46

Latest post of the previous page:

Revis pisze:Cześć wszystkim. Dawno mnie tu nie było, ale postanowiłem się wtrącić...
Piotrze,

witam serdecznie - to po pierwsze.
Revis pisze:maciejslu, odkryłem (chyba), dlaczego wszystkim się Twój portal nie podoba.
Po drugie - nie wydaje mi się, aby serwis, z którym współpracuję nie podobał się "wszystkim". Być może większość piszących na forum podziela Twoją opinię, ale przypuszczam, że pewnie kilka osób nie ocenia go tak surowo.
Revis pisze:Zarówno autorów jak i młodych pisarzy, którzy dopiero próbują zadebiutować i rzetelnie się do tego przygotowują (uczą się, piszą, piszą, czytają, uczą się, piszą, piszą, czytają, czytają...) denerwuje brak profesjonalizmu. Czy to nie jest trochę tak, że wprowadzasz na rynek bubel? Skoro sam przyznajesz, że nie robicie profesjonalnej korekty, redakcji i co tam jeszcze można zrobić? Nie czujesz, że zaśmiecasz trochę, i tak słaby, rynek ebooków rozklekotanymi podróbkami? Jak mają czuć się pisarze, których wirtualne książki stoją na wirtualnych półkach gdzieś pomiędzy tymi "Twoimi"?
Oczywiście tylko pytam, jak sam się do tego odnosisz. No offence.
No offence of course ;-)

Poczekaj... Czegoś w Twoim rozumowaniu nie łapię. Czyli uważasz, że nie mamy prawa oferować za darmo korekcji tekstów i wszystkich innych rzeczy, bo w ten sposób tworzymy "bubel" wydawniczy???

Wydaje mi się, że w rozmowie z Andrzejem wytłumaczyłem istotne różnice pomiędzy "profesjonalną" redakcją a naszą pracą. Ale najważniejsza z nich jest taka, że my nie bierzemy za to pieniędzy... Wskaż mi jakikolwiek serwis self-publishing (nie tylko w Polsce), który robi za darmo choćby szczątkową korektę tekstów, nie mówiąc już o jakiejkolwiek redakcji - a sam namówię współpracujących z nami Autorów do publikowania właśnie tam!

Gwarantuję Ci, że w porównaniu z innymi e-bookami z tego segmentu (czyli self-publishing) - nasi Autorzy to twórcy Utworów, a nie "rozklekotanych podróbek". A fakt, że nie bierzemy za korekcję od trzystu do ośmiuset złotych za arkusz wydawniczy nie jest dowodem na to, że swoją pracę wykonujemy "na odpieprz"...

Poza tym - ja nigdzie nie wspominałem, że nie robimy profesjonalnej korekty i innych rzeczy, o których wspominasz - ja tylko pisałem, że nigdy nie ośmieliłbym się nazwać naszej "korekcji" profesjonalną redakcją tekstów.

A na koniec - mała uwaga natury ogólnej. Bardzo ciężko mi dyskutować z twoim wyobrażeniem o self-publishingu w Polsce...

Byłoby mi łatwiej, gdybyś zechciał chociaż zapoznać się z darmowymi utworami z naszego serwisu i na ich podstawie zarzucać ich Autorom (i nam) brak profesjonalizmu...

[ Dodano: Czw 16 Cze, 2011 ]
padaPada pisze:
maciejslu pisze:Masz absolutna rację w jednym - ponieważ robimy to za darmo
Co ty fandzolisz, stary? Jakie za darmo? Robicie to za 50%, czy ile tam sobie kasujecie! Masz, chłopie, tupet!
Źle mnie zrozumiałeś; pisząc, że robimy to "za darmo" miałem na myśli, że nie bierzemy za to pieniędzy od Autora. I fakt wykonania korekcji nie wpływa w żaden sposób na honorarium Autora.
Pozdrawiam
Maciej Ślużyński
Wydawnictwo Sumptibus
Oficyna wydawnicza RW2010

47
Macieju, dla dobra literatury, nie trać, proszę, czasu na wypisywanie dyrdymałów i wieczne użalenia się, wszyscy cię źle rozumieją, na tym forum. Wykorzystaj swój czas na dopieszczenie tekstów, które są na RW i pracę nad tymi,które pewnie wartkim nurtem wciąż do ciebie spływają. Miej trochę godności i nie zachowuj się akwizytor, którego wyrzucają drzwiami, a ten pakuje się oknem.
Artur
https://www.facebook.com/BoratczukArtur/

