Recenzja na żądanie

1
Kilka dni temu pojawiła się w Czarnym nowa usługa (swoją drogą zmienili też zasady przysyłania tekstów) recenzji na żądanie (koszt to 360zł plus vat - trudno mi powiedzieć czy to dużo czy mało, nie mam doświadczenia w tej materii). Nie ukrywam, że jestem zainteresowana - w końcu to okazja, aby dowiedzieć się czegoś o tekście z perspektywy profesjonalistów. Zanim jednak podejmę ostateczną decyzję zapytuję Was, zacni współforumowicze - co myślicie o tego typu opcji, ktoś próbował? Zamawiał (niekoniecznie od tego wydawcy, są inne instytucje, które za opłatą przesyłają recenzje)? Czy ona FAKTYCZNIE cokolwiek zmienia, wnosi? A to link do Czarnego i usługi: http://www.czarne.com.pl/?a=3385

2
Otrzymanie recenzji może być bardzo pomocne. Nie ma autorów doskonałych, a doskonalenie polega przede wszystkim na poznawaniu własnych błędów. Niestety, niewiele wydawnictw odsyła powieść z recenzją, mi zdarzyło się to tylko raz - od OTWARTEgo zdaje się. Recenzja była krótka, ale bardzo wnikliwa. Jej autor wymienił i mocne punkty powieści i słabe, nie oceniając jednakże wszystkich elementów tekstu a jedynie te, które jego zdaniem odgrywały najważniejszą rolę w recepcji książki przez czytelnika. Przyznaję, bardzo to było pomocne przy moich kolejnych przygodach z pisaniem.
Jednak płacić za recenzję? Hmm może warto, nie wydaje się to bardzo wygórowaną ceną. Albo może wymieniać się tekstami z uczestnikami forum - w końcu to ludziska czytate i coś mądrego na temat książki powiedzieć na pewno mogą. Wymienić się oczywiście nie publikując ich na forum - co uniemożliwiłoby potem znalezienie wydawcy.
Ktoś chętny?
http://ryszardrychlicki.art.pl

4
smtk69 pisze:Jednak płacić za recenzję? Hmm może warto, nie wydaje się to bardzo wygórowaną ceną.
360 złociszy za to, że ktoś przeczyta moje wypociny? Raczycie żartować? Za te pieniądze wolę sobie zamówić Amazon Kindle z Ameryki... albo kupić coś pożytecznego.

Nie macie znajomych czy jak? Jakiegoś zaprzyjaźnionego korektora czy kogoś, kto dobrze zna język polski po prostu i uczciwie powie wam "Słuchaj, całkiem nieźle napisane, ale logika kuleje w tym, tym i tym miejscu. Zrób coś z tym." albo "Do bani, zajmij się czymś innym niż pisanie."

Pewnie, fajnie mieć opinię profesjonalisty, który zawodowo krytykuje ludzi, ale... ja bym tyle nie wydał na recenzję. Jak coś napiszę dobrze, wiem, że jest dobre. I kropka. Po co do recenzenta, do wydawców z tym uderzam...

Jak napiszę coś kiepskiego - po co ktoś ma mi tym mówić za 360 złotych?

Jak dla mnie - bezużyteczna usługa. Ale cóż, może znajdą się na nią amatorzy.
Don't you hate people who... well, don't you just hate people?

5
5 tys. słów za 360 to 0,07 zł za słowo.

Sam pomysł ciekawy, ale w granicach cenowych 60zł - 100zł. Mając więcej niż 25 lat i fundusze to niski wydatek na rozwój, na studiach to rozbój w biały dzień. O 360 zł nawet nie mówię.

Uważam, że oferta jest skierowana do starszych lub niezależnych finansowo debiutantów, którzy nie mają co zrobić z pieniędzmi.

6
Mich'Ael pisze:360 złociszy za to, że ktoś przeczyta moje wypociny?
Że je zrecenzuje - to pewna subtelna różnica
Mich'Ael pisze:Jak coś napiszę dobrze, wiem, że jest dobre. I kropka. Po co do recenzenta, do wydawców z tym uderzam...
I rozumiem, że ci wydawcy od razu to wydają?
http://ryszardrychlicki.art.pl

7
Że je zrecenzuje - to pewna subtelna różnica
By musiał dobrze zrecenzować.
Zależy kto się w tę firmę (Czarny) bawi i komu zlecają pisanie recenzji.

