

Jeśli kiedyś gdzieś na świecie zacznie ci się, drogi czytelniku, pałętać pod nogami mały potworek o niewielkich, lekko skośnych szarych oczkach i z rozczochraną czupryną włosów w kolorze bliżej niezidentyfikowanego ciemnego blondu, w porywach przybierającego nawet odcień lekko rudawy, to odetchnij głęboko, ujarzmij gotujące się w tobie nerwy i nie zdepcz go, mimo ogromnej chęci. Obdarz go za to ciepłym, promiennym uśmiechem i uracz miłym słowem, za które od razu zyskasz jego sympatię, ponieważ Potworek ten nie potrzebuje wiele, by zostać uszczęśliwionym. Co mi przyniesie taka sympatia, spytasz. Cóż, całkiem sporo. Przede wszystkim spokój. Wbrew pozorom, jakie stwarza łagodny i przyjazny wygląd tego stworzonka, potrafi być ono naprawdę bardzo nieprzyjazne i niemiłe dla osób, których sympatią nie darzy. Tym lubianym właściwie też potrafi (i lubi

Cóż!
A jeśli chodzi o konkrety...
To było zimą. Styczeń 1991. śnieg sypał jak nawiedzony. Przyszłam na świat o godzinie 10:50 w którymś z wrocławskich szpitali. Nazwano mnie Anną Natalią.
I na tym kończy się moja wiedza na ten temat.
Co było potem?
Zacznijmy od tego, że sama siebie przechrzciłam na Annę Aurelię. Nieoficjalnie oczywiście, ale jednak.
A jeśli chodzi o sprawy życiowe...
Cóż, bywało bardzo różnie. Przechodziłam przez wzloty i upadki, przeżywając je bardziej lub mniej. Kiedyś za bardzo się wszystkim przejmowałam, byłam zbyt wrażliwa na wszelkie kopniaki od życia. Z czasem jednak nauczyłam się dostrzegać pozytywy wszelkich sytuacji. Bo optymistom żyje się łatwiej i tego się będę trzymać. Sprawiam wrażenie beztroskiej wariatki, jednak tak naprawdę, gdzieś tam w głębi pewne rzeczy wciąż z niezwykłą łatwością mnie ranią. Całe szczęście, równie łatwo przychodzi mi radość. Małe szczęścia. Uśmiech, miłe słowo, czyjś troskliwy gest - potrzeba mi niewiele. Z siebie zawsze daję dużo. Tak przynajmniej mi się wydaje. Czy kiedyś ofiarowane ciepło do mnie wróci? Możliwe.
Na codzień się uśmiecham. Rozweselam ludzi. Jestem szczera aż do bólu, ironiczna, sarkastyczna, jednak wybaczają mi. Jak można byłoby mi nie wybaczyć?
Generalnie nieciekawa ze mnie osoba. Moje hobby to pisarstwo. Nie twierdzę, że jestem w tym dobra, ale czasem sprawia mi to radość. A poza tym... Poza tym sama nie wiem, co chciałabym robić w życiu. Siedzę zamknięta w swojej skorupce i nie dążę do niczego oprócz życia, a nie istnienia.
Jestem fanką cappuccino, cytrynowej herbaty i czekolady.
No. Tyle.