Thomas leżał bezwładnie na łóżku. Jego oczy panicznie błądziły po suficie. Czuł ból którego jego umysł nie był w stanie ogarnąć. Głowa mu pękała, a jednak nie miotał się, lecz leżał jakby tylko na chwilę się położył spać.
Po krótkiej chwili poczuł ogromny impuls, który przeszedł prze jego ciało, pomyślał że za chwilę umrze. Oblicze nadchodzącej śmierci było przerażające a zarazem, dawało poczucie ukojenia, ze to wszytko nareszcie się zakończy.
Przestanie cierpieć. Odejdzie nie żegnając się z rodziną, która tak bardzo kochał.
Zrobiło mu się żal, że nie zobaczy więcej wschodu słońca, nie poczuje delikatnego powiewu wiatru.
Czym sobie zasłużył na taką śmierć ? Czy jego życie było aż tak nie dobre ?
Oczy same mu się zamknęły. Zobaczył rodzinne Benin, poczuł trzaskający ogień w kominku, ujrzał zasłany stół, na którym stało mleko i świeżo pieczony chleb.
Jego myśli spowił cień, zaczynał tracić ze wzroku te piękne, na ta chwilę, tak proste oblicza wiejskiego życia.
Nagle znów poczuł coś dziwnego, nienaturalny ból w lewej ręce. Otworzył oczy. Nie błądziły już po suficie lecz spoglądały prosto przed siebie.
- Co z nim ? - usłyszał ciepły kobiecy głos. - doktorze… - dodała błagalnym wzrokiem. Oczy miała pełne łez. Thomas rozpoznał te rysy twarzy. To jego matka ubolewała na jego niedoszłą śmiercią. A jednak ocalał.
- Nic mu nie będzie - powiedział stanowczym tonem doktor Scott, który na co dzień opiekował się rodziną. - ukąszenie grzechotnika pustelnego jest bardzo groźne, ma szczęście że w ogóle żyje. Za kilka dni wydobrzeje.
Na twarzy kobiety widać było wyraźną ulgę, której nie dało się opisać. Już jej syn był bliski odejścia z tego świata, a jednak dostał druga szansę, a jednak przeżył.
Mijały kolejne dni, Thomas czuł się co raz lepiej. Znów dostrzegał widoki których tak bardzo pragnął.
Był ranek, chłopiec wstał wcześnie i wybrał się na pobliską łąkę gdzie wsłuchiwał się w szum wiatru, śpiew ptaków w pobliskim lesie. Starał się zauważyć każdy szczegół, każdą drobnostkę które zdawała mu się tak doskonała.
Każdy bowiem człowiek po przeżyciu śmierci klinicznej staje się inny. Thomas także od tej pory dostrzegał w świecie to, czego inni nie potrafili zauważyć.
Mimo ze stracił ojca w młodości, nie miał żalu, nie tęsknił, chociaż był tak blisko by spotkać go -Tam, na górze gdzie sam, kilka tygodni temu zmierzał.
A jednak jego przygoda okazała się zupełnie inna. Był wyjątkowy, co pozwoliło mu przez kolejne lata, wrócić do życia jakie zawsze pragnął mieć.
2
Tekst jest straszny.
W całym tym tworze spodobało mi się tylko jedno określenie: 'myśli spowite cieniem'. Wszystko inne jest do poprawy lub wywalenia. Historia o niczym, nie rozczula, nie wywołuje refleksji, a jednak męczy, denerwuje nawet. Totalny brak interpunkcji, często zgubione ogonki i kropki, spacje przed znakami przystankowymi. Nie podoba mi się również budowa tekstu. Patrzy się na całokształt i wygląda to po prostu... Odpychająco.
Jak widać, trochę tego jest. Muszę przyznać, że wyżyłem się nieco. Uważam to jednak za stosowne, gdyż widzę, że nie poświęciłeś korekcie tekstu ani chwili. Nie poprawiłeś przecinków, błędów ortograficznych, nie dodałeś ogonków. Wygląda to tak, jakbyś to wypluł w pięć minut i od razu wrzucił na Weryfikatorium. A tak się po prostu nie robi. Długa droga przed tobą, ale nie poddawaj się. Chętnie jeszcze coś twojego poczytam, tylko włóż trochę pracy w swoje własne teksty.
Pozdrawiam.
