Przywróć mnie do życia [opowiadanie oby. z el. fantasy]

1
Przywróć mnie do życia.
Ktoś, kto podarował Ci życie, może Ci je równie dobrze odebrać.
WWW Dokładnie dziewięćdziesiąt trzy minuty po północy rozległ się znienawidzony jak na tę porę dźwięk mojego telefonu, który poinformował mnie o kolejnej wiadomości. Niechętnie otworzyłam oczy i sięgnęłam po elektroniczne urządzenie, które było moim jedynym źródłem kontaktu ze światem w ciągu ostatnich kilku dni oraz jednym z najwierniejszych przyjaciół. Było w nim wszystko. Ulubione zdjęcia, które robiłam i uzupełniałam na bieżąco. Krótkie, ale przepełnione emocjami relacje najlepszych i najgorszych wydarzeń w moim życiu. Oraz muzyka. Ta, która swoją wewnętrzną siłą napełniała mnie życiem.
WWW Wcisnęłam odpowiedni przycisk i odczekałam dłuższą chwilę na załadowanie treści. 'Central Park; N40° 45' E-73° 58'. Będę tam za piętnaście minut. Nie śpiesz się.' przeczytałam w myślach. Westchnęłam cicho, a następnie usiadłam i zapaliłam nocną lampkę. W pokoju panował półmrok. Odrzuciłam kołdrę na bok i wstałam, by zaraz potem udać się w kierunku łazienki, ponieważ pod jej drzwiami znajdowała się moja nieduża walizka. Przekopałam jej zawartość kilka razy, aż w końcu znalazłam to co chciałam. Biała koszulka ze Smerfem i niebieskie rurki, a do tego czerwona bluza z kapturem oraz fioletowe buty z żółtymi sznurówkami.
WWW Bardzo szybko zmieniłam swój nocny strój którym była za duża męska koszulka z nadrukiem perkusisty i krótkie spodenki na wygrzebany chwilę wcześniej bardzo kolorowy zestaw. Rude, sięgające lekko za łopatki włosy niedokładnie spięłam spinką. Tak, że ich część lekko opadała mi na ramiona, tworząc przy tym ciekawy, artystyczny nieład na głowie.
WWW Ze stolika przy drzwiach wyjściowych zabrałam słuchawki, którymi tuż po opuszczeniu pokoju zaczęłam się bawić. Najpierw trudne rozplątanie, potem odpowiednie podłączenie, wsadzenie do uszu, by można było uruchomić odtwarzacz. Wystarczyło, że wybrałam odpowiedni utwór, a od pierwszego dźwięku znalazłam się w swoim prawdziwym, dużo barwniejszym od otaczającego mnie i innych ludzi świata.
WWW Wolnym krokiem zeszłam po schodach. Nie chciałam zjeżdżać na dół windą, ponieważ w ten sposób dodarcie na parter zajęłoby mi dużo mniej czasu i nie mogłabym spokojnie pomyśleć. W trakcie schodzenia po raz kolejny policzyłam stopnie, a było ich dokładnie sześćdziesiąt. Gdy szłam do obrotowych drzwi kątem oka spojrzałam na młodego recepcjonistę, który dziś pracował na nocną zmianę. Pomachałam mu dłonią w której trzymałam magnetyczną kartę do swojego królestwa w tym budynku i wyszłam przed hotel.
WWW Głęboko wciągnęłam powietrze, które otulało sobą cały Nowy Jork. Miasto tętniące życiem przez dwadzieścia cztery godziny siedem dni w tygodniu. Przez ostatnie dwa tygodnie było moim domem, w którym mogłam się wypłakać kiedy miałam na to ochotę, czy też tańczyć gdy chciałam zaszaleć.
WWW Rozejrzałam się dookoła, zarzuciłam na głowę kaptur bluzy, a ręce schowałam do kieszeni i skręciła w lewo. Prawdę mówiąc, nie byłam pewna czy idę w dobrym kierunku. Coś wewnątrz mnie, a właściwie to mojego serca skierowało mną w tą ulicę. Ot tak, właśnie tam. Szłam wolnym krokiem wsłuchując się w treść piosenki. Nie było to coś bardzo wybitnego, ale podobało mi się od dawna. Może przez to, że w jakiś sposób utożsamiałam się z jej treścią? Albo przez to, że nawet charczący głos był w stanie wywołać na moim ciele gęsią skórę? Nie wiem. To po prostu przyszło i nie chciało sobie iść.
WWW Znalazłam się na rogu Czterdziestej pierwszej i Piątej. Zamknęłam oczy, chcąc podczas chwili ciszy odnaleźć odpowiednią drogę. Tym razem należy iść w prawo. Tak przynajmniej stwierdził mój rozum, który ostatnio coraz częściej słucha serca, a nie samego siebie. Podeszłam do krawężnika i poczekałam na zielone światło, które po kilkudziesięciu sekundach pozwoliło mi bezpiecznie przejść na drugą stronę.
WWW Przestraszyłam się, gdy wokół mnie zapanowała głucha cisza, która została przerwana przez trzech motocyklistów na wielkich, czarnych maszynach. Jeszcze nigdy nie miałam okazji, by zobaczyć ich właśnie tu. Może to noc sprawiła, że wybrali się na przejażdżkę. Jeden z nich, widząc mnie dosyć dużo zwolnił i na mnie spojrzał, oblizując przy tym czubkiem języka swoją górną wargę, po czym odjechał.
WWW Plecami przykleiłam się do ściany i zaczęłam głęboko oddychać. Był środek nocy, a ja byłam kompletnie sama. Nie liczyłam tych kilku osób, które szły w pobliżu. Mieli swoje życie i na pewno nie zainteresowałoby ich to, że jakiś olbrzym w skórzanym stroju przystawia się do młodej dziewczyny.
