- Doktorze- zaczął nerwowo zaciskając wilgotne palce na skórzanym obiciu fotela. - Dzisiaj znowu chciałem go zabić - Głęboko odetchnął na chwilę zamykając oczy. Kiedy je otworzył nerwowo spojrzał na swoją dłoń, sprawdzając czy przypadkiem nie trzyma w niej noża.
- Jakie relacje łączą Pana z Panem Bradleyem ? - Pytanie, którego nie chciał usłyszeć doprowadziło go do płytszego niż zazwyczaj oddechu, a jego ramiona stały się bardziej spięte niż przed kilkoma minutami.
- Jesteśmy bliskimi przyjaciółmi- wymamrotał szybko, spuszczając wzrok i jednocześnie czując jak bladość jego twarzy zastępuje purpura. Skrzętnie koił się ciszą przerywaną przez drażniący szmer ciemnego długopisa w ręce doktora, piszącego szybko i zapewne niedbale. Zastanawiał się czy słowa wychodzące spod jego ręki wprost nazywają go wariatem. Nie było by to dla niego nic poruszającego, sam często tak o sobie myślał. Czesto bał się kierunku, w którym biegły jego myśli. Zagryzał wtedy wargi, mocno zamykał oczy i drżąc nie mówił nic.
- Myślę, że dobrym rozwiązaniem byłoby podwojenie sesji - na ziemię wrócił go matowy głos doktora, któremu przytaknął machinalnie - Do czasu ukończenia terapii, proszę też, o zerwanie jakichkolwiek kontaktów z panem Bradleyem. - Mężczyzna przez chwilę analizował zdanie, które przed momentem dotarło do jego uszu. Słowo po słowie. Dokładnie. Czuł jak dziwne dreszcze potrząsają każdą częścią jego ciała, każdą myślą i zapewne potrząsać będą każdym kolejnym wyartykułowanym przez niego słowem. Milcząc przytaknął. Wstał, czując jak jego nogi zaledwie utrzymują ciężar reszty jego ciała.
- Do widzenia- rzucił w roztrzęsieniu, pozwalając by na jego twarzy pojawiło się coś, co w ostateczności przypominać mogło uprzejmy uśmiech. Gwałtownie wybiegł na ulicę miasta. Na chwilę przystanął oddychając głęboko i łapczywie. Kilka razy warknął coś w swoją stronę, prawdopodobnie wspominając o wariatach i śmiesznych doktorach. Ruszył przed siebie, szybko stawiając kolejne kroki, potrącając przy okazji niczego nie świadomych ludzi. Pomyślał ze skargą, że gdyby wiedzieli przez jak wielką tragedię musi przejść, może nie podnosiliby na niego głosu. Kiedy tylko przeszedł przez znany mu próg w paranoicznej rozpaczy zamknął drzwi na wszystkie trzy zamki, jeszcze raz posprawdzał czy żadne z okien nie jest otwarte, mocniej zaciągnął zasłony na całą ich powierzchnię a następnie usiadł w rozpaczliwym geście chowając twarz w dłoniach. Przez chwilę wsłuchiwał się w głośne bicie serca, które w niespokojnym letargu kołatało w jego piersi. Westchnął boleśnie i skierował całą swą uwagę na leżący przed nim telefon. Przyłożył prawą rękę do ust, lekko obgryzając końcówkę najmniejszego palca. Rozmyślał o czymś zawzięcie. Trwało to tak długo, dopóki na miejsce złości i rozczarowania nie dostała się bezsilność. Wtedy bardzo powoli sięgnął po telefon i przykładając zimną słuchawkę do ucha ostrożnie wystukał szereg dobrze znanych mu cyfr. Po drugiej stronie, nikt nie odebrał telefonu. Spodziewał się tego, był przekonany, że Brad wszystkie wiadomości odsłuchuje później. Napewno tej także nie pominie. Po długim sygnale, westchnął raz jeszcze czując jak jego oczy po brzegi wypełniają się łzami. Drżąc na całym ciele wyszeptał ledwo słyszalnym półgłosem
- Brad, byłem u doktora. Do końca tej pieprzonej terapii nie możemy się widywać, przykro mi.- starał się jak tylko mógł by ton jego głosu przybrał jak najjaśniejszą barwę. Przez dłuższy czas przechadzał się po pomieszczeniu obsesyjnie obgryzając paznokcie i rzucając okiem na zasłonięte okna. W chwilę potem, przypomniał sobie o czymś jeszcze. W panice skoczył do telefonu. Zadzwonił kolejny raz. Tak jak wcześniej nikt nie odbierał telefonu.
- Brad, ja za niedługo wrócę, obiecuję.-
Tym razem odłożył słuchawkę z takim namaszczeniem jakby znaczyła coś więcej niż to czym w rzeczywistości była. Długo oczekiwane uczucie ulgi przelewało się teraz obficie w jego krwi. Na początku na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. W chwilę potem jego piersią targnął mocny, histeryczny śmiech, którego nie był w stanie opanować.
Sześć miesięcy później, niedługo po ukończonej terapii z wielką starannością zapinał ostatni guzik nowego garnituru. Z przyzwyczajenia przygładził włosy, uśmiechnął się całkowicie rozluźniając. W zupełnym spokoju opuścił dom. Szedł wzdłuż ulicy w jednej ręcę trzymając okazały bukiet świeżych kwiatów. Serce w jego piersi biło mocniej niż zazwyczaj tym razem z radości i podekscytowania. Tak jak obiecał, wracał. Gdy dotarł na miejsce przez chwilę milczał z przejęciem. Był pewien, że w tym momencie nie ma na świecie szczęśliwszego człowieka niż on. Niż oni.
- Brad, wróciłem - oznajmił uśmiechając się radośnie.- Ukończyłem terapię, przepraszam, że to tak długo trwało - Spojrzał na bukiet, który kupił dziś rano. Chciał oddać przynajmniej pozory zmieszania ale nic innego prócz radosnego uśmiechu nie mogło tym razem z niego wypłynąć.
-Brad, czy możemy teraz wracać do domu ? -
wyszeptał pochylając się nad grobową płytą spoglądając wprost na wyryte na niej imię i nazwisko swojego bliskiego przyjaciela.
Tyle. Proszę o ocenę :-)
3
Ale ja dam
trza sie trzymac regulaminu ! Przedstaw sie niewiasto lub wiasto jak wolisz 


Bliscy sąsiedzi rzadko bywają przyjaciółmi.
Tylko ci, którzy nauczyli się potęgi szczerego i bezinteresownego wkładu w życie innych, doświadczają największej radości życia - prawdziwego poczucia spełnienia.
Tylko ci, którzy nauczyli się potęgi szczerego i bezinteresownego wkładu w życie innych, doświadczają największej radości życia - prawdziwego poczucia spełnienia.
4
Stało się, przeczytałem. I wiesz co? Podobało mi się.
Pomysł: 4
Podobało mi się mówiąc oględnie.
Styl:4-
Nie był najwyższych lotów, ale nie wiele brakowało. Mnie czytało się płynnie aczkolwiek momenatmi gubiłem się w zbyt długich zdaniach.
Schematyczność:3+
Czytałem kiedyś powieść, w której występował podobny motyw, ale tam był jedynie epizodem.
Błędy:-
Nie sprawdziłem gdyż word mi nie działa i...sprawa innych lotów zaważyła, że nie sprawdzam pod tym kontem tekstów póki co. Chociaż widzę, że w niektórych zdaniach przydałyby się dodatkowe przecinki.
Ocena ogólna:4-
Jestem na tak.
Pomysł: 4
Podobało mi się mówiąc oględnie.
Styl:4-
Nie był najwyższych lotów, ale nie wiele brakowało. Mnie czytało się płynnie aczkolwiek momenatmi gubiłem się w zbyt długich zdaniach.
Schematyczność:3+
Czytałem kiedyś powieść, w której występował podobny motyw, ale tam był jedynie epizodem.
Błędy:-
Nie sprawdziłem gdyż word mi nie działa i...sprawa innych lotów zaważyła, że nie sprawdzam pod tym kontem tekstów póki co. Chociaż widzę, że w niektórych zdaniach przydałyby się dodatkowe przecinki.
Ocena ogólna:4-
Jestem na tak.
Po to upadamy żeby powstać.
Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.
Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.
5
Przeczytałem, więc biorę się za ocenę. Już na wstępie muszę powiedzieć, że jest to jedno z nielicznych opowiadań nie-fantasy, które mi się spodobało. Naprawdę!
Styl: 5-
Jak na pisarstwo domowe, to bardzo dobrze. Przeszedłem gładko, bez żadnych potknięć. Aczkolwiek trochę krótkie ^_^'
Pomysł: 4+
Cóż, może nie czytałem żadne powieści z tym wątkiem, lecz niestety można się było od początku domyślić, co może się stać :wink:
Błędów jak zwykle nie wymieniam, bo się na tym nie znam :wink:
Cóż, innych uwag chyba nie mam. Tylko poza jedną. Trochę krótkie było ^_^' (chyba już kiedyś zdarzyło mi sie to powiedzieć... de javu...?
)
Ogółem: 5-
Opis: patrz: wstęp posta.
PS: W mordę misia... chyba coś ze mną nie tak... to była moja najkrótsza recenzja opowiadania na tym forum... Chyba :p
Styl: 5-
Jak na pisarstwo domowe, to bardzo dobrze. Przeszedłem gładko, bez żadnych potknięć. Aczkolwiek trochę krótkie ^_^'
Pomysł: 4+
Cóż, może nie czytałem żadne powieści z tym wątkiem, lecz niestety można się było od początku domyślić, co może się stać :wink:
Błędów jak zwykle nie wymieniam, bo się na tym nie znam :wink:
Cóż, innych uwag chyba nie mam. Tylko poza jedną. Trochę krótkie było ^_^' (chyba już kiedyś zdarzyło mi sie to powiedzieć... de javu...?

Ogółem: 5-
Opis: patrz: wstęp posta.

PS: W mordę misia... chyba coś ze mną nie tak... to była moja najkrótsza recenzja opowiadania na tym forum... Chyba :p
6
Pomysł: 4
jak dla mnie pomysł jest dobry.
Styl: 4-
Moim zdaniem średni, stąd też taka ocena. Do mnie specjalnie nie przemawia i nie wciąga mnie.
Schematyczność: 4
końcówka bardzo ciekawa
Błędy: 3=
interpunkcja i to dużo. poza tym, dam ci jedną wskazówkę, co do "wyglądu" tekstu:
1. spacja między doktorem a myślnikiem.
2. kwestia przecinka, tutaj wyraźnie zmienia wymowe zdania. Twój bohater: zaczął nerwowo, zaciskając wilgotne palce, lub: zaczął, nerwowo zaciskając wilgotne palce.
3. bez kropki po "fotela", dzisiaj z małej litery - wszak twój bohater kontynuuje wypowiedź.
4. następne przecinki: czy on głęboko chwilę oddychał, czy też przez chwilę głęboko oddychał, zamykając oczy
To tylko w tym jednym, małym fragmencie, takich przykładów jest u ciebie dużo więcej
Ogólnie: 3+
Jestem na... tak (bo myślę, że może coś z tego być
jak dla mnie pomysł jest dobry.
Styl: 4-
Moim zdaniem średni, stąd też taka ocena. Do mnie specjalnie nie przemawia i nie wciąga mnie.
Schematyczność: 4
końcówka bardzo ciekawa
Błędy: 3=
interpunkcja i to dużo. poza tym, dam ci jedną wskazówkę, co do "wyglądu" tekstu:
- Doktorze- zaczął nerwowo zaciskając wilgotne palce na skórzanym obiciu fotela. - Dzisiaj znowu chciałem go zabić - Głęboko odetchnął na chwilę zamykając oczy.
1. spacja między doktorem a myślnikiem.
2. kwestia przecinka, tutaj wyraźnie zmienia wymowe zdania. Twój bohater: zaczął nerwowo, zaciskając wilgotne palce, lub: zaczął, nerwowo zaciskając wilgotne palce.
3. bez kropki po "fotela", dzisiaj z małej litery - wszak twój bohater kontynuuje wypowiedź.
4. następne przecinki: czy on głęboko chwilę oddychał, czy też przez chwilę głęboko oddychał, zamykając oczy
To tylko w tym jednym, małym fragmencie, takich przykładów jest u ciebie dużo więcej
Ogólnie: 3+
Jestem na... tak (bo myślę, że może coś z tego być

"Rada dla pisarzy: w pewnej chwili trzeba przestać pisać. Nawet przed zaczęciem".
"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".
- Nieśmiertelny S.J. Lec
"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".
- Nieśmiertelny S.J. Lec
7
ładne, schludne, sprytne, dobre opowiadanko.
Nic genialnego, nic cudownego, ale jest to ten rodzaj rzetelności, który sprawia, że czekam na inne teksty.
Bardzo ładnie.
Nic genialnego, nic cudownego, ale jest to ten rodzaj rzetelności, który sprawia, że czekam na inne teksty.
Bardzo ładnie.