Pozwolicie, że dołączę się do dyskusji i powiem tyle: pierniczysz, Weber, takie głupoty, że nie wiadomo, gdzie to wsadzić. Przepraszam, ale tak odbieram Twoje argumenty...
Ja nie wiem, jakie Ty książki czytasz, ale nikt normalny nie powie, że opowiadanie barbaary prezentuje cokolwiek. Gniot, i trzeba to w końcu powiedzieć. Oczywiście, że taka fabuła to żadna fabuła. To dziecko w wieku 8 lat, co go się tak czepiacie, potrafi wymyślić coś bardziej kreatywnego. Znikoma fabuła jest czasem odpowiednim środkiem. Ale tu się ona ociera o banał. To zwykłe gadanie o niczym, a fabuła sztucznie doszyta do cytatów, które mówią o wszystkim i niczym.
Forma?Oczywiście.Masa wątków?Wątpię.Zapomniałeś o poemacie?Przecież to wiersz,w dodatku posiadający wiele wątków.
W ogóle to odwracasz kota ogonem przy każdym zarzucie. Skoro mowa o powieści, to o powieści, a nie poemacie. Oczywiście, że powieść jest wielowątkowa, a poemat na ogół nie. Lecz to dwa różne gatunki. Natomiast pojęcie "wiersz" jest workiem na śmieci, gdzie wrzuca się wszystko i nic, a tacy jak Ty wrzucają tam właśnie "poemat", co jest brednią do potęgi. To, że coś jest pisane wierszem, nie znaczy, że jest wierszem. Czy "Pan Tadeusz" jest w takim razie wierszem? Bo to poemat przecież!
Co do tej narracji, to chyba zupełnie nie zrozumiałeś definicji, o czym świadczyłoby Twoje pogrubienie tekstu. Tekst powieści dzieli się na narrację i dialog, przy czym tylko narracja posuwa akcję do przodu. Widnieje to w definicji jak byk: że są to wszystkie elementy tekstu składające się na fabułę. Nie WSZYSTKIE, ale wszystkie dotyczące fabuły. Przykład zaś Leśniczego z Zosią był bardzo trafny. Im mniej łopatologii w tekście, tym lepiej. Na ogół bardzo dużo czytelnik może dowiedzieć się w sposób pośredni. Wiedza MUSI być dawkowana czytelnikowi przez autora, inaczej powstaje dziwactwo napakowane złotymi myślami bez podstaw, jak utwór Barbaary.
P.S.Od kiedy to teksty mają być odzwierciedleniem rzeczywistości? Z tym schematem zerwano lata temu.
O ile się nie mylę, Leśniczy nie pisał nic o tym, a wspomniał tylko, iż tekst jest nieprawdziwy. Najpewniej miał na myśli to, że utwór jest zbyt płytki i pozbawiony aspektów psychologicznych (nagła przemiana bohatera), co czyni go nieprawdziwym. Jest początek i zakończenie, a czemu doszło do przemiany postaci - to chyba mamy sobie dopowiedzieć. Bo jeśli po owym 1 pięknym zdaniu, to utwór rzeczywiście jest "nieprawdziwy".
I jeszcze urywek z poprzedniego postu:
Cytat:
To autorka jest opowiadaczem historii i to jej chce słuchać, a nie moich domysłów, przypuszczeń, zwłaszcza, że nie mam o co ich oprzeć.
Nie zdarzyło Ci się czytać książek,które zmusiły Cię do wybiegnięcia poza fabułę i słowa autora do własnych przemyśleń?
Zupełnie przekręcasz pojęcia, jak pisałem wcześniej. Domysły, przypuszczenia to nie przemyślenia!!! Toż to nic do siebie nie mające pojęcia. Masz zupełną rację, iż dzieło zmusza do przemyśleń, ale nie domysłów, o co chodzi w fabule. Historia ma być opowiedziana bez zgrzytów, a przemyślenia są wynikiem tej historii. Jeśli autor nie potrafi opowiedzieć zgrabnie historii, to jej nie czytam, a nie sobie dopowiadam. W literaturze nie ma miejsca na domysły, bo to autor opowiada, a czytelnik czyta. I myśli. A nie kontynuuje dzieło czy zapycha dziura autora.
Przepraszam najmocniej za tą napaść. Po prostu nie mogłem czytać dłużej tych dziwnych zarzutów.
Pozdrawiam!