Ważne pytanie.

1
Był taki czas, gdy z mieczem w dłoni i krzyżem na tarczy, szedłem do walki. Niejeden ugiął się pod mym ostrzem, krew wielu zabarwiła mój pancerz. Byłem wielkim wojownikiem, którego obawiali się najwięksi. Bywałem na królewskich dworach, smakowałem potraw królów, posiadłem najpiękniejsze kobiety.
Lecz nadszedł czas, gdy miecz zaczął ciążyć mi w dłoni, a ciało ugięło się pod ciężarem zbroji. Królewskie dwory zamknęły się przede mną, jadałem to co zwykli ludzie, a piękne kobiety patrzyły na mnie z politowaniem. Stałem się starcem, o którym nikt nie pamiętał.
A teraz stoję tu pośród nagich ludzi na szarym pustkowiu. Są nas miliony. Wiatr przynosi nam krzyki i jęki rozrywanych dusz. I narasta we mnie strach, że i mnie spotka ten los.
A obiecano mi niebo.
I spoglądam w miejsce, gdzie skierowane są oczy wszystkich. Tam w oddali, na kamiennym tronie siedzi On, wychudzony i wyniszczony. Liczne rany zdobią jego ciało. Goją się szybko, lecz w ich miejscu natychmiast pojawiają się nowe; i tak bez końca. Ci najbliżej, walczą o to, aby się do niego dostać. Chcą by wziął ich w ramiona i uchronił przed marnym losem. On jednak nawet nie spojrzy w pełne strachu twarze.
- A OBIECANO MI NIEBO! - krzyczę z całych sił.
Nagle wszystko cichnie, a oczy jego zatrzymują się na mnie. Powoli unosi się z tronu i idzie w moją stronę. Kuleje przy tym i zatrzymuje się za każdym razem, gdy nowe rany pojawiają się na jego ciele. Jak gdyby ktoś podążał za nim i biczował co krok.
Wszyscy ustępują mu miejsca.
I już po chwili stoi przy mnie i zaczyna płakać. Lecz nie łzy lecą z jego oczu, a krew. Na jego twarzy widzę wielkie cierpienie. Klękam przed nim, składam ręce i zaczynam modlitwę
- Jesteś w niebie - ucina mi zmęczonym głosem.
Przestaję się modlić i patrzę w zakrwawione oczy.
- Dlaczego więc słyszę krzyki i jęki, a ty płaczesz krwią? Jeśli to jest niebo, to jak wygląda piekło? -pytam przestraszony.
On bez słowa mija mnie i spogląda w dół. Robię to samo.
Tam na dole widzę jak wielka armia, z czerwonymi krzyżami na tarczach i pancerzach, maszeruje na dalekie ziemie wschodu mordując i grabiąc. Niewinni ludzie umierają pod ich mieczami, a rycerze unoszą zakrwawione ostrza w niebo krzycząc.
- Krzyżowcy! W imię Jezusa Chrystusa oczyśćmy te ziemie!
I stoję tak u góry, ponad wielką armią patrząc jak na ciele Jego pojawiają się nowe rany wraz ze śmiercią człowieka. I zadaję sobie pytanie ... Czy popełniono błąd dając nam wolną wolę?

Edit lili: Wrzucamy tylko jeden tekst raz na 14 dni (punkt 7. regulaminu)!
Ostatnio zmieniony pt 18 lut 2011, 21:12 przez Zulata, łącznie zmieniany 1 raz.

2
Podobało mi się do ostatnich dwóch zdań, czyli do fragmentu od "I zadaję sobie...". Według mnie zarżnąłeś tym całkiem fajną miniaturkę. Pomysł był dobry, realizacja również. Tylko to ostatni zdanie. Ale cóż, finis coronat opus:)

Ponadto,
Zulata pisze:Czy popełniono błąd dając nam wolną wolę?
jest zdaniem dość dziwnym, biorąc pod uwagę, że właśnie rozmawiasz ze stwórcą. Czyli nie "popełniono", a "popełnił" :)

Pozdrawiam!

