Z czary jakiejkolwiek

1
„Z czary jakiejkolwiek”

Czy to kielich królewski,
Czy kubeczek żebraczy
Bierz co zechcesz – możesz pić.
Tylko zdobądź imbryk,
Choćby najuboższy.

Z kwiatu powstała – w napój się obróci,
Ziarenko z ziarenkami w woreczku na sznurze.

Sen to? Jawa to?
Bądź co bądź, zwij jak chcesz!
Wiem tylko, że ciepło się zrobiło,
Tak jakby mnie kto wziął w objęcia czułe…
Jeśli chcesz pogadać, jestem tu:

https://www.facebook.com/tomasz.socha.75

2
Moim zdaniem ten wiersz się jakoś rozpada w obrazowaniu, w refleksji.

Jest w nim za dużo. Czegoś (pewnie wszystkiego)
W języku eklektyczny (dla mnie zbyt)

Na początku: anafory
partykuła pytająca "czy"
kieruje mnie w stronę poszukiwania
kolejne wskazania to antynomie:kielich - kubeczek, z epitetami klauzulowymi (w wersach) "królewski - żebraczy". Odnoszę do tytułowej "czary jakiejkolwiek - i moja myśl obudzona "czy" wędruje w stronę niewiadomych.
Potem mam "ty" w apelu (a więc przeciwstawione podmiotowi "ja").
I wprowadzony dialog nie zmierza znowu dokądś, otwiera tylko nowa drogę... a ja się gubię, bo nie dostaję żadnych konsekwentnych wskazówek, tylko nowe obrazy.
dystych
Z kwiatu powstała – w napój się obróci,
Ziarenko z ziarenkami w woreczku na sznurze. ,
to wykorzystanie formuły, przetworzenie jej ciekawe, ale potem nie znajduję sensu potwierdzającego tę grę.

Dystych - zastosowanie tej miary strofy ma (musi?) charakter sentencji. Ale tego nie znajduję.

Mogłabym pójść drogą na skraj erotyku... zwłaszcza, że upoważnia mnie emocjonalne wyznanie w klauzuli wiersza, ale składam wszystko i wciąż mam wrażenie, że nie tak, że może inaczej... Za dużo - według mnie znaków drogowych, nie prowadzą jasno do celu.

Nie poddaję profesjonalnej analizie wiersza, opowiadam o tym, jak ja (Natasza) czytam ten wiersz.
Bo on mi się nie podoba. Ale to nie znaczy nic, poza to, że mi się nie podoba.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

3
Eklekteczny? What a what a...?!
Nie musimy opisywać naukowych przemyśleń :). Skrytykuj prosto z mostu i napisz o co chodzi, będę bardziej zadowolony. I tak jestem :).
Tym bardziej, kiedy rozbawiła mnie pewna rzecz. Mianowicie, że wiersz o piciu herbaty może być erotykiem:) xd.

A tak to fajnie.
Dziękuję bardzo :).
Jeśli chcesz pogadać, jestem tu:

https://www.facebook.com/tomasz.socha.75

4
Jejku, a mnie się jakoś narkotycznie kojarzyło. Chyba przez te ziarenka w woreczku. Na sznurze. Szamańsko - indiańsko. A tu herbata. No tak. Głupio mi.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

5
Ja rozumiem, że o piciu herbaty.
Imbryk zrozumiałam, że jest do herbaty. I że w kubeczkach (choć mnie czara i kielich królewski na manowce wyobraźni poniosły). I to, że napój i o woreczkach, też nawiązywało do herbaty. Tylko szukałam, dlaczego "królewski" i "żebraczy", dlaczego wykorzystałeś, przetworzyłeś frazeologizm (z prochu powstałeś...) dość jednoznacznie kojarzący się z motywem śmierci. I dlaczego rozstrzygasz czy to "sen czy jawa" i w odniesieniu do czego to jest. Motyw erotyczny - "objęcia czułe" narzuciłeś sam i to w klauzuli wiersza (na końcu) i powróciłam do tytuły, do "czary jakiejkolwiek" usiłując ją odczytać po poznaniu wiersza.

