204
autor: MaciejŚlużyński
Pisarz pokoleń
Pozwolę sobie odpowiedzieć Seenerowi w sposób w miarę rzeczowy, a przy okazji wyjaśnię - nie, nie czuję się postawiony pod ścianą i nie mam pretensji najmniejszych, bo zarzuty w poście są po pierwsze merytoryczne od A do Z, po drugie słuszne, po trzecie - wnikliwe.
Najpierw pozwolę sobie tutaj wsadzić kawałek z mojego posta na forum o czytnikach i e-bookach, w wątku o tym ile powinien kosztować e-book:
"Trzy "refleksje".
Po pierwsze - kilkakrotnie natrafiłem w wątku na sugestię, że przydałaby się platforma do "bezpośredniego kontaktu" między Autorem a Czytelnikiem. Z dumą i satysfakcją (choć nie bez drżenia kolan) informuję, iż taka platforma właśnie powstała i 11 maja 2011 roku rozpoczęła swoją działalność. Mam tu na myśli stronę, której adres podaję w sygnaturze. Na razie wygląda to skromnie, szukamy kontentu, staramy się trafić do Autorów, wprowadzamy formaty plików na czytniki, pomagamy (za darmo!) przekonwertować pdf-y do epub-ów i formatów typu "mobi" (prc). Ale już udało nam się zainteresować media, w środę jedziemy na wywiad do Radia Merkury Poznań i mam nadzieję, że to nie będzie jedyne nasze wystąpienie w środkach masowego przekazu.
Po drugie - według mnie cena e-booka nie powinna przekraczać 10 złotych. Przy czym chcę tu zauważyć rzecz ważną, o której ktoś już wspominał; VAT na e-booki wynosi 23% (książki "tradycyjne - 5% i to od niedawna). To jest zupełnie chore i mam nadzieję, że ulegnie zmianie (na razie się na to nie zanosi raczej, bo rynek książki "papierowej" ma swoją wartość, więc wydawcy nie mają chęci i interesu w tym, aby lobbować na rzecz obniżki podatku VAT na e-książki, które są naturalną konkurencją - a w każdym razie wydawcy tak je postrzegają).
Po trzecie - honorarium dla Autora. Z pewnego forum literackiego wiem, iż Autor (o znanym i uznanym nazwisku) w wydawnictwie za e-booka otrzymuje takie samo honorarium, jak za książkę "tradycyjną", czyli 10% ceny detalicznej. My pozwoliliśmy sobie ustalić honorarium dla Autorów w wysokości 50% ceny sprzedaży, przy czym cenę tę ustala sam Autor (w przedziale od 0 do 10 "złotych").
Moim zdaniem jedynym sposobem na obniżenie (lub wymuszenie obniżenia) cen na e-booki są serwisu self-publishng. Przy okazji zwracam uwagę na trzy dodatkowe fakty:
Pierwszy - polskie wydawnictwa przyjmują do druku 1% nadchodzących maszynopisów. A skoro wśród książek w księgarniach zdarzają się ewidentne "gnioty" (choć pewnie każda książka znajdzie swojego nabywcę, przynajmniej jednego), to można założyć, że przynajmniej taki sam procent książek "odrzuconych" - to rzeczy co najmniej zasługujące na publikację. My chcemy właśnie dotrzeć do tych Autorów, którzy zasilają szeregi "salonu odrzuconych" i zaproponować im, aby wydali swój utwór ZA DARMO w postaci e-booka.
Fakt drugi - to redakcja tekstu. Według nas każdy Autor potrafi zredagować swój tekst tak, aby był on "czytelny". Zwłaszcza, jeśli "buja się" ze swoją powieścią od wydawnictwa do wydawnictwa, ciągle coś poprawiając i zmieniając. Wiem, że mogą się w przypadku self-publishingu zdarzyć tomiki wierszy autorstwa nastolatek, zasłuchanych w tekstach Dody, które zechcą się na swojej idolce wzorować, ale... Niech te utwory oceniają Czytelnicy. Ja, jako człowiek wiekowy, wychowany w nieco klasycystycznej estetyce, nie podejmuję się oceniać niczyjej twórczości; "występy" bijących rekordy popularności artystów wszelkiej maści na YouTube czy w programach typu "Mam talent" przekonują mnie, że moje kryteria są co najmniej staromodne. Przyznam tez bez bicia, że choć przeczytałem "Wojnę polsko-ruską..." Masłowskiej, to w życiu bym tej książki nie zakwalifikował do druku...
