Witam. Grubo ponad rok temu zamieściłem na tym Forum pierwszy rozdział mojej powieści:"Poszukiwacze potłuczonego fajansu" . Ponieważ odniosłem nieodparte wrażenie, że ów fragment spotkał się z dość ciepłym przyjęciem, gdzieś w zakamarkach mojego umysłu zrodziła się myśl, aby zainteresować ową powieścią jakieś wydawnictwo.
Nasuwa mi się jednak pytanie: czy fragment wysłany do wydawnictwa może być dokładnie tym samym fragmentem, który zamieściłem na forum (może niedokładnie tym samym, poprawiłem wskazane błędy)? Tak się bowiem złożyło, że pierwszy rozdział zawiera się w dwudziestu stronach maszynopisu znormalizowanego (30 linii, 60 znaków), a właśnie dwudziestu stron oczekuje pewne wydawnictwo, do którego zamierzam nieśmiało zastukać.
2
Może.
Wydaje mi się, że jeśli książka pójdzie do druku, to przedtem pójdzie do redakcji, więc fragment ten prawdopodobnie i tak się zmieni ;-)
Nie sądzę, aby wydawnictwo miało coś przeciwko (tu od razu uprzedzam ewentualne zarzuty), by przysłać do nich jako "próbkę" powieści tekst już publikowany w necie.
Chociaż... mając w pamięci post Andrzeja Pilipiuka n/t aktualnej sytuacji na rynku wydawniczym może się okazać, że wydawnictwo skorzysta z tego jak z pretekstu do odmowy...
Wydaje mi się, że jeśli książka pójdzie do druku, to przedtem pójdzie do redakcji, więc fragment ten prawdopodobnie i tak się zmieni ;-)
Nie sądzę, aby wydawnictwo miało coś przeciwko (tu od razu uprzedzam ewentualne zarzuty), by przysłać do nich jako "próbkę" powieści tekst już publikowany w necie.
Chociaż... mając w pamięci post Andrzeja Pilipiuka n/t aktualnej sytuacji na rynku wydawniczym może się okazać, że wydawnictwo skorzysta z tego jak z pretekstu do odmowy...
3
Jeśli odrzucą tekst tylko z powodu tego, że, powiedzmy, dziesięć procent powieści zostało umieszczonych na jakimś śmiesznym forum internetowym na które zagląda dwudziestu aktywnych użytkowników, to będzie to po prostu dziadowskie wydawnictwo.maciejslu pisze:Chociaż... mając w pamięci post Andrzeja Pilipiuka n/t aktualnej sytuacji na rynku wydawniczym może się okazać, że wydawnictwo skorzysta z tego jak z pretekstu do odmowy...