Latest post of the previous page:
:-Dgebilis pisze:Navajero Gambit już widziałam - dobry, twardy męski
chcialam coś powiedzieć, ale jednak nie.
masz fankę, nav.
[ Dodano: Wto 08 Lut, 2011 ]
btw - co ty jeszcze chcesz robić z tym textem?
Latest post of the previous page:
:-Dgebilis pisze:Navajero Gambit już widziałam - dobry, twardy męski
I dobrze, od przybytku fanek głowa nie boliravva pisze:masz fankę, nav.
Będzie z tego powieść. Narodowe Centrum Kultury wyraziło zainteresowanie. Dlatego wydrukowali to na swojej stronie i poprosili o dodatkowy fragment który mogliby dodać do tego co poszło w styczniowej NF.ravva pisze: [ Dodano: Wto 08 Lut, 2011 ]
btw - co ty jeszcze chcesz robić z tym textem?
zaraz cię zaboli!!Navajero pisze:I dobrze, od przybytku fanek głowa nie boliravva pisze:masz fankę, nav.
Na temat oceny dialogu nie będę się wypowiadał - to rzecz czytelnikagebilis pisze:
- powstanie stycniowe opisane zbyt schematycznie. Rozmowa Czechowskiego i Póżyckiego w sumie płytka i brak tam kontrowersji - jeżeli przyjmiemy że są antagonistami (a powinni bo to reprezentanci dwóch różnych obozów)
- Maria Aleksandrowna to postać - z założenia - drugoplanowa. Czachowski ( zapewne) spotkał wiele podobnych do niej młodych panienek. Tu ważna jest ze względu na swoją śmierć i fakt, że Czachowski próbował ją ratować ( będzie to miało następstwa w dalszej części tekstu) oraz to, że na przykładzie jej losu czytelnik poznaje realia życia na pograniczu i brutalność wojny.gebilis pisze:
- Maria Aleksandrowna - dlaczego ta postać jest tu ważna? Zbyt schematyczne potraktowanie (pomijając plastyczny obraz jej jako kobiety w scenie śmierci) nie nasuwa żadnych skojarzeń o jej roli w tym opowiadaniu.
- Takie sprawy można opisywać na różne sposoby, np. bezpośredni. Ja zdecydowałem się na inny wariant - poprzez wspomnienia Czachowskiego z drugiej wojny krymskiej, szczególnie te, dotyczace Wanga, dałem czytelnikowi możliwość wyobrażenia sobie tego, co kobiety porwane przez Chinczyków musiały przejść. Tak więc nie ma tu rzeczywiście krwawych opisów dotyczących bezpośrenio porwanych, są jedynie sugestie. Czy zastosowana przeze mnie koncepcja jest lepsza niż bezpośrednie opisy? Czas pokaże.gebilis pisze:
- i tortury chińczyków, znów scena zbyt łagodna - tu domagałabym się krwi, nie w długości opisów ale w jego drapieżności.
Niezupełnie - kwestie predyspozycji ( czy raczej coraz bardziej powszechnego braku tych predyspozycji) nauczycieli którzy pracują w szkołach i przepisów wydawanych przez ministerstwo są równie ważne.Walikij pisze:ok, zatem w głównej mierze największy negatywny wpływ na dzisiejszy system edukacji ma powszechna degrengolada młodzieży, której czynnikiem są takie zjawiska jak patologia rodzinna, tumiwisizm bagatelizujących rodzicielskie powinności rodziców, brak autorytetu et cetera. Przynajmniej tak to teraz wygląda w mojej opinii.
Czytałem po kilka książek dziennie ( w zasadzie robię tak do dzisiaj, tyle, że obecnie to często "powtórka z rozrywki" - czytam po raz kolejny Lema, Romain Rollanda, Bułhakowa czy Sienkiewicza). Czytam dość szybko - stąd te "osiągi". Pisałem niewiele, bo widziałem, że mimo, iż posiadam pewną lekkość pióra i niezłe pomysły, brakuje mi umiejętności warsztatowych czy choćby technicznych - dotyczących np. sposobu zapisu dialogów, partii opisowych itp. Wtedy nikt tego nie uczył. Stąd nie byłem specjalnie zadowolony z rezultatów. W myśli konstruowałem całe historie, problem był z przeniesieniem ich na papier.Walikij pisze:mianowicie: jak wyglądał u Ciebie okres młodzieńczy w aspekcie czytania książek i wszelkiego rodzaju prób literackich? Dużo czytałeś? I jak dużo, o ile w ogóle, pisałeś?
A co odpowiedziałabyś osobie która czytałaby wolniej od Ciebie i zapytałaby Cię, czy nie żal Ci tak szybko książek czytać?ravva pisze:nie zal ci ksiązek na takie czytanie?