Bohaterowie niczym Rambo, w dodatku bez przeszłości...

1
Jednym z poważniejszych problemów w moim warsztacie stanowi fakt, że głównym bohaterom brakuje głębi. Niedawno, podczas prywatnej korespondencji, użytkownik Opar zawarł w recenzji mojej najnowszej pracy taką oto uwagę (mam nadzieję, że zezwala, abym zacytował ;) ):
Literatura zna przypadki, kiedy marne nawet historie, opisane nienajlepszym językiem ratowane były przez wspaniałych bohaterów. Jak jest z nimi u ciebie?
Giacomo i Enzo są nieuchwytnymi złodziejami którzy nie dość że są mistrzami kamuflażu i rabowania, to jeszcze wspaniale radzą sobie z walka, a ten pierwszy ma dodatkowo powodzenie u kobiet. Kres w jednym ze swoich felietonów poradził, by każda postać pozytywna miała trzy wady, a negatywna trzy zalety. Czy twoi bohaterowie mają jakieś wady w ogóle? Jeśli tak, to nie widać ich w tekście, przez co stają się niewiarygodni i czytelnikowi ciężko się z nimi identyfikować.
Złodziejom brakuje też głębi. W tekście nie ma żadnej wzmianki o ich przeszłości, jakichś upodobaniach czy słabościach, a przecież każdy jakieś ma.
W związku z powyższym mam kilka pytań. Bo o ile "wstrzyknięcie" moim bohaterom kilku wad nie będzie stanowiło większego problemu, o tyle gorzej może być z przedstawieniem przyszłości. Przecież opowiadanie, którego fragment recenzji jest przedstawiony, to niespełna 22 stronicowe dzieło, przeznaczone dla NF czy SFFiH (tu próba druga, jeżeli się zdecyduję :D). Trudno więc w takim dziełku rozwodzić się nad przeszłością postaci.

Za przykład podam opowiadanie "Wiedźmin" Sapkowskiego. Tam bohater to praktycznie niezniszczalny superheros, który obrywa tylko i wyłącznie pod koniec opowiadania, dla zwrotu akcji. Oprócz tego, że zabija potwory, nic o nim więcej nie wiemy - autor przedstawia jego przeszłość dopiero w późniejszych opowiadaniach. Więc w pierwszym opowiadaniu Sapka jest stosowane wszystko to, z czym wszyscy mi mówią, że mam problem. A "Wiedźmin" przyjął się znakomicie. Może, kiedy fabuła przyćmiewa motyw Rambo, który nie ma przeszłości, opowiadanie znajdzie się na łamach NF...

Uważam, co do przeszłości bohaterów, że czytelnik powinien poznawać ją cząstkowo, np.: jak ja mam to zamiar zrobić - po trochu w każdym z opowiadań z tomiku. Jak to z tym jest?
„Przekupić można każdego. Tyle, że jedni cenią się bardziej, drudzy zaś mniej.”

2
Generalnie to prawda - nie powinno się przesadzać z wszechmocą bohaterów. Jednak jeśli się te ich cechy odpowiednio uzasadni, to ok. Sapkowski uzasadnił: morderczy trening plus eliksiry. Bohater Dukajowego opowiadania "Ruch generała" to superhero któremu Batman z kapitanem Ameryką mogliby buty czyścić :) Tyle, że i Dukaj to uzasadnił. I całkiem dobrze taka koncepcja superherosa zagrała w tekście. Wreszcie co powiedzieć o Odysie z Itaki ktory przedstawia się mówiąc: "Jestem Odys syn Laertesa, moja sława niebios sięga". Do tego śpi z boginiami, potrafi oszukać bogów, schodzi do świata zmarłych, zabija potwory przy ktorych te "wiedźmińskie" to mały pikuś... :) A opowieść o Odysie to klasyka i perła literatury światowej. Konkludując - dobre opowiadanie wcale nie jest skazane na przeciętnych bohaterów. Tylko tę ich nieprzeciętność trzeba umieć uzasadnić. Także z ukazywaniem przeszłości bohaterów nie trzeba przesadzać, wystarczy parę aluzji które uruchomią wyobraźnię czytelnika. Tyle, że do tego wszystkiego trzeba warsztatu na naprawdę przyzwoitym poziomie. No i talentu. W pisarstwie nie da się wykorzystać takich ogólnych zasdad jak przepisów z książki kucharskiej.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