48
maciejslu pisze:Źle mnie zrozumiałeś; pisząc, że robimy to "za darmo" miałem na myśli, że nie bierzemy za to pieniędzy od Autora.
To ty mnie źle zrozumiałeś. Bierzecie za to pieniądze. Nie przed wydaniem [sic!], ale z waszej prowizji. W tych 50% jest wszystko co oferujecie, również tę całą "korekcję".
Leniwiec Literacki
Hikikomori

49
Oczywiście, że nie wszystkim - generalizuję.
Czyli uważasz, że nie mamy prawa oferować za darmo korekcji tekstów i wszystkich innych rzeczy, bo w ten sposób tworzymy "bubel" wydawniczy???
Uważam, że jak już się za coś zabierać to profesjonalnie. Uważam, że self-publishing zaśmieca nasz rynek i polską literaturę. Uważam, że z g*wna bicza nie ukręcisz, czyli choćbyś stanął na głowie, to z grafomaństwa literatury na poziomie nie stworzysz. Nie wmówisz mi, że wśród autorów z self-publishingu nie ma grafomanów, bo tutaj może wydać się każdy, nawet pan Edek - alkoholik spod sklepu - jeśli mu się w pijackich zwidach urodzi pomysł, żeby zostać artystą.
Self-publishing to biznes, żeby trochę sobie dorobić. Wspaniałe łatki, które mu się dokleja, że niby jak Cię wydawnictwa zlewają, to nie oznacza, iż nie potrafisz pisać, są tylko ładnymi hasłami reklamowymi. A reklama to albo pół prawdy, albo zero prawdy.
Wierzę, że utwory to coś więcej niż kropki, przecinki i ortografia, a tego "czegoś" w większości self-publishingu nie ma.
To tylko moje zdanie, Twoje już poznałem i nie zgadzam się z nim.
Ostatnio zmieniony czw 16 cze 2011, 23:33 przez Revis, łącznie zmieniany 1 raz.
Piotr Sender

http://www.piotrsender.pl

50
A może spróbowalibyście zmniejszyć nieco poziom wzajemnej agresji? Bo wygląda, że robi się z tej dyskusji niekontrolowany flejm. Jak poprzednio w sprawie piractwa. Jeśli ktoś będzie chciał wydać książkę w formie ebooka, albo w systemie POD, to zrobi tak nie patrząc na takie dyskusje ( zresztą wszelkie argumenty "za" i "przeciw" zostały na tym forum przedstawione już dawno). Jeżeli takowy autor zechce uważać, że odniósł sukces podobny jak pisarze wydający w normalnym trybie, nikt go przed tym nie powstrzyma. I zapewne znajdzie popleczników, akolitów i będzie w stanie podać potwierdzające jego tezę przykłady, np. z terenów Australii czy innej Grenlandii... I udowodnić, że zarabia więcej na egzemplarzu, ma ładniejsze fanki, a kumpel z portalu Wielcy Znawcy Literatury wystawił mu wstrząsająco pozytywną recenzję. Tylko co to kogo obchodzi? Jak na razie droga do literackiego sukcesu wiedzie poprzez normalne wydawnictwa stosujące gęste sito do odsiewu grafomanów od pisarzy, poprzez "klasyczną" korektę i redakcję wykonywane przez sowicie opłacanych fachowców z dużym doświadczeniem w branży. Być może za kilka lat to się zmieni, ale na razie jest jak jest. I inaczej nie będzie. Wielu autorów ze stajni Fabryki Słów przeszło digitalizację swoich tekstów i wie dokładnie jakie są wpływy z ebooków, a jakie z normalnych książek. Bo wszyscy oni otrzymują comiesięczne sprawozdania finansowe. Otóż - nie wchodząc w detale, chciałem poinformować, że - o ile mi wiadomo - dochody z ebooków ( w odróżnieniu od tych z książek) są znikome. A wszystko to w odniesieniu do pisarzy znanych i wspieranych przez sporą i znaną na rynku firmę... Jeśli jednak ktoś chce się łudzić i zaklinać rzeczywistość, to co komu do tego? Jaki sens mielenia w kółko tych samych argumentów? Cytując Biblię: "Po owocach ich poznacie ich". Jeżeli ktoś odniesie sukces literacki czy wydawniczy wydając ebooki lub książki w systemie POD, będzie o czym dyskutować. Na razie jednak chyba szkoda czasu i nerwów. Przynajmniej jeśli chodzi o dysputy w takim tonie jak wyżej...
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

51
Ja nie jestem agresywny ;)
ok. dwa słowa i znikam.

Macieju - mówiąc kolokwialnie odwalasz wyjątkowo złą robotę.
Dlaczego?

Wedle większości entuzjastów z tego forum e-booki to świetlana przyszłość literatury etc.
Entuzjaści zrównują je rangą z prawdziwymi książkami drukowanymi na papierze i widzą w nich ogromną szansę upowszechniania literatury. (a dla siebie szansę debiutu).

Ty chcesz wypuszczać na rynek e-booki bez profesjonalej redakcji (dobrze że będzie jakakolwiek korekta...). Masz paru entuzjastów którzy gratis wyłapią największe kwiatki.
Mówiąc po ludzku - brakuje Ci kasy na profesjonalne kadry. Sorry.

Rozumiem ludzki pęd do zrobienia czegoś z niczego, pokazania światu figi, udowodnienia że da się przejść drogę od zera do bohatera. Ale moim zdaniem nic z tego nie będzie.

Mamy kapitalizm (tzn. komunę rynkową...) zaryzykowałeś nie wypaliło, rakieta sfajczyła się na wyrzutni. Jesteś dorosły - sam kalkulujesz ryzyko. Tylko że to nie tak prosto - gdyby skutki uderzyły w Ciebie - pal diabli. Problem w tym że nie tylko poniesiesz klęskę ale przy okazji innym niechcący nasikasz do zupy.

Sorry. Próbujesz (wierzę nieświadomie) wykoleić lokomotywę postępu, a w burty budowanego Titanica wbijasz nity nie ze stali ale z cynkalu.

Znajdujmy się w stanie chybotliwej równowagi. Na rynek wchodzi nowe medium. Może być wóz albo przewóz. Przypomnę - przed paru laty nie powiodła się próba sprzedaży powieści w odcinkach do czytania na telefonach komórkowych. (a w Rosji co ciekawe schodzą nieźle).

Rynek do e-booków podchodzi z życzliwą neutralnością. jest szansa. Przez takie działania jak Twoje niestety e-booki będą nadal traktowane jako coś gorszego, niepełnowartościowego, podrzędnego, wreszcie niepewnego. Ne wartego ryzyka.

Ktoś sparzy się raz, drugi, dziesiąty. Za jedenastym kupi książkę papierową albo e-booka uznanego autora pochodzący z renomowanego wydawnictwa.

I cała rewolucja mająca dać szeroki dostęp do rynku młodym wilczkom weźmie w łeb.

52
Ja też nie jestem agresywny, a przynajmniej się staram taki nie być ;-)

I - wzorem Mistrza Andrzeja - dwa słowa i znikam:

Piotrze, dziwi mnie Twoja wiedza o "większości self-publishingu" i tak miażdżąca ocena tego zjawiska. Ja nie znam całego spektrum tekstów, mogę się tylko wypowiadać na temat tego, co czytałem osobiście. I według mnie - nie jest źle.

Navajero - nic do dodania, w pełni się zgadzam. Dajmy sobie wszyscy trochę czasu i zobaczmy, jakie zbierzemy owoce.

Andrzeju - nie ja traktuje e-booki w sposób przez Ciebie opisany. Ale nie mogę się zgodzić z Twoim zdaniem, że "rakieta sfajczyła się na wyrzutni". Poproszę o trochę cierpliwości i czasu, o nic więcej. I szczerze martwi mnie Twoja ocena, że "sikam innym do zupy", bo nie to jest moim celem. Chciałem po prostu dać możliwość osobom, które dopiero zaczynają swoją przygodę z literaturą, aby mogły się sprawdzić w konfrontacji z rzeczywistymi czytelnikami. Takiej szansy nie da im wydawnictwo "papierowe" - być może słusznie, być może nie, nie mnie to oceniać.

Do wszystkich, którym ta dyskusja mogła nieco podnieść ciśnienie - przepraszam, nie było to moim zamiarem. Do wszystkich, którzy mieli setki krytycznych uwag - bardzo dziękuję, bo ta dyskusja wiele mi dała. Przemyślę kilka spraw i być może dzięki Waszym uwagom zrobimy coś lepiej.

Znikam na dłużej, szykujemy kolejną premierę, a potem wyjeżdżam na parę dni, aby odetchnąć i nabrać dystansu, oraz pomyśleć w ciszy i spokoju nad jeziorem w Sierakowie ;-)
Pozdrawiam
Maciej Ślużyński
Wydawnictwo Sumptibus
Oficyna wydawnicza RW2010

53
kurczę, czuję się zobowiązana rzeknąć słówko lub słóweczko, skoro sprowokowałam taki kocioł.
Wczoraj wydałam mój pierwszy kryminał na stronie Macieja.
Korekta trwała około 2 tygodni, tekst po niej dopiero ma ręce i nogi. Zaznaczę, że korekta ta nie skupiła się tylko na poprawieniu błędów ortograficznych, ale również stylistycznych, gramatycznych, a czasem nawet merytorycznych. Burza wywiązała się po tym, jak Maciej niefortunnie dał do zrozumienia, że korekta potrwa kilka godzin. Nie stało się tak. Dodam, że spotkałam się z pełną kulturą i zrozumieniem mnie jako amatorki.
Zdecydowałam się wydać ebooka, bo od czegoś trzeba zacząć. Miło jest marzyć o sławie i kasie, moim nazwisku na liście nominowanych do..... ech.... :))
Ale prawda jest taka, że debiutantowi jest ciężko, a Rzym nie od razu zbudowano. Nie zawsze chodzi tylko o szmal czy sławę. Pisanie sprawia mi radość i chcę się tym dzielić. Strona Macieja daje mi taką szansę. A kto myśli, że napisze sobie coś tam na kolanie i od razu mu to puszczą na papierze na cały kraj...temu życzę powodzenia i uśmiecham się doń z politowaniem.
Inna sprawa: często czytam tu, że wspominana strona wieje amatorszczyzną. Może nie jest rewelacyjna, ale aż tak źle chyba nie jest? Momentami mam wrażenie, że siedzą tu jacyś smutni, sfrustrowani ludzie, którzy rzucają się jak sępy na pierwszy lepszy post i po dupie mu. I mnie pewnie też dowalą. No, dowalcie mi :)

[ Dodano: Sob 18 Cze, 2011 ]
i jeszcze coś: rozpoczęłam ten wątek, bo byłam ciekawa co powiedzą inni DOŚWIADCZENI w tym temacie. Jednak jeśli dobrze śledziłam posty, nikt taki się nie pokazał. Dziękuję Andrzejowi P. za wyrażenie zdania, on chyba wie, co mówi. Pozostali...no cóż, zabrakło Wam dobrych argumentów, do przekonania mnie przeciw. Rynek ebooków będzie się rozwijał w Polsce, trochę sobie o tym poczytałam. I jeszcze jedno: nie po myśleliście o czymś. Jak wyślę mój tekst do "papierowego" wydawcy i dodam notkę, że publikowałam już w sieci i kupiło to X osób, to chyba będzie to lepiej wyglądało, niż gdybym była kompletną, krwawiącą debiutantką? Co tak właściwie daje mi opublikowanie mojej książki u Macieja? Ktoś mnie wreszcie przeczyta. Nie zgniję w szufladzie. Tyle, ot, musi czasem zadowolić debiutanta. Są ludzie, którzy piszą dla połechtania własnego ego. Tacy ludzie nie zadowolą się wydaniem ebooka, oj nie. Ja piszę, żeby ktoś to czytał. I już.