I oczywiście - wiersz jest o piciu herbaty. Tylko dlaczego jeszcze to wszystko tam jest?!

To mniej więcej dla mnie znaczy eklektyczny. Że pozlepiany z różności.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

Re: Z czary jakiejkolwiek

7
„Z czary jakiejkolwiek”
Jak już po przeczytaniu wiersza, domyślimy się, że idzie o herbatę, to tytuł jest ok. Chiny to miejsce początku herbaciarni :P Tam stara tradycja każe parzyć herbatę w specjalnych czarach z przykrywką. Ale już w początkowym wersie
Czy to kielich królewski
Czy kubeczek żebraczy
drażni, co ma kielich do wiatraka? No żadna poetycka nuta nie wyjaśni takiego byka. Inczej trza było nawiązać do szlachetności napoju, narysowanie przestrzeni, że herbatę piją królowie i żebracy, powinno być ładniejsze i bardziej prawdziwe. Na przykład od porcelany do blachy :P
Bierz co zechcesz – możesz pić.
No takie naśmiewanie się z tradycji picia herbaty... Bo obojętnie w czym pić, byleby ten os...nym imbryku zaparzyć? No to jak się naśmiewać, to po całości :P
Z kwiatu powstała – w napój się obróci,
Ziarenko z ziarenkami w woreczku na sznurze.
Dalszy ciąg naśmiewania się? Prawdziwa herbata powstaje z liści, pąków liści. Są szaleńcy, którzy parzą "herbatę" z pszenicy, ziaren kakaowca, ale czy to jest HERBATA? Woreczek, to co? Jak do przechowania, to od biedy, ale jak do parzenia... To już dużo gorzej, tak się parzy jeszcze dziś w Kolumbii, ale KAWĘ.
Sen to? Jawa to?
Bądź co bądź, zwij jak chcesz!
Wiem tylko, że ciepło się zrobiło,
Tak jakby mnie kto wziął w objęcia czułe…
No... Końcówka też słaba. Jeśli miałeś się naśmiewać, tym bardziej słaba. Taki nielogiczny jest ten wiersz, tyle ode mnie, pozdrawiam.
Tacitisque senescimus annis
Najmądrzejsza rzecz, to wiedzieć co jest nieosiągalne, a nie w głupocie swojej, dążyć ku temu za wszelką cenę
- Zero Tolerancji -

9
Widzisz, Bonsai...
Autor nie ma wpływu na recepcję swojego utworu od momentu, kiedy go opublikuje. Wtedy decyduje się wydać dziecię swe za "odbiorcę". Czytelnika, krytyka. Zostawia mu wolną rękę.
Np. "Zachciało się Zosi jagódek" Jasińskiego wcale nie było utworem o podtekście sprośno-erotycznym" (ja znowu!), tylko sentymentalną sielanką. Ale lud (kultura wsi) odnalazł w nim ukrywane w rozmaitych znakach sygnały, że właśnie się Zosi zachciało... i nie o jagódki chodziło. Wiele piosenek ludowych ma ten ukryty erotyczny, seksualny język symboli. Polecam dwutomowa opowieść Cz. Hernasa "W kalinowym lesie"
Więc: jeżeli odczytałam utwór tak czy inaczej, to dałeś mi do tego prawo - opublikowałeś go.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

10
Bonsai pisze:"naśmiewania się?"

Raczej nie pisuję wierszy prześmiewczych. Tyle.
Twoje przypuszczenia są mylne totalnie.
Zaznaczyłem "Jeśli", "naśmiewanie" było raczej podtekstem do ułomności w przesłaniu i logiki wiersza. "Naśmiewaniem" próbowałem ratować utwór. Nie unoś się :P Odnieś się do wskazanych błędów logicznych, łatwiej zrozumiesz moje blablanie. No offence.
Tacitisque senescimus annis
Najmądrzejsza rzecz, to wiedzieć co jest nieosiągalne, a nie w głupocie swojej, dążyć ku temu za wszelką cenę
- Zero Tolerancji -
ODPOWIEDZ

Wróć do „Poezja biała”