Poza tym zgadzam się z przedmówcami, że to oferta dla osób już starszych, o ustabilizowanej sytuacji finansowej, którzy nie mają co zrobić z pieniędzmi xD
Loony Stories - wydarzyło się naprawdę ;)

8
Loony pisze:Zależy kto się w tę firmę (Czarny) bawi i komu zlecają pisanie recenzji.
Aż trudno sobie wyobrazić, że ktoś o Wydawnictwie Czarne nie słyszał... Może zajrzyj kiedyś do którejś z ich pozycji - to daje spore wyobrażenie o jakości recenzentów...
http://ryszardrychlicki.art.pl

9
Bez przesadyzmu o aż takim wysokim poziomie Czarnego... I płacić tyle forsy za recenzję, to druga przesada...
Władysław "Naturszczyk" Zdanowicz

10
Prawie popieram Naturszczyka.
Kiedy w 2008 roku wysyłałem im zbiór opowiadań, Czarne to był totalny średniaczek. Jechał na nazwisku Stasiuka i lekkiej burzy wokół Nahacza (o którym większość z Was pewnie nie słyszała, a i pewien jestem, że już raczej nie usłyszy). Ale teraz to już inna para kaloszy - wydają teksty, które wskakują czasem na listy bestsellerów. I wydają tych tekstów dużo.

Jednocześnie zwracam uwagę na fakt, że recenzja to NIE redakcja. Różnica polega na tym, że najwięcej nauczyć można się właśnie z tej drugiej. To raz.
Dwa, że 95% piszących jest na poziomie, kiedy mogą jeszcze sobie ewoluować spokojnie bez pomocy redaktora, a jedynie ze wskazówkami od przyjaciół i z forów.
360 zł to kupa kasy, a 5000 znaków to nieszczególnie dużo. Wątpię też, żeby istniała możliwość doprecyzowania tego, co wyda Wam się niejasne.
Mieliśmy chyba zarabiać na pisaniu, a nie za nie płacić, nie?
Warto się zastanowić, na ile jest to komu rzeczywiście potrzebne.

[ Dodano: Sro 31 Sie, 2011 ]
Acz przyznam, że brzmi to kusząco, jako dobra metoda, żeby zmotywować wydawnictwo do przeczytania danych wypocin.
Na zachodzie powszechną praktyką jest wnoszenie opłaty za przeczytanie tekstu przez agentów literackich.
Seks i przemoc.

...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com

11
I to samo w konkursach. Chcesz wystartować - płacisz za to, że ktoś Cię raczy przeczytać. Nawet nie wiemy, jak mamy dobrze.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

12
smtk69 pisze:Mich'Ael napisał/a:
Jak coś napiszę dobrze, wiem, że jest dobre. I kropka. Po co do recenzenta, do wydawców z tym uderzam...

I rozumiem, że ci wydawcy od razu to wydają?
Wydadzą - jeśli jest dobre. Rozum raczej tak, ze na razie nie napisałem nic, czego nie wstydziłbym się pokazać wydzawcy. Stałem się nieco bardziej samokrytyczny wraz z upływem lat.
Kamila pisze:Mając więcej niż 25 lat i fundusze to niski wydatek na rozwój,
Mam i ponad 25 i fundusze tak, że uderzenia po kieszeni bym nie poczuł, ale 360 to i tak grubo za dużo. Gdyby recenzował ktoś Znany - wtedy owszem, mógłbym się skusić i dać się zmieszać z błotem...

Jak w ogóle wygląda taka recenzja? Ile to ma słów/znaków i jak bardzo jest konkretne? Ktoś wie?
TadekM pisze:Dwa, że 95% piszących jest na poziomie, kiedy mogą jeszcze sobie ewoluować spokojnie bez pomocy redaktora, a jedynie ze wskazówkami od przyjaciół i z forów.
O, to też - ja sobie spokojnie mogę sam ewoluować, uczyć się języka i o języku.
Don't you hate people who... well, don't you just hate people?

