mężczyzna w kapeluszu

1
Tej nocy deszcz lał z nieba otwartymi strumieniami i widok mężczyzny, który tak późną porą odważył się wyjść z domu nie zabrawszy ze sobą nawet parasola musiał być pewnie nieco zastanawiający. Jednakże on sam w swoim zachowaniu najwidoczniej niczego takiego nie widział, ponieważ szedł nie speszony, nie śpiesząc się zbytnio, głęboko nad czymś zamyślony. Sam ubiór owego człowieka mógł się wydać komuś dziwny. Szedł z lekko pochyloną głową, tak że rondo jego kapelusza rzucało cień na całą jego twarz. Miał na sobie ździebko za duży płaszcz, który wyglądem przypominał bardziej taki żywcem zdarty z jakiegoś agenta SB rodem z poprzedniego ustroju nić coś z niedawnych okładek pism modowych dla panów. Całość jego stroju miała swój pewien charakter. Większość znanych mi osób gdyby miała wyjść zza rogu wprost na niego pewnie szybko zmieniła by stronę ulicy.
Tymczasem na ruchliwej zwykle w ciągu dnia alei nie było teraz nikogo oprócz owego mężczyzny. Szedł on jeszcze chwile równym krokiem i po chwili zatrzymał się aby sięgnąć ręką do prawej kieszeni swojego mokrego płaszcza z której wyciągnął paczkę papierosów, zupełnie teraz przemoczoną. Obrócił ją krótko w dłoni i podnosząc na chwileczkę głowę w stronę zachmurzonego nieba z którego sączyła się ulewa włożył ją z powrotem do kieszeni i ruszył dalej.



Piszę od niedawna. Nie napisałem jeszcze niczego co było by dłuższe niż tyle ile mieści się na jednej stronie worda w moim komputerze. Zamiast tego piszę mnóstwo tego typu... to chyba nawet nie są epizody, nie zawsze. Po prostu wyobrażam sobie coś i natychmiast to opisuje, różne rzeczy. Wszystko zależy od tego co ostatnio przeczytałem, obejrzałem, co przeżyłem, czego doświadczyłem, z kim i o czym rozmawiałem. Wiecie, o co chodzi. Gdyby ktoś wam to kiedyś pokazał - kazalibyście pisać dalej?

2
Larus pisze:Piszę od niedawna. Nie napisałem jeszcze niczego co było by dłuższe niż tyle ile mieści się na jednej stronie worda w moim komputerze.
Ja jak zaczynałem pisać to nawet pisałem 2-3 zdania na dzień :P Od tego czasu trenuje zapalczywie i teraz piszę po 3-4 strony dziennie w wordzie (a przynajmniej staram się bo nie zawsze jest czas).
Polecam przeczytać Ci: "Jak pisać: poradnik rzemieślnika" Stephena Kinga, wiele mi dało zapoznanie się z tą książką ;)

Herman EDIT: Proszę o komentowanie tekstu, nie tylko adnotacji.
Ostatnio zmieniony czw 12 maja 2011, 18:43 przez piootrek87, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek

3
Najpierw kazałabym poprawiać ort. i int. A potem zabrać się za resztę.
Larus pisze:Szedł on jeszcze chwile ort równym krokiem i po chwili zatrzymał się przecinek aby sięgnąć ręką do prawej kieszeni swojego mokrego płaszcza przecinek z której wyciągnął paczkę papierosów, zupełnie teraz przemoczoną.
chwilę, po chwili - powtórzenie, którąś chwilę wyrzuć;
szedł - wiadomo, że on;
swojego płaszcza - ma na sobie, więc chyba jego...
Larus pisze:Obrócił krótko w dłoni i podnosząc na chwileczkę głowę w stronę zachmurzonego nieba przecinek z którego sączyła się ulewa przecinek włożył z powrotem do kieszeni i ruszył dalej.
obrócił krótko - czasownik - dokonany, a przysłówek mówi o trwaniu, więc może obracał krótko?
chwileczkę - w poprzednim zdaniu dwa razy chwila, a w tym chwileczka.
ją - dwa razy w jednym zdaniu.

sączyła się ulewa - jak ulewa może się sączyć?
A propos deszczu. W pierwszym zdaniu masz:
Larus pisze:deszcz lał z nieba otwartymi strumieniami
Czyli jak? A mogą być zamknięte strumienie deszczu?

Wprawki mają to do siebie, że wymagają poprawy. Wszystko przed tobą.

