Latest post of the previous page:
Ale mimo wszystko coś w tym jest

Moderatorzy: Poetyfikatorzy, Weryfikatorzy, Moderatorzy, Zaufani przyjaciele
Stary, weź wyluzuj. To, co napisałeś to są bzdury jakieś. Nie wiem na jakiej podstawie snujesz te swoje wywody, ale weź się przyhamuj, bo pierdaczysz jak nawiedzony.Gadanie o miłości, czytanie o miłości, chodzenie na ,,komedie" ,,romantyczne" to po prostu ciągłe życie iluzją miłości, odcinanie sobie dostępu do miłości duchowej.
A najwięcej na temat (dowolny, niekoniecznie o miłości, weźmy np. pisarstwo) mają do powiedzenia ci, którzy gadają, że piszą czy ci, którzy faktycznie piszą?Wilczek pisze:Stary, weź wyluzuj. To, co napisałeś to są bzdury jakieś. Nie wiem na jakiej podstawie snujesz te swoje wywody, ale weź się przyhamuj, bo pierdaczysz jak nawiedzony.
Ktoś może "żyć" miłościami bohaterów serialowych, kochać się w jakiejś gwieździe... I powtórzę: lepiej gadać o miłości, czy "robić" ją?Wilczek pisze:Nie rozumiem cię. Ja mówię (czyli chyba gadam) o miłości, czytam o niej, chodzę na komedie romantyczne i przez to mam żyć " iluzją miłości"? "Odcinam sobie dostęp do miłości duchowej"?
Tak. Żyjesz miłością na ekranie, czyli taką miłością, która po prostu nie istnieje, jest tylko iluzją. Dokarmiasz się sztucznie miłością z ekranu, bo nie masz jej w rzeczywistości.Ja mówię (czyli chyba gadam) o miłości, czytam o niej, chodzę na komedie romantyczne i przez to mam żyć " iluzją miłości"? "Odcinam sobie dostęp do miłości duchowej"?
Utwierdzam się w przekonaniu, że trafiłem w samo sedno.Stary, weź wyluzuj. To, co napisałeś to są bzdury jakieś. Nie wiem na jakiej podstawie snujesz te swoje wywody, ale weź się przyhamuj, bo pierdaczysz jak nawiedzony.
HahahhahahahahhahahhahahhahahhahaSuperbad pisze:Tak. Żyjesz miłością na ekranie, czyli taką miłością, która po prostu nie istnieje, jest tylko iluzją. Dokarmiasz się sztucznie miłością z ekranu, bo nie masz jej w rzeczywistości.
Ja zaś utwierdzam się w przekonaniu, że jesteś niedojrzałym młotem. I obaj na swych pozycjach szczęśliwie sobie będziemy żyć.Superbad pisze:Utwierdzam się w przekonaniu, że trafiłem w samo sedno.
Twojej kultury, nie mojej.Ludzie, bez jajec, bo to generalnie straszne bzdury grubymi nićmi szyte. Można, tak, można łazić na komedie romantyczne, czytać love story, kupować kwiatki, czekoladki i być "trybikiem maszyny konsumpcji", ale to część pierdzielonej kultury
Ten przykład byłby adekwatny, jeżeli uznać, że ktoś kto chodził po górach, wie że filmy o górach są prymitywne i w ogóle nie oddają rzeczywistości. Natomiast znajdzie się duża część osób, która nie będzie interesować się górami tylko filmami o górach, zaspokajając sztucznie w ten sposób potrzebę realizacji swoich zainteresowań.Superbad, Grabarz: jeśli oglądasz film o górach to znaczy, że jesteś kanapowym grubasem z piwem w ręku? Nie. Po prostu oglądasz film o górach. Czy ktoś z was pomyślał, że jednocześnie można w te góry faktycznie jeździć? Tak bez kolizji kino-góry?
I basta. Powodzenia z Renią Rączkowską.Ja zaś utwierdzam się w przekonaniu, że jesteś niedojrzałym młotem. I obaj na swych pozycjach szczęśliwie sobie będziemy żyć.