3
Nieprzeciętny bohater jest bardzo fajny. Czasami łapię się na tym, że czytam tekst nie dla akcji, tylko właśnie dla świetnie skonstruowanej postaci. I w tym moim upodobaniu nie lubię zwykłych ludzi. Rzadko kiedy ktoś zwykły, ktoś, kto ma po równo wad i zalet, i pisarz to stale podkreśla, ma szansę mnie zaciekawić. Ja nie jestem zwykła, zwykli mnie nie pociągają. Żeby nie zbaczać za bardzo z tematu: pisząc tekst ciekawy pod względem akcji możesz, moim zdaniem, olać sobie bohaterów. Możesz zarzucić toposem i sprawisz, że ktoś uzna ich za fascynujących. Tak jak szablon: jest znany. Jest łatwy do obejrzenia. Dajesz o bohaterze jedno zdanie, w którym szokujesz/fascynujesz/przerażasz i do końca tekstu czytelnik wie, co to za osobnik. Akcja biegnie, więcej nie potrzeba, ważne tylko, by czyny powielały ten na początku wpisany wzorzec.
ghost of utopia

4
Nikt nie powiedział, że literatura ma ukazywać tylko przeciętnych kolesi, to prawda. Ale przecież taki, co ma tylko i wyłącznie zalety zostanie zaraz uznany za kogoś "bez życia", przeciętny czytelnik go nie polubi, bo postać jest nienaturalna. Tak przynajmniej się uczyłem na przestrzeni lat.
Navajero pisze:Jednak jeśli się te ich cechy odpowiednio uzasadni, to ok.
Dla przykładu: wspomnienie, że owy bohater w przeszłości uczył się fechtunku w jakiejś elitarnej szkole, może załatwić sprawę? (Przypuszczam, że tak, gdyż nie dość, że tłumaczy, dlaczego złodziej jest tak wprawnym wojownikiem, to jeszcze autor serwuje ciekawostkę z przeszłości, co za tym idzie, ubarwia trochę bohatera :D)
„Przekupić można każdego. Tyle, że jedni cenią się bardziej, drudzy zaś mniej.”

5
giacomo9 pisze:
Navajero pisze:Jednak jeśli się te ich cechy odpowiednio uzasadni, to ok.
Dla przykładu: wspomnienie, że owy bohater w przeszłości uczył się fechtunku w jakiejś elitarnej szkole, może załatwić sprawę?
Podanie samej informacji na pewno nie załatwi sprawy. Trzeba ją jeszcze podać w sposób wiarygodny. Opisać pewne detale itp. Sapkowski tak zrobił.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

7
quote="TadekM"]Poczytaj książki nieżyjącego już Davida Gemmella. W gimnazjum zaczytywałem się nimi na potęgę, a każda to tak naprawdę właśnie koks z mieczem, bez wad.[/quote]
Niezupełnie. Cykl trojański (pisany pod koniec życia Gemmela) to już zupełnie inna, dużo wyższa jakość. A i we wcześniejszych jego książkach znalazłoby się paru bohaterów z wadami :)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

8
TadekM pisze:Poczytaj książki nieżyjącego już Davida Gemmella. W gimnazjum zaczytywałem się nimi na potęgę, a każda to tak naprawdę właśnie koks z mieczem, bez wad.
Gość był mistrzem literatury, która jest bądź co bądź drugą klasą. Może coś u niego podpatrzysz.
myslę, ze powinieneś wrócić do gemmela, bo ewidentnie ci się połopatkował z howardem.

kto byl bez wad - druss? regnak? moze parmenion albo aleksander? albo, dajmy na to, karnak lub waylander? nie? no prosze, zastanówmy się więc nad takim beltzerem - pijakiem albo - psiamać - tenaką khanem, siobenem czy którymkolwiek z davidowych bohaterów.

nie pisz, waśc, gUpot, co? - bo navajero dostanie fanfika i będzie chodził boso!
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

9
Dobra, spokojnie, psychofani. ;)

Wspomniałem, że swego czasu Gemmella uwielbiałem. Ba, jestem pewnie jedną z niewielu osób, które posiadają pierwsze polskie wydanie "Legendy". Nabyte za niezłą kasę, panie i panowie.

Nikt mi natomiast nie powie, że to jest literatura wysoka. To są książki o koksach z mieczem. Czyta się je dobrze, niektóre naprawdę świetnie (najbardziej chyba lubiłem Mroczny Księżyc za motyw schizofrenii), ale to książki o koksach z mieczem. Koniec.

Tej ostatniej trylogii nie czytałem, więc się nie wypowiadam. Trochę zniechęcił mnie fakt, że rzecz kończono pisać już po śmierci autora. Ale poza tym capnąłem ich chyba ze dwadzieścia, w tym jedną po angielsku, bo w Polsce nie wyszła (o Skilgannonie i starym Drussie).

