Życie polega na pokonywaniu pewnych odcinków czasu które można wygrać, przegrać lub zremisować.
Za zwycięstwa, porażki oraz remisy nie otrzymuje się żadnych punktów.
Niektórzy wierzą że jednak są przyznawane.
Niektórzy wierzą że ktoś prowadzi tabelę.
Niektórym wydaje się że określona ilość zwycięstw daje mistrzostwo lub chroni przed spadkiem.
Są ludzie którzy zawsze wygrywają.
Są osoby odnoszące tylko porażki.
Wśród tych dwóch grup ludzi jest najwięcej nieszczęśliwych.
Niektórzy ludzie ciągle remisują.
Ludzie z grup zwycięzców i przegranych twierdzą że ludzie remisujący idą po lini najmniejszego oporu.
Lub że włażą w dupę.
Niektórym ludziom wmawia się od urodzenia że są zwycięzcami.
To oni z reguły lądują w grupie outsiderów. I czasem z niej wychodzą żeby wejść na szczyt. Najczęściej jednak spadają na samo dno.
Są ludzie którym od urodzenia wmawia się że urodzili się poto żeby przegrać. I czasem spadają na dno. Najczęściej jednak wchodzą na sam szczyt.
Istnieje legenda o ludziach którzy gromadzili same porażki i nagle zaczęli wygrywać.
To utrzymuje w grze wiecznych przegranych.
Istnieje legenda o kimś kto całe życie remisował i zdobył mistrzostwo.
Istnieje inna legenda mówiąca o człowieku który uwierzył w powyższą.
Istnieje legenda że można wygrywać bez wysiłku.
Istnieją ludzie zawodowo wymyślający legendy.
I różne systemy gry. Oraz tacy którzy tworzą nowe tabele.
Istnieją ludzie twierdzący że widzą jak wygrać choć sami z tej wiedzy nie korzystają.
Istnieją ludzie twierdzący że nie wiedzą jak wygrać. Ci odnoszą same zwycięstwa. Lub same porażki. Lub wypadli już z gry.
Tych lubimy najbardziej. Tak naprawdę wszyscy sądzimy tak samo.
Życie można wygrać, przegrać lub zremisować.
Chociaż w sumie nie wiadomo.
2
Nie wiem, co ów... wiersz robi w dziale wierszy. Stary, no naprawdę. Lepiej było zrobić z tego felieton czy cuś. Wkurzasz mnie, bo jak miewasz fajne pomysły, to realizujesz je tak po łebkach. Weź się czasem przyłóż 
Takie luźne gadanie, podobnych widziałam na pęczki, na szczęście treściowo zupełnie różne. Tylko że w gruncie rzeczy o niczym. Za płytkie.

Takie luźne gadanie, podobnych widziałam na pęczki, na szczęście treściowo zupełnie różne. Tylko że w gruncie rzeczy o niczym. Za płytkie.
6
Luka, parafrazując: nie znam się, więc mogę bezkarnie gadać głupoty...
Wracając do tematu:
Wiersz mi się podoba, szczególnie za sprawą fatalizmu z niego płynącego. Krótkie i proste zdania oznajmiające pachną nieodwracalnym wyrokiem i chociaż nie zgadzam się z poglądami autora, przemawiają do mnie na tyle, że zawiesiłem swoje podglądy na haczyku, żeby dać się wciągnąć w ten świat.
Wracając do tematu:
Wiersz mi się podoba, szczególnie za sprawą fatalizmu z niego płynącego. Krótkie i proste zdania oznajmiające pachną nieodwracalnym wyrokiem i chociaż nie zgadzam się z poglądami autora, przemawiają do mnie na tyle, że zawiesiłem swoje podglądy na haczyku, żeby dać się wciągnąć w ten świat.
7
To żadna parafraza. Wyolbrzymiasz, bo chcesz być fajny, tylko ci nie wychodzi. Tak samo ja mogę powiedzieć, że się nie znasz, bo dałeś się "wciągnąć w ten świat". (Innymi słowy, że dałeś się nabrać...)