3
No właśnie, popełniłem błąd. Miało tego pytania nie być, ale coś mnie podkusiło żeby umieścić. I też się zastanawiałem czy nie zarżnie to miniaturki, ale chyba jednak zarżnęło.
Poproszę weryfikatorów o zmianę ;)

4
Bardzo mi się podobało. Miniatura tworzy naprawdę tragiczny nastrój - z każdym kolejnym zdaniem czyta się coraz smutniej. Według mnie dwa ostatnie zdania nadają właśnie sens całej miniaturze. Mamy przedstawioną sytuację - wszystko OK, rzeczywiście jest ładnie, ale to pytanie jest czynnikiem nadającym sens samemu przedstawieniu tejże sytuacji.
Zulata pisze:krew wielu zabarwiła mój pancerz
Ten fragment mi zgrzytnął. Niby wszystko poprawnie, ale można by ująć to o wiele zgrabniej. Przykład:

Niejeden ugiął się pod mym ostrzem, a pancerz zbrukany został krwią wielu.
Zulata pisze:Bywałem na królewskich dworach, smakowałem potraw królów
Nie podoba mi się to powtórzenie związane ze słowem "król". Królewskie potrawy mogłeś zastąpić wykwintnymi, najwyborniejszymi lub czymś innym, ale "królewskie" jakoś mi nie pasuje.
Zulata pisze:Lecz nadszedł czas, gdy miecz zaczął ciążyć mi w dłoni, a ciało ugięło się pod ciężarem zbroji
Po pierwsze: wywaliłbym "mi". Po drugie: zbroi, nie zbroji
Zulata pisze:jadałem to co zwykli ludzie
Dodać przecinek. Poprawnie:
Jadałem to, co zwykli ludzie
Zulata pisze:Wiatr przynosi nam krzyki i jęki rozrywanych dusz.
Wywal "nam", a to będzie najlepsze zdanie całej miniatury.

Zulata pisze:Ci najbliżej, walczą o to, aby się do niego dostać. Chcą by wziął ich w ramiona
Wywalić przecinek, dodać przecinek. Poprawnie:
Ci najbliżej walczą o to, aby się do niego dostać. Chcą ,by wziął ich w ramiona
Zulata pisze:zatrzymuje się za każdym razem, gdy nowe rany pojawiają się na jego ciele.
Skoro już się czepiam: przed chwilą napisałeś, że nowe rany pojawiają się na jego ciele cały czas. To by oznaczało, że musiałby cały czas stać : )
Zulata pisze:- Jesteś w niebie - ucina mi zmęczonym głosem.
To mnie rozbawiło. Co ci ucina, jeśli można wiedzieć? : ) Wywal "mi", będzie o wiele schludniej.


Podsumowując: podoba mi się pomysł miniatury oraz sposób, w jaki budujesz klimat. To ci naprawdę wychodzi. Brakuje jednak szlifierki w kwestiach warsztatowych, ale to przyjdzie z czasem.
Pozdrawiam.

5
Dzięki wielkie za rady Spankie.

Niebawem zapewne pojawi się poprawiona wersja. Pytanie jednak musi zostać, bo faktycznie nadaje temu cały sens, jednak już wiem co mi nie pasowało, i po prostu napisałem w innej formie - dla mnie lepszej.

6
Zulata pisze:Tam na dole widzę jak wielka armia,
Widzę, jak w dole wielka armia...
W dole widzę, jak wielka armia z czerwonymi krzyżami...
Zulata pisze:Niewinni ludzie umierają pod ich mieczami, a rycerze unoszą zakrwawione ostrza w niebo (przecinek) krzycząc.
- Krzyżowcy!
W imię Jezusa Chrystusa oczyśćmy te ziemie!
Dla mnie rycerze krzyczą: "Krzyżowcy!....", więc zastosowałabym inny zapis, z dwukropkiem.
Ale co ja tam wiem!

