Witam.
Piszę sobie powieść. Styl jest generalnie taki, że przedstawiam pewną sytuację, po czym jest skok w czasie, czasem kilka dni, czasem kilka lat (spokojnie, z treści każdego nowego "minirozdziału" wynika, o ile ;-) ). Pytanie mam, jak na papierze oddzielać te przerwy? Niby stosuję linijkę przerwy, potem w następnej linijce wrzucam ' * * * ', kolejna linijka przerwy, i zaczynam następny "minirozdział". W większości tekstu dobrze mi to wygląda, ale czasem na dwóch stronach znajdą się i trzy takie przeskoki. Chciałbym więc spytać, czy nie ma w tym nic złego? Czytam akurat Grę Endera, i tego typu skoki są przynajmniej co 3-4 strony, więc jak patrzę na swój tekst i widzę tego dużo więcej, to mi jakoś źle wygląda. Słusznie?
Z góry dzięki za porady i pozdrawiam,
Indy
2
Według mnie - nie ma się czym przejmować. To, ze u Ciebie te przerwy są "częściej", niż w "Grze Endera" naprawdę o niczym nie świadczy. No, może poza jednym - że nie masz czym wypełnić sceny, więc ją być może niepotrzebnie skracasz ;-)
Słuchaj, jesteś Autorem, taką masz koncepcję powieści (skoki w czasie), więc sposób "zapisu", jaki wybrałeś, jest według mnie właściwy. Mógłbyś również każdą sekwencję wsadzać do osobnego rozdziału; i nie martw się, że rozdział to coś naprawdę "dużego" - Dan Brown w swoich książkach ma rozdziały liczące po kilkanaście zdań.
No i jest oczywiście jeszcze sprawa fundamentalna - czy te "skoki" są z punktu widzenia konstrukcji powieści na tyle ważne, aby występowały tak często? Bez znajomości treści (ogólnej) i koncepcji narracji ciężko mi tu się wymądrzać, ale może to nie jest wymóg konieczny?
Bo jeśli jest - to robisz dobrze, rozdzielając każdą zmianę czasu narracji "wolną linijką"; choć według mnie nowy rozdział (bądź gwiazdki) też mógłby się sprawdzić w tej roli.
Słuchaj, jesteś Autorem, taką masz koncepcję powieści (skoki w czasie), więc sposób "zapisu", jaki wybrałeś, jest według mnie właściwy. Mógłbyś również każdą sekwencję wsadzać do osobnego rozdziału; i nie martw się, że rozdział to coś naprawdę "dużego" - Dan Brown w swoich książkach ma rozdziały liczące po kilkanaście zdań.
No i jest oczywiście jeszcze sprawa fundamentalna - czy te "skoki" są z punktu widzenia konstrukcji powieści na tyle ważne, aby występowały tak często? Bez znajomości treści (ogólnej) i koncepcji narracji ciężko mi tu się wymądrzać, ale może to nie jest wymóg konieczny?
Bo jeśli jest - to robisz dobrze, rozdzielając każdą zmianę czasu narracji "wolną linijką"; choć według mnie nowy rozdział (bądź gwiazdki) też mógłby się sprawdzić w tej roli.
3
Dzięki za radę. Absolutnie częste skoki nie wynikają z braku pomysłu jak je zapełnić, po prostu tak zaplanowałem konstrukcję, i chcę właśnie w takim stylu prowadzić narrację. Przykładowo (akurat zmyślam) - para rozmawia sobie na tydzień przed rocznicą ślubu, ona niby przypadkiem przypomina jemu, że właśnie za tydzień jest rocznica, no i fragment kończy się myślą jego:
"Faktycznie, w przyszłą sobotę rocznica! Za nic w świecie nie zapomnę, przygotuję wspaniały wieczór, romantyczną kolację przy świecach, po czym zabiorę ją do kina".
***
"Oh jak cudownie, w końcu sobota. Żadnych obowiązków, nic do roboty. Umówię się z kumplami na wódkę, i pójdziemy potem na dyskotekę..." - pomyślał po przebudzeniu się blablabla....
Mogę co prawda nie rozdzielać tego na fragmenty i skoki w czasie, i napisać że "Przez tydzień życie Józka i Moniki toczyło się normalnie, Monika już nie przypominała o rocznicy, blabla", ale nie będzie to chyba pasowało do obranego stylu. W każdym razie, jeśli piszesz że dość częste takie skoki to absolutnie nic złego, to mnie uspokoiłeś
.
Dzięki jeszcze raz i pozdrawiam,
Indy
"Faktycznie, w przyszłą sobotę rocznica! Za nic w świecie nie zapomnę, przygotuję wspaniały wieczór, romantyczną kolację przy świecach, po czym zabiorę ją do kina".
***
"Oh jak cudownie, w końcu sobota. Żadnych obowiązków, nic do roboty. Umówię się z kumplami na wódkę, i pójdziemy potem na dyskotekę..." - pomyślał po przebudzeniu się blablabla....
Mogę co prawda nie rozdzielać tego na fragmenty i skoki w czasie, i napisać że "Przez tydzień życie Józka i Moniki toczyło się normalnie, Monika już nie przypominała o rocznicy, blabla", ale nie będzie to chyba pasowało do obranego stylu. W każdym razie, jeśli piszesz że dość częste takie skoki to absolutnie nic złego, to mnie uspokoiłeś

Dzięki jeszcze raz i pozdrawiam,
Indy
4
Odpowiem Tobie tak: material, nad ktorym pracuje, to jedna historia rozbita na (zeby nie sklamac) okolo 10 roznych miejsca, laczaca okolo 20 bohaterow (w tym 5-8 wiodacych), ktore definiuja realia.
Najgorsze bylo obmyslenie i zarysowanie tla historycznego, politycznego a nastepnie poruszanie sie w czasie (sa retrospeckcje, krotkie i jedna retrospekcja niemal 40stronicowa), powodowana checia zarysowania systemow magii itp. Nie ma w tym reguly, musisz wyczuc jak prowadzi Cie twoja historia i umiejetnie ja zestawic.
Nie ma jednak co przesadzac z naglymi zwrotami czasu (bo potem mozna sie pogubic).
Dlatego staram sie prowadzic fabule w systemie czasu liniowego, kiedy jednak cos moze zgrzytnac (rozbicie jedynej bitwy w pierwszym tomie), wowczas warto pomylec (dlatego moja bitwa trwa niemal 5 msca jedynym swiadectwem czasu jest polstronicowy akapit).
Musisz wyczuc swoj swiat, swoich bohaterow i to co chcesz przekazac czytelnikom.
hmm wlasnie zauwazylem Twoj blad w rozumowaniu. Wg mnie, i moim skromnym zdaniem, z ktorym mozna sie nie zgodzic fabule mozna podzielic na dwa rodzaje - na taka, w ktorej tworzysz okreslona historie z okreslonym celem, ktory to cel w 100% predestynuje fabule no i na fabule, ktora jest pewnym srodowiskiem, w ktorym cele osiaga sie na scisle okreslonym tle fabularnym, ktore to w mocny skutek oddzialywuje na bohaterow. Stad musisz sam sobie odpowiedziec: czy czytelnikowi chce sie czytac o jakis bzdurach czy nie lepiej je skrocic w prosty spsob i pchnac akcje do przodu?
Co sie zas tyczy czasu pomiedzy poszczegolnymi akcjami - warto w skrocie je okreslic. (***) sluzy raczej do przeniesienia miejsca i czasu akcji a nie samej akcji (lub tez zmianie akcji i bohaterow)
Najgorsze bylo obmyslenie i zarysowanie tla historycznego, politycznego a nastepnie poruszanie sie w czasie (sa retrospeckcje, krotkie i jedna retrospekcja niemal 40stronicowa), powodowana checia zarysowania systemow magii itp. Nie ma w tym reguly, musisz wyczuc jak prowadzi Cie twoja historia i umiejetnie ja zestawic.
Nie ma jednak co przesadzac z naglymi zwrotami czasu (bo potem mozna sie pogubic).
Dlatego staram sie prowadzic fabule w systemie czasu liniowego, kiedy jednak cos moze zgrzytnac (rozbicie jedynej bitwy w pierwszym tomie), wowczas warto pomylec (dlatego moja bitwa trwa niemal 5 msca jedynym swiadectwem czasu jest polstronicowy akapit).
Musisz wyczuc swoj swiat, swoich bohaterow i to co chcesz przekazac czytelnikom.
hmm wlasnie zauwazylem Twoj blad w rozumowaniu. Wg mnie, i moim skromnym zdaniem, z ktorym mozna sie nie zgodzic fabule mozna podzielic na dwa rodzaje - na taka, w ktorej tworzysz okreslona historie z okreslonym celem, ktory to cel w 100% predestynuje fabule no i na fabule, ktora jest pewnym srodowiskiem, w ktorym cele osiaga sie na scisle okreslonym tle fabularnym, ktore to w mocny skutek oddzialywuje na bohaterow. Stad musisz sam sobie odpowiedziec: czy czytelnikowi chce sie czytac o jakis bzdurach czy nie lepiej je skrocic w prosty spsob i pchnac akcje do przodu?
Co sie zas tyczy czasu pomiedzy poszczegolnymi akcjami - warto w skrocie je okreslic. (***) sluzy raczej do przeniesienia miejsca i czasu akcji a nie samej akcji (lub tez zmianie akcji i bohaterow)