16

Latest post of the previous page:

Ebookowo to wydawnictwo, produkujace PDF (ebooki), zarazem, jak wiekszosc sieciowych wydawnictw, sprzedajace ze swojej Strony wlasny towar - oraz starajacy sie pozyskac szerszy krag dystrybutorow.
W moim przypadku to bylo tak:
Ebookowo> Virtualo>Zlote Mysli>Kolporter >Empik
Do tego milion i jeden drobnych popychaczy sieciowych zyjacych bog jedyny wie z czego.
Mowisz, ze moj ebook jest do kupienia?
Okay, sprobuj kupic, zwroce ci forse jak kupisz, po tym jak policja i prokurator zbada legalnosc istnienia moich ebookow po wygasnieciu umowy.
Bardzo watpie by taki
http://www.inbook.pl/prod...=gsm&lkst=41606
zakupil w ciemno i na sklad bodaj 2 egz. mojej ksiazki PDF.
To tak nie pracuje ;)))
Wiec jak sprzedaja to znaczy, ze cos jest grane i maszyna u prokuratora sama zaczyna pisac akt oskarzenia.
Tyle, ze wiesz, ja tam tym sie nie przejmuje bo od poczatku wiedzialem iz moge byc dokladnie wyrolowany - co zaistnialo :(((
Zrobilem to co zrobilem by uzyskac darmowa forme reklamy i rozpoznania imienia oraz nazwiska na rynku czytelniczym, co bardzo trafnie przypomnial Andrzej w swoim poscie.
Nietstey, zrobilem blad, gdyz poza starganymi nerwami, nie uzyskalem nic.
A dlaczego?
A dlatego, ze ludziska olewaja ebooki.
Nie slyszalem by ktokolwiek wydajacy ebooka - literatura - sprzedal bodaj 10 tys sztuk, shit, chyba nawet 1000 nie przeszlo.
A co do przycinania oraz modyfikowania tekstow, to jest to normalna procedura.
Wez takie ksiazki Ludluma i porownaj z filmami - bodaj saga o Jasonie Bourne.
Jako autor mam prawo robic z wlasnymi tekstami, co tylko chce i oferowac je w roznych formatach i roznej objetosci.
A co do strzelania w noge?
Mylisz sie.
Dzieki wersji abridged (czyli skondensowanej) uniknolem strzalu we wlasna )*(
Dzieki temu nadal mam, zdrowy rynkowo, towarek do sprzedania.
A na koniec mala uwaga.
Skoro ebooki to taki super biznes, to dlaczego nasi krajowi pisarze nie wydaja sami siebie i nie sprzedaja swojej tworczosci ze swoich Stron, lub za posrednictwem sieciowych ksiegarni, hmm???
Wspomniales, ze ty sprzedajesz.
Okay, jestes juz milionerem? ;)))
Watpie.
FM

17
MF - na tym forum pisarze - praktycy wielokrotnie wypowiadali się negatywnie na temat opłacalności i sensu wydawania ebooków. Także tacy, których ebooki znajdowały się na topliście empiku. Więc - sorry - ale Ameryki nie odkryłeś. W zasadzie powinienem na tym zakończyć wypowiedź, ale mam miękkie serce, więc napiszę ( jeszcze raz) parę słów na ten temat.

- wydawanie dobrej książki jako ebooku mija się ( obecnie) z celem, niewiele osób ją kupi ( kwestia czytników, dystrybucji, przyzwyczajeń itp.), a gros czytelników którzy na nią natrafią pomyśli ( niezależnie od tego czy to prawda czy nie), że autor jest cienki, bo nie potrafił wydać jej na papierze, więc szkoda na niego czasu i pieniędzy...

- wydawanie książki w formie ebooku jest obecnie inwestycją w przyszłość i może kiedyś przynieść pozytywne efekty, ale tylko wtedy, kiedy ebook jest dodatkiem do papierowego wydania, jego uzupełnieniem. Coraz więcej firm wypuszcza na rynek komplety: papier + ebooka. Myślę, że niedługo będzie to standardem.

- Twoje problemy z wydaniem książki na papierze tłumaczą się bardzo prosto - popełniłeś kilka podstawowych błędów. Tzn. istnieje oczywiście możliwość, że zabiłeś komórki mózgowe wciągając biały proszek, pijąc absynt i uganiając się za Łatwymi Kobietami na Zgniłym Zachodzie :P Wówczas nie mamy o czym gadać. Jednak odłożywszy chwilowo tę hipotezę jako niesprawdzoną i założywszy, że potrafisz napisać dobry tekst... :)

Nie ma obecnie najmniejszego znaczenia, że niejaki MF coś tam, kiedyś wydał. Po kilku latach autor który niczego nie wydaje, wypada z rynku i pamięci większości czytelników. Obecnie na rynku jest wielokrotnie więcej autorów niż w Twoich czasach. I konkurencja większa. Ty byłeś nieobecny dłużej niż parę lat. Nikt Cię nie kojarzy. Jesteś obecnie człowiekiem znikąd. Z drugiej strony masz pewien bonus, jakiego nie ma żaden z debiutantów: coś tam jednak wydrukowałeś, a osoby których teksty spodobały się np. takiemu Parowskiemu, cieszą się w środowisku pewnym prestiżem. Znaczy - jakby co - zostaniesz potraktowany poważniej niż "zwykły" debiutant, jednak nadal będziesz musiał udowodnić, ze jesteś nie tylko dobry, ale i lepszy od wielu innych. Tak więc zanim jakiekolwiek poważne wydawnictwo potraktuje Cię serio, będziesz musiał opublikować kilka dobrych opowiadań. Bez tego nie masz szans na druk w porządnej firmie! Pomijając rzecz jasna jakiś przypadek w typie: szóstka w totka... Ot i wszystko, ot i cała filozofia. Opublikuj parę tekstów w NF czy SFHH ( przy okazji darmowa reklama) i dopiero wtedy uderzaj do wydawnictw.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

18
@MF: "Do tego milion i jeden drobnych popychaczy sieciowych zyjacych bog jedyny wie z czego"

To jest normalny system dystrybucji, tak jak książek papierowych. Jeśli coś ci nie gra, prawo autorskie daje ci możliwość wglądu w dokumenty sprzedaży i dochodzenia swoich roszczeń. Ale przyjmowanie postawy pełnej nieufności do całego świata jest raczej niezbyt racjonalne.


@MF: "Mowisz, ze moj ebook jest do kupienia? "

Doszedłem do kasy, ale nie mam zamiaru płacić, sorki sam mnie zraziłeś tym okrajaniem. Przeszła mi zresztą ochota na pomaganie Ci. Sam sobie kup. Dlaczego wyręczasz się innymi?

@MF: "Nie slyszalem by ktokolwiek wydajacy ebooka - literatura - sprzedal bodaj 10 tys sztuk, shit, chyba nawet 1000 nie przeszlo. "

To prawda sprzedaż e-booków jest wciąż mała. Ale 10 tys. to już w polskich warunkach wielki sukces na rynku papierowym. A i 1000 wielu nie osiąga.

@ NAvajerwo: "MF - na tym forum pisarze - praktycy wielokrotnie wypowiadali się negatywnie na temat opłacalności i sensu wydawania ebooków. Także tacy, których ebooki znajdowały się na topliście empiku."

Myślenie tylko kategoriami empiku na pewno nie doprowadzi nikogo do większej sprzedaży e-booków... E-booki będące wersjami książek papierowych przy obecnym systemie cen, dystrybucji i z powodu zabezpieczenia DRM nie mają wielkich szans na znaczącą sprzedaż. Wydawnictwa papierowe nie wykorzystują innych kanałów dystrybucji, nie troszczą się o dostęp do klienta i jakość towaru. Powstała już w Polsce grupa czytelników, którzy tylko e-czytają i nie sięgają po papier lub robią to bardzo rzadko, co jeszcze rok temu nikomu się nie śniło i ta grupa szybko rośnie. A e-czytelnicy jak mało kto, wiedzą, czego chcą, nie dają się doić i traktować jak bydło, któremu do żłobów sypie się kolejny bestseller każąc słono płacić.

@ Navajero: "wydawanie dobrej książki jako ebooku mija się ( obecnie) z celem, niewiele osób ją kupi ( kwestia czytników, dystrybucji, przyzwyczajeń itp.), a gros czytelników którzy na nią natrafią pomyśli ( niezależnie od tego czy to prawda czy nie), że autor jest cienki, bo nie potrafił wydać jej na papierze, więc szkoda na niego czasu i pieniędzy... "

Rzeczywiście taki stereotyp pokutuje, ale jak wszystkie stereotypy ma rację bytu w niezmiennie uformowanym świecie. Natomiast świat e-booków rządzi się swoimi prawami i powstał z zasady przeciwstawienia się stereotypom. Jeśli ktoś tego nie czuje, to rzeczywiście nie powinien do niego wchodzić w ogóle, bo tylko sobie nerwy zszarga. Dla mnie jest fascynujący i z przyjemnością się w to włączam, zwłaszcza że nie muszę ewentualnego zysku stawiać sobie za cel główny, bo dzięki Bogu mam z czego żyć i swoje pisanie mogę traktować jako realizację wewnętrznych potrzeb, a nie zarobkowanie. Choć uważam, że to właśnie e-booki będą głównym źródłem zysków dla osób piszących, papier jest skazany na śmierć i stanie się to szybciej niż ktokolwiek się spodziewa.
Artur
https://www.facebook.com/BoratczukArtur/

19
Navajero napisal - Opublikuj parę tekstów w NF czy SFHH ( przy okazji darmowa reklama) i dopiero wtedy uderzaj do wydawnictw.
---
Dobra porada.
Kto teraz rzadzi w NF? Nadal Maciek?
A jak jest w SFHH?
Wiem ze Robert sprzedal SF do FS, ale kto teraz jest szeryfem w nowym magazynie?
Tak tylko pytam, bo wysylanie w ciemno zwykle konczy sie w koszu.
FM

[ Dodano: Nie 14 Sie, 2011 ]
Arturborat napisal - Wydawnictwa papierowe nie wykorzystują innych kanałów dystrybucji, nie troszczą się o dostęp do klienta i jakość towaru.
---
Zapomniales dodac, ze autor tez im zwisa jak mokra flaga ;)))
Co z tego, ze wysylam im teksty, zajawki, konspekty, emaile, jak odzew jest zerowy - cisza i milczenie.
Przypomne temat tego ciagu postow
<Wyslac tekst via email, mozna i trzeba, ale...>
Chodzi mi o wyjasnienie, dlaczego to dziwne MILCZENIE?
Czy to tylko ja, czy tez inni?
Bardzo prosze pozostanmy przy temacie, bez dryfu.
Nie chce sie narazac moderatorowi ;)))
FM

20
Marek Falzmann pisze:Kto teraz rzadzi w NF? Nadal Maciek?
Wiesz, były tam różne roszady, nie intersuję się tym zbytnio, ale z tego co wiem MP nadal kieruje działem literatury polskiej i szefuje Wydaniu Specjalnemu.
Marek Falzmann pisze: A jak jest w SFHH?
Wiem ze Robert sprzedal SF do FS, ale kto teraz jest szeryfem w nowym magazynie?
Tak tylko pytam, bo wysylanie w ciemno zwykle konczy sie w koszu.
Rednaczem jest Rafał Dębski. Tam teksty czytają, w piśmie ukazuje się sporo debiutanckich, ale jak napiszesz do Rafała, to pewnie przeczytają "bez kolejki" :)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

22
Do sheliona
Nie rozumiem co masz na mysli - co zlego robie?
Cytowanie to cytowanie - tak dlugo jak prawdziwe, nie podrobione i z podaniem imienia autora, wszystko powinno byc okay.
A moze chodzi ci o te - nagrobki - szare prostokaciki z mniejszym tekscikiem cytologicznie cytujacym cytata ;)))
No, kiedy personalnie to jakos mnie odrzuca ta forma.
Brak tam ciepla kontaktu bezposredniego, brak intymnosci.
Kwadratowe wstawki wygladaja jak rzadowe pisma lub zawiadomienia o smierci na koscielnej tablicy ogloszen.
Brrr...
FM

[ Dodano: Pon 15 Sie, 2011 ]
Navajero napisal - Twoje problemy z wydaniem książki na papierze tłumaczą się bardzo prosto - popełniłeś kilka podstawowych błędów. Tzn. istnieje oczywiście możliwość, że zabiłeś komórki mózgowe wciągając biały proszek, pijąc absynt i uganiając się za Łatwymi Kobietami na Zgniłym Zachodzie Wówczas nie mamy o czym gadać. Jednak odłożywszy chwilowo tę hipotezę jako niesprawdzoną i założywszy, że potrafisz napisać dobry tekst...
---
Potrafie napisac, nie potrafie sprzedac w kraju urodzenia.
Czepnalem sie ebookow na jakis czas, bowiem idea jest super, niestety wykonanie - czyli handel plus dystrybucja to jeden wielki bol w wiadomym miejscu i przyznam, ze po 2 latach walki z wiatrakami, mam dosc.
A co popelnionych bledow?
Bo ja wiem?
Kiedys probowalem sprzedac cos do Zyska i Amberu - i ktos mi z tych dwoch oficyn odpisal wprost i brutalnie - Chetnie wydam, ale sie boje, wiec nie wydam.
Teraz pytanie, czego boi sie ten wydawca ;)))
Tego, ze wtopi 20/30 tysiecy i nie zarobi?
Nie, skad.
Ja pisuje tylko hity i super bestsellery - skromny jestem, co? ;)))
Wiem czego sie tamten bal...
Widzisz, - ktory odkryl afere FOZZ i za to zaplacil zyciem - nie tylko on jeden :(((
Wiec sam rozumiesz, jestem dla wielu bylych i obecnych decydentow pariasem, naznaczonym stygma grzesznikiem ktorego nalezy unikac jak ognia.
Okay, moze to jest troche paranoiczne podejscie, ale wielu mi juz pisalo cos po tej linii, ostrzegajac bym sie nie pchal z czapka w reku na komuchowe podworka.
Dlatego wskoczylem w ebooki by ominac niewidoczna sciane cenzury, ostracyzmy, nie ukrywanej wrogosci pewnych ludzi nadal powiazanych z bylymi decydentami z PRLu.
Do tego dochodzi wszechobecne lekcewazenie wydawcow, nawet tych nowszych, odmawiajacych bodaj potwierdzenia otrzymanego emailu, co wkurza.
I tak to wyglada - Wyslac tekst via email, mozna i trzeba, ale... czy to ktos czyta? Obawiam sie, ze nikt.
FM
Ostatnio zmieniony śr 17 sie 2011, 19:45 przez MF, łącznie zmieniany 1 raz.

23
Rynek ebookow to piekna idea... ale w naszym kraju to wciaz idea, a nie rynek... przynajmniej aktualnie. Nie wiem czy dopuszczasz taka mozliwosc, ale moze sprobuj wydac sie pod pseudonimem literackim? No i ewentualnie zostaje Ci jeszcze droga Naturszczyka, czyli wziac sprawy w swoje rece. Przynajmniej czesciowo. Pomyslalem jeszcze, ze skoro przebywales iles tam lat na obczyznie i swobodnie poslugujesz sie ich jezykiem, to moze zaatakuj tamtejszy rynek... Ale sam do tego pomyslu tak do konca nie jestem przekonany. Zdecydowanie plusem moze byc to, ze za oceanem akurat rynek ebookow jakos sobie radzi.
Rzeczywiscie chyba aktualnie najlepsza droga moga byc opowiadania do czasopism i może jeszcze jakieś konkursy. I ewentualnie odgrzebywanie starych kontaktow:) nie zaszkodzi.
Jesli bedziesz tak plodnym pisarzem jak uczestnikiem tego forum to masz szanse doczekac sie osobnego regału w empiku;)
Jako pisarz odpowiadam jedynie za pisanie.
Za czytanie winę ponosi czytelnik.

24
To ja tylko tak wracając do głównego wątku, iż możemy mieć dobrą książkę, a jej nie wydać.
Są ciekawe rezultaty dwóch eksperymentów, jednego bardziej naukowego, drugiego bardziej amatorskiego, które pokazują jak wielkie znaczenie ma nasz autorytet (w tym wypadku nazwisko), na szansę publikacji:

1) Dwóch psychologów , niejaki Peters i Ceci, w 1982 roku przepisało 12 artykułów naukowych, które już ukazały się w renomowanych czasopismach naukowych. Tym razem jednak podpisali je nieznanymi naziwskami, jakby były dziełem początkujących naukowców z ośrodków naukowych również nikomu nie znanych. Po takim przerobieniu zaproponowali je dokladnie tym samym czasopismom (18 - 32 miesiące po oryginalnej publikacji). 9 z nich zostalo nie wykrytych jako plagiat (w 82 roku dużo trudniej było sprawdzać takie rzeczy) i przesłanych do recenzji. 8 z 9 zostało odrzuconych, jako niespełniające wymagań czasopisma, mimo iż dwa lata wcześniej spełniały je, gdy były sygnowane znanymi nazwiskami.

Jako, że ktoś może powiedzieć, iż przykład pierwszy działa tylko w sferze publikacji naukowych, prezentuję przykład drugi:

2) Pewien znany pisarz, którego nazwiska nie znam, przeprowadził eksperyment: przepisał słowo w słowo, książkę Jerzego Kosińskiego pt "Schody", która 10 lat wcześniej sprzedała się w 0,5 mln egzemplarzach i zdobyła nagrodę National Book Award. Tak przepisany manuskrypt, podpisany fikcyjnym nieznanym nazwiskiem przesłał do 28 wydawnictw i agencji literackich (w tym także do wydawnictwa, które książkę jako pierwsze wydało).Wszystkie wydawnictwa i agencję, powieść odrzuciło! (było to w 1979 roku, więc pewnie również ciężko było komuś sprawdzić szybko czy to nie plagiat).

Oba przykłady pochodzą z fenomenalnej książki Roberta Cialdiniego "Wywieranie wpływu na ludzi", którą nawiasem mówiąc polecam.

Wracając więc do wątku głównego, wniosek jest prosty. Tak jak to kiedyś, o ile się nie mylę, napisał na forum Andrzej Pilipiuk, debiutant bez nazwiska, aby się wydać, musi napisać naprawdę coś powalającego na kolana.

25
A ja Wam wcale nie wierzę!
Bo po co byłoby pisać? Siedzieć i mozolić nad szykiem dwunastego zdania na 123 stronie? Wypalać kolejną paczkę papierosów, bo mi nieusłuchany bohater cuda-wianki wyprawia? I takie tam...

No... to tego... no to nie wierzę. I już.

(przepraszam, ale lekkość mojej wypowiedzi nie świadczy o lekceważeniu poruszonego problemu)
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

26
Ja też się nie zgodzę.
To znaczy, pewnie, zapewne ludzie chcąc nie chcąc traktują osoby sprawdzone pobłażliwiej. Naturalny mechanizm psychologiczny, ot co. Jeśliby obcy człowiek chciał pożyczyć od nas stówę i obiecał oddać w ciągu miesiąca, zapewne nie zgodzilibyśmy się. Co innego, gdyby na takich samych warunkach poprosił nas dobry przyjaciel.

Ale myślę, że dobry pomysł i język ma znacznie większe znaczenie.
eworm pisze:
Babcia|Ewa2|Ex aequo|Genialne dziecko

27
Piotr Kulawik pisze: Są ciekawe rezultaty dwóch eksperymentów, jednego bardziej naukowego, drugiego bardziej amatorskiego, które pokazują jak wielkie znaczenie ma nasz autorytet (w tym wypadku nazwisko), na szansę publikacji:
po co taka egzotyka?
w Polsce jakieś8-10 lat temu Dawid Brykalski napisał nowelę "Stary człowiek i góry" (jest w jego książce "autostopem przez wyobraźnię").

Obca planeta, dawno skolonizowana przez ziemian na cele rozrywkowe. Stary łowca idzie w góry dziabnąć dinozaura. (na pamiątki dla turystów). Ubija takiego cool-giganta, wzywa poduszkowiec transportowy. Ale chłopaki mają daleko przez góry, jadą jakieś 8 godzin tymczasem dinozaura zrzerają padlinożercy a stary tylko klnie bo mu ładunków w miotaczu zabrakło...

Ergo: z Hemingwaja Brykalski zrabował wszystko. Sytuacje, monologi, przemyślenia bohatera, puentę. Zmienił tylko scenerię z wodnej na skalistą i dodał element sf.

I co? NIKT SIĘ NIE SKAPNĄŁ (jedyny wyjątek red. Parowski).
Nikt też nie chciał wydać bo nudne, długie i sf.

chyba obaj autorzy jeden w niebie drugi na ziemi mieli z tego równą uciechę... ;)
Wracając więc do wątku głównego, wniosek jest prosty. Tak jak to kiedyś, o ile się nie mylę, napisał na forum Andrzej Pilipiuk, debiutant bez nazwiska, aby się wydać, musi napisać naprawdę coś powalającego na kolana.
ale jak to napisałem z optymistycznego punktu widzenia: jak napiszesz coś powalającego to się przebijesz przez "klikę z nazwiskami".

Olśniewający debiut szybko dobity 3-4-5 kolejnymi dobrymi tekstami.
Proste? proste.

28
Natasza pisze:A ja Wam wcale nie wierzę!
cool.
Bo po co byłoby pisać?
bo to dobry sposób na nudę?
bo jest szansa że załacą za to parę groszy.
Siedzieć i mozolić nad szykiem dwunastego zdania na 123 stronie?
jak już sie coś robi to trzeba porządnie albo wcale.
Wypalać kolejną paczkę papierosów,
hmmm... po co?

bo mi nieusłuchany bohater cuda-wianki wyprawia? I takie tam...
bohater Ci fika to go ZABIJ. i wymyśl nowego, posłusznego ;)

29
Seener pisze:Rynek ebookow to piekna idea... ale w naszym kraju to wciaz idea, a nie rynek... przynajmniej aktualnie
Wybacz, ale nie wiem co Ty w tym widzisz.
Książki nic nie zastąpi! A przynajmniej według mnie. Mam nadzieję, że za kilkanaście lat nie zostaną one całkiem zniesione z rynku.
Jaka w tym przyjemność, gdy siedzisz na kanapie i ktoś ci coś czyta? Nie umiałabym wczuć się wtedy w powieść. :P
"Kto umie czytać,
posiadł klucz do wielkich czynów,
do nieprzeczuwanych możliwości,
do upajająco pięknego,
udanego i sensownego życia."
Aldous Huxley

30
taran1123 pisze:Książki nic nie zastąpi! A przynajmniej według mnie. Mam nadzieję, że za kilkanaście lat nie zostaną one całkiem zniesione z rynku.
Taaaa... Amazon Kindle? Mam od niedawna i urządzenie jest lepsze niż sądziłem, że będzie - o oczekiwania miałem dośc wysokie. Jak dla mnie - doskonale zastępuje książki w okreslonych przypadkach. A więcej napiszę w odpowiedniejszym po temu temacie.
Don't you hate people who... well, don't you just hate people?
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”