Podoba mi się pomysł piekła na ziemi. Miła lektura, taka refleksyjna.
Pozdrawiam
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

7
Dokładnie. Jest dobrze, refleksyjnie. Ale to pytanie nie nadaje sensu miniaturce, według mnie. Co więcej, nie ma nawet powiązania z opowiadaniem. Co ma wolna wola do przedstawionego cierpienia stwórcy, które powodują ludzie. To już lepsze byłoby, gdyby sam stwórca zadał sobie to pytanie - czy danie wolnej woli ludziom było mądre i do kiedy będzie cierpiał.

Powtórzę: jak dla mnie pomysł bardzo dobry, wykonanie bardzo dobre, pytanie do wyrzucenia :)

9
krew wielu zabarwiła mój pancerz.
Zabarwić to sobie można białe gacie, jak się wypierze z różowymi stringami, a nie zbroję. Wiem, że już ktoś ten błąd wytknął, ale zaraz potem podał swoją wersję tego zdania, która imo jest jeszcze gorsza. Bo o ile logiczna, to o tyle przesączona patosem i wyegzaltowana niczym naga czarownica tańcząca na stosie.
Byłem wielkim wojownikiem, którego obawiali się najwięksi. Bywałem na królewskich dworach, smakowałem potraw królów, posiadłem najpiękniejsze kobiety.
Rycerzyki i inne zakute pały miały swoje kodeksy, które bardziej nakazywały im ochy i achy z łzą w kącie oka, niż rapu-capu za stodołą.
zbroji.
zbroi, chyba. Jestem mocny w szyderze, a nie ortografii :)
Królewskie dwory zamknęły się przede mną, jadałem to co zwykli ludzie, a piękne kobiety patrzyły na mnie z politowaniem. Stałem się starcem, o którym nikt nie pamiętał.

To był dupa, a nie rycerzyk! prędzej był paziem przyłapanym na chędożeniu rycerskiego rumaka /dwuznaczność, ale tylko dla tych ze skrzywieniem/ niż wojownikiem szlachtującym z pieśnią na ustach niewiernych arabów.

Dalej już większych tragedii nie zauważyłem, ale jak tylko doczytałem do "on" to aż mi się kur na ustach zakołysał, bo już wiedziałem, że szykuje się ckliwe, pseudouduchowione pitu pitu o Bogu i ziomalach. Temat religii to w ogóle, tak jak i polityki zresztą, pułapka na szczury. Bo nagroda fajna, a wysiłek niewielki. Ale trzeba być szczwanym, żeby naprawdę tę nagrodę dorwać i ujść cało. Widzę chorobę początkujących, czyli podejmowanie tematów wielkich i uniwersalnych, kiedy to do człowieka przemawia najlepiej to co zwykłe i codzienne z podszewką ukierunkowanej podwójnej interpretacji.

Styl: 5/10 - przeciętność
10- to mistrzostwo, więc nie sraj po gaciach, nawet ja w swoim zadufaniu sobie 10 nie przyznałbym :D
Język: 4/10 - ponownie nic nadzwyczajnego
Słownictwo kuleje, słyszał że istnieją wyraz bliskoznaczne, synonimy itd? Dobrze pokombinujesz to i akronim będzie pasował.
Fabuła: 2/10
Menu w pizzerii ma nawet ciekawszą fabułę, najpierw widać klasykę, potem powoli autor popuszcza wyobraźnię, by po chwili pojechać po bandzie gdzie dodatków jest tyle, że trzeba troje ludzi, by plasterek się nie załamał w drodze do mordki.
Ogółem: 4/10
To nie średnia, a osobiste odczucie. Nie znoszę banału, a to był banał i to w dodatku jedynie jako tako wykonany.

