76

Latest post of the previous page:

Chyba można by powiedzieć, ze każdy artysta jest rzemieślnikiem, ale nie każdy rzemieślnik jest artystą? A istnieją też stadia pośrednie, w literaturze - wyrobnicy, seryjni producenci utworów nieustannie uprawiający wariacje nt. jakiegoś pomysłu, postaci, wątku, klimatu (w czym nie ma nic złego). Tak czy owak, aby być owym wyrobnikiem, a tym bardziej artystą, opanowanie rzemiosła i tak jest niezbędne. Dlatego "poznawania świata, życia, poszukiwań inspiracji..." jak najbardziej chyba, ale ze świadomością, że czemuś ma to służyć (opanowaniu rzemiosła, zgromadzeniu narzędzi rzemieślniczych), a samo w sobie artysty nie stworzy. Poznawaniu świata, życia, poszukiwaniu inspiracji dla nich samych to oddają się turyści a nie artyści....
Artur

78
o w mordę.

drogie dzieci.

idzdzie do dziadka poproście żeby wpuścil was na strych i obejrzyjcie parę rzedwojennych oficerek po pradziadku.

wtedy zrozumiecie czym jest pradziwe dobre rzemiosło.

a jak dobrze namoczycie w glicerynie i napastujecie to i do celów turystycznych się nadadzą.

80
No dobra, ale waląc się butem w głowę raczej nie wzniosę się na literackie wyżyny :p
Rzemiosło - rzemiosłem, ale wielu popada w pułapkę reguł, jakie rządzą się literaturą. Poczynając zasadami budowy zdania, użycia wyrazów bliskoznacznych, tempa, kreacji bohaterów.... naczytają się mądrych poradników, potem próbują pod ich dyktando pisać. A to co najistotniejsze, gdzieś umyka... nie daje się zakuć w ramy "przepisu na idealną książkę".
Ja piszę co mi ślina na język przyniesie, a potem, jak już ochłonę, zabieram się za rzemieślniczą obróbkę swojego słowotoku. I tak jest ciekawiej. Artystą nie jestem, to na razie aspiracja ;)

81
Raptor pisze:No dobra, ale waląc się butem w głowę raczej nie wzniosę się na literackie wyżyny :p
Rzemiosło - rzemiosłem, ale wielu popada w pułapkę reguł, jakie rządzą się literaturą. Poczynając zasadami budowy zdania, użycia wyrazów bliskoznacznych, tempa, kreacji bohaterów.... naczytają się mądrych poradników, potem próbują pod ich dyktando pisać. A to co najistotniejsze, gdzieś umyka... nie daje się zakuć w ramy "przepisu na idealną książkę".
Ja piszę co mi ślina na język przyniesie, a potem, jak już ochłonę, zabieram się za rzemieślniczą obróbkę swojego słowotoku. I tak jest ciekawiej. Artystą nie jestem, to na razie aspiracja ;)
A tu dotykasz arcyciekawego problemu... Czy artystą jest ten, kto łamie reguły, bo ich nie zna (więc nie stosuje, więc łamie)? Czy artystą jest ten, który łamie reguły, bo je zna i uważa, że przeszkadzają mu w wyrażaniu swojej "racji"?

Podpowiem - jak byłem mały, zachwycałem się obrazami Pablo Picassa. Z okresu kubistycznego. I sam nawet namalowałem kilka w podobnym stylu. Dopiero jak dorosłem, zrozumiałem, że Mistrz malował tak bo UMIAŁ, a nie dlatego, że NIE UMIAŁ. Dotarło to do mnie po obejrzeniu prac z "okresu niebieskiego", czyli - tak ogólnie mówiąc - zwykłych obrazów z ludźmi wyglądającymi realistycznie...

I jeszcze jedno mądre zdanie na koniec (mądre, bo nie moje): "Poeta tym się różni od dziennikarza, że wykreśla każde niepotrzebne słowo..." Pisanie "co ślina na język przyniesie" to jest koszmar dla ewentualnych redaktorów...
Pozdrawiam
Maciej Ślużyński
Wydawnictwo Sumptibus
Oficyna wydawnicza RW2010

82
maciejslu pisze:I jeszcze jedno mądre zdanie na koniec (mądre, bo nie moje): "Poeta tym się różni od dziennikarza, że wykreśla każde niepotrzebne słowo..." Pisanie "co ślina na język przyniesie" to jest koszmar dla ewentualnych redaktorów...
Niemądre. Bardzo stereotypowe postrzeganie dziennikarza, a są dziennikarze dobrzy, oszczędni w słowach, i źli. Tyle tylko, że źli poeci też istnieją. Więc to taka mądrość dla ubogich rozumem :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

83
Czy artystą jest ten, który łamie reguły, bo je zna i uważa, że przeszkadzają mu w wyrażaniu swojej "racji"?
Mi bliższa jest ta ideologia :) Żeby z wrogiem (schematy, reguły, kanony, zasady...) walczyć, trzeba go najpierw poznać :) Co oczywiście nie znaczy, że trzeba walczyć ze wszystkim na raz ;) Czasem wystarczy zmienić jeden szczegół, aby całość nabrała innego wyrazu.

