Początek końca [krótkie opowiadanie fantasy]

1
Rycerz Śmierci otworzył z hukiem potężne wrota i wkroczył do komnaty.
Ogromna sala o przekroju ośmioboku nie zachwycała przepychem, jakim mogła się pochwalić większość władców, nobilów, a nawet barbarzyńskich wodzów. Nie było tu żadnych mebli. Kamiennych ścian nie zdobiły kolekcje broni, trofea myśliwskie, ani wielobarwne gobeliny. Jedynym rzucającym się w oczy elementem był ustawiony pośrodku pomieszczenia postument. Na jego płycie stało filakterium, które w panujących ciemnościach zdawało się jarzyć bladoniebieskim światłem.
Rycerz Śmierci uklęknął przed naczyniem dusz z niemal nabożną czcią.
-Wiadomość została przekazana, mój panie – Głęboki głos Mardoka odbił się echem od ścian mauzoleum.
Odmówili, odpowiedział mu szept równie mroczny co głos Rycerza, choć nieco bardziej skrzekliwy.
-Tak jak przewidziałeś.
Tym głupcom nie brakuje dumy. Wierzą, że Imperator ich ocali. Ale przed śmiercią nie ma ocalenia.
Mroczna postać skłoniła głowę w pełni akceptując tę prostą prawdę. Światło bijące od filakterium prześliznęło się po ostrych krawędziach rogatego hełmu.
Nikt nie będzie mógł powiedzieć, że nie chciałem załatwić sprawy polubownie. Gdy jednak ujrzą jak ich ukochany cesarz staje się jednym z moich sług, będą mogli za to winić jedynie własny upór.
-Jeśli mimo to pozostaną ślepi i głusi na twe słowa, panie, przekonam ich moim mieczem – oznajmił Mardok zaciskając palce w pancernej rękawicy. Ogniste slepia, wyzierające spod wąskiego otworu hełmu, rozbłysły, jakby już nie mógł doczekać się tej chwili.
Cierpliwości, generale, przemówił kojąco licz. Nasze zwycięstwo jest nieuniknione. Już wkrótce Nieumarli będą władać tą ziemią.
Czarna zbroja zaskrzypiała gdy Rycerz Śmierci podniósł się z klęczek.
Przemierzajac korytarze twierdzy Lazarett, myślał o słowach swojego pana. Tak, zwycięstwo było nieuniknione. Teracjanie będą stawiać opór, to pewne. Jednak z każdą bitwą ich siły będą topnieć, a ci, którzy wcześniej walczyli z imieniem Imperatora na ustach, zasilą szeregi Legionu Nieumarłych. Na cesarstwo spadnie taki cios, że nawet klęska na Mokradłach Nebula wyda się przy tym niewinnym kaprysem losu.
Nadszedł czas by Legion przebudził się ze stuletniego snu i wyruszył na grobową krucjatę pod sztandarem śmierci.
Świat ludzi już nigdy nie będzie taki sam
Ostatnio zmieniony pt 06 lip 2012, 14:54 przez peterka07, łącznie zmieniany 2 razy.

2
peterka07 pisze:odpowiedział mu szept równie mroczny co głos Rycerza, choć nieco bardziej skrzekliwy.
Spróbuj wydać z siebie skrzekliwy szept.
Spróbowałeś? Jeśli wyszło, to jesteś pierwszy na świecie. Gratuluję!
peterka07 pisze:Ogromna sala o przekroju ośmioboku nie zachwycała przepychem, jakim mogła się pochwalić większość władców, nobilów, a nawet barbarzyńskich wodzów.
Coś tu jest nie tak. Po pierwsze oprócz postumentu z filakterium (mnie zresztą to słowo kojarzy się z kulturą judaistyczną - pudełeczkiem z wersetami Tory; tobie z grami komp. i jakimś naczyniem na coś tam, piszę coś tam, bo to chyba nie jest z góry określone na co;) w sali nic nie ma, więc trudno mówić o jakimkolwiek wystroju, a co dopiero przepychu. Po drugie cały czas mam wrażenie, a przeczytałam to zdanie z 10 razy, że coś z jego gramatyka jest nie tak. Wychodzi mi, że przepych odnosi się do osób możnowładców, nie ich zamków, twierdz, komnat. A nie o to chodzi, co nie?

Nie lubię takich opowieści o Rycerzach Śmierci, Nieumarłych, etc. Ten fragment przeczytałam, bo krótki. Za opowiadanie lub książkę, bym się nie zabrała.

Mam nadzieję, że na coś ci się przyda ten komentarz.
Pozdrawiam.

[ Dodano: Sob 29 Sty, 2011 ]
Za opowiadanie lub książkę bym się nie zabrała.- bez przecinka. Nie wiem, co on tam robi łobuz!
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

3
peterka07 pisze:Ogromna sala o przekroju ośmioboku
Nie, oj, nie. To nie jest przekrój.
peterka07 pisze:ustawiony pośrodku pomieszczenia postument.
aliteracja
peterka07 pisze:Rycerz Śmierci otworzył z hukiem potężne wrota i wkroczył do komnaty.
peterka07 pisze:Rycerz Śmierci uklęknął przed naczyniem dusz z niemal nabożną czcią.
Szybko pojął swój tupet :mrgreen:
peterka07 pisze:Tym głupcom nie brakuje dumy. Wierzą, że Imperator ich ocali. Ale przed śmiercią nie ma ocalenia.
To słowo nie pasuje w całym kontekście. Może buta? (kiepski przykład, no ale duma na pewno jest nie na miejscu)
peterka07 pisze:Ogniste slepia, wyzierające spod wąskiego otworu hełmu, rozbłysły, jakby już nie mógł doczekać się tej chwili.
Wychodzi na to, że hełm nie mógł doczekać się tej chwili.

Są błędy, no są. Schemat straszny. Rycerz śmierci w czarnej zbroi, no jasne ;) Nie wiem, skąd wytrzasnąłeś nazwy własne. Mardok kojarzy mi się z czymś między Władcą Pierścieni a bogami Mezopotamii, a przy słowie Lazarett mało nie padłam. Scena bardzo typowa dla fantastyki, pełna wielkości, dostojności, patosu, choć niedopracowana.

Ale poza tym wszystkim - ładnie opisana. Jest w tym coś, co przyciąga. Czytało się miło, bardzo spodobało mi się to zdanie:
peterka07 pisze:Światło bijące od filakterium prześliznęło się po ostrych krawędziach rogatego hełmu.
Ogólnie, taki przyjemny fragmencik, w sam raz dla dzieci i młodzieży, i bynajmniej nie jest to zarzut, wręcz przeciwnie.

Pozdrawiam.
ObrazekObrazekObrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron