Opowiadania w czasopismach głównego nurtu.

1
To ja czegoś nie wiem, czy gdzieś się coś zagmatwało?

To ogólna tendencja. Nakłady prasy papierowej spadają, nawet codziennej. Moim zdaniem masz dwie możliwości:

a) uskładać opowiadania w zbiorek i zaproponować wydawcy wydanie ich hurtem w formie książki (znak, rebis, wab, świat książki, sol - to pierwsze wydawnictwa, jakie mi przyszły do głowy).
b) napisać powieść i zadebiutowac powieścią. Wydawnictwa - jw.

Pozdrawiam[/quote]
MarcinC
Ostatnio zmieniony wt 08 lut 2011, 13:26 przez TadekM, łącznie zmieniany 1 raz.
Seks i przemoc.

...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com

3
Andrzej Pilipiuk pisze:nigdzie. czasopism głównonurtowych nikt nie czyta. gdyby nie dotacje wszystkie dawno by padły.
Nikt, absolutnie nikt? Nawet jacyś krytycy, powiedzmy "specjaliści" zajmujący się literaturą, jacyś "wyszukiwacze" talentów etc? Wiem, naiwne te pytania.

Wydaje mi się, że jednak ktoś je czyta. Prawdopodobnie jest to bardzo wąska grupa, ale tak jest pewnie w przypadku każdej prasy branżowej, np. gazet poświęconych wędkarstwu czy robieniu modeli samolotów.

4
Doceniam Andrzej skromność środków, jakich użyłeś, by skomentować moją wypowiedź równie mocno jak fakt, że powstrzymałeś się w niej od swojej zwykłej nienawiści do głównego nurtu ;)


A teraz poważnie. Masz niestety rację i o tym był mój post.
Tylko że ja tego nie rozumiem. Szukam kogoś, kto pomoże i to zrozumieć.

Fantastyka nie ma więcej czytelników niż główny nurt. Wcale nie.
Żyjemy też w epoce, która w teorii idealnie sprzyja opowiadaniom. Dużo łatwiej jest wysupłać te pół godziny czy godzinę na krótką formę niż kilka, może nawet kilkanaście na powieść.


W łowców talentów nie wierzę. Wydawnictwa mają dość roboty z czytaniem nadesłanych propozycji.
Seks i przemoc.

...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com

5
TadekM pisze:Dużo łatwiej jest wysupłać te pół godziny czy godzinę na krótką formę niż kilka, może nawet kilkanaście na powieść.
A może ludzie czytają wtedy, gdy mają dużo wolnego czasu,a nie wtedy, gdy muszą go wysupływać?
Leniwiec Literacki
Hikikomori

6
No wszystko pięknie ładnie, tylko czy nie ma w tym ukrytych fałszywych założeń?

Mam wrażenie - mogę się mylić - że na innych rynkach pisma literackie - niefantastyczne - też od dawna nie stoją dobrze. Że ich kilkutysięczne nakłady np. w Stanach wyglądają jeszcze bardziej przygnębiająco niż 2000 egz "Lampy" w Polsce.

Może po prostu jest tak, że karmiliśmy się iluzją, ale dotowaną, jak słusznie zauważa Andrzej. A kiedy nie ma dotacji, to jednak wydać 10 zł na pismo... hm, może lepiej wydać 30 zł na książkę, a jeśli się poczeka, to i 20 zł?
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

7
To jest smutne. Ale gdzie, w takim razie, mają zaistnieć debiutanci? Na siłę robić ze swoich opowiadań horrory, żeby się udało w SFFiH, albo w jakikolwiek inny sposób dało się podciągnąć pod fantastykę?

8
A może ludzie czytają wtedy, gdy mają dużo wolnego czasu,a nie wtedy, gdy muszą go wysupływać?
Z moich obserwacji wynika, że dużo wolnego czasu to mają teraz co najwyżej studenci, bo chyba już nawet nie licealiści (z tych, co czytają).

Ja widzę głównie ludzi czytających w metrze i tramwaju, a do tego jakoś mi pasują opowiadania.

Romek -> niewykluczone, że masz wiele racji. Pytanie tylko: czemu akurat fantastyka się trzyma?
Seks i przemoc.

...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com

9
Wilczek pisze:To jest smutne. Ale gdzie, w takim razie, mają zaistnieć debiutanci? Na siłę robić ze swoich opowiadań horrory, żeby się udało w SFFiH, albo w jakikolwiek inny sposób dało się podciągnąć pod fantastykę?

Nie. To najgorsze co może być. Jeśli ktoś tworzy w głównym nurcie, to dlaczego ma obyczaj przerabiać na horror i wysyłać do SFFiH? Nawet gdyby napisał i wydał fantasy, to czy kiedy wreszcie napisze coś na czym mu zależało, coś w głównym nurcie, jego czytelnicy-fantaści po to sięgną? Sięgnąć, może i sięgną, ale czy kupią? Niby dlaczego? Lubię A.Christie ale jakoś mnie nie interesują jej niekryminalne książki. Może kiedyś z ciekawości zerknę do którejś, ale nie znajduje się to wysoko na liście moich literackich priorytetów. Sorry. Poza tym, Nowa Fantastyka czy SFFiH to też nie wyrocznie. Sprzedają się lepiej niż Lampa, ale nie na tyle lepiej, żebyśmy mieli się czym zachwycać.

10
Fantastyka trzyma się lepiej ze względu na tradycję, wciąż jeszcze żywą, i ze względu na charakter - to jest literatura popularna, masowa, w przeciwieństwie do np. prozy artystycznej. Inne założenia, inny czytelnik.

Ale w Polsce nakłady pism fantastycznych też zjeżdżają. Trend jest raczej niemiły... Myślę, że wkrótce 5000 sprzedanych egzemplarzy to będzie sukces. Bo fantastyka to jest jednak nisza.
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

11
TadekM pisze:W łowców talentów nie wierzę. Wydawnictwa mają dość roboty z czytaniem nadesłanych propozycji.
Na miejscu wydawców wolałbym przeglądać periodyki, niż czytać w całości nadsyłane propozycje. W tym, co ukazuje się w periodykach jest jakaś filtracja tekstów, w nadsyłanych propozycjach wydawniczych nie ma.

Innym przejawem niepopularności opowiadań jest znikoma ilość wydawanych ich zbiorów wobec tradycyjnych powieści. Spoglądając w ten sposób łatwiej dostrzec różnice między opowiadaniami i powieściami. Jeśli tekst wciąga, to w przypadku opowiadania ledwo wciągnie, a już się kończy. Z punktu widzenia przeciętnego czytelnika lepiej więc poczytać wciągającą książkę we fragmentach, niż rozpoczynać nowe opowiadanie, którego jakość na początku jest niewiadomą.

A różnica pomiędzy magazynami fantastycznymi a mainstreamowymi? Fikcja w fantastyce to jedna z cech tekstu - nie licząc tego generalnie rządzi on się standardowymi prawami - bohater, fabuła, klimat. Opowiadania są takim ekstraktem z literatury fantastycznej tego, co jest w nich fikcją, czyli tego, co czytelnicy fantastyki lubią najbardziej.

Taki wspólny czynnik występuje też na przykład w magazynach typu "Detektyw" (to przecież zbiór opowiadań) czy w romansowych i łzawych opowiastkach w czasopismach dla kobiet i tzw. kolorowych. Obydwa rodzaje tekstów cieszą się powodzeniem u ich odbiorców.

Więc nawet w magazynie z opowiadaniami mainstreamowymi rozrzut tematyczny może być zbyt duży dla zwykłego czytelnika - od ckliwych romansideł do mocnych thillerów, od humoreski do traktatu filozoficznego. Każdy deklaruje szerokie horyzonty, ale gdy przychodzi co do czego, bierzemy to, co znamy i lubimy. Dodajmy do tego omówioną różnicę między powieścią a zbiorem opowiadań i możliwe, że mamy odpowiedź na brak czytelnictwa mainsreamowych czasopism z opowiadaniami.

12
Tony pisze:
TadekM pisze:W łowców talentów nie wierzę. Wydawnictwa mają dość roboty z czytaniem nadesłanych propozycji.
Na miejscu wydawców wolałbym przeglądać periodyki, niż czytać w całości nadsyłane propozycje. W tym, co ukazuje się w periodykach jest jakaś filtracja tekstów, w nadsyłanych propozycjach wydawniczych nie ma.
Oni przeglądają i czytają, dokładnie z tych powodów jakie wymieniłeś. I zdarza im się werbować talenty, tyle, że rzeczywiście nie jest to jeszcze działalność na dużą skalę. Ale i tych talentów nie ma na kopy.
Tony pisze: A różnica pomiędzy magazynami fantastycznymi a mainstreamowymi? Fikcja w fantastyce to jedna z cech tekstu - nie licząc tego generalnie rządzi on się standardowymi prawami - bohater, fabuła, klimat. Opowiadania są takim ekstraktem z literatury fantastycznej tego, co jest w nich fikcją, czyli tego, co czytelnicy fantastyki lubią najbardziej.
IMO to sztuczny podział. Są tylko dobre teksty i złe teksty. Gdyby obecność elementów fantastycznych była takim wyróżnikiem, do fantastyki należałoby zaliczyć sporo dzieł uznawanych za kanon literatury światowej: Eneidę, Iliadę, Odyseję, Boską Komedię. A i u nas takie motywy występują w twórczości Schulza, Prusa, Sienkiewicza, Reymonta...
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

13
No cóż, mam wrażenie, że w tej chwili opcja: pisz opowiadania, drukuj je, a wyrobisz sobie nazwisko, rzeczywiście pozostaje w sferze pobożnych życzeń.
Problemem jednak jest nie to, że czasopisma literackie głównego nurtu mają mały krąg odbiorców. Zawsze tak było, i to nie tylko w Polsce. Problemem jest raczej to, że teksty literackie nie pojawiają się w prasie wysokonakładowej – a stąd brała się popularność wielu pisarzy. Nie tylko Hemingwaya, Sienkiewicza również. Nawet Orzeszkowej, która pisywała w odcinkach, na zamówienie. Obecnie gazety codzienne nie drukują powieści w odcinkach, dodatki tygodniowe do tychże „kulturę” mają w nazwie, a w środku – program telewizyjny plus wywiady z celebrytami. Tygodniki drukujące opowiadania? Nie znam. Pisarze, jeśli tam się pojawiają, to jako autorzy felietonów („Tygodnik Powszechny” ma swój dodatek o książkach, ale to nieco inny profil). Miesięczniki? Z prasy kobiecej „Bluszcz”, ale ten istnieje od niedawna i oby się utrzymał. Miesięczników dla mężczyzn nie czytuję, może dlatego z literaturą mi się nie kojarzą :D
Można sobie wyobrazić dodatki literackie do czasopism, tych wysokonakładowych, wydawane w miarę regularnie – powiedzmy, raz na kwartał – ale czy którakolwiek redakcja poszłaby na takie ryzyko? Wątpliwe, lecz zważywszy upolitycznienie prasy, zwłaszcza tygodniowej, nie jest to dobra opcja również dla samych autorów. Czasem trafiam na zbiorki opowiadań, sygnowane przez miesięczniki – a to jakieś kryminałki wakacyjne, a to opowiastki bożonarodzeniowe – ale w środku nazwiska raczej znane. Takie gadżety-dyrdymałki…
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

14
FYI, zarówno Nowa Fantastyka, jak SFFH zamieszczają BARDZO różne teksty. Czasem takie, w których fantastyka jest specyficznie pojęta i którym właściwie bliżej do głównego nurtu albo do eksperymentu literackiego (bywa, że NF publikuje np. groteskę).

W lutowym (? - nie dam głowy) numerze NF jest świetne opowiadanie Sylwii Skorstad o norweskim policjancie i kocie, który płakał. Naprawdę rewelacja, a gatunkowo plasuje się, ja wiem? Gdzieś w pobliżu Jonathana Carrolla? Dawka fantastyki śladowa, klimat kapitalny. Z kolei w lutowym SFFH ukazało się opowiadanie Pawła Ciećwierza, narkotykowo-kryminalne, dekadenckie, gdzie element fantastyczny też jest niemalże pretekstowy, a tekst mimo to b. dobry.

Tak więc, Tony, zawsze możesz pójść np. w realizm magiczny, historię alternatywną czy w grozę a la King/Darda, i wtedy spokojnie możesz startować do czasopism fantastycznych, pisząc teksty w zasadzie obyczajowe. Fantastyka to naprawdę nie tylko SF i fantasy.

FYI2 - Magazyn Doza publikuje opowiadania głównonurtowe, ale (póki co) nie płaci. Dział literacki Esensji też zamieszcza teksty głównonurtowe (rzadko, bo jakieś 90% tekstów, które do nas trafiają, to szeroko pojęta fantastyka) i - obawiam się - w tym momencie może mieć więcej czytelników niż Doza ;), ale też nie płaci. Za to jeśli tekst nam się nie podoba, pisemnie uzasadniamy, czemu ocena jest negatywna. Tak więc, nie widząc innych opcji, zawsze możesz się zwrócić do nas - dostaniesz przynajmniej recenzję swojej twórczości :)
Między kotem a komputerem - http://halas-agn.blogspot.com/

15
Wilczek pisze:To jest smutne. Ale gdzie, w takim razie, mają zaistnieć debiutanci? Na siłę robić ze swoich opowiadań horrory, żeby się udało w SFFiH, albo w jakikolwiek inny sposób dało się podciągnąć pod fantastykę?
jak nie umie pisać prawdziwej literatury (czyli fantastyki) po po kiego grzyba ma gdzieś debiutować? ;)

*

przepraszam odwala mi.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”

cron