Pozdrawiam misie ]:->

10
Paskudnik pisze:Zabarwić to sobie można białe gacie, jak się wypierze z różowymi stringami, a nie zbroję. Wiem, że już ktoś ten błąd wytknął, ale zaraz potem podał swoją wersję tego zdania, która imo jest jeszcze gorsza. Bo o ile logiczna, to o tyle przesączona patosem i wyegzaltowana niczym naga czarownica tańcząca na stosie.
Tu bym polemizował. Bohater jest przecież, jak się wyraziłeś, "rycerzykiem lub inną zakutą pałą", a więc wzniosły język to dla niego chleb powszedni. Dlatego też frazes przesączony patosem jest tu jak najbardziej na miejscu i pozwala wczuć się w klimat tekstu.

BTW: Ależ ty jesteś paskudny, Paskudniku : )
Pozdrawiam

11
Takimi tekstami raczyłaby nas karykatura rycerza, a nie wojownik który ściął więcej głów, niż ty z pieców chleba jadł, i tylko z tego powodu lepiej wie, jak fałszywe są zdobne frazesy.
Możesz zacząć mnie wielbić, bo i tak kiedyś będziesz. Jak wszyscy. Taki mam plan ]:->

12
Tak, ale ja, prostak, czytelnik za dychę tego nie wiem. I dla mnie takie zdanie brzmi ładnie, a patosem poraża, wskazuje że oto mówi do mnie jakaś szycha, a nie paź, który klaczy spod ogona wypadł.

13
Hm, tak poczytawszy, stwierdzam, że czytało się świetnie. Nawet z tymi zaimkami - podkreślały pierwszoosobowe wypowiedzi. Może zgrabniej by zabrzmiało bez, ale dla mnie one stanowią klimat tekstu.
Pytanie - jak najbardziej wg. mnie na miejscu. Podkreśla całą wymowę miniaturki - i wlaśnie w tym zapisie do mnie trafiło, podkreślając to, co powiedziane było wcześniej. Tylko, że ja zawsze nie lubiłam zbyt wygładzonych, poprawnie gramatycznie tekstów, bo zabierają ten smaczek prawdziwosci wypowiedzi.
Paskudnik możesz pisać uwagi - ale na boga niech to będą wypowiedzi sensowne - takie które mają coś do przekazania. Tutaj juz raczej wyrośliśmy z popisów dla popisów - a twoje uwagi niezbyt adekwatne do treści.
Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz

14
Widzę jednak, że weszliście w inną fazę, w klepanie wszystkiego co podleci po tyłku i niczym z zaciętej płyty powtarzanie, że wszystko będzie dobrze. A prawda jest gorzka i cholernie bolesna, bardzo niewielu z nas potrafi pisać, ale gdy już to robimy to wrzucamy na forum. A nie chcemy przecież by nas ktoś na forum objechał za to, że kiedyś myśmy objechali jego tekst. Więc wszyscy wszystkim robią dobrze, nikt się nie wypisuje z tego kółka i pełna przeciętności wywrotka jedzie dalej.

Ja nie zamierzam wrzucać tu swoich tekstów, nie będę nikogo pouczał, bo nie mam do tego legitymacji w postaci kilku dobrze sprzedających się książek. Jestem czytelnikiem, i oceniam jak czytelnik.
a twoje uwagi niezbyt adekwatne do treści.
Uwagi są adekwatne, natomiast styl tych uwag jest co najmniej dyskusyjny.
Możesz zacząć mnie wielbić, bo i tak kiedyś będziesz. Jak wszyscy. Taki mam plan ]:->

15
Paskudnik pisze:Więc wszyscy wszystkim robią dobrze, nikt się nie wypisuje z tego kółka i pełna przeciętności wywrotka jedzie dalej.
Ponieważ niewiedza często prowadzi do błędnych opinii, dam Ci czas na poznanie kto o kim, i co mówi. Temu forum daleko do klubu wzajemnej adoracji.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”