Natomiast być może nazbyt pochopnie użyłem słowa "bez wad". Większość bohaterów Gemmella, to postaci, którymi czytelnik - najczęściej chłopiec albo facet - bardzo chciałby być. Tak są skonstruowane. To ludzie prawi, znakomici w walce, itp., itd. Ich wady natomiast to jest to, co ich pogłębia. To często nie są tak do końca prawdziwe wady, bo wszystkie je bardzo szybko czytelnik wybacza, ale sprawiają, że bohater zdaje się bardziej bliski. Nie superman z dalekiej planety. Ktoś, kim może mógłbyś być (choć zwykle jak się wczytasz, to zauważysz, ze nie do końca).
Wielu jest też zagubionych. Mimo tych wszystkich umiejętności.
Podobnie jak Wiedźmin.

Geralt nie jest wiarygodny, bo Sapkowski napisał o jego straszliwym treningu, ale dlatego, że w gruncie rzeczy czasami jest straszną pizdą. Ma w cholerę wątpliwości, a w relacjach z Yennefer to ona jest facetem. Owszem, umie się bić, ale to nie czyni go szczęśliwym człowiekiem.
Dla niektórych postaci w książce jest mordercą bez wad, ale do mnie, czytelnika, puszcza oko. To poza, w takim świecie żyje i tak się zachowuje.
Więc można mu wybaczyć ten zabójczy refleks.

Pierwsze opowiadanie czytałem w cholerę dawno temu, ale mam wrażenie, że nawet tam jest to pokazane. Geralt może i jest koksem, ale trafia w sam środek dworskich intryg, gdzie inny próbują zrobić z niego swoje narzędzie. A to nie jest domena, w której był szkolony i tu przejawia się jego słabość.


Ale co ja tam wiem.

[ Dodano: Wto 08 Lut, 2011 ]
Reasumując - żadna z tych postaci nie jest przeciętniakiem. Po prostu to, co ich wyróżnia odpowiednio zamaskowano albo zrównoważono.
Takie małe oszukaństwo ;)
Seks i przemoc.

...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com

10
TadekM pisze:jestem pewnie jedną z niewielu osób, które posiadają pierwsze polskie wydanie "Legendy".
to za 14.90,-, z zysk-ska, z 1996, na okładce którego druss z jakiegoś powodu dzierży miecz?
:-P
tadek pisze: To są książki o koksach z mieczem.
a nie!!
moze bym nie kopala za głęboko, ale sprowadzanie prozy gemmela do poziomu howarda jest nieporozumieniem - książę mroku czy lew macedonii mają się nijak do twoich opisów - obie te pozycje sa powieściami historycznymi i daleko conanon i spółce do nich poziomu.
tadek pisze: Ale poza tym capnąłem ich chyba ze dwadzieścia, w tym jedną po angielsku, bo w Polsce nie wyszła (o Skilgannonie i starym Drussie).
tego nie mam, za to po angielsku mam waylandera i czyta się genialnie :-)
tadek pisze:Większość bohaterów Gemmella, to postaci, którymi czytelnik - najczęściej chłopiec albo facet - bardzo chciałby być.(...)Podobnie jak Wiedźmin.
uuuuuuuu!! wiedźmin a parmenion to rzecz nie do porównania.

to jakbyś mówil o kochanku i o kochanym mezu - każdy służy do czegoś innego, chociaż mają pewne cechy wspólne.
tadek pisze:Geralt nie jest wiarygodny,(...)w gruncie rzeczy czasami jest straszną pizdą.
khem.
ale się zgodzę.

wiesz co - nie wiem, jak to wytłumaczyć - as'a już dawno nie czytalam, przemieliłam wszystko o geralcie, nawet kilka razy, z tym, że mi sie przejadł.

a gemmelowe opowieści mogę czytać na okrągło - statystycznie co pół roku do nich wracam.
i za piorun się nie zgodzę, ze to opowiadania o koksach!

i nie jestem psychofanką!




no, moze troszkę ;-)

[ Dodano: Wto 08 Lut, 2011 ]
edit!

a na zaraze ci przeciętniacy w opowieściach, skoro masz tego towaru wokół na tony?
w realu, w szkole, w tramwaju, metrze, etc.

ksiazki sa po to, min, żeby dac ci coś nowego, ciekawszego niż codziennośc, mocniejszego.
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

11
TadekM pisze:Geralt nie jest wiarygodny, bo Sapkowski napisał o jego straszliwym treningu, ale dlatego, że w gruncie rzeczy czasami jest straszną pizdą.
Ale ta jego pizdowatość wynika właśnie z jego zalet: szlachetności, uczciwości itp. Nie wynika z rzeczywistych wad np. braku inteligencji. Jedyną "realną" wadą Wiedźmina mogłaby być - dla niektórych - jego bezpłodnośc :P

Co do trylogii trojańskiej - ja też się obawiałem, że ostatnia część ukończona już po śmierci Gemmela będzie gorsza. Na szczeście nie była. IMHO rzecz jasna ;)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

12
ale widać było, ze ja kobieta pisała :-P
ta scena milosna na wyspie w namiocie byla tak... łeeeeeeeeeeee!!

normalnie harlekin!

a geralta jako męża w życiu bym nie chciała, bo naprawdę - takiej sieroty, jak on, nie zdarzyło mi się spotkać w realu.

[ Dodano: Wto 08 Lut, 2011 ]
edit - hm, chociaz jak teraz o tym myślę...
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

13
a na zaraze ci przeciętniacy w opowieściach, skoro masz tego towaru wokół na tony?
w realu, w szkole, w tramwaju, metrze, etc.
Ależ nigdzie nie piszę, że lepiej tworzyć o przeciętniakach - sam też o nich nie piszę. Staram się tylko wczuć w temat. I - idąc tym tropem - dać jakąś radę, która pomoże uwiarygodnić bohatera.

Myślę, że od jakiegoś czasu kłócimy się już tylko o definicję. Koks z mieczem nie jest dla mnie nacechowany pejoratywnie i jest nim dla mnie tak samo Wiedźmin jak i duża część bohaterów Gemmella.
Zwróć tylko uwagę, że oni wszyscy są naprawdę dobrze napisani i właśnie dlatego to książki Davida poleciłem autorowi tematu. Bo pisząc fantasy/akcję można się od niego piekielnie dużo nauczyć.

Dodam, że Wiedźmina czytałem tylko raz, a niektóre z książek Gemmella - po kilka (rekord to chyba z siedem), choć skłamię, jeśli powiem, że przetrwały próbę czasu. Kilka tak, inne nie.
to za 14.90,-, z zysk-ska, z 1996, na okładce którego druss z jakiegoś powodu dzierży miecz?
Nie dewaluować mi tu! To cena okładkowa, książka do niedawna chodziła na allegro po 80zł (droższy był chyba tylko "Ja, Gelerth" Pasikowskiego). Teraz niestety wyszło wznowienie i zmniejszyło znacznie wartość mojej biblioteki.

to jakbyś mówil o kochanku i o kochanym mezu - każdy służy do czegoś innego, chociaż mają pewne cechy wspólne.
Interesująca analogia.
Seks i przemoc.

...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com

14
Navajero pisze:Jedyną "realną" wadą Wiedźmina mogłaby być - dla niektórych - jego bezpłodnośc :P
A ta jego ogólna cip...tość, w stylu chciałbym, ale nie wiem, czy mnie zechce? Przecie to była mega wada, aż mnie skręcało! Zachowywał się jak nastolatka. :D
Leniwiec Literacki
Hikikomori

15
No tak, momentami. Ale to był efekt tej jego byczej szlachetności :) To jego dobre cechy charakteru, te pozytywne wplątywały go w kłopoty, powstrzymywały przed radykalnym pozbyciem się problemów. Mógł się nie wtracać kiedy chcieli zabić Ciri, mógł wykończyć rywala do łóżka Yennefer, kiedy ten zaproponował mu pojedynek na miecze, mógł wreszcie nie przejmować się rzezią "nieludzi", co w finale skończyło się jego śmiercią. Mówiąc krótko - brakowało mu momentami zdecydowania czy bezwzględności, bo i pewnie Yennefer potrafiłby "wychować". Tylko, że on był zbyt "dobry", aby to zrobić ;P Generalnie to zagrało, postać ze - wszystkich - stron - twardego killera byłaby nudna. A tak historia Wiedźmina zasysała jak bagno :) Tak, że ja bym tej ciapowatości Geralta nie nazwał wadą, raczej słabością. Bo słabości ma każdy. Nawet "Żelazny Feliks" Dzierżyński, odpowiedzialny za eksterminację setek tysięcy o ile nie milionów, miał słabość do dzieci i "organizował" żarcie dla dzieciaków w sytuacji kiedy ludzie masowo umierali z głodu.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”