No nie powiem. Po pierwszym przeczytaniu miałam podobne wrażenie jak ty. Ale przyjrzałam się. Wzięłam pojedyncze zdania, tak z osobna. I wyszło mi, że nie są wcale jakieś wielce odkrywcze. Plusem może być forma, jako porównanie do "ligi". Ale myśli wcale nie są jakoś szczególnie głębokie. Oceniłam od razu cały przekaz - nijaki. Według MNIE, a nie według szkolnych standardów interpretacji.
Jak to jeszcze kogoś zadowoli, to się czepnę: brak przecinków.
No nie powiem. Po pierwszym przeczytaniu miałam podobne wrażenie jak ty. Ale przyjrzałam się. Wzięłam pojedyncze zdania, tak z osobna. I wyszło mi, że nie są wcale jakieś wielce odkrywcze. Plusem może być forma, jako porównanie do "ligi". Ale myśli wcale nie są jakoś szczególnie głębokie. Oceniłam od razu cały przekaz - nijaki. Według MNIE, a nie według szkolnych standardów interpretacji.
Jak to jeszcze kogoś zadowoli, to się czepnę: brak przecinków.
9
Ej spokojnie. Napisałem to zaraz po tym jak wstałem z wyra-Górski Kazimierz, który rozmawia z tobą o życiu w śnie tak powiedział, że życie to liga. To jesli idzie o inspirację.
Nie wiem czy to widać ale tu nie chodzi o żaden PRZEKAZ PRZESŁANIE. Jak na razie napisałem w życiu jedno opowiadanie i dwie krótkie formy, które można nazwać czymś co podpada pod slam. Przyszedłem tu jako bloger piszący o muzyce, który chciał wypromować swoje forum dyskusyjne. Luko, nie oczekuj ode mnie czegoś na miarę Mirona Białoszewskiego
Tutaj rozkminiam figurę algorytmu- lub też- prostych implikacji. Celowo używam prostych zdań, podmiot liryczny jest surowy, dosyc lakoniczny- uważam że to jeden z lepszych sposobów opowiadania o rzeczach ostatecznych: pustka, ból istnienia, nieskończonosć, otchłań- sorry ziom, u mnie tego nie znajdziesz.
Podmiot liryczny to trochę taki stwórca- taksówkarz, kioskarz, ment, alfons, który opowiada jakas opowiesc, On wtedy jest Bogiem, bo on kreuje własny swiat. Ta liga to nie jest metafora życia. Może jakis trener, skromny człowiek, który przeżył iles tam lat, po prostu mówi o tym co mu się wydaje. Maksymalny subiektywizm ale wyrażony jakby w skrajnie obiektywnej formie tabelki, uporządkowania, hierarchii tam gdzie jest chaos po prostu. Tylko tyle. Kontrast formy do tresci.
Nie wiem czy to widać ale tu nie chodzi o żaden PRZEKAZ PRZESŁANIE. Jak na razie napisałem w życiu jedno opowiadanie i dwie krótkie formy, które można nazwać czymś co podpada pod slam. Przyszedłem tu jako bloger piszący o muzyce, który chciał wypromować swoje forum dyskusyjne. Luko, nie oczekuj ode mnie czegoś na miarę Mirona Białoszewskiego

Tutaj rozkminiam figurę algorytmu- lub też- prostych implikacji. Celowo używam prostych zdań, podmiot liryczny jest surowy, dosyc lakoniczny- uważam że to jeden z lepszych sposobów opowiadania o rzeczach ostatecznych: pustka, ból istnienia, nieskończonosć, otchłań- sorry ziom, u mnie tego nie znajdziesz.
Podmiot liryczny to trochę taki stwórca- taksówkarz, kioskarz, ment, alfons, który opowiada jakas opowiesc, On wtedy jest Bogiem, bo on kreuje własny swiat. Ta liga to nie jest metafora życia. Może jakis trener, skromny człowiek, który przeżył iles tam lat, po prostu mówi o tym co mu się wydaje. Maksymalny subiektywizm ale wyrażony jakby w skrajnie obiektywnej formie tabelki, uporządkowania, hierarchii tam gdzie jest chaos po prostu. Tylko tyle. Kontrast formy do tresci.