54
agalilla pisze:kurczę, czuję się zobowiązana rzeknąć słówko lub słóweczko, skoro sprowokowałam taki kocioł.
Nie sprowokowałaś, ta dyskusja trwa już od dawna, co najwyżej - odnowiłaś.
agalilla pisze:Zdecydowałam się wydać ebooka, bo od czegoś trzeba zacząć.
Pewnie tak, tylko inni zaczynają jednak od normalnych wydawnictw.
agalilla pisze:Nie zawsze chodzi tylko o szmal czy sławę. Pisanie sprawia mi radość i chcę się tym dzielić.
Naprawdę uważasz, że tylko Ty kierujesz się taką motywacją? Zapewniam Cię, że 99% autorów wydających w "klasyczny" sposób także. Forsa i sława to tylko przyjemne dodatki. Nie sposób zarywać nocy dla jakiejś wyimaginowanej i mocno iluzorycznej przez pierwsze lata pisania sławy. A i forsy z początku nie za wiele. Argument finansowy przytoczyłem tylko dlatego, że inni forumowicze przekonywali jak to autor może na ebookach zarobić.
agalilla pisze:i jeszcze coś: rozpoczęłam ten wątek, bo byłam ciekawa co powiedzą inni DOŚWIADCZENI w tym temacie. Jednak jeśli dobrze śledziłam posty, nikt taki się nie pokazał.
Czuję się malutki wobec Twojego doświadczenia, wydałem zaledwie cztery ebooki w Fabryce Słów, każda z tych książek wyszła najpierw w wersji papierowej :)
agalilla pisze:Dziękuję Andrzejowi P. za wyrażenie zdania, on chyba wie, co mówi. Pozostali...no cóż, zabrakło Wam dobrych argumentów, do przekonania mnie przeciw.
Nie wiem jak inni dyskutanci, ale ja nawet nie zwróciłem uwagi, że to Ty rozpoczęłaś tę dyskusję. Włączyłem się bo chciałem ją nieco stonować, przy okazji wyraziłem swoje zdanie w temacie. To czy będziesz wydawać swoje teksty w formie ebooków czy klasycznych książek jest mi całkowicie obojętne.
agalilla pisze: Rynek ebooków będzie się rozwijał w Polsce, trochę sobie o tym poczytałam.
Na pewno, ale na razie sytuacja jest jaka jest i ebooki - nawet te wydawane przez renomowane wydawnictwa i znanych autorów - czyta niewiele osób.
agalilla pisze:I jeszcze jedno: nie po myśleliście o czymś. Jak wyślę mój tekst do "papierowego" wydawcy i dodam notkę, że publikowałam już w sieci i kupiło to X osób, to chyba będzie to lepiej wyglądało, niż gdybym była kompletną, krwawiącą debiutantką?
W klasycznym wydawnictwie nic Ci to nie da. Bo oni świetnie wiedzą, że w ebookowych firmach ( w tym momencie, za jakiś czas to się może zmienić) sito selekcji nie jest specjalnie gęste. Tam liczą się tylko "papierowe" publikacje. Oczywiście jeżeli Twój ebook wyląduje np. na liście bestsellerów empiku, sprawa będzie wyglądać inaczej. Ale tylko wtedy.
agalilla pisze:Co tak właściwie daje mi opublikowanie mojej książki u Macieja? Ktoś mnie wreszcie przeczyta. Nie zgniję w szufladzie. Tyle, ot, musi czasem zadowolić debiutanta. Są ludzie, którzy piszą dla połechtania własnego ego. Tacy ludzie nie zadowolą się wydaniem ebooka, oj nie. Ja piszę, żeby ktoś to czytał. I już.
Przede wszystkim wydaniem ebooka nie zadowolą się ludzie stawiający sobie wysokie wymagania i podchodzący do swojej twórczości bez taryfy ulgowej. Ci poddadzą się selekcji w tradycyjnych wydawnictwach. I jeśli ich tekst zostanie odrzucony, zacisną zęby i napiszą lepszy, a nie będą sobie tłumaczyć, że debiutantów nie drukują, w redakcji siedzą matoły etc. To ostatnie to uwaga ogólna, nie personalna. A każdy autor pisząc łechce w jakimś tam stopniu swoje ego. Gdyby było inaczej, pisałby listy, a nie książki... ;)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

55
Agalillia - po pierwsze rozbawiłaś mnie :mrgreen:
Po drugie: masz zupełnie mylne pojęcie o pisaniu i wydawaniu :mrgreen:
Po trzecie: warto byłoby z uwagą przeczytać sporo wcześniejszych dyskusji, abyśmy nie musieli wracać do nich ponownie i bawić się w powtarzanie.
Po czwarte: wyręczył nas wszystkich Nawajero ^_^
Po piąte: dodam do jego ostatniego zdanie: "ewentualnie piszą blogi (wiem, że wielu się narażę, ale zawsze mówię wprost) lub zajmują się krytyką i oceną innych ^_^ :mrgreen:
I to by było na tyle w tym temacie, bo zaczyna być nudno.
Władysław "Naturszczyk" Zdanowicz

56
agalilla pisze:I mnie pewnie też dowalą. No, dowalcie mi :)
Nie dramatyzuj. To twój wybór, jak widzę świadomy. Nic nam do tego. ;)

Ale mam prośbę: czy mogłabyś założyć w hyde parku wątek o tym, co robisz w ramach promocji ebooka oraz jak to się przekłada na sprzedaż? W ogóle ciekawi mnie jak będzie wyglądać sprzedaż w ciągu roku.
agalilla pisze:I jeszcze jedno: nie po myśleliście o czymś. Jak wyślę mój tekst do "papierowego" wydawcy i dodam notkę, że publikowałam już w sieci i kupiło to X osób, to chyba będzie to lepiej wyglądało, niż gdybym była kompletną, krwawiącą debiutantką?
Szczerze wątpię, no chyba, że przedstawisz wiarygodne dane dotyczące sprzedaży i będą one niemałe. Poza tym to oczywiście będzie musiała być nowa książka, bo ta dla potencjalnych wydawców jest już raczej spalona.
Leniwiec Literacki
Hikikomori

57
Agalilia - samo wydanie e-boka to Twój wybór. Uważam, że rozsądny. Tylko nie daj się uzależniać od RW. Walnij swojego e-booka wszędzie, gdzie możesz: na Amazonie, Smashwords, wydaje.pl, virtualo.eu i gdzie tylko będziesz mogła, a gdzie nie przekazujesz autorskich praw majątkowych, gdzie możesz ustalać własną cenę, aby na wszystkich kanałach dystrybucji była w miarę jednakowa (i niewygórowana).

@Navajero: "Pewnie tak, tylko inni zaczynają jednak od normalnych wydawnictw. "

Jedni zaczynają, inni nie. Prezentujesz postawę konserwy. Czasy się powoli zmieniają... Twoją twórczość wyrywykowo, na podstawie darmowych próbek poznałem na virtualo.pl. I jakoś nie skusiłem się na zakup ani e-booka ani książki drukowanej - po prostu mi się nie podobało. Kupiłem natomiast niedawno dwa e-booki autorów, którzy właśnie w tej formie tylko zadebiutowali i uważam, ,że ich twórczość jest dużo lepsza niż Twoja. Jako czytelnika naprawdę nie interesuje, czy coś wydałeś, czy nie, ale czy mi się utwór podoba. Może kokosów na razie e-booki nie przynoszą, ale kierunek jest nieodwracalny i idzie to w postępie geometrycznym. Zresztą - Fabryka Słów, gdzie Cię wydali, to nie jest jakieś prestiżowe wydawnictwo, ot niszowa oficyna dla zaspokajania pospolitych gustów, średnie nakłady rzędu zdaje się 2-3 tys, więc na poziomie powiatowego miasteczka. Żadem to powód do dumy wydać tam.

@Naturszcyk: "Po drugie: masz zupełnie mylne pojęcie o pisaniu i wydawaniu"

Może i ma, wyrobi się. Ty, Naturszczyku też właściwie działasz w systemie SP, sam siebie wydajesz, w nakładach rzędu 2 tys, które sprzedają się przez kilka lat, więc jak na mój gust za autorytet wydawniczy i gwiazdę literackę raczej nie wypada Ci robić., Trochę skromności...
Artur
https://www.facebook.com/BoratczukArtur/

58
Muzyka przeszła swoją "rewolucję" i można zabłysnąć w samym tylko internecie, ale i tak każdy właściwie liczący się artysta MUSI tradycyjnie wydać płytę. Z książkami miałoby być inaczej?
arturborat pisze:Zresztą - Fabryka Słów, gdzie Cię wydali, to nie jest jakieś prestiżowe wydawnictwo, ot niszowa oficyna dla zaspokajania pospolitych gustów, średnie nakłady rzędu zdaje się 2-3 tys, więc na poziomie powiatowego miasteczka. Żadem to powód do dumy wydać tam.
Żeby ta niszowa oficyna wydała, trzeba było przejść selekcję. Ja mogę do internetu wrzucić ulubiony przepis na pomidorową i nazwać to książką, myślę, że w "Fabryce Słów" by to nie przeszło.

59
Artur, zacznij oddychać bo pękniesz, tak się nadymałeś :mrgreen:
Nikt nie każe ci kupować książek, możesz pozostać przy ebookach - to twój wybór, ale nie powinieneś nikogo obrażać. Ty masz swoją hierarchię wartości, my mamy swoją i nic nam do tego co ty robisz i kogo kochasz, a kogo nie czytasz i nie będziesz czytał. To jest twoje zdanie co do Fabryki Słów, a inni mają akurat odwrotne i to nie znaczy, że to oni mają rację lub Ty. To prawo każdego człowieka oceniać według swoich wartości.
Co do mnie, to mało wiesz a jeszcze mniej rozumiesz. Nie jestem gigantem, bo idę swoją ścieżką, ale nie muszę się niczego wstydzić (choćby nominacji do nagrody Angelusa ) bo na cztery wydane książki mam sprzedaż łączną przeszło 30 tysięcy egzemplarzy, a ostatnia książka w ciągu miesiąca usiągnęła sprzedaż tysiąca egzemplarzy. Porównując to ze sprzedażą ebooków gdzie po roku sprzedaży z trudem dochodzą do 50 - 100 egz. to przepaść. Zgadzam się, że przyjdzie taki dzień, że e-book będą jakąś alternatywą dla Autorów, ale póki co długo jeszcze wody przepłynie Wisłą.
Co do gwiazdy i autorytetu... nie przypominam sobie abym kiedykolwiek do tego aspirował. Nie prosiłem się o żadne wyróżnienia a fiolet jakim zostałem obdarzony na Weryfikatorium został mi nadany decyzją Admina i nie miałem na to żadnego wpływu, ani szczerze mówiąc chęci. Nie wymądrzam się, tylko odpisuje o sprawach o których mam pojęcie - tym się róźnimy. Kto chce może mnie czytać ( ze zrozumieniem) to czyta, a ty zawsze możesz ignorować moje pisanie, czy to tak trudno zrozumieć? Poza tym zawsze możesz wystąpić do Admina, aby forum pozbyło się wszystkich fioletowych i myślących inaczej niż "Ty", bo przeszkadza ci to w promowaniu swojej firmy. Tylko po co wtedy byłoby potrzebne te forum? I dla kogo?
Władysław "Naturszczyk" Zdanowicz

60
Nie twierdzę, że w Fabryce nie ma selekcji - z pewnością jest. Ale to wydawnictwo dla pospolitych czytadeł. Fabryka ma swoją stajnię autorów, którzy tłuką te czytadła jedno za drugim i nigdy nie będzie w stanie wydać wszystkiego, co do niej napływa od "świeżaków", bo właściwie tak bardzo tego nie potrzebuje. Ci którzy dla niej pisują stale, dadzą i tak świetnie radę. Od czasu do czasu jakiś debiut, żeby rzucić trochę świeżego mięsa na rynek, ot i cała polityka. Może trochę przesadzam, ale nie wydaje mi się, że aż tak bardzo. Zjadłem zęby w pracy dziennikarskiej, do gazet, gdzie pracowałem, dobijali się co rusz adepci. Rrzynosili teksty czasem bardzo dobre, ale pierwszeństwo ma zawsze stała obsada, trzon i tylko czasem brało się coś od tych z zewnątrz. Myślę, że w wydawnictwach jest podobnie.

Ostatnio śledzę e-booki w necie, porównuję te postpapierowe z tymi w SP i dochodzę do wniosku, że różnicy żadnej nie ma. Różnica jest głównie w przygotowaniu tekstu, braku redakcji, korekty i przyzwoitego składu. Ale to żaden problem, w sieci pełno jest ofert usług redaktorskich, które spokojnie poziomem dociągną każdy tekst do przyzwoitego poziomu. I nie są wcale drogie. E-booki w SP mają też często beznadziejne okładki. Szkoda. Projekt okładki - na serwisach graficznych i foto za 10 zł można kupować licencje do zaj.bistych grafik autorów z całego świata. Można wybirać spośród milionów obrazków, na pewno coś się znajdzie. Dodanie tytułu, nazwiska i jakieś ekstra-zabiegi przy takim obrazku to koszt rzędu 20-30 zł. I wychodzi okładka, że wiele "profesjonalnych" może się schować.

Ogólnie nie wiedzę sensu w stawianiu za cel wydania czegoś na papierze i dobijaniu się wydawnictwo. Wydaje mi się, że podaż nowych tutułów w Polsce jest rzędu 2-5 tys rocznie. One w kółko krążą po wydawnictwach. Te same maszynopisy zalegają w wielu w oficynach. Oficyny nie są po prostu w stanie tego skonsumować. E-booki otwierają drzwi na świat dla tych wszystkich autorów. Po ich wypłynięciu siłą rzeczy wydawnictwa nie będą miały wyjścia lecz sięgną po to co wyszło w sieci. Bo nie będzie dopływu świeżych tekstów. A autorzy ze stajni zużywaja się i nudzą powoli czytelnikom. Być może autorzy, którzy zasmakują w e-bookowym SP i przekonają się, że pełna kontrola nad swoim dziełem daje i satysfakcę i dużo większą kasę, do papierowych oficyn nie będą już chcieli w ogóle się odzywać:)))
Artur
https://www.facebook.com/BoratczukArtur/

61
arturborat - rozbawiłeś mnie :) Oczywiście każdy może mieć własne gusta i nic mi do tego czy komuś się moje pisanie podoba czy nie. Natomiast określanie FS jako "niszowej oficyny" to tylko złośliwość, nic więcej. I to złośliwość głupia, bo widoczna na pierwszy rzut oka. Naprawdę nie trzeba być fachowcem, aby zauważyć, że FS jest niemal monopolistą ( a na pewno potentatem) jeśli chodzi o polską ( a ostatnio nie tylko polską fantastykę). Podobnie jeżeli chodzi o te "pospolite gusta", autorzy fabryczni zbierali rozmaite nagrody z Zajdlem włącznie. W odróżnieniu od autorów wydawanych w firmach ebookowych. Zwracali na siebie uwagę krytyki - w tym osób słynących z wyrafinowania literackiego, takich jak choćby Dukaj. W Internecie każdy może podać się za wybitnego znawcę literatury i napisać np. że autor Iksiński pisze kiepsko, a np. zupełnie zapoznana Mariola Będzirek o trzy klasy lepiej. Tylko co z tego wynika? Ano nic. Trudno ocenić cudzą twórczość, jeszcze trudniej własną. Czy w takim razie autorzy skazani są na sądy osób których kompetencje trudno określić? IMO nie. Pierwszym, w miarę obiektywnym wyznacznikiem jest poczytność. Drugim opinia ekspertów. Ekspertów którzy nie zwrócą uwagi na autora debiutujacego ebookiem, bo świetnie wiedzą, że - na chwilę obecną - nie tyle przeszedł on, co obszedł redakcyjne sito. Dlatego moje zdanie - odnośnie wydawania w "normalnym" trybie jest nie tyle wynikiem konserwatyzmu, co szacunku wobec samego siebie i czytelników. Bo w tym "klasycznym" systemie są ludzie którzy w sposób kompetentny mogą zaopiniować przesłany do druku tekst. W "nieortodoksyjnym" mamy do czynienia z wolną amerykanką, gdzie nie ma żadnych zasad. Ja przecież nie tyle występuję przeciwko ebookom ( wszystkie moje książki wydano w tej formie) co przeciw "obchodzeniu" normalnego, wydawniczego systemu. Myślę, że to błąd. Wracając do Twojej opinii - przyjmuję ją z pokorą i polemizować nie mam zamiaru. Natomiast cieszę się, że pozytywną opinię na temat moich tekstów wyrazili min. tacy ludzie jak Paweł Matuszek, Lech Jęczmyk czy Maciej Parowski, że moje teksty pojawiały się na czołowych miejscach literackich rankingów. Gdybym zadebiutował ebookiem, albo w firmie POD, żaden z wyżej wymienionych nie zwróciłby na mnie uwagi, podobnie jak szersze grono czytelników. To także jest powód dla którego nie powinno się obchodzić "normalnej" drogi wydawniczej. IMO rzecz jasna. Aha, nakłady moich książek są dużo wyższe niż podane przez Ciebie. I to samo mogłaby powiedzieć większość fabrycznych autorów. Nie żeby to miało jakieś specjalne znaczenie, ale tak, dla porządku.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”

cron