Rozpisałam całkiem niedawno scenę, w której torturowani są ludzie. Czytam ją po kilka razy i myślę, że brakuje jej "tego czegoś" mianowicie: nie kipi w niej od uczuć. Staram się ubarwiać ją środkami stylistycznymi, przyprawiać na różne sposoby. Ja to ogarniam, bo mam tę scenę w głowie, ale z czytelnikami bywa różnie- każdy odbiera pewne rzeczy inaczej. Wydaje mi się, że np. na osobach namiętnie czytujących horrory scena, którą opisałam (na swój sposób) nie zrobi wrażenia.
Pytanie brzmi: jak opisać uczucia (ból, cierpienie, strach), żeby czytelnikowi (temu który nie czytuje horrorów i temu co ma ich za sobą setki) przy każdym kolejnym zdaniu przechodziły ciary po plecach? Żeby odczuł to, co czuje główny bohater?
2
Przede wszystkim jeśli udało Ci się związać emocjonalnie czytelnika z bohaterem, wtedy czytelnik będzie przeżywał jego los i miał ciarki. A to wydaje się być sztuką nie lada - wtedy ciarki mogą przejść po plecach, gdy na takiego bohatera spojrzy wybranka jego serca, nie trzeba tortur.
Jeśli chodzi o środki stylistyczne i szeroki krąg odbiorców, to nie ma co przesadzać - to tak, jakbyś chciała przyrządzić danie, które musiałoby smakować każdemu. Nie do wykonania, jeden lubi słone, inny pikantne, trzeci nie lubi zbyt wielu przypraw zabijających w jego mniemaniu oryginalny smak potrawy. Przez próbę schlebiania zbyt wielu gustom może Ci wyjść papka.
Bardziej niż nad szczegółami tortur pracowałbym nad klimatem. Czasem można osiągnąć lepszy efekt pozostawiając czytelnikowi coś do domyślenia się, niż opisanie tego szczegółowo. Na przykład głowa bohatera była unieruchomiona, słyszał zgrzyt, ból przyprawiał go o utratę zmysłów, a na czoło oprawcy wystąpił pot. Po niemożliwym do ustalenia czasie, minucie lub godzinie, dźwięk ustał, a dręczyciel podsunął mu pod oczy ucięte palce.
Nie wiadomo, czym oprawca ciął. Wyobraźnia każdemu podsuwa to, czego się najbardziej boi, i jednego będzie to zardzewiały nóż, u innego nożyce do podcinania gałęzi... :]
Jeśli chodzi o środki stylistyczne i szeroki krąg odbiorców, to nie ma co przesadzać - to tak, jakbyś chciała przyrządzić danie, które musiałoby smakować każdemu. Nie do wykonania, jeden lubi słone, inny pikantne, trzeci nie lubi zbyt wielu przypraw zabijających w jego mniemaniu oryginalny smak potrawy. Przez próbę schlebiania zbyt wielu gustom może Ci wyjść papka.
Bardziej niż nad szczegółami tortur pracowałbym nad klimatem. Czasem można osiągnąć lepszy efekt pozostawiając czytelnikowi coś do domyślenia się, niż opisanie tego szczegółowo. Na przykład głowa bohatera była unieruchomiona, słyszał zgrzyt, ból przyprawiał go o utratę zmysłów, a na czoło oprawcy wystąpił pot. Po niemożliwym do ustalenia czasie, minucie lub godzinie, dźwięk ustał, a dręczyciel podsunął mu pod oczy ucięte palce.
Nie wiadomo, czym oprawca ciął. Wyobraźnia każdemu podsuwa to, czego się najbardziej boi, i jednego będzie to zardzewiały nóż, u innego nożyce do podcinania gałęzi... :]
3
Po pierwsze są ludzie, których po prostu nie ruszysz. Którzy mają zbyt duży dystans do tego, co czytają, by nimi aż wstrząsnęło. To taka uwaga natury ogólnej.
A teraz spróbuję się zastanowić, co takiego musiałabyś napisać, żeby mnie ruszyć. Pokombinujmy...
...
.......
..........
No i jest problem. Nie wiem, co musiałabyś zrobić ze sceną. Jak konkretnie JĄ i tylko JĄ ubarwić.
Ja angażuję się w takie rzeczy dopiero, gdy mam emocjonalny stosunek do bohatera (także bohatera zbiorowego, grupy ludzi, wycinka świata). Wtedy mnie w ogóle interesuje, czy on czuje ból/strach i jak głęboki. Póki tego nie ma, to mogę se co najwyżej pomyśleć: "mocna scena". I tyle.
Nie umiem Ci powiedzieć, jak to zrobić, mogę poradzić, czego unikać. Inaczej. Co dobija klimat, zamiast go budować. Pewnie sporą część tego wiesz (nie chcę urazić czy nie docenić), ale może warto napisać.
Po pierwsze coś, co ja nazywam "wpychaniem uczuć czytelnikowi". Czyli usilne informowanie, jak to strasznie boli bohatera, jaki on przerażony itp. właśnie nazywając uczucia, zamiast je opisywać. To znaczy fragment: "Czuł straszliwy ból Przerażenie i rozpacz rozrywały mu trzewia, równie silnie, co wbijany nóż, zadający cierpienie każdej cząstce ciała" itd. itp. Nadziałaś się kiedyś na coś takiego? Ja sto razy. I zawsze wywołuje to śmiech.
Przesadzanie z opisami. To tak jak z horrorem (zwłaszcza dla tych, którzy są koneserami gatunku, bo ja tam się wszystkiego boję
) - im więcej flaków tym zabawniej. Jak opiszesz zbyt dokładnie wnętrzności wypruwane świdrem, to przesuniesz się z horroru w stronę groteski.
Środki stylistyczne. Są ważne, ale trzeba stosować z umiarem. Pozwalają znaleźć celniejsze słowo - odejść od prostych opisów i odwołać się właśnie do wyobraźni i uczuć czytelnika. Ale byle nie przesadzić. Bo zbyt poetycki opis zmienia się w rozkminę "co tu się właściwie dzieje?" i zamiast czuć, trzeba się bawić w analityka.
Co jeszcze na mnie robi wrażenie w takich scenach? Detale. Niezbyt znaczące uwagi: a to zaciśnięta kompulsywnie pięść, a to wspomnienie jakiegoś szczególiku wyglądu narzędzia. Taka gra perspektywą. Trochę jak w filmie - przesuwamy kamerę, robimy focus na jakąś pierdołę, w tle muzyka (tę czytelnik musi sobie w głowie dograć), tak?
Chwilowo brak lepszych pomysłów. Może coś mnie jeszcze najdzie
A teraz spróbuję się zastanowić, co takiego musiałabyś napisać, żeby mnie ruszyć. Pokombinujmy...
...
.......
..........
No i jest problem. Nie wiem, co musiałabyś zrobić ze sceną. Jak konkretnie JĄ i tylko JĄ ubarwić.
Ja angażuję się w takie rzeczy dopiero, gdy mam emocjonalny stosunek do bohatera (także bohatera zbiorowego, grupy ludzi, wycinka świata). Wtedy mnie w ogóle interesuje, czy on czuje ból/strach i jak głęboki. Póki tego nie ma, to mogę se co najwyżej pomyśleć: "mocna scena". I tyle.
Nie umiem Ci powiedzieć, jak to zrobić, mogę poradzić, czego unikać. Inaczej. Co dobija klimat, zamiast go budować. Pewnie sporą część tego wiesz (nie chcę urazić czy nie docenić), ale może warto napisać.
Po pierwsze coś, co ja nazywam "wpychaniem uczuć czytelnikowi". Czyli usilne informowanie, jak to strasznie boli bohatera, jaki on przerażony itp. właśnie nazywając uczucia, zamiast je opisywać. To znaczy fragment: "Czuł straszliwy ból Przerażenie i rozpacz rozrywały mu trzewia, równie silnie, co wbijany nóż, zadający cierpienie każdej cząstce ciała" itd. itp. Nadziałaś się kiedyś na coś takiego? Ja sto razy. I zawsze wywołuje to śmiech.
Przesadzanie z opisami. To tak jak z horrorem (zwłaszcza dla tych, którzy są koneserami gatunku, bo ja tam się wszystkiego boję

Środki stylistyczne. Są ważne, ale trzeba stosować z umiarem. Pozwalają znaleźć celniejsze słowo - odejść od prostych opisów i odwołać się właśnie do wyobraźni i uczuć czytelnika. Ale byle nie przesadzić. Bo zbyt poetycki opis zmienia się w rozkminę "co tu się właściwie dzieje?" i zamiast czuć, trzeba się bawić w analityka.
Co jeszcze na mnie robi wrażenie w takich scenach? Detale. Niezbyt znaczące uwagi: a to zaciśnięta kompulsywnie pięść, a to wspomnienie jakiegoś szczególiku wyglądu narzędzia. Taka gra perspektywą. Trochę jak w filmie - przesuwamy kamerę, robimy focus na jakąś pierdołę, w tle muzyka (tę czytelnik musi sobie w głowie dograć), tak?
Chwilowo brak lepszych pomysłów. Może coś mnie jeszcze najdzie

Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"
Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"
Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
4
Dużo zależy jak konkretnie zbudowana jest scena. Z czyjego punktu widzenia oglądamy rzeczone tortury? Czasem, wbrew pozorom, mocniejsze wrażenie robi narracja poprowadzona z punktu widzenia oprawcy. Ogólnie zalecam daleko idący minimalizm. Skupiłabym się na tym, aby czytelnicy polubili bohatera/solidaryzowali się z nim PRZED torturami, bo wtedy nawet prosty opis czynności będzie jak nóż prosto w ich serce.
No i wspomniane przez Adriannę szczegóły. Ja ze sceny (powiedzmy że) tortur z Narreturm Sapkowskiego zapamiętałam śmierdzące krwią, lepkie imadło (pieniek?), którego dość lakoniczny opis przejął mnie absolutną grozą.
No i wspomniane przez Adriannę szczegóły. Ja ze sceny (powiedzmy że) tortur z Narreturm Sapkowskiego zapamiętałam śmierdzące krwią, lepkie imadło (pieniek?), którego dość lakoniczny opis przejął mnie absolutną grozą.
A tristeza tem sempre uma esperança
De um dia não ser mais triste não
De um dia não ser mais triste não
5
Na początek: dzięki za wszelkie porady.
Dobre... Wezmę to pod uwagę przy ewentualnych poprawkach ^_^Tony pisze:Bardziej niż nad szczegółami tortur pracowałbym nad klimatem. Czasem można osiągnąć lepszy efekt pozostawiając czytelnikowi coś do domyślenia się, niż opisanie tego szczegółowo. Na przykład głowa bohatera była unieruchomiona, słyszał zgrzyt, ból przyprawiał go o utratę zmysłów, a na czoło oprawcy wystąpił pot. Po niemożliwym do ustalenia czasie, minucie lub godzinie, dźwięk ustał, a dręczyciel podsunął mu pod oczy ucięte palce.
Właśnie tego staram się unikać. Niestety, nie zawsze mi wychodzi tak jakbym chciałaAdrianna pisze:Po pierwsze coś, co ja nazywam "wpychaniem uczuć czytelnikowi". Czyli usilne informowanie, jak to strasznie boli bohatera, jaki on przerażony itp. właśnie nazywając uczucia, zamiast je opisywać. To znaczy fragment: "Czuł straszliwy ból Przerażenie i rozpacz rozrywały mu trzewia, równie silnie, co wbijany nóż, zadający cierpienie każdej cząstce ciała" itd. itp. Nadziałaś się kiedyś na coś takiego? Ja sto razy. I zawsze wywołuje to śmiech.

A co jeśli główny bohater jest szują i on sam, i jego zachowanie nie wzbudzają pozytywnych uczuć w czytelnikach? Wiem, że zdarzają się przypadki, które preferują takie postacie. Ale co z resztą, która nie okaże mu współczucia? Jak im przekazać, że go boli i należy się, że tak napiszę... rozczulić nad jego okrutnym losem?lilifleur pisze:Skupiłabym się na tym, aby czytelnicy polubili bohatera/solidaryzowali się z nim PRZED torturami, bo wtedy nawet prosty opis czynności będzie jak nóż prosto w ich serce.
6
Obawiam się, że jak czytelnik uważa bohatera za sk******na, któremu się należy, to choćbyś nie wiem co napisała, to i tak nie rozczuli się nad jego losem (przynajmniej ja tak mam - ludzki odruch "nie życzyłabym tego nawet najgorszemu wrogowi", to już przychodzi przy chłodnym myśleniu, a na bieżąco: "a i dobrze mu tak").A co jeśli główny bohater jest szują i on sam, i jego zachowanie nie wzbudzają pozytywnych uczuć w czytelnikach? Wiem, że zdarzają się przypadki, które preferują takie postacie. Ale co z resztą, która nie okaże mu współczucia? Jak im przekazać, że go boli i należy się, że tak napiszę... rozczulić nad jego okrutnym losem?
Co najwyżej może się wzdrygnąć na zasadzie "mocna scena" i "co ten autor wypalił, że go taka wizja naszła?"

Na to naprawdę nie ma recepty. Trzeba próbować pobudzać wyobraźnię czytelnika, wyjść poza słowa. Zadbać o sugestywny opis. Ale nie da się chyba wyciągnąć jakiejś ogólnej reguły. I tym bardziej nie da się dotrzeć do wszystkich.
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"
Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"
Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
7
Jeśli czytelnik ma się rozczulić nad sukinsynem, to może nadaj mu w momencie cierpienia bardziej ludzki odruch, np. "co ja narobiłem, żałuję wszystkiego, jeśli przeżyję to się poprawię!". Wyeksponuj fakt, że jeśli wcześniej był dla innych bez litości, to teraz ich dokładnie rozumie, że to już nie jest zabawa skoro role się odwróciły. Wiesz, taki swoisty upadek bohatera na samo dno.
A jak się wywinie od tortur, to zawsze może wrócić do swojego dawnego czarnego charakteru, zapominając o sprawie. Albo nawet więcej - czuć jeszcze większą nienawiść i chęć zemsty.
A jak się wywinie od tortur, to zawsze może wrócić do swojego dawnego czarnego charakteru, zapominając o sprawie. Albo nawet więcej - czuć jeszcze większą nienawiść i chęć zemsty.
8
Dobra myśl. Ale unikajmy oczywiście banałów. Sam raz czytałem gdzieś (najpewniej na demotach, nie bijcie), że podczas egzekucji jakiegoś psychola (bodajże Charles Manson) ów psychol stwierdził, że jak już go kropną, to powinni wyciągnąć i zbadać jego mózg, żeby podobny psychol już nigdy się nie urodził.Luka w pamięci pisze:co ja narobiłem, żałuję wszystkiego, jeśli przeżyję to się poprawię
Gadajcie co chcecie, ale ja momentalnie poczułem do niego odrobinę sympatii

"Siri was almost sixteen. I was nineteen. But Siri knew the slow pace of books and the cadences of theater under the stars. I knew only the stars." Dan Simmons
10
Niestety. Chyba, że napisać wersję ostrzejszą dla fanów mocnych wrażeń i delikatniejszą dla tych bardziej wrażliwychAdrianna pisze:I tym bardziej nie da się dotrzeć do wszystkich.

Trwam w przekonaniu, że skur... skurczybyk zawsze będzie skurczybykiem. A że z reguły (chociaż nie zawsze) takie osoby są twarde ciężko je czymkolwiek złamać.Luka w pamięci pisze:Jeśli czytelnik ma się rozczulić nad sukinsynem, to może nadaj mu w momencie cierpienia bardziej ludzki odruch, np. "co ja narobiłem, żałuję wszystkiego, jeśli przeżyję to się poprawię!".
Znacie może jakieś sugestywne zwroty opisujące ból/ cierpienie? Wstyd się przyznać, ale mam wrażenie, że mój asortyment jest pod tym względem jakby... trochę ubogi :oops:
11
Zwroty? Znaczy się takie jak "kolejny krzyk krańcowego cierpienia podkreślający, iż katusze wkrótce się skończą, albowiem nieszczęśnik z każdym kolejnym krokiem kata wokół jego umęczonego ciała wkraczał do królestwa do śmierci ścieżką daleko okrutniejszą niż wszystko, co ludzki umysł jest w stanie sobie wyobrazić"? (Czytać na głos.)
Raczej sięgnij po odpowiednie powieści i tam poszukaj inspiracji.
[ Dodano: Czw 03 Lut, 2011 ]
Miało być "do królestwa śmierci" oczywiście.
Raczej sięgnij po odpowiednie powieści i tam poszukaj inspiracji.
[ Dodano: Czw 03 Lut, 2011 ]
Miało być "do królestwa śmierci" oczywiście.
Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale użycz mi, Panie, chwalebnego uczucia, że czasem mogę się mylić.
12
Nie chodziło mi o to, żeby nagle stał się moralnie wzorowym człowiekiem. Bardziej miałam na myśli mechanizm: "Żałuję wszystkiego, co narobiłem --> bo to sprowadziło na mnie takie tortury". (przykładowo, jeśli te tortury są za karę, nie znam powodów, więc interpretuję po swojemu ;p) "Nie powinienem był tego robić --> powinienem to zrobić inaczej". "Kiedyś byłem taki okrutny --> teraz to inni są okrutni dla mnie".Milt pisze:Trwam w przekonaniu, że skur... skurczybyk zawsze będzie skurczybykiem. A że z reguły (chociaż nie zawsze) takie osoby są twarde ciężko je czymkolwiek złamać.
Skurczybycy mają to do siebie, że są bezkarni do jakiegoś czasu (w sensie, wcześniej pozwalają sobie na zbyt wiele, górują nad innymi). Więc jednocześnie pokazujesz jego upadek, upokorzenie, biedotę, to jak nagle traci kontrolę nad tym, co się dzieje. W sumie to by nawet działało na poczciwym obywatelu, ale na takim złym wypada bardziej kontrastowo, tak myślę

Nie wiem, czemu chcesz wywołać rozczulenie nad skurczybykiem

13
Oj... może nie aż takie. Coś krótkiego, ale sugestywnego.Sir Wolf pisze:Zwroty? Znaczy się takie jak "kolejny krzyk krańcowego cierpienia podkreślający, iż katusze wkrótce się skończą, albowiem nieszczęśnik z każdym kolejnym krokiem kata wokół jego umęczonego ciała wkraczał do królestwa do śmierci ścieżką daleko okrutniejszą niż wszystko, co ludzki umysł jest w stanie sobie wyobrazić"?
Polecisz coś konkretnego?Sir Wolf pisze:Raczej sięgnij po odpowiednie powieści i tam poszukaj inspiracji.

Coś w ten deseń. Spotkanie z dawnymi "przyjaciółmi"Luka w pamięci pisze:"Kiedyś byłem taki okrutny --> teraz to inni są okrutni dla mnie".

Hm... Może faktycznie sama reakcja "Ała..." wystarczy... Tylko musiałabym ją odpowiednio wywołać (nie przesadzając, oczywiście)Luka w pamięci pisze:Nie wiem, czemu chcesz wywołać rozczulenie nad skurczybykiemReakcja "ała, to musiało boleć, ale i tak dobrze mu tak" też byłaby na miejscu.
