FDF pisze:Bo jeśli wysyłasz tekst do wydawnictwa, to tam oceniają go według określonych kryteriów. Jednym z nich jest właśnie obecność powtórzeń. Większość osób weryfikujących teksty, o ile nie wszyscy, jest zdania, że powtórzenia są złem
Wiesz to z pierwszej ręki, czy to tylko twoje takie mniemania?
Sam nigdzie nie wysyłałem, tak się zastanawiam po prostu...
Zresztą nawet jeśli masz rację, to patrząc na to, co jest wydawane, muszę stwierdzić, że redaktorzy muszą być chyba ślepi, bo nagminnie przepuszczają teksty z powtórzeniami
I nadal aktualne pozostaje pytanie odnośnie synonimów.
a czemu w ogóle szukać synonimów? Myślę, że jak czujemy, że dane powtórzenie "razi" to lepiej w ogóle wywalić to słowo za pomocą klawisza "delete" zamiast szukać synonimów na siłę. Prosta sprawa.
Ale problem jest taki, że szczerze wątpię, żeby to Twoje stanowisko było opłacalne.
Byłoby dla Ciebie najlepiej - jeśli myślisz o wydaniu książki - gdybyś już teraz zaczęła szukać jakiegoś kompromisu. Mogłabyś przecież częściowo rezygnować z powtórzeń. Wtedy zwiększałabyś szanse
Hmm... Wydaje mi się, że nie wszyscy pisząc, liczą już pieniądze, które zarobią na danej książce i obliczają szanse jej wydania za pomocą skomplikowanych formuł matematycznych

I nie wszyscy gotowi są nagiąć własny styl, żeby tylko się wydać.
Wygląda na to, że nie ma żadnego. Jeśli będziesz się nimi posługiwała, to Twój mózg zacznie je postrzegać jako coś normalnego, a potem będzie Ci bardzo trudno pozbyć się tego nawyku
Myślisz dobrze, lecz wyciągasz błędne wnioski. Moim zdaniem jest odwrotnie - to właśnie osoby piszące/interesujące się pisarstwem często tak bardzo skupiają się na omijaniu powtórzeń, że ich mózg zaczyna postrzegać je niczym zło, i od razu wyłapywać z tekstu. Normalni ludzie często w ogóle nie zauważają powtórzeń. I dlatego nie powinno się unikać powtórzeń, jeśli chce się pisać dla normalnego czytelnika.
Poza tym powtórzenia nadają często większy sens i spójność logiczną. Nie mówię, że powinniśmy pisać jak w literaturze technicznej czy prawniczej("ustawa o zmianie ustawy..."), ale jednak - jeśli bohaterem jest np. rosyjski programista Siergiej mający dwoje dzieci i noszący okulary, to wolałbym, żeby autor go nazywał konsekwentnie "Siergiej" albo ew. "mężczyzna" jako zamiennik, a nie na zmianę Rosjanin, programista, Siergiej, ojciec dwójki dzieci, okularnik itp. bo można sie pogubić.
Nie jestem pisarzem. Jestem czytelnikiem. I w imieniu wszystkich czytelników apeluję - uzywajcie synonimów
z umiarem, bo jako czytelnik nie mogę nic zrozumieć z waszego pisania.