Creative Writing

1
Udało mi się (między innymi) dostać na kierunek Creative Writing na renomowanej uczelni w UK. Nadal nie podjąłem ostatecznej decyzji i chciałem zapytać o opinie forumowiczów. Może ktoś ma jakieś doświadczenia związane z tym kierunkiem, albo jest w stanie cokolwiek doradzić.
Chciałbym swoją przyszłość związać z pisaniem i osobiście uważam Creative Writing za rozsądny wybór, jednak wciąż nie jestem do końca przekonany. Tak po prawdzie, to nie znam nikogo studiującego taki kierunek i nawet nie mam pojęcia na czym to wszystko polega. Szczątkowe informacje, które zebrałem wydały się jednak bardzo obiecujące, więc jestem dobrej myśli. Każda opinia poparta doświadczeniem będzie mile widziana.

[ Dodano: Pon 25 Lip, 2011 ]
To może uściślę.
1. Czy taka uczelnia pozwoli zdobyć jakieś faktycznie przydatne umiejętności nie wpędzając mnie jednocześnie w schematyczność?
2. Czy wydawca w Polsce lub zagranicą, uważa dyplom z takiej uczelni jako coś, co w jakimś stopniu gwarantuje jakość pracy nadesłanej przez debiutanta i ma większą chęć do współpracy?
3. Czy nie lepiej byłoby poprostu kształcić się w jakimś innym kierunku by mieć potem o czym pisać?
4. Czy gdybym zdecydował się na pisanie w języku polskim po takiej szkole, to czy zdobyte tam umiejętności(przynajmniej część z nich) nie okażą się bezużyteczne?
All that we see or seem
Is but a dream within a dream.

2
1. Na pewno zmotywuje bardzo, ale jaka to uczelnia, kto tam uczy to wielka niewiadoma. Uczelnia w UK to nieprzydatna informacja.
2. Nie wiem. Może punkt za konsekwencje i dobre chęci, ale liczy się tekst. Zawsze liczy się tekst i wcześniejsze publikacje.
3. Na pewno. Wiedza jest podstawą pisania, a ciekawy kierunek - nawet humanistyczny - mógłby rozwinąć horyzonty.
4. Jeśli czegoś się nauczysz i nie zapomnisz o polskiej lekturze - na pewno. Choć moim zdaniem powinieneś pisać po angielsku. Dlaczego?
a) Angielski to piękny, łatwy, bardzo poetycki język.
b) Wydanie książki jest łatwiejsze:
- rynek ogromny
- dostępni agenci
- więcej wydawców

;) Prawdę mówiąc to głupie pytania na które nikt na 100% Ci nie odpowie. Możemy przypuszczać, domyślać się. Nic nie wiesz, to dlaczego nie poszukasz w Googlach? To źle świadczy o twojej zaradności i pomysłowości.

3
b) Wydanie książki jest łatwiejsze:
- rynek ogromny
- dostępni agenci
- więcej wydawców
I więcej pisarzy. Akurat tu bez przerwy sprawdza się mit zieleńszej trawy za płotem i nikt jakoś nie pamięta, że masa wybitnych pisarzy była na tym rynku całe lata odrzucana.
Nie rób sobie nadziei.

Osobiście walnę sobie teoryjkę, że to dzięki takiemu zjawisku jak creative writing w USA jest tak szeroki zasób tzw. ghost writerów i twórców siedzących w swoich gatunkach, rzetelnych rzemieślników.

Ad rem.
Nie jest wykluczone, że nie najgorzej pozwala to wypłynąć osobom z dużym talentem. Ktoś może Cię zauważyć (Bret Easton Ellis, żeby daleko nie szukać). Pytanie 1. Czy masz duży talent., 2. Czy to wystarczy.
Kolejna rzecz, to że z pewnością podjęcie takiego kursu nie oznacza to, że zabiją Twój talent i indywidualność (Tea Obreht kończyła taki kierunek w USA, a ostatnio została najmłodszą laureatkę w historii Orange Prize). Oni robią takie kursy od lat i sądzę, że jest odpowiednia technologia, która nie zabija talentu.
Ewentualny inny kierunek studiów: Szczerze wątpię, czy przy pisaniu sprawdza się dziennikarska zasada, żeby nie iść na dziennikarstwo. Spójrz na to, co piszesz. Pomyśl, o czym chciałbyś pisać. Jeśli piszesz fantasy albo coś parahistorycznego - dobrym wyborem będzie historia, jeśli chcesz pisać bio sf (pamiętam tę nazwę tylko dlatego, bo do dziś nie sprawdziłem o co w tym chodzi, a zdaje mi się, że koleżanka wyżej się tym para), to jakaś biotechnologia, itd. Tylko że jeśli nie jesteś jakoś mocno zdominowany gatunkowo, to być może nie warto. I tak do każdego źródła będziesz szukał informacji, uczył się od nowa.
Nie znaczy to też, że kierunki w rodzaju psychologii, socjologii, kulturoznawstwie (wymieniam chyba najczęstsze kierunku kończone przez pisarzy) dadzą Ci rzeczywiście jakieś narzędzia. Prawdopodobnie i tak będziesz musiał się uczyć sam.