Dobry i źli zdarzają się w każdym rzemiośle. Niestety tych złych jest zwykle więcej. Uogólnienia są więc czymś naturalnym :)

84
Raptor pisze:Dobry i źli zdarzają się w każdym rzemiośle. Niestety tych złych jest zwykle więcej. Uogólnienia są więc czymś naturalnym :)
Oj, bardzo, bardzo ryzykowne, biorąc pod uwagę, jak wielu ludzi w wieku nastoletnim pisuje wiersze :) znacznie więcej niż uprawia dziennikarstwo :)

Nie, uogólnienia są złe. Bo są często wydmuszkami pozbawionymi faktycznej treści - tylko zręczną grą słów, jak w powyższym przykładzie.
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

85
Zmienię trochę kierunek rozmów:
Otóż, na innym forum jest dyskusja o minimum stawki jaką życzą sobie Tłumacze literatury obcej i w końcu ogół tłumaczy doszedł do wniosku, że owe sensowne minimum to jakieś 600 zł/ za arkusz wydawniczy.
Pozwoliłem sobie szybko obliczyć stawkę i obecne nakłady książek i wyszło mi, że polski Autor za napisanie owego arkusza, znalezienie i przekonanie Wydawcy ma szansę (jeśli Wydawca mu w końcu wypłaci tantiemy) na kwotę w wysokości 266,6666667 zł/ arkusz.
Drogi dzieci, jeśli tam ma wyglądać wasz przyszły los, uczcie się języków i zostańcie Tłumaczami obcej literatury a nigdy Autorami.
Co wam radzi stary pryk, który ma obsesje pisania - zresztą nie wiem czy słusznie. :mrgreen: :lol: :wink:
Władysław "Naturszczyk" Zdanowicz

86
Naturszczyk pisze:Zmienię trochę kierunek rozmów:
Otóż, na innym forum jest dyskusja o minimum stawki jaką życzą sobie Tłumacze literatury obcej i w końcu ogół tłumaczy doszedł do wniosku, że owe sensowne minimum to jakieś 600 zł/ za arkusz wydawniczy.
Zaraz, bo nie rozumiem... To znaczy, że się rzeczeni tłumacze zrzeszyli, ustalili stawkę, poniżej której pracować nie będą i mają zamiar się tego trzymać? Jakiś związek zawodowy tłumaczy polskich powstał? Czy tak sobie luźno ustalają?

No, bo jeśli to pierwsze - to idźmy ich śladem! Proponuję stawkę dla Autora dwa razy wyższą - bo trud większy - i uderzmy z tym do P.T. Wydawców! Zobaczymy, co powiedzą...
Pozdrawiam
Maciej Ślużyński
Wydawnictwo Sumptibus
Oficyna wydawnicza RW2010

87
maciejslu pisze:Zaraz, bo nie rozumiem... To znaczy, że się rzeczeni tłumacze zrzeszyli, ustalili stawkę, poniżej której pracować nie będą i mają zamiar się tego trzymać? Jakiś związek zawodowy tłumaczy polskich powstał? Czy tak sobie luźno ustalają?
Mam nadzieję, że nie, bo to by oznaczało zmowę cenową, a to chyba w tym kraju jest karalne. ;)
Leniwiec Literacki
Hikikomori

88
W tak rozproszonym środowisku zmowa pewnie nie wyjdzie. A wydawcy dadzą tłumaczenia innym, którzy zrobią to za głodowe stawki. I patrząc na jakość niektórych tłumaczeń (dobrze znam tylko angielski i przeczytałem trochę książek w tym języku) mogę stwierdzić, że czasami zdarza się wydawcom oszczędzić kosztem jakości. Wbrew temu co się niektórym wydaje, żeby być dobrym tłumaczem trzeba piekielnie dobrze znać obcy język i kulturę, a ci tłumacze za 5gr nie znają ani jednego, ani drugiego. Moim zdaniem tłumaczenie to trudna sztuka i powinno się ją dobrze wynagradzać. Ale bez przesady, żeby się nie okazało, że pisarz zarabia mniej niż tłumacz...

89
To wcale nie jest wygórowane żądanie, zważywszy, że stawka autorska za arkusz wynosi 1700-1800 zł brutto. Kiedyś sama zajmowałam się tłumaczeniem i pamiętam, że proporcje pomiędzy tymi stawkami były dla tłumaczy korzystniejsze.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

90
Rubia, a skąd wziełaś stawkę autorska 1800 zł/arkusz.
Według moich obliczeń na dzień dzisiejszy jest to w większości 266,666667 zł za arkusz

A co do zrzeszenia, to Autorzy mają takie dwa (póki co) i nic z tego nie wynika.
Władysław "Naturszczyk" Zdanowicz

91
Naturszczyk pisze:Rubia, a skąd wziełaś stawkę autorska 1800 zł/arkusz.
Z własnych umów, które zawierałam w ubiegłym roku. Za jedną już mi nawet zapłacili, i się zgadza. Nie jest to beletrystyka, lecz uczciwie sprzedawana wiedza fachowa, ale ponieważ specjalistów z tej branży jest w Polsce trochę, więc nie sądzę, żebym została jakoś szczególnie uhonorowana :D Arkusz autorski to 21-22 strony, więc nie jest to stawka oszałamiająca. I bez tantiem od sprzedanych egzemplarzy.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”