WWW Jedni wracali z nocnej zmiany do domu, by po kilku godzinach żmudnej, ciężkiej pracy znaleźć się pod prysznicem i zmyć cały ciężar poprzedniego dnia. Zaglądali do pokoju pociechy, by jak za każdym razem w środku nocy szczelnie okryć ją kołdrą i ucałować delikatny, dziecięcy policzek. Lub też, w przypadku braku dzieci, zaraz po kilkuminutowym odświeżeniu wtulić się w ciało drugiej, bardzo często tej lepszej połowy. Ci drudzy zaś szli na poszukiwanie przygody. Chcieli się zabawić; potańczyć do białego rana czy też po raz kolejny upić do nieprzytomności. Dla nich liczyła się dobra zabawa i nic więcej.
WWW To jest właśnie prawdziwy Nowy Jork. Prawdy tego miasta nie widać w tych wszystkich budynkach, które człowiek mieszkający poza tym krajem może podziwiać na fotografiach czy w filmach. Prawda o tym mieście jest w ludziach, którzy w nim żyją. To oni je tworzą, to oni je budują. Bo czym jest nawet najładniejsze opakowanie bombonierki, skoro w środku nie ma nic, poza naszym wielki rozczarowaniem z powodu braku zawartości lub też nielubianego przez nas nadzienia w czekoladce?
WWW Mimo wszystko, bardzo je lubię. Chyba nawet mogę powiedzieć, że je kocham. To właśnie będąc tu odżyłam na nowo całą sobą. Nie potrzebowałam do życia dużo. Wystarczyło mi powietrze, którym tu tętniło.
WWW Zawsze chciałam wiedzieć, dlaczego ludzie się zmieniają. Nie mam na myśli takich małych, zewnętrznych przemian jak na przykład wizyta u fryzjera, a co za tym idzie ścięcie włosów czy też zmiana koloru albo to, że wprowadzamy w swoje życie ścisłą dietę i przestrzegamy jej dzień po dniu, kaloria po kalorii. Chodzi mi o wewnętrzne przeistoczenie. Ktoś nagle zmienia swoje życie, plany, marzenia i cele w ten sposób podporządkowując się, a czasem nawet sprzedając. To jest straszne, bo gdy idziesz obok tej osoby, wiedząc gdzie razem chcecie dojść, nagle zostajesz na tej drodze sam i nie wiesz co robić. Jest zgrzytanie zębów, niezliczona ilość chusteczek higienicznych zużytych na wytarcie łez i ta dziwna, bardzo tajemnicza i bolesna pustka w środku. Jednak faktem jest to, że tak naprawdę ten nasz smutek pozwala nam żyć.
WWW Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, gdy znalazłam się na dobrze mi znanej Piątej. Od tego miejsca była już prosta droga. Iść prosto około mili, po czym przy Hotelu Plaza skręcić w lewo, a zaraz potem przejść na drugą stronę i znaleźć podane dzięki współrzędnym miejsce w Central Parku. Domyślałam się gdzie to jest, jednak nie byłam w stu procentach pewna.
WWW Coś wewnątrz mnie chciało powstrzymać moje ciało przed zrobieniem kolejnych kroków. Wewnętrzna blokada chciała mi uniemożliwić dojście do niego. Po raz kolejny w ciągu ostatniej godziny zatrzymałam się. Gdy mój rozum ogarną rozszalałe serce stwierdziłam, że mogę się ruszyć. Miałam ochotę pobiec przed siebie mimo, że nie wiedziałam gdzie powinnam się zatrzymać. To było coś pięknego. Mój umysł zmieniał się sto raz na minutę. Nie pamiętam, kiedy ostatnio w jednej sekundzie chciałam się śmiać i płakać.
WWW Właśnie znalazłam się na rogu Piątej i Pięćdziesiątej dziewiątej. Po swojej lewej stronie miałam Central Park, więc spokojnie przeszła przez ulicę, a kilka minut później znalazłam się przy jednym z wejść. Wzięłam głęboki oddech i spokojnym krokiem ruszyłam przed siebie.
Jak zwykle siedział na swojej ulubionej ławce ubrany w zwykły, biały podkoszulek na długi rękaw oraz czerwone, dresowe spodnie. W ręce miętosił jakiś kawałek materiału, bardzo uważnie mu się przyglądając.
WWW Podeszłam do niego wolnym krokiem, po czym usiadłam obok. Swoją prawą dłonią złapał moją lewą i splótł ze sobą nasze palce. Wyglądało to przekomicznie. On ubrany w barwy narodowe mojego kraju, z ufarbowaną na blond czupryną na łbie oraz małą ilością odrostów w brązowym kolorze i ja, z rudymi włosami w czerwonej bluzie, niebieskich rurkach i fioletowych butach. Jak spokój i tęcza. Jednocześnie różni, ale w jakiś dziwny, bardzo tajemniczy sposób połączeni.
- No co? – mruknął szeptem, kierując na mnie swój wzrok. Uśmiechnęłam się słysząc to pytanie i spojrzałam mu prosto w oczy. Niebieskie tęczówki raziły swoim błyskiem tak bardzo, że można było zauważyć w nich spokojne morze jak i szalejący podczas sztormu ocean.
- Dziękuję – odpowiedziałam cicho, po czym rozejrzałam się dookoła nas. Zrobiłam to tak szybko, jakbym bała się jego pytania. Ludzie, którzy przechodzili obok obserwowali nas katem oka. Czułam to. Było to bardzo krępujące. Przynajmniej dla mnie. On może był do tego przyzwyczajony.
- Ale za co? – spytał, chcąc dowiedzieć się co siedzi mi w głowie i jaki ma to związek z jego, jakże bardzo skromną osobą.
- Za to, że przywróciłeś mnie do życia
- Słucham? - zdziwił się tym, co mu powiedziałam. Był bardzo zaskoczony. Chyba nigdy wcześniej nikt nie powiedział mu czegoś takiego. - Ja? - spytał, chcąc się upewnić. - Jesteś śmieszna - podsumował krótko, zaraz po tym jak kiwnęłam głową by potwierdzić jego pytanie.
- Żadna nowość. Wiele osób mi to mówi.
- Ale... tak serio? Ja? My?
- Tak – odpowiedziałam cierpliwie. - Ty. Wy. I wasze pierwsze dziecko - powiedziałam, po czym spojrzałam na niego. Z niedowierzaniem pokręcił głową, po czym wstał i zaczął chodzić przede mną na całej długości ławki. Nic nie mówił. Wpatrywał się w asfalt, a co jakiś czas, szurał mocniej nogą przez co drobne kamyczki zmieniały swoje położenie.
WWW Albo myślał co mi powiedzieć albo jak stąd uciec i zostawić mnie samą, bo powiedziałam coś, na co on pierwszy raz w życiu nie potrafił odpowiedzieć. Było to dosyć dziwne. Bo raz poruszał się szybkim krokiem, a po chwili szedł dużo wolniej. Kilka razy spojrzał na niebo w taki sposób, że wydawało mi się iż szuka tam jakiejś gwiazdy.
- Chodź - niespodziewanie złapał mnie za dłoń. Posłusznie wstałam, jednak nie uczyniłam kroku.
- Niby gdzie chcesz mnie zaprowadzić, hmm? Myślisz, że tak od razu z tobą wszędzie pójdę? To, że w jakiś tam sposób uratowałeś mi życie nie znaczy, że aż tak bardzo ci ufam - skrzyżowałam ręce na piersi i lekko zmrużyłam oczy. Na mój widok zaśmiał się cicho i palcami przeczesał włosy.
- Ale tu przyszłaś - oznajmił.
- Przyszłam - spojrzałam w bok, nie chcąc widzieć jego roześmianej moją skromną osobą twarzy.
- I usiadłaś obok.
- Usiadłam - potwierdziłam, ciągle unikając spojrzenia mu prosto w oczy.
- Więc daj odprowadzić się do hotelu. Jest już późno, a nie chcę by coś ci się stało. Za kilka godzin możemy iść na śniadanie czy coś. Muszę odespać te...
- ...nocne eskapady po Nowym Jorku w moim towarzystwie - przerwałam mu.
- To też. No chodź... - wyciągnął swoją dłoń w moim kierunku. Westchnęłam cicho podając mu swoją, po czym oboje skierowaliśmy się do wyjścia.
WWW Posłusznie szłam obok niego, próbując dotrzymać mu szybkiego kroku. Jak na tak chudego osobnika szedł bardzo szybko. Momentami wydawało mi się, że biegnę, a wtedy zwalniał, nie chcąc zostawić mnie za sobą nawet w odległości jednego metra.
WWW W pewnej chwili zauważyłam, że jego lewa ręka ciągle coś zgniatała. Mimo przyglądania się przez dłuższy moment ciągle nie wiedziałam co tam trzyma.
- Co tak miętosisz? - zapytałam cicho nie chcąc go zdenerwować.
- Ptaka - odpowiedział krótko.
- Ptaka? - spytała zdziwiona.
- No tak - powiedział, a po chwili machnął mi palcami przed twarzą i moim oczom ukazała się dobrze znana i od dawna pożądana przeze mnie rzecz: okrągła naszywka z czerwonym feniksem. Niepewnie złapałam za koniuszek skrzydła i ze łzami w oczach spojrzałam na stojącego obok mężczyznę, który był lekko przestraszony moją reakcją.
- Jak mogłeś to oderwać?! - krzyknęłam na niego.
- Samo odpadło - wyjaśnił. - Miałem przyszyć, ale jakoś wypadło mi z głowy.
- Jakoś wypadło mi z głowy... - mruknęłam pod nosem i oddałam mu jego własność, po czym odeszłam.
- Zatrzymaj się! - zawołał, a ja grzecznie spełniłam jego prośbę. Po chwili znalazł się obok mnie i mógł mnie bezpiecznie odstawić do hotelu. Resztę drogi pokonaliśmy w ciszy. Nie chciałam w tym momencie powiedzieć mu czegoś więcej. Miałam na to jeszcze trochę czasu, a dokładniej trzy dni.
WWW Gdy w końcu znaleźliśmy się pod właściwym budynkiem zatrzymałam się. Dokładnie obejrzał go z zewnątrz, po czym stwierdził, że może być. Gdy chciałam wejść do środka, złapał mnie za ramię i odwrócił do siebie twarzą.
- Zatrzymaj go - szepnął, kładąc mi na dłoń symbol odradzania.
- Ale... - chciał coś powiedzieć, jednak żadne sensowne zdanie nie chciało mi przejść przez gardło.
- Ciii... - mruknął. - Teraz jest twój. Do zobaczenia rano – przytulił mnie do siebie, po czym swoimi ciepłymi wargami musnął mój zmarznięty policzek i odszedł. Nie wywołało to u mnie jakiegoś przyjemnego uczucia. Wręcz przeciwnie. Miałam ochotę go zabić.
Możesz czuć się Bogiem. Możesz myśleć, że jesteś panem świata i masz nad nim pełną kontrolę.
Przebierasz, wybierasz, zmieniasz...
Jednak dla innych ciągle jesteś zwykłym, szarym człowiekiem, który według nich ma tylko za duże mniemanie o sobie.
WWW Głośne pukanie do hotelowych drzwi mojego pokoju sprawiło, że otworzyłam oczy. Poranny gość chyba nie zdawał sobie sprawy, że nie należy mnie budzić w taki sposób. Wstałam z łóżka i poszłam otworzyć. Nie zdziwiłam się widząc jego w progu. Stał tam z lekkim uśmiechem na twarzy. W dłoni trzymał papierowy kubek z parującą cieczą. Zabrałam napój z jego rąk i zamknęła mu drzwi przed nosem. Gorącą czekoladę odstawiłam na nocną szafkę i wróciłam w poprzednie miejsce. Mój gość bardzo głośno domagał się wejścia do środka. Z niechęcią wpuściłam go do środka.
- Niedobra – powiedział, gdy tylko znalazł się w środku.
- Odezwał się ten, co jest inny– mruknęła pod nosem. – Coś konkretnego sprowadza ciebie do mnie o tej godzinie?
- Tak sobie pomyślałem, że mógłbym cię zabrać na śniadanie, bo ja swoje mam tu – z wewnętrznej kieszeni płaszcza wyciągnął szklaną butelką z niebieską cieczą. Odkręcił ją i upił łyk.
- Śniadanie? Nie mam ochoty na jedzenie – powiedziałam zgodnie z prawdą. Rano, zaraz po przebudzeniu nie jestem głodna, jak niektórzy. Czasem, przez ponad pięć godzin potrafię nic nie jeść, a ten tu wyskoczył z tym całym śniadaniem.
- No to chodź na spacer. Masz mi dużo do opowiedzenia – usiadł na fotelu i wpatrywał się we mnie, oczekując odpowiedzi. Prawdę mówiąc, nie miałam ochoty na żaden spacer. W ogóle na nic nie miałam na nic ochoty.
- Nie możemy zostać tutaj? – zaproponowałam, kładąc się powrotem do łóżka. Zaraz po tym ponownie znalazłam się pod ciepłą kołdrą.
WWW Ten pomysł chyba mu się spodobał, bo najpierw usiadł na brzegu materaca. Potem położył się obok mnie i zaczął mi się przyglądać. Oh, dlaczego on zawsze był i jest taki wkurwiający? Nigdy mu się to nie znudzi? Przecież…
- Mam nadzieję, że nie przeszkadzam… - przerwał moje rozmyślania na temat jego bardzo skromnej osoby. Jego błękitne oczy wpatrywały się we mnie jak oczarowane. Czyżby chciał, bym się w nich utopiła?
- Nie, nie. Wcale – szepnęłam pod nosem, próbując wtulić się w poduszkę i ponownie przenieść w ramiona Morfeusza. Niestety, świadomość tego, że on leży obok i się tak namiętnie we mnie wpatruje nie pozwoliła mi zasnąć. Świetnie. Po prostu genialnie.
WWW Otworzyłam oczy i zaczęłam przyglądać się jemu. Teraz, w świetle dnia mogłam dostrzec to, co nie dane mi było do zobaczenia w nocy. Jego skóra miała biały, prawie marmurowy kolor. Wydawało się, że przez to jest zimna, ale tak nie było. Była ciepła. I nawet bardzo miła w dotyku.
- Jak to jest… mieszkać tam? – spytałam niepewnie, bojąc się, że poruszam drażliwy dla niego temat.
- Tam? Teraz… teraz jest nawet dobrze. Mam dużo czasu, by pomyśleć nad swoimi błędami. A było ich dużo – odpowiedział na zadane mu przeze mnie pytanie.
- Wiem, że dużo – wyciągnęłam dłoń w jego kierunku. Delikatnie przyłożył do niej swoją i się uśmiechnął. – To chodźmy już na ten spacer – wstałam i skierowałam się do łazienki. – Wezmę prysznic – poinformowałam go o swoich planach, widząc jego pytające spojrzenie. – Tylko nie podglądaj – dodałam, zamykając drzwi. Zaraz po tym usłyszałam jego głośny śmiech. Faceci.

WWW Ten spacer to był jeden wielki błąd. Przeszliśmy, a raczej zwiedziliśmy cały Manhattan. Komentował każdy budynek, obok którego przechodziliśmy. W sumie, ta cała nasza wycieczka zajęła nam pół dnia. Po drodze zahaczyliśmy o cukiernie. Siłą wcisnął we mnie croissanta z nadzieniem czekoladowym. Dzięki bogu, że pozwolił mi wypić kawę, bo był bardzo bliski zamówienia mi zielonej herbaty.
WWW W końcu znaleźliśmy się w pobliżu Mostu Brooklińskiego. Zaciągnął mnie tam. Nie wiedziała co chciał mi tam pokazać i czemu chciał to zrobić. Samochody jeździły w jedną i w drugą stronę, a on, ciągle trzymając mnie za rękę ciągnął przed siebie. Denerwowało mnie to, jednak się nie odezwałam. Jeszcze by mnie wrzucił do wody i bym się utopiła, bo niestety, ale nie umiem pływać.
WWW Zatrzymaliśmy się gdzieś w połowie. Rozejrzał się dookoła, zamknął oczy i za chwilę wszystko wokół nas zniknęło. Został tylko most. Wszedł na barierkę i usiadł na niej. Byłam w szoku. Przecież… mógł się lekko przechylić i spaść do wody. A tam nie było nikogo oprócz nas i kto by go uratował?
- Uwielbiam to czuć. Uwielbiam czuć to powietrze pachnące wolnością i wiatr we włosach – powiedział, przeczesując je ręką. – A wiesz co jest najgorsze? Zawsze wracam tam z tego miejsca. Zawsze. Obojętnie gdzie się znajdę, to właśnie stąd dostają się tam. Dobrze, że to wszystko wokół znika.
- Ale ja tu jestem – szepnęłam cicho. Podeszłam do niego bliżej i stanęłam za nim.
- Ciebie zostawiłem – uśmiechnął się pod nosem. Jeśli myślał, że tego nie zauważę, to się grubo mylił. – Puść mnie – usłyszałam po kilku minutach. Nie wiedziałam kiedy przytuliłam się do niego, by przez jakiś czas móc czuć jego ciepło.
- Oh, przepraszam… - szepnęłam speszona i odsunęłam się. Nie zauważyłam kiedy stanął na metalowym pręcie. – Co robisz? – spytał zdziwiona jego zachowaniem.
- Wracam do domu – odpowiedział, po czym skoczył w dół. Tuż przed taflą wody na jego plecach wyrosły dwa duże, śnieżnobiałe skrzydła, które pozwoliły mu unieść się w górę.
To właśnie czuje Anioł, gdy wraca tam skąd przybył, do domu.
Zapach wolności i wiatr we włosach.
Wiatr, który pozwala mu się unieść.
***
Dziękuję za każde słowo odnośnie powyższego tekstu.
Nie było mnie tu przez dwa lata : >
Musiałam skrócić treść w [] w tytule tematu, bo mi się nie zmieściło.
Ostatnio zmieniony śr 16 sty 2013, 17:43 przez Kama, łącznie zmieniany 2 razy.
Nie odbieraj ludziom tego co kochają i sam tego nie zostawiaj...

Re: Przywróć mnie do życia [opowiadanie oby. z el. fantasy]

2
Kama pisze:Dokładnie dziewięćdziesiąt trzy minuty po północy
Wydaje mi się, że to trochę przekombinowane i niepotrzebnie zaprząta umysł czytelnika. Nie lepiej byłoby napisać o trzydziestu trzech minutach po pierwszej w nocy?