Weryfikacja zatwierdzona przez Adriannę
W całym tym tworze spodobało mi się tylko jedno określenie: 'myśli spowite cieniem'. Wszystko inne jest do poprawy lub wywalenia. Historia o niczym, nie rozczula, nie wywołuje refleksji, a jednak męczy, denerwuje nawet. Totalny brak interpunkcji, często zgubione ogonki i kropki, spacje przed znakami przystankowymi. Nie podoba mi się również budowa tekstu. Patrzy się na całokształt i wygląda to po prostu... Odpychająco.
Harry pisze: Jego oczy panicznie błądziły po suficie.
Pomijam przecinki, bo zajęłoby mi to ze dwie godziny. Te zdania mnie przerażają, ponieważ każą mi wyobrazić sobie oczy błądzące po suficie. Może raczej chodziło ci o wzrok?Harry pisze:Otworzył oczy. Nie błądziły już po suficie lecz spoglądały prosto przed siebie.
Wywal 'jego' i zmień 'ogarnąć' na coś innego. W tym tekście, który próbuje być smutny, użycie takiego młodzieżowego określenie totalnie mi nie brzmi.Harry pisze:Czuł ból którego jego umysł nie był w stanie ogarnąć.
'Jak gdyby', a nie 'jakby'. Całe zdanie koślawe.Harry pisze:lecz leżał jakby tylko na chwilę się położył spać.
Może to tylko ja, ale mi to zabrzmiało na błąd logiki. Zdanie wcześniej mówisz o uldze, którą odczuwa umierający chłopak, a zaraz potem piszesz o samotnej śmierci. Coś tu jest nie tak.Harry pisze:Odejdzie nie żegnając się z rodziną, która tak bardzo kochał.
Niedobre.Harry pisze:nie dobre
Trzaskający ogień, z racji zastosowania onomatopei, mógł raczej usłyszeć. A chleb 'pieczony' jakoś mi nie brzmi, może 'wypieczony' albo 'upieczony'?Harry pisze:Zobaczył rodzinne Benin, poczuł trzaskający ogień w kominku, ujrzał zasłany stół, na którym stało mleko i świeżo pieczony chleb.
Sens tej części zdania uleciał razem z ogonkami i przecinkami. A poza tym, co to za wyrażenie: "tracić ze wzroku"?Harry pisze:zaczynał tracić ze wzroku te piękne, na ta chwilę, tak proste oblicza wiejskiego życia.
Wywal 'znów'.Harry pisze:Nagle znów poczuł coś dziwnego
Od kiedy to oczy mówią? Ten fragment mnie rozśmieszył, ale to dopiero początek:Harry pisze: - doktorze… - dodała błagalnym wzrokiem.
To prawdziwe apogeum bezsensu. Ze zdania wynika, że jego matka ubolewa, iż ten przeżył, przynajmniej według mnie. Niedoszła śmierć, a to dobre!Harry pisze: To jego matka ubolewała na jego niedoszłą śmiercią. A jednak ocalał.
Coraz.Harry pisze: co raz
Wiem, co chciałeś przekazać, ale czytelnik może to zdanie zrozumieć jako sprzeczność - chłopak wybrał się na łąkę, a wsłuchiwał się w szum wiatru w pobliskim lesie?Harry pisze:wybrał się na pobliską łąkę gdzie wsłuchiwał się w szum wiatru, śpiew ptaków w pobliskim lesie
Spotkania z nim może? To brzmi niestrawnie.Harry pisze:by spotkać go
Nie nazwałbym tego przygodą. Może lepiej: "A jednak jego historia potoczyła się zupełnie inaczej"?Harry pisze:A jednak jego przygoda okazała się zupełnie inna
Niby czemu? Śmierci kliniczne się zdarzają. A jeśli coś innego sprawia, że jest wyjątkowy, przedstaw to.Harry pisze:Był wyjątkowy
Jak widać, trochę tego jest. Muszę przyznać, że wyżyłem się nieco. Uważam to jednak za stosowne, gdyż widzę, że nie poświęciłeś korekcie tekstu ani chwili. Nie poprawiłeś przecinków, błędów ortograficznych, nie dodałeś ogonków. Wygląda to tak, jakbyś to wypluł w pięć minut i od razu wrzucił na Weryfikatorium. A tak się po prostu nie robi. Długa droga przed tobą, ale nie poddawaj się. Chętnie jeszcze coś twojego poczytam, tylko włóż trochę pracy w swoje własne teksty.
Pozdrawiam.
Weryfikacja zatwierdzona przez Adriannę
Ostatnio zmieniony ndz 22 maja 2011, 20:15 przez Pyszalek123, łącznie zmieniany 1 raz.
4
Zgadzam się z przedmówcami, ale chciałbym dodać coś od siebie. Opisujesz jak bohater umiera (pomijam póki co fakt, że jednak przeżył), a szczerze mówiąc śmierć zwykłego statysty w marnym filmie klasy B wywołuje we mnie więcej emocji niż Twój opis. Powinieneś poruszyć czytelnika, by ten jakoś poczuł to, że chłopiec umiera, by wzbudziło to w nim jakieś emocje - współczucie, żal, smutek, cokolwiek. Żeby następnie odczuł jakoś pozytywnie, że bohater jednak przeżył. Nie oddałeś też praktycznie emocji bohaterów. Po przeczytaniu tego, nie odczułem nic, brzydko mówiąc - w dupie miałem czy on umrze czy nie, bo nawet nie zainteresowała mnie jego osoba, bo i co miało mnie zainteresować? Wiemy, że umiera bo ukąsił go wąż, jak sam napisałeś (bo rozumiem to tak jak spankie), matka ubolewa, że jednak przeżył. I jeszcze to na koniec -
Teraz może się czepiam, ale wyjaśnij mi to:
I prawie na koniec - jeżeli używasz jakiś nazw, sprawdź najpierw jak się je pisze:
I na sam koniec muszę powiedzieć, że nie szanujesz czytelnika. Jak wyżej wspomniano, wrzuciłeś tu jakąś roboczą wersję. Taka ilość literówek, błędów na tak krótki tekst to jakiś żart, przecież teraz jest tyle różnych opcji automatycznego sprawdzania błędów na komputerze. Poza tym tekst przed wrzuceniem czyta się kilkakrotnie, żeby był czytelny, bo takie coś możesz wysłać koledze na gg - dzięki Ci chociaż za polskie znaki.
Wybacz mi, że mówię prosto z mostu, ale przynajmniej kiedyś na tym forum nikogo się nie głaskało po głowie. Musisz ćwiczyć, dużo ćwiczyć jeśli chcesz pisać dobre teksty. Oczywiście jak na pewno wydedukowałeś - sprawdzić kilkakrotnie tekst przed wrzuceniem do internetu, a już na pewno przed wrzuceniem tu!
Pozdrawiam, Hansu
- Mam wrażenie, że zrobił jej na złość.To jego matka ubolewała na jego niedoszłą śmiercią. A jednak ocalał.
- 'Zajechało mi tu 6 zmysłem jakimś'.Thomas także od tej pory dostrzegał w świecie to, czego inni nie potrafili zauważyć.
Teraz może się czepiam, ale wyjaśnij mi to:
Mijały kolejne dni, Thomas czuł się co raz lepiej.
Najpierw minęło kilka dni odkąd spotkała go śmierć kliniczna, dwie linijki dalej to jest już kilka tygodni - czyżby zasiedział się na łące?Tam, na górze gdzie sam, kilka tygodni temu zmierzał.
Wyjaśnij mi to. Wracać można do życia jakie się miało. Można dążyć do życia jakiego się pragnie. Ale wracać do życia jakie się pragnie mieć? Jakoś mi to nie brzmi.co pozwoliło mu przez kolejne lata, wrócić do życia jakie zawsze pragnął mieć.
I prawie na koniec - jeżeli używasz jakiś nazw, sprawdź najpierw jak się je pisze:
To jest grzechotnik pustynny!grzechotnika pustelnego
I na sam koniec muszę powiedzieć, że nie szanujesz czytelnika. Jak wyżej wspomniano, wrzuciłeś tu jakąś roboczą wersję. Taka ilość literówek, błędów na tak krótki tekst to jakiś żart, przecież teraz jest tyle różnych opcji automatycznego sprawdzania błędów na komputerze. Poza tym tekst przed wrzuceniem czyta się kilkakrotnie, żeby był czytelny, bo takie coś możesz wysłać koledze na gg - dzięki Ci chociaż za polskie znaki.
Wybacz mi, że mówię prosto z mostu, ale przynajmniej kiedyś na tym forum nikogo się nie głaskało po głowie. Musisz ćwiczyć, dużo ćwiczyć jeśli chcesz pisać dobre teksty. Oczywiście jak na pewno wydedukowałeś - sprawdzić kilkakrotnie tekst przed wrzuceniem do internetu, a już na pewno przed wrzuceniem tu!
Pozdrawiam, Hansu
Bliscy sąsiedzi rzadko bywają przyjaciółmi.
Tylko ci, którzy nauczyli się potęgi szczerego i bezinteresownego wkładu w życie innych, doświadczają największej radości życia - prawdziwego poczucia spełnienia.
Tylko ci, którzy nauczyli się potęgi szczerego i bezinteresownego wkładu w życie innych, doświadczają największej radości życia - prawdziwego poczucia spełnienia.
5
Po poprzednikach ciężko coś jeszcze dodać - opinie trafne na wszelkich możliwych płaszczyznach. Coś tam wypisałam sobie podczas czytania...
Literówki, formy zupełnie nie po polsku... W ogóle to sprawdziłeś?

Ja mam szczerze mówiąc w ogóle wątpliwości co do samego nazwania tego "śmiercią kliniczną". Bo śmierć kliniczna to nie jest "dowolne" umieranie. Wiąże się z zatrzymaniem wszelkiej aktywności organizmu, poza funkcjonowaniem mózgu. A na tak dramatyczny stan nie wskazują reakcje matki, a zwłaszcza doktora. To jest stan, z którego (jeżeli potrwa odrobinę za długo) można wyjść z poważnym uszkodzeniem mózgu chyba nawet doprowadzeniem do stanu wegetatywnego. A tutaj jakaś spokojna akcja lekarza standardowo zajmującego się rodzinką, czyli pewnie internisty. Ja tego nie kupuję.
Opis umierania rzeczywiście taki, że zupełnie umyka z głowy i nie rusza ani trochę. Próbujesz wymieszać strach z ulgą, z żalem, potem jeszcze z nadzieją na spotkanie ojca. O wszystkim informujesz, zamiast odpowiednio i dramatycznie opisać.
Od strony technicznej żal mówić. Po prostu, albo nie znasz języka polskiego, albo olałeś czytelników na Wery (stawiam na to drugie). Przecinki, literówki, orty i niewłaściwe użycie słów - to tak na początek. Później pracuj nad klimatem i płynnością tekstu.
Pozdrawiam,
Ada
Ło matko... To ma być miniatura o umieraniu, czy horror? ;] Błądzić po suficie to może raczej wzrok...Harry pisze:Jego oczy panicznie błądziły po suficie.
Jeśli już to "silny" to raz. A dwa to sama konstrukcja zdania. Jak się uprzesz przeczytać z przecinkami, to się zacinasz, jak polecisz za szybko, to wstawisz sobie w miejscu drugiego przecinka "i"... I mamy pięknego babola.Harry pisze:Po krótkiej chwili poczuł ogromny impuls, który przeszedł prze jego ciało, pomyślał że za chwilę umrze.
Zasłane może być łóżko. Stół to raczej "zastawiony".Harry pisze:ujrzał zasłany stół
Tracić ze wzroku? Na ta chwilę?Harry pisze:Jego myśli spowił cień, zaczynał tracić ze wzroku te piękne, na ta chwilę, tak proste oblicza wiejskiego życia.
Literówki, formy zupełnie nie po polsku... W ogóle to sprawdziłeś?
Ciekawe. Najpierw mówisz, że czuje ogólnie straszliwy ból i w ogóle. A tu nagle coś co zabolało w lewej ręce i tak się na tym skupia... Coś tutaj nieuporządkowaneHarry pisze:Nagle znów poczuł coś dziwnego, nienaturalny ból w lewej ręce.
to się nazywa wymowne spojrzenieHarry pisze:- doktorze… - dodała błagalnym wzrokiem.

Ja mam szczerze mówiąc w ogóle wątpliwości co do samego nazwania tego "śmiercią kliniczną". Bo śmierć kliniczna to nie jest "dowolne" umieranie. Wiąże się z zatrzymaniem wszelkiej aktywności organizmu, poza funkcjonowaniem mózgu. A na tak dramatyczny stan nie wskazują reakcje matki, a zwłaszcza doktora. To jest stan, z którego (jeżeli potrwa odrobinę za długo) można wyjść z poważnym uszkodzeniem mózgu chyba nawet doprowadzeniem do stanu wegetatywnego. A tutaj jakaś spokojna akcja lekarza standardowo zajmującego się rodzinką, czyli pewnie internisty. Ja tego nie kupuję.
Opis umierania rzeczywiście taki, że zupełnie umyka z głowy i nie rusza ani trochę. Próbujesz wymieszać strach z ulgą, z żalem, potem jeszcze z nadzieją na spotkanie ojca. O wszystkim informujesz, zamiast odpowiednio i dramatycznie opisać.
Od strony technicznej żal mówić. Po prostu, albo nie znasz języka polskiego, albo olałeś czytelników na Wery (stawiam na to drugie). Przecinki, literówki, orty i niewłaściwe użycie słów - to tak na początek. Później pracuj nad klimatem i płynnością tekstu.
Pozdrawiam,
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"
Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"
Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"