Tworzyciel

1
wwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwTworzyciel

wwwMieszkał w zwykłym mieście, w przeciętnych warunkach. Parał się normalnym zajęciem. Na imię miał... nie ważne, jak miał na imię. Ważne, że - jak to często w takich sytuacjach bywa - można by go nazwać facetem idealnie nieadekwatnym do swej przyszłej roli.
wwwJego historia toczyła się po równym torze, bez żadnych większych wzniesień ani spadków. Do czasu. Do momentu, gdy w swoje wszechmogące dłonie chwyciła go pewna siła, która związała jego los z losem nieodpowiedniego człowieka. Nagle całe życie stanęło na głowie. Mężczyzna wpadł w kłopoty, z których nie mógł się tak łatwo wyplątać. Potrzebował pieniędzy. Manipulowany przez coś, czego nie mógł dostrzec podjął radykalne kroki. Zrobił to, o czym w innej sytuacji nawet by nie pomyślał. Postanowił zdobyć kasę znanym od wieków i efektywnym sposobem.
wwwOfiarą stał się mały sklep jubilerski. Szybka akcja. Pistolet-zabawka. Kominiarka. Wszystko miało pójść jak z płatka, niestety jego wszechwładnemu ciemiężycielowi nie pasowało takie rozwiązanie. Przestępca skończył żywot z dwoma kulami w ciele, wykrwawiając się na śmierć.
wwwWszechmogącemu, który sam napisał tę przykrą opowieść nie było żal. Wręcz przeciwnie, cieszył się ze swojego dzieła. Nie przejął się łzami rodziny zabitego mężczyzny. Nie pomyślał o tym, by zachować go przy życiu, żeby móc się nim jeszcze posłużyć. Po prostu wyrzucił go jak podarte, nikomu niepotrzebne gumowe rękawiczki.

2
Witaj,

kiedy przeczytałem po raz pierwszy, nie zwróciłem nawet uwagi na tytuł i... tekst wydał mi się banalny. Dopiero za drugim razem, gdy pojąłem "Tworzyciela", gdy pojąłem przesłanie zyskał w moich oczach.

4
Wybacz ale poznęcam się trochę nad twoim tekstem:
Gwynbleidd12 pisze:Mieszkał w zwykłym mieście, w przeciętnych warunkach. Parał się normalnym zajęciem.
Niby wszystko jasne: przecietniak - tylko czy musisz to tak przecietnie napisać? Nie można to tak płynniej i zgrabniej?
Gwynbleidd12 pisze:Na imię miał... nie ważne, jak miał na imię.
Jak nieważne, to dlaczego powtarzasz słowo : imię?
Gwynbleidd12 pisze:facetem idealnie nieadekwatnym do swej przyszłej roli.
facet nieadekwatny tak samo jak słowo, które użyłeś.
Gwynbleidd12 pisze:bez żadnych większych wzniesień ani spadków.
Jak wzniesienia to nie spadki :(
Gwynbleidd12 pisze:gdy w swoje wszechmogące dłonie chwyciła go pewna siła,
co jeszcze mogą wszechmogace dłonie? znów mi słowo nie gra
Gwynbleidd12 pisze:zdobyć kasę znanym od wieków i efektywnym sposobem.
Proszę cię, nadaj tym zdaniom plastyczności...
Gwynbleidd12 pisze:Ofiarą stał się mały sklep jubilerski
biedny sklep, ofiara losu...
Gwynbleidd12 pisze:Przestępca skończył żywot z dwoma kulami w ciele, wykrwawiając się na śmierć.
Uff, tylko nie to- jak przestepcę rozłożyłeś mnie na łopatki.
Teraz niech cię męczą inni - bo ładne to by było gdybyś przysiadł i przemyślał słowa, które by pasowały do tego tekstu.
Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz

6
Witam!

Zacznę od, może nie tyle błędów, co drobnych wyboi:
Na imię miał... nie ważne, jak miał na imię. Ważne, że...
Tu bym zmienił na:
Na imię miał... nie ważne jak, ważne, że... - wydaje mi się bardziej plastyczne.
Przestępca skończył żywot...
Przestępcę może lepiej zmienić na nieszczęśnika.
Do momentu, gdy w swoje wszechmogące dłonie chwyciła go pewna siła, która związała jego los z losem nieodpowiedniego człowieka.
Wszystko miało pójść jak z płatka, niestety jego wszechwładnemu ciemiężycielowi nie pasowało takie rozwiązanie.
W pierwszy cytacie wskazujesz, że nad losem bohatera zaczyna "czuwać" pewna siła, natomiast w drugim niejasno wypowiadasz się odnośnie "wszechwładnego ciemiężyciela" - czy jest to owa siła, czy też może człowiek, ku które siła go pchnęła? Domyślam się, że o siłę Ci chodzi, niemniej jednak, nie jest to w stu procentach jasne.
Wręcz przeciwnie, cieszył się ze swojego dzieła.
- to, jak dla mnie do wyrzucenia. Pierwsze wrażenie było takie, że to komentarz narratora, drugie również, trzecie i każde następne podobnie. Tekst przybiera nieco klimat dziennikarskiej notki, suchego opisu zdarzeń, a to zdanie burzy mi całość, po prostu nie pasuje.

Co do przesłania - trafia do mnie :). Mam swoje podejście do pewnych spraw i jednocześnie lubię poznawać opinie innych na te tematy, zwłaszcza, jeśli są one przedstawione w inteligentny sposób. W tym wypadku coś krótkiego, właściwie bez emocjonalnego, a jakże treściwego. Nie określasz się czy mowa o Bogu, Allahu czy nawet zielonym kamyczku, nie określasz, czy w ogóle mowa o jakimkolwiek bogu, po prostu "pewna siła", pozwalając Czytelnikowi na swobodę interpretacji - coś nad nami czuwa i pozwala żyć, a może kieruje naszymi drogami, dając tylko złudzenie wolnej woli?
Być może, drogi Autorze, miałeś na myśli coś konkretnego, ale dobre teksty tego typu charakteryzują się tym, że można mieć o nich własne wyobrażenie.
Pozdr!!!!
"Ludzie się pożenili albo się pożenią i pozamężnią, pooświadczali się... a ja na razie jestem na etapie robienia sobie kawy...jakkolwiek można to odnieść do życia" - Hipolit

7
Mieszkał w zwykłym mieście, w przeciętnych warunkach. Parał się normalnym zajęciem.
Pogrubione wyrazy wyglądają, jakbyś nie mógł się zdecydować, czy chcesz przyczepić się do jednego aspektu i o nim pisać (choroba miniaturek), czy jednak nie popadać w powtórzenia.
Pierwsze zdanie tekstu odstrasza.
Jego historia toczyła się po równym torze, bez żadnych większych wzniesień ani spadków.
Też mało plastyczne i jakieś takie łopatologiczne...

Popatrzyłam na uwagi gebilis i na Twój do nich komentarz. Tak naprawdę po podobnych fragmentach mogłabym pojechać...

Jeżeli to w pełni zamierzone, to po prostu Twój styl mi nie odpowiada. Jest sztywny i nieplastyczny. Nie oddziałuje na mnie, bo ni tego nie czuję, ni nie jestem w stanie sobie wyobrazić.
Takie: "Mam mądrą myśl, więc ją wyklepię".

Co do mądrości samej myśli... No ok. Na miniaturę dobra jak każda inna. Nie powaliła mnie - w znacznym stopniu pewnie ze względu na wykonanie i długość utworu (nie potrafię się mocniej ustosunkować do wydumanych 15 linijek).

Mówiąc krótko: nie spodobało mi się, niestety.

Pozdrawiam,
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

8
Nijakie toto. Przesłanie mówiące o sile wyższej, która kieruj tym człowiekiem jest tak bardzo ukryte, że nieczytelne. Poza tym, sprawca nie ma konkretnych celów (jeśli są takowe, zostały przez Ciebie ukryte) i całość jest skrawkiem, historią zapisaną na bilecie. Nie ma też emocji, a punkt wyjścia - całkiem dobry, zwarty - nie został należycie rozwinięty. Czytałem trzy razy - tekst przeleciał przeze mnie jak spis w książce telefonicznej.
Ofiarą stał się mały sklep jubilerski.
sklep ofiarą? Bardzo skrótowe określenie...
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

9
Nudne i o niczym. Już po pierwszym akapicie nie chciało mi się czytać. To jest tak słabe, że nie ma sensu rozkładać na czynniki pierwsze. Ani nawet dziesiąte.