Pozdrawiam.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

4
Larus pisze:Szedł z lekko pochyloną głową, tak że rondo jego kapelusza rzucało cień na całą jego twarz.
Piszesz o jednym człowieku. Nie musisz podkreślać, że to jego kapelusz, a tym bardziej jego twarz.
Uważaj na zbędne zaimki.
Larus pisze:Miał na sobie ździebko za duży płaszcz, który wyglądem przypominał bardziej taki żywcem zdarty z jakiegoś agenta SB rodem z poprzedniego ustroju nić coś z niedawnych okładek pism modowych dla panów.
Zbyt uporczywie próbujesz wszystko wepchać w jedno zdanie i trochę zamęczasz tymi opisami.
Zauważ, że zdanie pogrubione każdy czytelnik sobie dopowie. Wiadomo, że jak płaszcz przypomina prochowiec SBeka, to raczej z najnowszego katalogu mody nie pochodzi.
Pierwsza część jest niezbyt ładna "przypominał bardziej taki żywcem zdarty" w szczególności zbędne jest pogrubione słówko.
Larus pisze:Całość jego stroju miała swój pewien charakter.
I "swój" i "pewien" to zdecydowanie za dużo na raz. Do tego znów zaimek.
Larus pisze:Tymczasem na ruchliwej zwykle w ciągu dnia alei nie było teraz nikogo oprócz owego mężczyzny.
Brak interpunkcji, zbyt upierdliwe, niezgrabne wtrącenie.
Larus pisze:Szedł on jeszcze chwile równym krokiem i po chwili zatrzymał się aby sięgnąć ręką do prawej kieszeni swojego mokrego płaszcza z której wyciągnął paczkę papierosów, zupełnie teraz przemoczoną.
Powtórzenie. To raz. A dwa: przesadzasz z dokładnością opisów. Czytelnikowi wisi, w której kieszeni facet ma te pety. Ważne może być tylko to, że zatrzymał się i wyciągnął papierosy. Że zbyt suche nie są, to się domyślamy (zresztą można to ując na spokojnie później - np. kiedy będzie chciał odpalić), że płaszcz jest mokry wiemy tym bardziej.

I żeby mnie źle nie zrozumiano. Nie uważam, ze opisy trzeba ciąć do minimum, ale zbędne słowa są fajne, kiedy tworzą artystyczną całość. Tutaj to jest niestety mętne upychanie szczególików i robienie z czytelnika głupa.


Musisz wyluzować. Nie próbuj budować klimatu pisząc 10 razy, w 10 linijkach, że jest mokro. Szukaj wyrazistości i sugestywności opisu gdzie indziej. Pozostawiaj też miejsce dla wyobraźni czytelnika. Czy komuś będzie przeszkadzać, jeśli papierosy będą w lewej kieszeni albo jeżeli jakiś ruch nie będzie akurat krótki, tylko nieco dłuższy? Nie. Tutaj tym bardziej, bo tu nie może być elementów ważnych dla fabuły - tu nie ma fabuły.

Powiem szczerze, że przez dłuższy tekst o takiej konstrukcji brnęłoby się strasznie ciężko.
Dobrze by było, żebyś się zaparł i spróbował z dłuższą formą - dialog, jakaś akcja. Może wtedy znalazłbyś inne punkty zaczepienia dla klimatu i nie przemęczałbyś czytelnika samymi opisami.
Spróbuj znaleźć jakąś inną równowagę.
I typowa rada na koniec: czytaj dużo!

Pozdrawiam,
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

5
Larus pisze:widok mężczyzny, który tak późną porą odważył się wyjść z domu nie zabrawszy ze sobą nawet parasola musiał być pewnie nieco zastanawiający
Larus pisze:Sam ubiór owego człowieka mógł się wydać komuś dziwny
Larus pisze:Większość znanych mi osób gdyby miała wyjść zza rogu wprost na niego pewnie szybko zmieniła by stronę ulicy.
Nie wprowadzaj takich „osób pozornych”, które mogłyby być czymś zaskoczone, zdziwione, itp. One należą do repertuaru chwytów retorycznych, tutaj całkowicie zbędnych, gdyż sytuacja jest zupełnie normalna: może facet z pracy wraca tak późno, a może zasiedział się przy piwie z kolegami? A że nie ma parasola? Czy tak wielu mężczyzn go nosi?
Zmieniłaby, gdyż to forma osobowa
Zgrzyta mi to "musiał być pewnie nieco". Kategoryczne "musiał być" za chwilę osłabiasz wątpliwościami. Dla wyrażenia przypuszczeń czy wątpliwości lepiej byłoby użyć prostego "mógł być".
Starasz się zasugerować, że nie jest to całkiem zwyczajny mężczyzna, lecz robisz to w sposób mało udany: piszesz, że mógłby wzbudzać zdziwienie czy nawet przestrach, tymczasem z dokładniejszego opisu nic takiego nie wynika: że płaszcz ma za duży i niemodny? Że nosi kapelusz z dużym rondem? Gorsze monstra chodzą po ulicach i nikt przed nimi nie ucieka.
Zaskoczenia, strachu czy choćby poczucia niepewności nie wywołuje się pisząc, że jakaś hipotetyczna osoba albo grupa osób na pewno by się przestraszyła. To powinno wynikać ze sposobu, w jaki pokazujesz postać. Nie chodzi tylko o wygląd, lecz przede wszystkim o zachowania, wypowiedzi, kontakt z innymi osobami.

Ten fragment jest zbyt krótki, żeby dało się wiele powiedzieć o Twoim sposobie pisania. Brak jest dialogu, brak zawiązania jakiejś, niechby nawet szczątkowej, akcji. Takiej chociażby, że ktoś wybiegnie z przecznicy i wpadnie na mężczyznę. Jak ten zareaguje? Co powie? Jak dalej rozwinie się sytuacja?

Też jestem zdania, że powinieneś napisać jakiś dłuższy tekst, poćwiczyć dialogi i opis wydarzenia bardziej dynamicznego, niż wędrówka pustą ulicą.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron