Kolejna część ciekawostek i takich różnych...
Początek można znaleźć tutaj:
TUTAJ
Większość historii (znów będę się podpierał przykładami raczej filmowymi, ale to nic nie zmienia zasadniczo) składa się z czterech istotnych wątków:
1. Historia główna – czyli to co najczęściej dotyczy wszystkich.
2. Historia głównego bohatera – czyli właśnie tak jak wskazuje tytuł.
3. Historia bohatera pomocniczego – czyli tego, kto wpływa na postępowanie głównego bohatera. Czasem jest to postać pełniąca funkcję kontrastu, ale nie zawsze.
4. Historia wewnętrzna – czyli relacja między bohaterem głównym a pomocniczym.
Do tego zazwyczaj pomiędzy te cztery historie rozdziela się dwa klasyczne światy i ich perspektywy:
1. Stan świata fizycznego czyli sytuacja.
2. Przemiany świata fizycznego czyli zmiana sytuacji.
3. Stan świata psychicznego czyli sposób myślenia, postrzegania.
4. Zmiana świata psychicznego czyli sposobu myślenia.
Weźmy dla przykładu Shreka. O czym jest cała historia? Ogr chce odzyskać samotność na swoim bagnie. Sytuacja zmieniła się na dzień dobry pojawianiem się bajkowych postaci i teraz trzeba to odkręcić – zmiana w świecie fizycznym. A czemu Ogr chce to odkręcić? Całe jego postępowanie bierze się ze stanu umysłu, czyli przekonania, że lepiej żyć samemu, bo wszyscy maja go za złego, głupiego ogra – stan umysłu. Wszystko od początku komplikuje osiołek, który wreszcie znalazł kogoś, kto może się nim zaopiekować, nie sprzeda go za garść złota i w dodatku jest w podobnej sytuacji. Osiołkowi odpowiada ten stan rzeczy i wolałby żeby tak pozostało – stan świata fizycznego. Ale, żeby tak mogło być trzeba przekonać Shreka, że warto żyć w grupie – relacja między nimi sprowadza się do zmiany sposobu myślenia. To prawda, że miłość do królewny ostatecznie zmienia sytuację, ale dopiero sugestia osiołka sprawia, że Shrek leci przerwać ceremonię ślubną.
Inny przykład – star Wars.
Tło to oczywiście walka złego Imperium z rebeliantami, ale w epizodzie czwartym (czyli nakręconym jako pierwszy) od pierwszej sceny chodzi o zniszczenie gwiazdy śmierci. Cała historia sprowadza się więc do zmiany stanu fizycznego.
A jak wygląda historia Luka jako głównego bohatera? Jest przekonany, że nie chce spędzić na farmie reszty życia. To prawda, ale mimo wszystko słucha wuja i ma zostać kolejny rok i pomagać. Chciałby zmienić sposób myślenia wuja, ale film nie opowiada o tym jak go przekonuje. Historia Luka zmienia się, kiedy okazuje się, że żołnierze Imperium zamordowali jego rodzinę, a on sam jest w posiadaniu robotów, z których jeden przechowuje plany gwiazdy śmierci niezbędne do jej zniszczenia. Luke znalazł się w określonej sytuacji, która daje mu szansę stać się kimś innym. Zostaje rebeliantem.
Kto ma największy wpływ na niego? Oczywiście Ben Kenobi. Jedi, który uważa, że światem rządzi moc, a całe nieszczęście bierze się z braku jej równowagi – czyli stan umysłu, sposób myślenia.
Co więc robi? Uczy Luka posługiwania się mocą. Co ostatecznie skutkuje tym, że Luke Skywalker, w kluczowym momencie walki przestaje ufać zmysłom, a zaczyna intuicji. Nauki polegające na zmianie sposobu myślenia przynoszą skutek.
Oczywiście nie we wszystkich historiach tak jest co do joty. I nie jest to od razu tragedia. W bękartach wojny dla przykładu głównej historii po prostu nie ma. Zemsta dziewczyny? Karanie nazistów, zamach na Hitlera? Z tej pierwszej historii mamy klamrę w filmie, ale nie stanowi ona osi dla treści całości. Mimo wszystko film cieszy się sporym uznaniem. Tarantino jak zwykle pisze świetne dialogi. Od czasu do czasu świetne sceny przeplatane dobrymi. No i trafia mu się często wyjątkowy aktor więc rozrywka z oglądania jest przednia.
Podobnie wypada Zmierzch. Jest historia Belli, Edwarda, romans między nimi. A gdzie oś? Nie ma. Pojawienie się złych w trzecim akcie to za mało. Ale i to dzieło ma swoich zwolenników.
W opowiadaniach, albo ogólnie krótszych formach dość często zdarza się, że pojawia się tylko część z wymienionych wcześniej historii. Wpływa to jednak najczęściej na wybiórcze potraktowanie tematu. W znakomitej większości książek czy filmów widoczne są jednak wszystkie cztery linie.
Jeśli brakuje głównej ma się często wrażenie, że książka albo film jest o niczym. Bez historii głównego bohatera albo nie ma się z kim identyfikować, alebo jego decyzje są niejasne. Bez pomocy bohatera pomocniczego często trudno uzasadnić przemianę albo stabilność bohatera głównego.
2
Mieszanie Tarantino i Shreka to jak porównywanie disco polo z jazzem = nie ma wielkiego sensu. Interpretując w tak prosty sposób nigdy nie uda ci się dowiedzieć na czym polega geniusz Bękartów wojny. A tymczasem sprawa jest prosta - Tarantino tworzy niepowtarzalny STYL opowieści a nie tylko po prostu opowiada...
3
Czuje się jakbym w meczecie powiedziął coś niestosownego o Allahu.
Gdzie ja coś PORÓWNUJE?
Gdzie ja ośmielam się INTERPRETOWAĆ?
To takie pierwsz pytanie, które mi przychodzą do głowy...
To nie był post o wyższości Shreka nad Bękartami czy odwrotnie. To był post o czterech wątkach. Filmy są tylko przykładami. Nie oceniam ich. Wybrałem je, bo są dość powszechnie znane. A to, że w bękartach nie ma głównego wątku to FAKT, a nie interpretacja.
PS - trochę off topic
Jestem raczej fanem Tarantino (chociaż nie ortodoksyjnym), ale argument o niepowtarzalnym stylu by mnie nie przekonał. Lady GAGA też ma podobno niepowtarzalny styl, a za chol@re jej dokonań nie trawię.
Gdzie ja coś PORÓWNUJE?
Gdzie ja ośmielam się INTERPRETOWAĆ?
To takie pierwsz pytanie, które mi przychodzą do głowy...
To nie był post o wyższości Shreka nad Bękartami czy odwrotnie. To był post o czterech wątkach. Filmy są tylko przykładami. Nie oceniam ich. Wybrałem je, bo są dość powszechnie znane. A to, że w bękartach nie ma głównego wątku to FAKT, a nie interpretacja.
PS - trochę off topic
Jestem raczej fanem Tarantino (chociaż nie ortodoksyjnym), ale argument o niepowtarzalnym stylu by mnie nie przekonał. Lady GAGA też ma podobno niepowtarzalny styl, a za chol@re jej dokonań nie trawię.
4
Seener, bardzo fajny tekst, byle tak dalej, a słowa smtk69 wynikają albo z czepialstwa albo z niezrozumienia.
pozdro
pozdro
5
Nie czepiając się już więc niczego - powiem tylko, że to Bękarty są po prostu inną konstrucją niż StarWarsy. Dlatego ich porównywanie (przepraszam - zestawianie) w jednym tekście niczego nie udowadnia. Bo rozumiem, że chciałeś powiedzieć, że Tarantino ratują jedynie dobre dialogi oraz aktorzy i gdyby ich zabrakło, to tak beznadziejna konstrukcja filmu (czyli bez głównego wątku) położyłaby Tarantino na łopatki, na czerwonym dywanie i dokładnie naprzeciw wejścia na festiwal w Cannes?
Jeśli tak nie jest to faktycznie nadINTERPRETUJĘ ;-)
[ Dodano: Sro 06 Lip, 2011 ]
a co do FAKTU, że w Bękartach wątku nie ma, zajrzyj na tę INTREPRETACJĘ http://www.stopklatka.pl/film/film.asp? ... ja&ri=6165
Jeśli tak nie jest to faktycznie nadINTERPRETUJĘ ;-)
[ Dodano: Sro 06 Lip, 2011 ]
a co do FAKTU, że w Bękartach wątku nie ma, zajrzyj na tę INTREPRETACJĘ http://www.stopklatka.pl/film/film.asp? ... ja&ri=6165
6
Najwidoczniej nie wyraziłem się dość dokładnie. Napisałem, że nie we wszystkich filmach tak jest i nie jest to od razu tragedia. Podałem dwa przykłady, w których tak nie jest, a mimo to zyskały sobie dużą popularność. Miało to być sugestią, że ten dość popularny schemat nie jest obowiązkowy. Można od niego odejść, a mimo to stworzyć coś co ludzie chcą czytać/oglądać.
Brak jednej z czterech linie MOŻE, ale nie MUSI wpływać negatywnie na odbiór. Jak ktoś jest dobry w posługiwaniu się pismem/obrazem, to może to odpowiednio wykorzystać.
Co do samych Bękartów to sa tam dwa wątki, które możnaby posądzać o aspiracje do głównej osi filmu. Histaria oddziału bękartów i historia Shosanny. Być może jest to temat do rozważań akademickich dla fachowców w dziedzinie. Tak czy inaczej łączy je luźno tylko zakończenie. Nawet się nie splatają w trakcie filmu. Takie trochę dwie historie w jednej. Każda ma swój początek, środek i koniec. Tylko każdy z trzech aktów jest luźno związany z pozostałymi. Shosanna nie planuje od początku krwawej zemsty, raczej przypadkiem spotyka ponownie Lande i postanawia wykorzystać sytuację do zemsty. Bękarty też nie wyruszają zabić Hitlera tylko karać nazistów. O akcji w kinie decyduje właściwie znów przypadek i okazja. No i ogólnie łatwiej by to było podciągnąć pod historię bohatera niż historię główną. Dlatego ośmielam się pisać, że głównej lini fabularnej nie ma. Może po prostu dlatego, że Tarantino tak ma. Chyba tylko w jednym jego filmie fabuła była na pierwszym miejscu - Jackie Brown. W pozostałych fabuła to tylko pretekst. Tu mam wrażenie, że jest podobnie.
A poza dialogami i aktorami wspomniałem jeszcze o świetnych scenach przeplatanych dobrymi:)
Tylko gdyby jakikolwiek film pozbawić dobrej fabuły, dobrej gry aktorskiej, dobrych scen i dialogów to co właściwie pozostanie, co może sprawić, że będzie nadal dobry? Dekoracje? Kostiumy? Muzyka?
I tu rzeczywiście widać geniusz Tarantino. Mimo formalnego niedostatku napisał i wyreżyserował film, który ma wielu wielbicieli. Odszedł od schematu, a mimo wszystko wciągnął. Zbiera dobre opinie na forach filmowych, ma wysokie oceny na IMDB, zarobił sporo kasy bo ludzie poszli do kin.
I żeby nie było wątpliwości:
Postawiłem jako drugi wyjątek Zmierzch. Też nie ma głównej osi, a też wielu osobom się podoba, wiwle osób poszło do kina itd. Nie znaczy to, że stawiam oba dzieła na równi. Ale to już moja prywatna sprawa i w tym temacie nie będę się nią dzielił.
Brak jednej z czterech linie MOŻE, ale nie MUSI wpływać negatywnie na odbiór. Jak ktoś jest dobry w posługiwaniu się pismem/obrazem, to może to odpowiednio wykorzystać.
Co do samych Bękartów to sa tam dwa wątki, które możnaby posądzać o aspiracje do głównej osi filmu. Histaria oddziału bękartów i historia Shosanny. Być może jest to temat do rozważań akademickich dla fachowców w dziedzinie. Tak czy inaczej łączy je luźno tylko zakończenie. Nawet się nie splatają w trakcie filmu. Takie trochę dwie historie w jednej. Każda ma swój początek, środek i koniec. Tylko każdy z trzech aktów jest luźno związany z pozostałymi. Shosanna nie planuje od początku krwawej zemsty, raczej przypadkiem spotyka ponownie Lande i postanawia wykorzystać sytuację do zemsty. Bękarty też nie wyruszają zabić Hitlera tylko karać nazistów. O akcji w kinie decyduje właściwie znów przypadek i okazja. No i ogólnie łatwiej by to było podciągnąć pod historię bohatera niż historię główną. Dlatego ośmielam się pisać, że głównej lini fabularnej nie ma. Może po prostu dlatego, że Tarantino tak ma. Chyba tylko w jednym jego filmie fabuła była na pierwszym miejscu - Jackie Brown. W pozostałych fabuła to tylko pretekst. Tu mam wrażenie, że jest podobnie.
A poza dialogami i aktorami wspomniałem jeszcze o świetnych scenach przeplatanych dobrymi:)
Tylko gdyby jakikolwiek film pozbawić dobrej fabuły, dobrej gry aktorskiej, dobrych scen i dialogów to co właściwie pozostanie, co może sprawić, że będzie nadal dobry? Dekoracje? Kostiumy? Muzyka?
I tu rzeczywiście widać geniusz Tarantino. Mimo formalnego niedostatku napisał i wyreżyserował film, który ma wielu wielbicieli. Odszedł od schematu, a mimo wszystko wciągnął. Zbiera dobre opinie na forach filmowych, ma wysokie oceny na IMDB, zarobił sporo kasy bo ludzie poszli do kin.
I żeby nie było wątpliwości:
Postawiłem jako drugi wyjątek Zmierzch. Też nie ma głównej osi, a też wielu osobom się podoba, wiwle osób poszło do kina itd. Nie znaczy to, że stawiam oba dzieła na równi. Ale to już moja prywatna sprawa i w tym temacie nie będę się nią dzielił.
Jako pisarz odpowiadam jedynie za pisanie.
Za czytanie winę ponosi czytelnik.
Za czytanie winę ponosi czytelnik.
7
W pełni się zgadzam. Ponieważ jestem jednak mocno przywiązany do innowacyjności w pisaniu, kinie itp - personalnie - pisząc taki tekst odróciłbym proporcje - brak jednej z tych czterech lini, o ile jej nieobecność, albo zniekształcenie wynikają ze świadomego, twórczego działania, może spowodować wzbogacenie filmu o dodatkowe treści, interpretacje. Jak to mówią: wszystko już zostało opowiedziane, teraz bardziej się liczy, JAK opowiemy dobrze już wszystkim znaną historię.
Nie piszę tego, żeby polemizować z tym, co powiedziałeś, raczej żeby dorzucić drobną cegiełkę :-)
Nie piszę tego, żeby polemizować z tym, co powiedziałeś, raczej żeby dorzucić drobną cegiełkę :-)