13
Większość aspirujących do poważnego pisania, a zajmujących się tymże pisaniem już jakiś czas, potrzebuje przede wszystkim nie tyle recenzji czy wskazówek warsztatowych, co stwierdzenia w stylu: grafoman/ nie grafoman. A na coś takiego to zbyt wysoka opłata. Z kolei na wskazówki warsztatowe potrzebne każdemu kto przejawia już pewien talent, to grubo za mało, a i współpraca uczeń - nauczyciel, musiałaby trwać dłużej. Tu rzeczywiście dużo lepiej uczyć się na redakcji. Tyle, że aby ktoś fachowo zredagował nasz tekst, trzeba go najpierw napisać i to na poziomie drukowalnym. Nb. dziwię się trochę tej ofercie, bo dobrzy redaktorzy mają cały czas zajęty. Do mojej redaktorki zawsze ktoś się dobija, a to Pilipiuk, a to Piekara... :) Nie wiem kiedy miałaby czas na takie recenzowanie. Nie zawsze też umiejętność redagowania tekstu przekłada się na talent do recenzowania. Redaktor ujmuje rzecz detalicznie: szczegół po szczególe, recenzent bardziej całościowo i pobieżnie.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

14
Mich'Ael pisze: Nie macie znajomych czy jak? Jakiegoś zaprzyjaźnionego korektora czy kogoś, kto dobrze zna język polski po prostu i uczciwie powie wam "Słuchaj, całkiem nieźle napisane, ale logika kuleje w tym, tym i tym miejscu. Zrób coś z tym." albo "Do bani, zajmij się czymś innym niż pisanie."
Znajomych mam, również takich, którzy czytają nałogowo i znają się na języku polskim (pomogli jak mogli:), jednak żaden z nich nie jest w stanie odnieść się do tekstu z pozycji wydawnictwa. No i dlatego kusi...
Loony pisze: Zależy kto się w tę firmę (Czarny) bawi i komu zlecają pisanie recenzji.
Serio?:)
TadekM pisze: Acz przyznam, że brzmi to kusząco, jako dobra metoda, żeby zmotywować wydawnictwo do przeczytania danych wypocin. [/guote]

Dokładnie. Kiedyś toczyła się na tym forum dyskusja na temat czy wydawcy czytają podsyłane przez autorów teksty. Taka usługa jak proponuje Czarne to trochę "kupowanie czasu redaktora", który musi przeczytać wszystko od deski do deski i to nie w przeciągu miesięcy, a 8 dni roboczych. Tak mi się wydaje.

Mich'Ael pisze: Jak w ogóle wygląda taka recenzja? Ile to ma słów/znaków i jak bardzo jest konkretne? Ktoś wie? [/guote]

No właśnie wątpię czy ktoś dokładnie to wie, bo z informacji jakie udało mi się znaleźć ta usługa została ogłoszona dopiero w... ostatni piątek. Sama jestem ciekawa. Wiadomo jedynie, że ma mieć MINIMUM 5000 znaków.

[ Dodano: Czw 01 Wrz, 2011 ]
No i kłania się czytanie ze zrozumieniem. Nie wiem czemu zakodowało mi się "8 dni roboczych" (przed sekundą jeszcze raz to sprawdziłam), miało być oczywiście 8 tygodni roboczych. Z tej perspektywy recenzja faktycznie niczego nie zmienia jeżeli chodzi o przyśpieszenie całego procesu.

15
Navajero pisze:Nb. dziwię się trochę tej ofercie, bo dobrzy redaktorzy mają cały czas zajęty.
Jesteś pewny, że to redaktor pisze recenzje? Wydaje mi się, że od tego są zupełnie inni ludzie. Redakcja to praca nad tekstem po zaakceptowaniu wstępnym przez recenzenta. Więc, żeby dojść do tego etapu, trzeba najpierw przypodobać się recenzentowi. I może tu właśnie propozycja Stasiuka okaże się pomocna? Szczególnie dla tych co chcą na pisaniu zbijać grube miliony (najlepiej w dolarach) ;-)
http://ryszardrychlicki.art.pl

Wróć do „Wydawnictwa”