Powiem szczerze. Studiuję nominalnie na najlepszym (bądź drugim najlepszym) uniwersytecie w tym kraju, na prestiżowym kierunku. Tak mówią. Ale prawda jest prosta: studia w Polsce są niewiele warte. I dlatego nie ma po nich pracy. Bo niewiele uczą.
Angielskie placówki stoją wielo,wielokrotnie wyżej. W pierwszej setce najlepszych uniwersytetów Europy nie masz żadnego polskiego, a średnio koło dwudziestu brytyjskich.
Mamy mądrych ludzi, ale słaby system.
Myślę, że gdybym miał szansę studiować za granicą (albo w ogóle wpadł na taki pomysł) te parę lat temu, to prawdopodobnie bym to zrobił. Tylko, uwaga, ważna jest szkoła.

Sądzę, że przed podjęciem decyzji warto zrobić kilka rzeczy:
1. Sprawdź, a jeśli nigdzie nie ma, to wyślij majla do uczelni (bądź osoby opiekującej się kierunkiem) z pytaniem, czy mają jakiś absolwentów pisarzy/dziennikarzy. Jeśli nie, to możesz sobie darować od razu (chyba że to nowy projekt na uczelni, ale wątpię). Jeśli tak, to zobacz, jakiego kalibru są to twórcy.
2. Sprawdź kto prowadzi zajęcia, analogicznie jak w punkcie 1.
3. Zdecyduj się ;)


P.S.
Jeszcze co do zabijania talentu i indywidualności. Byłbym z tym spokojny. To chyba trochę jak z ASP. Pewnie - najwięksi tego nie potrzebowali, wręcz gardzili. Ale raz, że nie wszyscy, dwa, że warto zachować odrobinę skromności i uznać, że może jesteśmy tylko bardzo dobrzy i warto skorzystać z paru rad.

[ Dodano: Wto 26 Lip, 2011 ]
Mała errata, bo głupot napieprzyłem:
I tak do każdego źródła będziesz szukał informacji, uczył się od nowa.
Do każdego tekstu.
Powiem szczerze. Studiuję nominalnie
teoretycznie
Tylko, uwaga, ważna jest szkoła.
Ważne jest, co to za szkoła.

I masa innych małych potknięć, ale tylko te jak sądzę utrudniają zrozumienie mojego bełkotu.
Seks i przemoc.

...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com

4
CREATIVE WRITING to wyjątkowo myląca nazwa. Jest to szkoła ucząca warsztatu pisarskiego, przydatna jeśli chcesz pisać lietraturę popularną. Tu faktycznie schematyczność powieści czy scenariusza jest bardzo ceniona. Jeśli więc bawi cię powielanie konstrukcji "zawiązanie, rozwiniecie, kulminacja, zakończenie" plus kilka chwytów wyciskających łzy lub jeżących włosy na głowie - to pewnie warto tam zapukać.
Ale co to ma wspólnego z kreatywnością?
Nie porównywałbym też tej szkoły z ASP, to nie ta sama bajka. Jeśli już rolę ASP dla lietratury spełnia filologia polska z historią i teorią literatury. Tutaj, tak jak i na ASP, sztuka popularna jest traktowana marginalnie.
Zależy więc co masz zamiar pisać i jak pisać. Literat to nie zawód, chyba że rozumie się go jako klepanie po 5 powieści na rok, wszystkich od jednej sztancy.
http://ryszardrychlicki.art.pl

5
Nie porównywałbym też tej szkoły z ASP, to nie ta sama bajka. Jeśli już rolę ASP dla lietratury spełnia filologia polska z historią i teorią literatury.
To mówiłeś, że ilu pisarzy jest po filologii?
Z całym szacunkiem, stary, ale Ty publikujesz ebooki i opowiadania w internecie. Nie wiem nawet, czy są dobre, czy złe, może dobre, ale jako absolwent filologii naprawdę chcesz komuś wmawiać, że to dobra albo chociaż lepsza droga? Przepraszam, ale jeśli cała wiedza o wielkiej literaturze i poczucie słuszności poświecenia czasu na wykładach prowadzi do wydania w wieku 42 lat ebooka w self publishingu, to chyba coś tu nie gra, prawda?

I ja właśnie myślę o efektach. Moim zdaniem porównanie właściwe o tyle, że większość kończących ASP to też tak naprawdę rzemieślnicy. Chyba że naprawdę chcesz nazywać artystą (albo wielkim artystą) kogoś, kto maluje obrazy po tysiąc złotych za sztukę albo robi ozdoby dla pań, które potem sprzedaje koleżankom. A może nauczyciela plastyki w podstawówce? Obaj wiemy, że większość z nich kończy właśnie tak.

Ja przypominam też, że to nie jest tak, że ludziom pierze się w szkołach mózg. Człowiek, który ma 19 lat potrafi chyba ocenić, co jest dla niego dobre, a co nie. Problem takich szkół widziałbym raczej w tym, że większość ludzi po prostu nie umie dobrze pisać bez użycia określonych reguł. A to, o czym Ty mówisz, jest jak sądzę wyrazem marzenia, że każdy jest wyjątkowy i genialny (tylko go jeszcze nie odkryli). No, ale nie każdy jest. A nawet jak jest, to może przyda mu się pomoc.

P.S.(znowu...)
Nie bierz mojej uwagi jako przytyku, ani ataku. Dziwi mnie po prostu, że ktoś, kto ma tak duże problemy z wydaniem jak Ty, chwali studia, które skończył jako narzędzie przydatne pisarzowi.
Seks i przemoc.

...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com

6
Myślę, że to nawet bardzo dobrze, że nie wszyscy po fililogii zostają pisarzami a po ASP malarzami, półkii księgarskie by tego po prostu nie udźwignęły :-)

Moje uwagi sprowadzały się do rozróżnienia pomiędzy pisaniem a produkowaniem książek. Nie wartościuję takich wyborów, nie uważam, że jedynie Joyce jest godny czytania. Gdyby tak było, nie sięgałbym jako czytelnik po sensację, kryminały i fantastykę.

W rzeczywistości wydawniczej wybór zdaje się zresztą w miarę prosty: traktujesz pisanie jako zawód - ucz się rzemiosła i wysyłaj teksty do FS. Traktujesz pisanie jako sztukę - ucz się całe życie i zapomnij, że jakakolwiek szkoła (creqtive writing, filologia czy asp) nauczy cię, jak to robić. No i zapomnij, że będziesz z tego żyć, chyba, że cię wezmą na felietonistę do znanego i popularnego magazynu kobiecego.

Można też te dwa wybory ze sobą skombinować i pisać pop, żeby wyrobić nazwisko, a potem zaatakować absolutne wyżyny intelektualne literatury. Nie wiem niestety jeszcze jakie to przynosi efekty, nie wiem też, czy bycie kojarzonym z literaturą popularną pomaga czy przeszkadza w znalezieniu wydawcy na ambitniejszą powieść.

No i, Tadek, debiuty w pismach mam już za sobą (i w czasie, który określiłbyś jako odpowiedni - czyli na i zaraz po studiach), natomiast znalezienie wydawcy na książkę jest problematyczne szczególnie w przypadku gdy ta książka nie jest napisana... Ot po prostu, dwadzieścia lat temu ślęczenie nad powieścią wydawało mi się zbyt męczące. "Wysprzątane miejsce" napisane stosunkowo niedawno, faktycznie miało problem ze znalezieniem wydawcy, pomimo w miarę sympatycznych recenzji, więc ostatecznie puściłem je w tej formie, chcąc je oddać pod osąd czytelnika, a nie tylko redaktora.
http://ryszardrychlicki.art.pl

7
Dzięki za odzew.
1. Na pewno zmotywuje bardzo, ale jaka to uczelnia, kto tam uczy to wielka niewiadoma. Uczelnia w UK to nieprzydatna informacja.
Aberystwyth University - 4 w UK pod względem jakości nauczania. Co do samej placówki jestem przekonany, że jest odpowiednia. Urodziło się tu już wielu pisarzy i z tego co się dowiedziałem, są całkiem poczytni. Pytanie dotyczy kierunku.
;) Prawdę mówiąc to głupie pytania na które nikt na 100% Ci nie odpowie. Możemy przypuszczać, domyślać się. Nic nie wiesz, to dlaczego nie poszukasz w Googlach? To źle świadczy o twojej zaradności i pomysłowości.
Ja po prostu wychodzę z założenia, że kto pyta, nie błądzi. A Weryfikatorium uważam, za jedno z najodpowiedniejszych miejsc na świecie do zadania tego typu pytań. Są tu ludzie, których zdanie poważam i mogę mieć pewność, że czegoś się dowiem. Google wyrzucają mi wyniki promowane w pierwszej kolejności, gdzie ludzie piszą jak słodziachne było ich życie studenckie i jak wspaniale się uczyło. Mam własny rozum i jestem na tyle zaradny, by wiedzieć, że są bzdury, w które nie należy wierzyć pod żadnym pozorem, jeśli ma się na celu poszerzenie swojej wiedzy na jakiś temat. Ponadto jestem na tyle pomysłowy, by miast błądzić po omacku w google'owych wynikach, przyjść tu i zapytać wprost ludzi, którzy mogą znać konkrety.

@Smtk69:
Przeczytaj jeszcze raz mojego pierwszego posta. Prosiłem o wypowiedź ludzi mających jakieś doświadczenie związane z tematem. Masz? Opowiedz o nim. Nie masz? Milcz.
Przyjąłem do wiadomości twoją opinię, ale wybacz. Wygląda bardzo, ale to bardzo nieprzekonująco.
Ostatnio udało mi się zamienić kilka słów z osobą na drugim roku. Tematem był brak motywacji i potężne pokłady sił, jakie wysysa z człowieka pisanie dla siebie, na własny rachunek. Dziewczyna, z którą rozmawiałem powiedziała, że selfmotivating to jeden ze skillów jaki zdobędę na tym kierunku. Sama jest teraz zdolna pisać sześć - osiem godzin dziennie nie tracąc przy tym zmysłów i dobrze się bawiąc. Mowa o pisaniu ot tak, dla zabawy, dla treningu. Gdy nikt nie stoi nam nad głową i nie czeka na gotowy tekst z zegarkiem w ręku.

Temat nadal otwarty, chciałbym poznać opinię kogoś, kto ma jeszcze coś ciekawego do powiedzenia, a szczególnie pięknie byłoby, gdyby odezwał się ktoś, kto ukończył taki kierunek, bądź jest w trakcie.
Opinii na temat samego uniwerku mi oszczędźcie. Mieszkam tu już jakiś czas i mam informacje z pierwszej ręki. Niestety los chciał, że obracam się w prawniczo/biznesowych kręgach i z CW poznałem właśnie tylko w/w dziewczynę. W dodatku nie mieliśmy szans zbyt wiele pogadać.
All that we see or seem
Is but a dream within a dream.

9
Panie Ryszardzie, niech się pan nie obraża. W jakikolwiek sposób urazić, to ostatnie co chciałbym osiągnąć. Ostra reakcja z mojej strony to próba zapobiegnięcia flame war. Takie przeczucie miałem, że jeszcze kilka postów i by się rozpętała.
Najmocniej przepraszam jeśli to pana dotknęło.
All that we see or seem
Is but a dream within a dream.

10
Się nie obrażam, nie myślałem też, że moje skromne zdanie wywoła taką reakcję. Ciekaw jestem zresztą czy odezwie się ktoś, kto taką szkołe przerobił - temat samo-motywacji (szczególnie w moim przypadku) byłby bardzo interesujący. Jak na razie prędkość tego co piszę, to może 1/10 tego o czym wspominał gdzie indziej Andrzej Pilipiuk ;-)

A i ostatnia rzecz - tylko nie przez pan, błagam
http://ryszardrychlicki.art.pl

11
Niema sprawy.

[ Dodano: Wto 26 Lip, 2011 ]
Czekam na dalsze opinie.
All that we see or seem
Is but a dream within a dream.

12
Odpowiem tak: zadałam to pytanie kilkunastu pisarzom z mniejszym lub większym dorobkiem. Wszyscy, jak jeden mąż, odrzekli: "Nie warto". Nikt jednak nie jest wyrocznią i możliwe, że się mylili. ;)

Na poziomie ogólnym i tak wszystko sprowadza się do: pisz, pisz i jeszcze raz pisz. Jeżeli pojawia się jakiś konkretny problem, to istnieje mnóstwo, naprawdę mnóstwo podręczników pisania (po angielsku zazwyczaj, ale to się przecież da przeskoczyć). Można w nich znaleźć odpowiedź na absolutnie każde pytanie techniczne.

Takie studia mogą być fantastyczną (i twórczą) rozrywką i gdybym mogła sobie na to pozwolić, to bym się zdecydowała, ale wyłącznie z powodów towarzyskich - myślę, że tam się fajnie studiuje, fajne rzeczy robi, z fajnymi ludźmi gada. Jednak jestem przekonana, że pisarzem nikt od tego nie zostanie, bo to nie dyplom robi z człowieka pisarza, lecz talent i determinacja (z niejaką przewagą tej drugiej).
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

13
Obiecałem, że się wypowiem, więc się wypowiadam.

Uważam, że takie studia mogą Ci jedynie dać możliwość poznania pewnych warsztatów, ale NIE nauczą Cię pisania, bo tego trzeba się nauczyć samemu. I trwa to długo. Każdy, patrząc na swe stare teksty, dochodzi do wniosku, że w zasadzie przeredagowałby je od pierwszego słowa do ostatniego. Bywa.

Własny styl to kolejna rzecz. Wyrabia się go z czasem, czy w przypadku takiej uczelni nie zatraciłbyś go na rzecz pisania komercyjnego?

Musisz sobie sam odpowiedzieć. :)

Pozdrawiam.
[img]http://www.cdaction.pl/userbar/strona/userbar/15j3pcp0_user6.jpg[/img]
----------------------------------------------------------------------
[img]http://www.cdaction.pl/userbar/strona/userbar/15j3phuz_userbar(2)b.jpg[/img]

14
Czyli podsumowując, jeśli teraz ze mnie dupa i leń, to nic mi nie pomoże, nawet najlepsza edukacja talentu nie urodzi. Natomiast, jeśli zamierzałem sobie poradzić w pisarskim świecie nawet bez tego, to Creative Writing może być przyjemnym dodatkiem, okazją do poznania nietuzinkowych osobowości i studiowania w inspirującym miejscu. Ponadto możliwość spotkania wielu sław światowego pisarstwa i wysłuchania ich rad.
Idąc dalej, studia na takiej uczelni nie pozwalają mi się obijać, wcale nie sprawią, że będę zdobywał doświadczenie szybciej niż "doszufladowi pisarze" i mimo wszystko będę musiał bardzo się przykładać i pisać, pisać, pisać. Niewiele też znaczyć będzie tutejszy dyplom dla polskich wydawców, ale dostanę szansę wystartować na rynku amerykańskim/brytyjskim.
Nie muszę obawiać się o utratę oryginalności i świeżości myślenia na rzecz schematów wciskanych na siłę przez profesorów, którzy "wiedzą lepiej" jak to miało miejsce w liceum i wcześniej. Mogę natomiast spodziewać się, że edukacja w gronie bardziej lub mniej uzdolnionych pisarzy, ciągła rywalizacja i obracanie się wśród nich przyniesie pozytywne efekty.
No i na koniec, stracę przez to lata, które mógłbym poświęcić na studiowaniu innego, konkretnego kierunku, dającego konkretne umiejętności. Takie, które mógłbym później wykorzystać w swoich tekstach.

Jeśli o czymś zapomniałem/pomyliłem, to proszę poprawić.

Z chęcią wysłucham też kolejnych opinii.
All that we see or seem
Is but a dream within a dream.

15
Seager pisze:Czyli podsumowując, jeśli teraz ze mnie dupa i leń, to nic mi nie pomoże, nawet najlepsza edukacja talentu nie urodzi.
Talent, to rzecz wrodzona. Po prostu masz do czegoś predyspozycję i już. Czym innym jest mieć talent do kowalstwa, a czym innym jest się tego kowalstwa dobrze nauczyć. I tu i tu kowal może być dobry, ale w osiągnięcie zamierzonych celów i jeden i drugi włoży różny nakład starań i pracy.

Tak samo ma się rzecz z pisaniem. Jedni są artystami, inni rzemieślnikami. Jeśli masz talent, to możesz go rozwijać poprzez pisanie. Przyjdzie Ci łatwiej. Jeśli nie masz talentu, to możesz się nauczyć pisać poprawnie, możesz poznać kilka sztuczek, które sprawią, że powieść będzie ciekawsza, bardziej trzymała w napięciu etc., ale żeby ją napisać będziesz musiał w to włożyć więcej pracy, bo nie będzie Ci to przychodziło tak naturalnie, jak utalentowanej jednostce. To jest ta różnica. Podobnie rzecz ma się właśnie, moim zdaniem, z Creative Writingiem. :)
[img]http://www.cdaction.pl/userbar/strona/userbar/15j3pcp0_user6.jpg[/img]
----------------------------------------------------------------------
[img]http://www.cdaction.pl/userbar/strona/userbar/15j3phuz_userbar(2)b.jpg[/img]
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”