16

Latest post of the previous page:

arturborat pisze:A jak jeszcze sprawdzają w googlu czy nadesłany tekst aby nie był na Wery
Hm. To akurat bardzo dobrze świadczyłoby o Wery. :D Co na Wery, to znane w świecie szerokim i nikt już tego nie kupi, hi hi...
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

18
Można się z tego podśmiewać i mówić, że to nielogiczne, ale wiele czasopism po prostu tak stawia sprawę: coś jest w necie to dziękujemy. Pomijamy wszelkie sytuacje wyjątkowe, kiedy tekst ma w necie taką popularność, że to robi dobrą reklamę pismu czy coś.

Zasada jest taka, że jak ma się dobry tekst, to lepiej nie wrzucać do neta, bo można sobie zamknąć drogą do publikacji i właśnie skończyć ze 150 odsłonami. A to po prostu głupie.
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

19
W sumie każdy ma swój rozum i niech śle gdzie mu się podoba. Bo zadawanie pytań w rodzaju, czy lepiej na Wery, czy lepiej słać do wydawnictwa to jakiś objaw zdziecinnienia. Po co się pytać? Zależy ci na obecności na SFFiH, ślij tam i nie zawracaj głowy. Albo pytaj ich, jeśli dałeś gdzieś w sieci, bo w końcu ich trzeba pytać, a nie tutaj wszczynać dyskusje.
Artur
https://www.facebook.com/BoratczukArtur/

20
Gdybyś chociaż raczył przeczytać całość wątku, to byś wiedział, że już wcześniej napisałem, że mam odpowiedź od redakcji i podziękowałem wszystkim za zaangażowanie w temacie, a nie się spinał, maestro.

Poza tym, nikt Cię nie zmusza do udzielania się w dyskusji. Odpowiada ten, kto chce i może, więc Twoje słowa o "zawracaniu głowy" są co najmniej nie na miejscu. Nie wiem jak Ty, ale ja dopiero rozpoczynam swoją przygodę z próbami publikacji, toteż wielu rzeczy nie wiem. Jeśli mam więc wątpliwości , to pytam. Widzę jednak, że dla niektórych to straszliwa zbrodnia.

Tak więc jeszcze raz, dziękuję wszystkim za pomoc, dziękuję również Panu Andrzejowi, który mimo tego, że niestety z pewnych względów rzadziej tu zagląda niż kiedyś, zdecydował się również zabrać głos w dyskusji.
Way, way down inside, there's a hollow soul...

21
A nie mogłeś wpaść na pomysł, żeby najpierw napisać do SFFiH, a nie zawracać głowę ludziom? Jak się zaczyna od d.. strony to pretensje do siebie.

Wiem, że nikt mnie nie zmusza do udzielania się w dyskusji, ale czasem mam ochotę zmusić co niektóre sierotki życiowe, żeby najpierw pomyślały, jak rozwiązać swoją sprawę najprostszym sposobem, zamiast angażować do tego pół świąta i wszczynać dyskusje bez sensu.
Artur

Edit - ancepa- arturborat, odsyłam do art.2 § 1 i 2 Regulaminu. Niezastosowanie się do w/w zasad grozi poważnymi sankcjami, o których przeczytasz, zapoznając się ponownie z Regulaminem.
Ostatnio zmieniony pn 04 lip 2011, 22:06 przez arturborat, łącznie zmieniany 2 razy.
https://www.facebook.com/BoratczukArtur/

22
Ty albo nie umiesz czytać ze zrozumieniem, albo tego nie chcesz robić. Napisałem, że wysłałem również maila do SFFiH. I tak, maestro, wysłałem go, zanim zadałem pytanie tutaj. Po dwóch tygodniach bez odpowiedzi i mieszanych opiniach w internecie uznałem, że czas spytać tutaj.

Teraz ma Panicz wytłumaczone "Jak krowie na rowie".

Całe szczęście, że są jeszcze ludzie chętni by pomóc, bo gdyby w necie udzielali się tylko tacy frustraci jak Ty, to coś takiego jak fora nie miałoby racji bytu.
Way, way down inside, there's a hollow soul...

23
@: "Napisałem, że wysłałem również maila do SFFiH. I tak, maestro, wysłałem go, zanim zadałem pytanie tutaj. Po dwóch tygodniach bez odpowiedzi i mieszanych opiniach w internecie uznałem, że czas spytać tutaj. "

A telefonów nie ma, nie mogłeś zadzwonić po tych dwóch tygodniach? Oczekiwałeś, że tutaj siedzi cała redakcja SFFiH i z tego powodu na maila ci nie odpowiedzieli?

Ja się faktycznie stanę frustratem, jak jeszcze poobcuję z gościami, którzy nie potrafią załatwić prostej sprawy.

Bądź co bądź już wiesz swoje, więc darujmy sobie dalszą dyskusję.

Błagam tylko, żebyś nie dociekał na forum, co oznaczają wyjątkowe sytuacje, kiedy SFFiH drukuje tekst, nawet jeśli wcześniej był na Wery.
Artur
https://www.facebook.com/BoratczukArtur/

24
arturborat pisze:Wiem, że nikt mnie nie zmusza do udzielania się w dyskusji, ale czasem mam ochotę zmusić co niektóre sierotki życiowe, żeby najpierw pomyślały, jak rozwiązać swoją sprawę najprostszym sposobem, zamiast angażować do tego pół świąta
Artur, a dlaczego Cię tak czyjeś "sieroctwo życiowe" uwiera? Misję masz, czy co? I jakie "pół świata"? Toż sam wyżej napisałeś, że raptem 150 osób... :D Forum dyskusyjne służy do dyskutowania, zatem "wszczynanie dyskusji" jest jak najbardziej na miejscu. Ja tam uwielbiam dyskusje wszelkie, a zwłaszcza takie bez sensu, bo one najciekawsze skojarzenia budzą.

A może autor wątku się tutaj po prostu oswaja z myślą, że oto coś gdzieś wysłał? Może go nosi jak narkomana na głodzie i nie może myśleć o niczym innym niż o publikacji potencjalnej? Może o niczym innym dyskutować w tej chwili z przyczyn wyżej wymienionych nie może a ot tak, zagaja, bo pogadać z bratnią duszą by chciał?
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

26
Arturze - szczerze współczuję. Misja poprawiania innych ludzi wbrew ich woli jest z góry skazana na niepowodzenie. Ryzykujesz wrzody na żołądku, ale Twoja wola, Twoje zdrowie...

Wracając do tematu wątku: myślę, że tego opowiadania w identycznym kształcie jak na Wery nikt poważny nie opublikuje, ale to nie znaczy, że wysyłanie go nie ma sensu. Jeśli okazałoby się świetne, to autor może zostać poproszony o przysłanie innego, świeżego tekstu. I dobrze byłoby go na podorędziu mieć... :) W tej sytuacji zatem najsensowniej jest szlifować szybciutko kolejne opowiadanie, zamiast zastanawiać się, co z tamtym.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

27
@: "Arturze - szczerze współczuję. Misja poprawiania innych ludzi wbrew ich woli jest z góry skazana na niepowodzenie. Ryzykujesz wrzody na żołądku, ale Twoja wola, Twoje zdrowie.."

W sumie masz rację. Jak ktoś nie potrafi wykręcić numeru telefonu gdzie trzeba i zapytać o to, co go gnębi u źródła, to jego problem. A jak inni czują się spełnieni wspieraniem duchowym delikwenta, zamiast mu doradzić: "Weź, zadzwoń i się spytaj" to też ich sprawa. Ja się już do ciap wtrącać nie będę. Żołądek rzecz święta.
Artur

Szymon_Edit: Radzę wziąć sobie do serca upomnienie widoczne kilka postów wyżej. Każde następne złamanie Regulaminu może źle się skończyć. Kontynuowanie offtopu przez kolejnych użytkowników pod tym postem również.
Ostatnio zmieniony pn 04 lip 2011, 22:30 przez arturborat, łącznie zmieniany 1 raz.
https://www.facebook.com/BoratczukArtur/

28
Powiem rzecz zupełnie nieodkrywczą, lecz, wnosząc z ilości tego typu dyskusji, może jednak przydatną. Żeby publikować, trzeba pisać, pisać, pisać. Nie jedno opowiadanie przez rok, nad którym trzęsiemy się przez kolejny rok, czy aby na pewno ryzykować publikację w internecie, bo jeszcze nam prawa autorskie ukradną...
Pisać w tydzień, wrzucać do werifikacji, poprawiać, wyciągać wnioski i miesiąc później pisać znowu - inne, lepsze opowiadanie... Potem kolejne. A jak już wszyscy zakrzykną, że jest super i lepiej być (prawie) nie może - to szukać wydawcy.
http://ryszardrychlicki.art.pl

29
Ryszardzie, wielkie brawa za Twoją odpowiedź!

Wydaje mi się, że roztrząsanie kwestii, czy opowiadanie opublikowane na forum da się jeszcze gdzieś opublikować, to rzecz zupełnie jałowa. Każdy nowy tekst powinien uczyć jego Autora nowych rzeczy i każdy powinien być szczeblem w drabinie - jeśli nie ku doskonałości, to choćby - ku większemu profesjonalizmowi. Stąd publikowanie na forach internetowych należy traktować jako poddanie AUTORA weryfikacji pod względem stylu i warsztatu pisarza, a nie pod względem "doskonałości" pomysłu, jaki leżał u podstaw powstawania tekstu.
Pozdrawiam
Maciej Ślużyński
Wydawnictwo Sumptibus
Oficyna wydawnicza RW2010
ODPOWIEDZ

Wróć do „Wydawnictwa”