dobra.
przyjmuję w pokorze że ci którzy lubią, czytają i rozumieją Dukaja są odemnie lepsi, mądrzejsi i ładniejsi.
Jesli ktoś jest lepszy, ładniejszy i bogatszy macie trzy wyjścia:
1) sprobować mu dorównać, potem przeskoczyć, stratować, wdeptać w ziemię.
2) wziaść gwóźdź i porysować mu lakier na aucie - nich gada krew zaleje. albo zamalować go w japę żeby swojej ślicznej buźki tak nie obnosił.
3) możecie też usiąść i płakać nad swoim nieszczęściem.
a ja wymyśliłem wyjście czwarte: siedzę i robię sobie spokojniutko coś trochę innego.
są różne drogi ktorymi idzie się w życiu. Droga Dukaja nie jest moją drogą. Moja droga nie jest dla Niego. Intelekt Dukaja jest dla mnie obcy jak mózg kosmity. Nie będę pisał książki 700 stron w wymyślonym przez siebie języku. Nie umiem, nie chcę, nie chce mi się, nie rajcuje mnie to, efekt uważam za mało hecujący.
Źle?
Widać miałem zostać szewcem albo jako kozak ganiać po stepie przemytników, a tu czkawka historii wywindowała mnie do literatury.
W mediach tyle sie gada o tolerancji.
Jestem za głupi na czytanie Dukaja i w związku z tym proszę o tolerancję. (renta dla czunków też mile widziana). Tak jak ja toleruję ludzi czytających Harlekiny a nawet z pewnym ubolewaniem toleruję ludzi którzy nic nie czytają...
Proszę o tolerancję dla moich wypocin i moich czytelników. Jesteśmy głupcami, nie stanowimy dla Was - dukajohominidów - zagrożenia.
*
i wracam do czytania opowiadań początkujących szczórków,
