Nie boję się. Piszę to tylko dla siebie. Emm… Każdy tak mówi. No ale w moim przypadku jest inaczej, bo ja mam dopiero 18 lat. Kto czyta zapiski takiego żółtodzioba? Teraz właśnie „trenuję” pisanie. Chcę zobaczyć czy się uda.
Moim marzeniem jest zostać pisarzem, mieć stadninę koni, owczarka podhalańskiego i dużo zwierząt. Prymitywne. Ale jednak. Nie wiem czy spełnię to marzenie. Jakoś tak opornie to idzie. Powinnam pisać chwilą. W ogóle nawet nie mam pomysłu co mogłabym napisać. O czym? O sobie? Zmyśloną historię? Gdzieś zasłyszaną? Nie wiem czy to zawsze jest dylematem początkujących osiemnastostolatek próbujących coś sklecić , poukładać myśli. Przelać to najpierw na twardy dysk a później na papier. Po każdym zdaniu muszę się chwilę zastanowić co będzie zawierało następne zdanie. I właśnie w tym tkwi cały problem. Ja chyba nie czuję tej pasji. Nie jednak ją czuję, ale chyba nie mam natchnienia, tego czegoś co skłaniało wielkich pisarzy do przelewania myśli na papier. Użyłam już drugi raz wyrażenia „przelać na papier” .Teraz jak usiadłam przed komputerem i wzięłam się w końcu za pisanie wiedzę jak ja mało potrafię , ile błędów popełniam, jak mało słów znam. Dopiero zapisałam pół strony. W tak krótkim czasie przyszły czytelnik dopiero zauważyłby że ma książkę w rekach. Mi wyczerpał się temat. Ok., dam temu spokój. Biorę się za pisanie jakiejś historii z zakątków moich myśli.
No to może skończę opisywać trudności w pisaniu