Kama pisze:rozległ się znienawidzony jak na tę porę dźwięk mojego telefonu, który poinformował mnie o kolejnej wiadomości.
Uważam, że to jest zbyt sztywno napisane. Nie lepiej byłoby napisać po prostu: "otrzymałam esemesa"? Dzięki temu o wiele szybciej przekazałabyś tę samą informację i nie byłoby żadnego zgrzytu. Poza tym to "mojego" razi. Powinno się tego unikać: http://www.weryfikatorium.pl/forum/prin ... 5bed4d9adf
Kama pisze:Dokładnie dziewięćdziesiąt trzy minuty po północy rozległ się znienawidzony jak na tę porę dźwięk mojego telefonu, który poinformował mnie o kolejnej wiadomości. Niechętnie otworzyłam oczy i sięgnęłam po elektroniczne urządzenie, które było moim jedynym źródłem kontaktu ze światem w ciągu ostatnich kilku dni oraz jednym z najwierniejszych przyjaciół. Było w nim wszystko. Ulubione zdjęcia, które robiłam i uzupełniałam na bieżąco.
Powtórzenia. Było na Forum o powtórzeniach. Służę linkiem: http://www.weryfikatorium.pl/forum/view ... 82&start=0 Można jeszcze zajrzeć tu (to ten sam temat): http://www.weryfikatorium.pl/forum/view ... 3171#83171
Kama pisze:Westchnęłam cicho, a następnie usiadłam i zapaliłam nocną lampkę. W pokoju panował półmrok.
Jeśli napisałaś, że dziewucha zapaliła nocną lampkę, to czytelnik już wie, jakie oświetlenie było w pokoju. Poza tym półmrok niezbyt mi pasuje do nocnej lampki. Musiałaby mieć bardzo słabą żarówkę.

Kama pisze:Odrzuciłam kołdrę na bok i wstałam, by zaraz potem udać się w kierunku łazienki, ponieważ pod jej drzwiami znajdowała się moja nieduża walizka. Przekopałam jej zawartość kilka razy, aż w końcu znalazłam to co chciałam.
A nie lepiej byłoby napisać:
Odrzuciłam kołdrę na bok i poszłam do korytarza, gdzie przed drzwiami od łazienki z niedużej walizki wyciągnęłam koszulkę... itd.

To "wstałam" jest niepotrzebne. Wystarczy samo "poszłam". Identycznie jest z fragmentem "znalazłam to, co chciałam". On też jest niepotrzebny. Powinno się od razu napisać, co znalazła. Poza tym, co najważniejsze, musisz starać się nie komplikować tak zdań i dbać o to, żeby podmiot (bohaterka) w wyraźny sposób był wykonawcą czynności. Dlatego fragment "by zaraz potem udać się w kierunku łazienki" jest zły. Niech po prostu pójdzie. Czytelnik musi to widzieć. (:
Kama pisze:Bardzo szybko zmieniłam swój nocny strój którym była za duża męska koszulka z nadrukiem perkusisty i krótkie spodenki na wygrzebany chwilę wcześniej bardzo kolorowy zestaw. Rude, sięgające lekko za łopatki włosy niedokładnie spięłam spinką. Tak, że ich część lekko opadała mi na ramiona, tworząc przy tym ciekawy, artystyczny nieład na głowie.
WWW Ze stolika przy drzwiach wyjściowych zabrałam słuchawki, którymi tuż po opuszczeniu pokoju zaczęłam się bawić.
"który" itp. - nadużywasz tego zaimka, co jest złym nawykiem. Trzeba z tym trochę ostrożniej.


Moim zdaniem nie jest źle, jednak trzeba jeszcze popracować. Poczytaj sobie właśnie ten wątek z weryfikacjami na Forum, żebyś załapała pewne rzeczy. Staraj się popatrzeć na błędy innych. Wtedy na pewno się poprawi. Poza tym, jeśli jeszcze nie czytałaś tych książek, to polecam: "Jak pisać. Pamiętnik rzemieślnika" Kinga oraz "Galeria złamanych piór" F. W. Kresa. Tam znajdziesz cenne rady, które na pewno Ci pomogą. Masz dopiero dziewiętnaście lat, więc na pewno masz duże szanse na wydanie czegoś w przyszłości. Tekst w porównaniu z wieloma innymi jest okey. Na Twoim miejscu próbowałbym, jeśli lubisz pisać, to jest to 60% sukcesu. Zachęcam. (:
Ostatnio zmieniony sob 23 lip 2011, 22:55 przez FDF, łącznie zmieniany 1 raz.

3
znienawidzony jak na tę porę dźwięk
O tej porze.
sięgnęłam po elektroniczne urządzenie
Jakoś straszliwie mi nie pasuje takie nazywanie komórki- samo urządzenie by wystarczyło, jak coś.
Ulubione zdjęcia, które robiłam i uzupełniałam na bieżąco
Czyli, że wychodzi, robi zdjęcie<cyk> i ma kolejne ulubione? Bo na to wychodzi.
przeczytałam w myślach
Wg. mnie czyta się na ogół w myślach- jeśli chcemy sprecyzować, że podczas czytania mówimy, to można napisać czytać na głos,a tak, to po prostu przeczytałam(mam nadzieję, że nie zagmatwałem zbytnio).
usiadłam i zapaliłam nocną lampkę. W pokoju panował półmrok
Coś słaba ta lampka, ale nawet jeśli, to można ująć to tak: zapaliłam nocną lampkę, mimo to, w pokoju nadal panował półmrok
No i ktoś mógłby czepiać się aliteracji.
koszulka ze Smerfem
Wydaje mi się, że powinno być małą.
nocny strój(przecinek) którym była za duża męska koszulka z nadrukiem perkusisty
Z nadrukowanym perkusistą- nadruk perkusisty może oznaczać nadruk przez niego wykonany, a nie o to chodzi.
znalazłam się w swoim prawdziwym, dużo barwniejszym od otaczającego mnie i innych ludzi świata
Świecie- sama się zgubiłaś w zdaniu;)
Gdy szłam do obrotowych drzwi(przecinek) kątem oka spojrzałam
który dziś pracował na nocną zmianę
Nocnej zmianie.
mu dłonią(przecinek) w której trzymałam
czy też tańczyć(przecinek) gdy chciałam zaszaleć
zarzuciłam na głowę kaptur bluzy, a ręce schowałam do kieszeni i skręciła w lewo
Podkreślone do wyrzucenia. Skręciłam- zjadłaś m.