Wstępnym akapitem tak bardzo chciałeś nas zaatakować przeciętnością bohatera, że wyszła jakaś... groteska? Parodia? Cholera wie, nie wiem jak to określić. Napisałaś zblazowany reportaż, a nie mini. Żeby mini trafiło musiałbyś ta przeciętność pokazać, a nie napisać, że była. Ale wtedy musiałbyś zrobić z tego opowiadanie, bo trzeba by pokazać również resztę (bandziora, relacje między nimi i całą fabułę prowadzącą do tragicznego zakończenia). Jednak również wtedy pojawiłby się problem - zakończenie o Wszechmocnym byłoby za słabe, żeby kogoś poruszyć. A więc tak źle i tak nie dobrze. Może nawet lepiej że wybrałeś mini. Traciłeś mniej czasu.

Kończę, bo zaraz mój komentarz będzie dłuższy niż Twój tekst. ;)
Leniwiec Literacki
Hikikomori

10
Gwynbleidd12 pisze:Jego historia toczyła się po równym torze, bez żadnych większych wzniesień ani spadków. Do czasu. Do momentu, gdy w swoje wszechmogące dłonie chwyciła go pewna siła, która związała jego los z losem nieodpowiedniego człowieka. Nagle całe życie stanęło na głowie.
Trochę przesadzasz z tymi metaforami. Takie odnoszę wrażenie.
Gwynbleidd12 pisze:Mieszkał w zwykłym mieście, w przeciętnych warunkach. Parał się normalnym zajęciem. Na imię miał... nie ważne, jak miał na imię. Ważne, że - jak to często w takich sytuacjach bywa - można by go nazwać facetem idealnie nieadekwatnym do swej przyszłej roli.
wwwJego historia toczyła się po równym torze, bez żadnych większych wzniesień ani spadków. Do czasu. Do momentu, gdy w swoje wszechmogące dłonie chwyciła go pewna siła, która związała jego los z losem nieodpowiedniego człowieka. Nagle całe życie stanęło na głowie. Mężczyzna wpadł w kłopoty, z których nie mógł się tak łatwo wyplątać. Potrzebował pieniędzy. Manipulowany przez coś, czego nie mógł dostrzec podjął radykalne kroki. Zrobił to, o czym w innej sytuacji nawet by nie pomyślał. Postanowił zdobyć kasę znanym od wieków i efektywnym sposobem.
wwwOfiarą stał się mały sklep jubilerski. Szybka akcja. Pistolet-zabawka. Kominiarka. Wszystko miało pójść jak z płatka, niestety jego wszechwładnemu ciemiężycielowi nie pasowało takie rozwiązanie. Przestępca skończył żywot z dwoma kulami w ciele, wykrwawiając się na śmierć.
wwwWszechmogącemu, który sam napisał tę przykrą opowieść nie było żal. Wręcz przeciwnie, cieszył się ze swojego dzieła. Nie przejął się łzami rodziny zabitego mężczyzny. Nie pomyślał o tym, by zachować go przy życiu, żeby móc się nim jeszcze posłużyć. Po prostu wyrzucił go jak podarte, nikomu niepotrzebne gumowe rękawiczki.
W całym tekście masz z nimi problem. Teraz jestem tego pewien. Co za dużo to niezdrowo. Naprawdę.
Gwynbleidd12 pisze:Ofiarą stał się mały sklep jubilerski. Szybka akcja. Pistolet-zabawka. Kominiarka. Wszystko miało pójść jak z płatka, niestety jego wszechwładnemu ciemiężycielowi nie pasowało takie rozwiązanie. Przestępca skończył żywot z dwoma kulami w ciele, wykrwawiając się na śmierć.
Podepnę ten fragment pod podkreślone słowo. Gnasz na złamanie karku.
Gwynbleidd12 pisze:Wszechmogącemu, który sam napisał tę przykrą opowieść nie było żal. Wręcz przeciwnie, cieszył się ze swojego dzieła. Nie przejął się łzami rodziny zabitego mężczyzny. Nie pomyślał o tym, by zachować go przy życiu, żeby móc się nim jeszcze posłużyć. Po prostu wyrzucił go jak podarte, nikomu niepotrzebne gumowe rękawiczki.
Zbyt ogólnikowo. Mógłbyś to rozwinąć, nie wsypywać piasku do ostatniego ziarenka do jednego worka. Dosłownie.

Wyzbyty z emocji, z pomysłowości, do bólu schematyczny. Po prostu nijaki jest ten tekst. Napisz coś dłuższego, odjechanego. Przynajmniej spróbuj.

11
Dzięki wszystkim za komentarze. Miniaturka jest zwyczajnie słaba, napisana dawno temu, wysłana tuż po odgrzebaniu. Mógłby ktoś przenieść do zweryfikowanych?
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”