Fakt trzeci - wydawanie poezji w naszym pięknym kraju leży, młodzi twórcy komiksów prezentują fragmenty swoich prac za darmo na forach internetowych, młodzi prozaicy publikują fragmenty swoich tekstów na forach, autorzy poradników, mogących zainteresować sto, dwieście, czy nawet trzysta osób nie mają co marzyć o tym, aby ich dziełem zainteresowało się "profesjonalne" wydawnictwo. Żadne wydawnictwo nie wyda opowiadania debiutanta, nawet w antologii... Więc gdzie ci Autorzy mają szansę "wyrobić sobie nazwisko"?"
Przepraszam, jeśli ktoś umarł z nudów czytając ten kawałek, ale sądzę, że dobrze wpisuje się w dyskusje o self-publishing.
A teraz do rzeczy:
każdy może wydać u nas swoją książkę w formie e-booka. Ale my mamy możliwość jej weryfikacji, a zatem zawsze możemy doradzić mu, jak książkę poprawić, zmienić, polepszyć. Ale robić to będziemy li i jedynie w naprawdę skrajnych przypadkach! No, a poza tym, jak już pisałem powyżej - nie czujemy się powołani do oceniania preferencji artystycznych ewentualnych czytelników. Ceny nie są wysokie właśnie dlatego, aby ryzyko zakupu było jak najmniejsze. poza tym - dużo nadziei pokładamy w systemie ocen i komentarzy w naszym serwisie, które maja pomoc innym Czytelnikom znaleźć rzeczy ciekawe.
Dzisiaj poprawiliśmy wyszukiwarkę, dodając opcję wyszukiwania zaawansowanego po rodzajach plików, gatunkach, rodzajach utworów. Sądzę, że to znacznie ułatwi zainteresowanym szukanie pozycji będących w kręgu ich zainteresowań.
Wsadziłem tam na początek wiele swoich tekstów, bo... od czegoś trzeba zacząć. Ale zwracam uwagę, że moje okładki w pierwszej kolejności znikają z pierwszej strony, tak abym nie straszył już swoją skromna osobą ;-)
Seener pyta, co możemy dać Autorowi?
Po pierwsze - honorarium. Pamiętam (a jakże!) dyskusję z Andrzejem, który przyznał się, ile dostaje za sprzedaż jednego egzemplarza e-booka. U nas (przy zachowaniu tej samej ceny detalicznej - co z góry zastrzegam możliwe nie jest, ale dla potrzeb przykładu się nada) dostałby siedem razy więcej (o ile dobrze policzyłem).
Po drugie - tak, zamierzamy promować serwis i ideę e-booków we wszystkich mediach, gdzie tylko uda nam się wcisnąć (a przykład z mojego własnego doświadczenia z bookcrossingiem dowodzi, że nie ma rzeczy niemożliwych).
Po trzecie - sprawa dla mnie najtrudniejsza - znani Autorzy. Współpracujemy z Joanną Łukowską, którą udało się po długich godzinach rozmów namówić do tego, aby swojej najnowszej książki nie wysyłała do wydawnictwa tylko opublikowała u nas. I tylko u nas - póki co ;-)
Po czwarte - Czytelnikom możemy zaproponować to, że nie będziemy ich traktować jak potencjalnych złodziei, bo nie zamierzamy stosować zbyt wyrafinowanych zabezpieczeń. Dajemy im tanie książki, w coraz popularniejszej formie, w trzech podstawowych dla czytników formatach plików. Stąd (cytat z posta) "Jedno z opowiadań z bezludną wyspą w tytule jest opublikowane trzyktrotnie. Dokładnie ta sama okładka i opis." i dalsze uwagi o bałaganie jest krzywdzący - bo to są różne formaty plików, czyli pdf, epub i mobi! Niestety, na razie nie 'rozkminiliśmy", jak wsadzać trzy formaty " w jedno miejsce", ale prace trwają.
No i to w zasadzie tyle. Ale nie uciekam od żadnej merytorycznej dyskusji na argumenty.
A na zakończenie - jeszcze coś. Sam uważam siebie nieskromnie za Autora, choć głównie pisałem rzeczy specjalistyczne (z języka reklamy), dlatego mogę zaproponować naszym Autorom jedno; nasz szacunek dla Nich samych i dla ich ciężkiej pracy, oraz dla ich Czytelników. Nigdy nie będziemy świadomie prowadzić żadnych działań, w wyniku których Autor z nami współpracujący mógłby ponieść szkodę. Stąd nie ma w umowie licencyjnej mowy o żadnej "wyłączności" i innych tego typu sprawach.
Ufff... rozpisałem się chyba nieco za bardzo, ale mam nadzieję, że potraktujecie to jako tekst ideologiczny, a nie marketingowy ;-)
I jeszcze jedna uwaga do posta - tak nie jestem żadnym wydawcą. Nigdy nim być nie chciałem. jestem Autorem, który publikuje swoje utwory w postaci e-booków w serwisie self-publishingowym.