Rycerz Śmierci otworzył z hukiem potężne wrota i wkroczył do komnaty.
Ogromna sala o przekroju ośmioboku nie zachwycała przepychem, jakim mogła się pochwalić większość władców, nobilów, a nawet barbarzyńskich wodzów. Nie było tu żadnych mebli. Kamiennych ścian nie zdobiły kolekcje broni, trofea myśliwskie, ani wielobarwne gobeliny. Jedynym rzucającym się w oczy elementem był ustawiony pośrodku pomieszczenia postument. Na jego płycie stało filakterium, które w panujących ciemnościach zdawało się jarzyć bladoniebieskim światłem.
Rycerz Śmierci uklęknął przed naczyniem dusz z niemal nabożną czcią.
-Wiadomość została przekazana, mój panie – Głęboki głos Mardoka odbił się echem od ścian mauzoleum.
Odmówili, odpowiedział mu szept równie mroczny co głos Rycerza, choć nieco bardziej skrzekliwy.
-Tak jak przewidziałeś.
Tym głupcom nie brakuje dumy. Wierzą, że Imperator ich ocali. Ale przed śmiercią nie ma ocalenia.
Mroczna postać skłoniła głowę w pełni akceptując tę prostą prawdę. Światło bijące od filakterium prześliznęło się po ostrych krawędziach rogatego hełmu.
Nikt nie będzie mógł powiedzieć, że nie chciałem załatwić sprawy polubownie. Gdy jednak ujrzą jak ich ukochany cesarz staje się jednym z moich sług, będą mogli za to winić jedynie własny upór.
-Jeśli mimo to pozostaną ślepi i głusi na twe słowa, panie, przekonam ich moim mieczem – oznajmił Mardok zaciskając palce w pancernej rękawicy. Ogniste slepia, wyzierające spod wąskiego otworu hełmu, rozbłysły, jakby już nie mógł doczekać się tej chwili.
Cierpliwości, generale, przemówił kojąco licz. Nasze zwycięstwo jest nieuniknione. Już wkrótce Nieumarli będą władać tą ziemią.
Czarna zbroja zaskrzypiała gdy Rycerz Śmierci podniósł się z klęczek.
Przemierzajac korytarze twierdzy Lazarett, myślał o słowach swojego pana. Tak, zwycięstwo było nieuniknione. Teracjanie będą stawiać opór, to pewne. Jednak z każdą bitwą ich siły będą topnieć, a ci, którzy wcześniej walczyli z imieniem Imperatora na ustach, zasilą szeregi Legionu Nieumarłych. Na cesarstwo spadnie taki cios, że nawet klęska na Mokradłach Nebula wyda się przy tym niewinnym kaprysem losu.
Nadszedł czas by Legion przebudził się ze stuletniego snu i wyruszył na grobową krucjatę pod sztandarem śmierci.
Świat ludzi już nigdy nie będzie taki sam
Początek końca [krótkie opowiadanie fantasy]
1
Ostatnio zmieniony pt 06 lip 2012, 14:54 przez peterka07, łącznie zmieniany 2 razy.