Coś wewnątrz mnie, a właściwie to mojego serca skierowało mną w tą ulicę
Coś wewnątrz mnie, a właściwie wewnątrz mojego serca - czasami lepiej zastosować powtórzenie.
Skierowało mnie.
Zamknęłam oczy, chcąc podczas chwili ciszy odnaleźć odpowiednią drogę.
Chwilę wcześniej siłą woli wyłączyła muzykę?
Przestraszyłam się, gdy wokół mnie zapanowała głucha cisza, która została przerwana przez trzech motocyklistów na wielkich, czarnych maszynach
Miasto tętniące życiem przez dwadzieścia cztery godziny siedem dni w tygodniu.
No niezbyt życiem tętni, skoro trzy motory to cały ruch na ulicy.
dosyć dużo zwolnił
Mocno zwolnił
i zaczęłam głęboko oddychać
Dodałbym przecinek i coś w stylu żeby się uspokoić. Chyba, że ze stresu po prostu tak się oparła i oddychała. Tyle, że wtedy oddech byłby płytki i szybki.
Wystarczyło mi powietrze, którym tu tętniło.
Rozwinąłbym to, bo jak na razie nic nie rozumiem z tego zdania.
zewnętrznych przemian jak na przykład wizyta u fryzjera, a co za tym idzie ścięcie włosów czy też zmiana koloru
Do wyrzucenia- kalorie w dalszej części zdania mogą zostać.
niezliczona ilość chusteczek higienicznych
Po prostu chusteczek.
Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, gdy znalazłam się na dobrze mi znanej Piątej
Ale kilkanaście linijek wcześniej:
Znalazłam się na rogu Czterdziestej pierwszej i Piątej.
Ot ci zagwozdka.
i znaleźć podane dzięki współrzędnym miejsce w Central Parku
I znaleźć w Central Parku miejsce o podanych współrzędnych.
Gdy mój rozum ogarną rozszalałe
Literówka.
Mój umysł zmieniał się sto raz na minutę.
Za dużo promieniowania. Mogą zmieniać się myśli i odczucia, ale nie umysł.
Nie pamiętam, kiedy ostatnio w jednej sekundzie chciałam się śmiać i płakać
jednocześnie śmiać się i płakać brzmiałoby lepiej.
więc spokojnie przeszła przez ulicę
Znowu zjadłaś m.
w zwykły, biały podkoszulek na długi rękaw
Niezbyt pojąłem tej części.
oraz małą ilością odrostów w brązowym kolorze
Oraz kilkoma brązowymi odrostami.
raziły swoim błyskiem
Blaskiem.
można było zauważyć w nich (zarówno) spokojne morze jak i szalejący podczas sztormu ocean
obserwowali nas katem oka
Kątem.
kiwnęłam głową by potwierdzić jego pytanie
Zdecydowanie nie potwierdzić. Ciężko coś wymyślić w zamian- łatwiej byłoby przebudować troszku zdanie.
mi powiedzieć(przecinek) albo jak stąd uciec
jednak nie uczyniłam kroku
Jednak nie poruszyłam się/postawiłam kroku
jego roześmianej moją skromną osobą twarzy.
Jego roześmianej, z powodu mojej skromnej osoby, twarzy.
próbując dotrzymać mu szybkiego kroku
Niepotrzebne.
Jak na tak chudego osobnika szedł bardzo szybko
Zrozumiałbym niskiego, ale chudego? Co waga ma do szybkości marszu?
nie chcąc zostawić mnie za sobą nawet w odległości jednego metra.
nie chcąc zostawić mnie za sobą nawet na metr
Ale... - chciał(am) coś powiedzieć
widząc jego w progu
widząc go w progu
i zamknęła(m) mu drzwi
(jednak) Mój gość bardzo głośno domagał się wejścia do środka
Coś konkretnego sprowadza ciebie do mnie
Sprowadza cię do mnie
zaczęłam przyglądać się jemu
zaczęłam mu się przyglądać
Jego skóra miała biały, prawie marmurowy kolor
Marmur niezbyt nadaje się do porównań- ma strasznie dużo odcieni, od bieli do czerni.
Wapień może?
Nie wiedziała(m) co chciał
Wszedł na barierkę i usiadł na niej. Byłam w szoku. Przecież… mógł się lekko przechylić i spaść do wody(...)Podeszłam do niego bliżej i stanęłam za nim
Stała w powietrzu?
spytał(am) zdziwiona
po czym skoczył w dół
Zeskoczył- skoczył w dół dziwnie brzmi.

Straszliwie dużo błędów, między innymi literówek, ale też dziwnych zdań, które ciężko zrozumieć. Historia też średniawa, a opowiadanie wszystkiego krok po kroku - obudziłam się, otworzyłam oczy, wstałam, ubra...- zdecydowanie męczące. Na pewno mogłabyś napisać ten tekst lepiej, pierwsze co powinnaś zrobić, to przeczytać go kilka razy i samodzielnie poszukać błędów(nie ma szans, żeby wyłapał wszystkie).
I tyle miałem do powiedzenia;)
Pozdrawiam.

4
zaqr pisze: Straszliwie dużo błędów, między innymi literówek, ale też dziwnych zdań, które ciężko zrozumieć. Historia też średniawa, a opowiadanie wszystkiego krok po kroku - obudziłam się, otworzyłam oczy, wstałam, ubra...- zdecydowanie męczące. Na pewno mogłabyś napisać ten tekst lepiej, pierwsze co powinnaś zrobić, to przeczytać go kilka razy i samodzielnie poszukać błędów(nie ma szans, żeby wyłapał wszystkie).
zaqr miał wielkie samozaparcie, chwała mu. Poza tym miał cholerną rację.
Tekst, nie obraź się, nastolatki piszącej szczegółowy pamiętnik. Przebrnąłem przez pierwszą część, na drugą nie mam siły.
Spróbowałem, cokolwiek wyciąć i zmienić tak, bym sam dla siebie mógł zrozumieć potok spisanych wyrazów. Oto, co zrozumiałem, z pierwszej części:
jakby Kama 10 razy poprawiała, to by pisze:
Przywróć mnie do życia.
Ktoś, kto podarował Ci życie, może Ci je równie dobrze odebrać.
WWW Po północy rozległ się dźwięk wiadomości. Niechętnie otworzyłam oczy. Sięgnęłam po moje jedyne źródło kontaktu ze światem. Było w nim wszystko, co niezbędne: ulubione zdjęcia, krótkie relacje najlepszych i najgorszych wydarzeń w moim życiu i muzyka. Bez niej nie żyję, nie umiem.
WWW Odczekałam dłuższą chwilę nim odczytałam: „Central Park; N40° 45' E-73° 58'. Będę tam za piętnaście minut. Nie śpiesz się”. W pokoju panował półmrok. Westchnęłam cicho i zapaliłam nocną lampkę. Bardzo szybko się przebrałam. Zerknęłam w lustro: „Biała koszulka ze Smerfem i niebieskie rurki, czerwona bluza z kapturem oraz fioletowe buty z żółtymi sznurówkami. Trochę kolorowo, ale niech tam…”
WWW Rude, przydługie włosy, byle jak, spięłam spinką.
WWW Jeszcze słuchawki, odpowiedni utwór i znalazłam się w swoim „prawdziwym” świecie.
WWW Wolnym krokiem zeszłam po schodach. Policzyłam stopnie, dokładnie sześćdziesiąt. Przy wyjściu spojrzałam na młodego recepcjonistę, pomachałam mu kartą magnetyczną.
WWW Głęboko wciągnęłam powietrze, Nowy Jork tętnił życiem. Mój nowy dom… Rozejrzałam się dookoła, zarzuciłam kaptur na głowę, a ręce schowałam do kieszeni i skręciłam w lewo. Nie byłam pewna, czy idę w dobrym kierunku. Szłam wolnym krokiem wsłuchując się w tekst piosenki. Nie było to coś bardzo wybitnego, ale podobało mi się od dawna. Znalazłam się na rogu Czterdziestej pierwszej i Piątej. Teraz należy iść w prawo.
WWWGdy przechodziłam przez jezdnię, przestraszyłam się trzech motocyklistów. Jechali jak wariaci, na wielkich, czarnych maszynach. Jeden z nich wyraźnie zwolnił i spojrzał na mnie, oblizując górną wargę. Pobiegłam i ukryłam się za rogiem budynku. Plecami przykleiłam się do ściany i zaczęłam głęboko oddychać. Był środek nocy, a ja byłam kompletnie sama. Odjechał.
WWW Miasto nocą. Ludzie wracający z drugiej zmiany, zmęczeni i smutni. Spragnieni odpoczynku, widoku śpiącego dziecka, tęskniącej żony. Inni, szukający przygód, zabawy, alkoholu i narkotyków. Jeszcze inni, czyhający na tych pierwszych i drugich… Prawdy tego miasta nie widać na fotografiach, czy w filmach. Prawda o tym mieście jest w ludziach, którzy w nim żyją.
WWW Mimo wszystko, bardzo je lubię, a może już kocham. Tutaj stałam się nową sobą.
WWW Zawsze chciałam wiedzieć, dlaczego ludzie się zmieniają. Dlaczego człowiek nagle zmienia swoje życie, plany, marzenia. Nie znalazłam odpowiedzi ani we łzach, ani w smutku.
WWW Dotarłam do, dobrze mi znanej, Piątej. To chyba już blisko. Domyślałam się gdzie to jest, jednak nie byłam w stu procentach pewna.
WWW Coś powstrzymywało mnie przed dalszą drogą. Ale tam czekał On. Znowu miałam ochotę pobiec przed siebie. W jednej sekundzie chciało mi się śmiać i płakać.
WWW Znalazłam się na rogu Piątej i Pięćdziesiątej dziewiątej. Kilka minut później stałam przed Central Park. Wzięłam głęboki oddech i spokojnym krokiem ruszyłam dalej. Jest. Siedział na swojej ulubionej ławce, w białej bluzce i czerwonych spodniach od dresu. W dłoni miętosił kawałek tkaniny, patrząc nań intensywnie.
WWW Wolno podeszłam i usiadłam bez słowa, po jego prawym boku. Spletliśmy bezwiednie nasze, dotykające się dłonie. Pewnie wyglądaliśmy nieco śmiesznie. Jak spokój i tęcza.
- No co? – Mruknął szeptem, spoglądając na mnie w końcu. Uśmiechnęłam się patrząc mu w oczy. Ich barwa była dla mnie tak ekscytująca. Nigdy nie byłam pewna, czy wyziera z nich spokojne morze, czy szalejący podczas sztormu ocean.
- Dziękuję – odpowiedziałam cicho, po czym rozejrzałam szybko, jakbym bała się jego pytania. Czułam na sobie dotyk spojrzeń przechodniów, to takie krępujące. Ale raczej nie dla niego.
- Ale za co? – Spytał, jakby zaciekawiony.
- Za to, że przywróciłeś mnie do życia
- Słucham? – Wyraźnie się zdziwił. - Ja? Chyba kpisz. Śmieszna jesteś, wiesz? - podsumował krótko.
- Żadna nowość. Wiele osób mi to mówi.
- Ale... Tak serio? Ja?
- Tak – odpowiedziałam cierpliwie. - Ty. Wy. I wasze pierwsze dziecko. - Z niedowierzaniem pokręcił głową, po czym wstał i zaczął chodzić przede mną na całej długości ławki. Nic nie mówił. Wpatrywał się w asfalt, a co jakiś czas, szurał mocniej nogą rozpryskując drobne kamyczki.
WWW Pewnie myślał co mi powiedzieć, albo jak stąd uciec i zostawić mnie samą. Kilka razy spojrzał na niebo, jakby szukał odpowiedzi w gwiazdach.
- Chodź - niespodziewanie złapał mnie za rękę. Posłusznie wstałam, jednak nie uczyniłam ani kroku dalej.
- Niby gdzie chcesz mnie zaprowadzić, hmm? Myślisz, że tak od razu z tobą wszędzie pójdę? To, że uratowałeś mi życie nie znaczy, że ci ufam. - Skrzyżowałam ręce na piersi i lekko zmrużyłam oczy. Zaśmiał się cicho i palcami przeczesał włosy.
- Ale tu przyszłaś - oznajmił.
- Przyszłam - spojrzałam w bok, nie chcąc widzieć jego roześmianej gęby.
- I usiadłaś obok.
- Usiadłam - potwierdziłam, ciągle unikając spojrzenia.
- Więc daj odprowadzić się do hotelu. Jest już późno, a nie chcę by coś ci się stało. Za kilka godzin możemy iść na śniadanie czy coś. Muszę odespać te...
- ...nocne eskapady po Nowym Jorku w moim towarzystwie - przerwałam mu.
- To też. No chodź... - Wyciągnął dłoń w moim kierunku. Westchnęłam cicho podając mu swoją, po czym oboje skierowaliśmy się do wyjścia.
WWW Posłusznie szłam obok niego, próbując dotrzymać mu kroku.
WWW Nadal nie wiedziałam, co trzymał w lewej dłoni.
- Co tam masz? - Zagadnęłam cicho, wskazując głową.
- Ptaka - odpowiedział krótko.
- Ptaka? - Szepnęłam zdziwiona.
- No tak - machnął mi przed oczyma okrągłą naszywką. To była bardzo ważna rzecz dla mnie: Czerwon feniks. Niepewnie próbowałam wyrwać mu odznakę i rozpłakałam się. Chyba przestraszył się mojej reakcji.
- Jak mogłeś to oderwać?! – Rzuciłam z wyrzutem, mocno ściskając naszywkę w palcach.
- Samo odpadło, - wyjaśnił. - miałem przyszyć, ale jakoś wyszło mi z głowy.
- „Jakoś wyszło mi z głowy...” - Mruknęłam pod nosem i oddałam mu jego własność. Odwróciłam się i zamierzałam odejść.
- Nie odchodź – poprosił, po chwili znalazł się obok mnie. Resztę drogi pokonaliśmy w ciszy.
WWW Gdy dotarliśmy na miejsce, złapał mnie za ramię i odwrócił do siebie.
- Zatrzymaj go - szepnął, kładąc mi w dłonie symbol odradzania. - Ale... - chciał coś dodać, jednak żadne sensowne zdanie nie chciało mi przejść przez gardło. - Teraz jest twój. Do zobaczenia rano – przytulił mnie do siebie, po czym musnął ciepłymi wargami mój zmarznięty policzek i odszedł. Miałam ochotę go zabić.
Tacitisque senescimus annis
Najmądrzejsza rzecz, to wiedzieć co jest nieosiągalne, a nie w głupocie swojej, dążyć ku temu za wszelką cenę
- Zero Tolerancji -

5
Kama pisze:Głośne pukanie do hotelowych drzwi mojego pokoju sprawiło, że otworzyłam oczy.
hotelowych drzwi starczy, wiadomo, że raczej pokoju.
Kama pisze:Nie zdziwiłam się widząc jego w progu.
go
Coś konkretnego sprowadza ciebie do mnie o tej godzinie?
cię
Kama pisze: Otworzyłam oczy i zaczęłam przyglądać się jemu.
mu - zaczęłam mu się przyglądać
Formy zaimków.
Kama pisze:Nie zdziwiłam się widząc jego w progu. Stał tam z lekkim uśmiechem na twarzy. W dłoni trzymał papierowy kubek z parującą cieczą. Zabrałam napój z jego rąk i zamknęła mu drzwi przed nosem. Gorącą czekoladę odstawiłam na nocną szafkę i wróciłam w poprzednie miejsce. Mój gość bardzo głośno domagał się wejścia do środka. Z niechęcią wpuściłam go do środka.
Kama pisze:Przerwał moje rozmyślania na temat jego bardzo skromnej osoby. Jego błękitne oczy wpatrywały się we mnie jak oczarowane.
Kama pisze: W sumie, ta całanasza wycieczka zajęła nam pół dnia.
Kama pisze:Nie wiedziałam kiedy przytuliłam się do niego, by przez jakiś czas móc czuć jego ciepło.
Nadmiar zaimków.
Kama pisze:z wewnętrznej kieszeni płaszcza wyciągnął szklaną butelką z niebieską cieczą. Odkręcił ją i upił łyk.
Mam jedno skojarzenie: to brzmi jak reklama denaturatu. Anioł i denaturat?
Kama pisze:kładąc się powrotem do łóżka. Zaraz po tym ponownie znalazłam się pod ciepłą kołdrą.
z powrotem
Podkreślona zbitka jest nie do przejścia.
Kama pisze: Mam dużo czasu, by pomyśleć nad swoimi błędami. A było ich dużoodpowiedział na zadane mu przeze mnie pytanie.
Znowu te zaimki...
na zadane mu przeze mnie pytanie - niepotrzebne, wiadomo kto z kim rozmawia. Innych osób nie ma w pokoju.
Kama pisze:Przeszliśmy, a raczej zwiedziliśmy cały Manhattan. Komentował każdy budynek, obok którego przechodziliśmy. W sumie, ta cała nasza wycieczka zajęła nam pół dnia.
Kama pisze: Przecież… mógł się lekko przechylić i spaść do wody. A tam nie było nikogo oprócz nas i kto by go uratował?
Skoro ona wie, kim jest jej przyjaciel, to skąd obawa, że spadnie, zabije się... Nielogiczne.

Spotkanie dziewczyny z aniołem. Wzajemna fascynacja. Temat popularny, dla nastolatek nośny. Twój wybór...

Powinnaś popracować nad językiem i sposobem opisywania sytuacji, by pozbyć się nachalnego mówienia, co po kolei robi bohaterka. Czasami jest to potrzebne, ale w nadmiarze nudzi.

Powodzenia.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron