Mówiąc o sponsoringu trzeba pamiętać, że nie chodzi tylko o seks.
Kuzynka wspominała mi kiedyś, że jej przyjaciółka (nie pamiętam, co studiowała, ale studiowała) miała właśnie takiego sponsora. Koleś koło 50, wdowiec. Nie było żadnych intymnych sytuacji (oczywiście, mogła o nich mojej kuzynce nie wspominać, ale to mało prawdopodobne), koleś zabierał są do restauracji, teatru, kina, opery... Była towarzyszką, nie nałożnicą, ale właśnie tak większość osób postrzega sponsoring. Była inteligentna, niebrzydka, mógł się z nią pokazać w towarzystwie czy po prostu spędzić miło sobotni wieczór na mieście. Oczywiście za wszystko płacił on, na jakieś bardziej oficjalne przyjęcie kupił jej nawet wystawną suknię. No i do tego dostawała trochę gotówki, ale nie pamiętam nawet jakiego rzędu były to kwoty.
Pewnie niewiele pomogłem, jeśli liczyłeś na pikantne historyjki to nawet w ogóle

Ale powiedz mi, bo mnie ciekawość zżera- po co Ci to? Nie możesz tego wymyślić? Wiesz, co może się dziać, więc co za problem? Ludzie są różni, bohaterka Twojej powieści może być inna niż studentki przedstawione przez
Obywatelkę, lub może prowadzić podwójne życie (np: olewa imprezy/orgie w akademikach, ale korzysta ze sponsoringu). No, chyba, że ma to być dokument, ale wtedy forum literackie jest średnio trafionym miejscem do wyszukiwania takich przypadków

Lepiej szukać u źródła

"... z tylu różnych dróg przez życie każdy ma prawo wybrać źle..."
"Krytyka może nas wykończyć; my nie możemy wykończyć krytyki - i dlatego lepiej o niej zapomnieć"