchenek mikrofalowych. Itd. Kolejna sprzeczność. Choroba sprawia że jej życie nagle ma jakąś wartość.
[ Dodano: Pon 31 Sty, 2011 ]
to nie jest słabe dlatego że jest wydumane tylko dlatego że jest głupie. Źle to rozkminiliście. Laska fajna -> stwardnienie. Dobra sprzeczność. Ale: jej choroba skłania ją do pomagania innym-> sama sobie pomoc nie może. Między tym nie ma związku żadnego.Wyszła nam fajna laska, ale ze
stwardnieniem rozsianym, która
pracuje na infolinii numeru
ratunkowego. Wie, że jej nie
można pomóc, ale chce pomagać
innym jak najdluzej. Jeździ na
wózku, ale podaje się za zwykłą
niepełnosprawną i ukrywa swój
pogarszający się stan, żeby nie
odesłali jej do domu.
Gdyby zrobić tak. Fajna laska -> stwardnienie rozsiane. Co to za choroba? Przewlekła, siada po kolei cały organizm. Wie że umrze. To kur*a nie siada na jeb**ej infolini tylko STAWIA WSZYSTKO NA JEDNĄ KARTĘ. Idzie tam gdzie jest największe zagrożenie, największe adrenalina gdzie można zginąć w każdej chwili. Mamy też cechę - altruizm. Zróbmy tak żeby był to altruizm pozorny. Niech pomaga ale tak naprawdę to jest autodestrukcja. Co może robić? Może być policjantką która całe życie pracowała na tyłach robiła białko na papierze a teraz przechodzi do AT do najcięższych zmagań. Mogła pracować w zajebistej klinice i odsysać tkankę tłuszczową. Teraz wyjeżdża z na misję do trzeciego świata gdzie grasują łowcy narządów a na głowę mieszkańca przypada więcej jest kałasznikowów niż kuchenek mikrofalowych. Itd. Kolejna sprzeczność. Choroba sprawia że jej życie nagle ma jakąś wartość.
26
A także może zostać neurochirurgiem, pilotem myśliwca, snajperem... Bo oczywiście SM wcale nie ma objawów, które by to uniemożliwiały.polishbritpoper pisze:Może być policjantką która całe życie pracowała na tyłach robiła białko na papierze a teraz przechodzi do AT do najcięższych zmagań
Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale użycz mi, Panie, chwalebnego uczucia, że czasem mogę się mylić.
28
Jeśli ja kiedyś będę miał kiepski pomysł, bądź łaskaw go nie ratować... Lepszy pomysł kiepski, ale spójny aniżeli niespójny, bo wtedy z definicji będzie gorzej niż kiepski.
Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale użycz mi, Panie, chwalebnego uczucia, że czasem mogę się mylić.
30
Na tym, że z SM można podnieść słuchawkę telefonu, ale już niekoniecznie karabin.polishbritpoper pisze:Nie wiem na czym spójna konstrukcja pierwszego pomysłu a na czym niespójność moich poprawek ale ok. Nie będę się kłócił.
31
Ok ale SM to pomysł kolegów Tadka, poza tym od momentu wykrycia do pierwszych poważnych objawów chyba mija trochę czasu? Przyznaje się, że nie skończyłem medycyny. Stąd zaproponowałem huntingtona.
I pytanie co wolelibyście obejrzeć: serial o seksownej lasce latającej za psychopatami, ludźmi mafii, gangsterami z karabinem, która wcześniej przegrawała życie "w sztabie" a teraz śmiertelna choroba (huntington) dała jej drugie życie czy
o ładnej lasce która ma SM i pomaga ludziom siedząc na infolinii bo sobie nie może pomoc. Pomaga innym bo nie może pomoc sobie. Piękne.
Przecedzacie komara a połykacie wielbłąda.
I pytanie co wolelibyście obejrzeć: serial o seksownej lasce latającej za psychopatami, ludźmi mafii, gangsterami z karabinem, która wcześniej przegrawała życie "w sztabie" a teraz śmiertelna choroba (huntington) dała jej drugie życie czy
o ładnej lasce która ma SM i pomaga ludziom siedząc na infolinii bo sobie nie może pomoc. Pomaga innym bo nie może pomoc sobie. Piękne.
Przecedzacie komara a połykacie wielbłąda.