1429
Herman pisze:Robię ściągi jak każdy.
Zależy jak interpretujemy. Każdy obecnie czy każdy zawsze.
Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale użycz mi, Panie, chwalebnego uczucia, że czasem mogę się mylić.

1431
Vialix pisze:
Andrzej Pilipiuk pisze:ja nie robiłem
A na maturze prosił pan o bułkę, czy też nie? :P
prawie nigdy niczego nie jadłem w szkole ani w liceum. (obiedy przestalem w 5 klasie) na widok tego syfu odbierało mi apetyt...

*

odnośnie ściag: wtedy ściaganie uważałem za niemoralne. Zresztą mało kto ściagał.

obecnie uważam szkołę za niemoralną - więc pewnie bym robił ściągi.

trudno ocenić.

1433
A ja tylko z tego, czego nie lubię. Jakoś nigdy przedmioty humanistyczne (czyli gdzie trzeba kuć na blachę) nie wchodziły do mojej mózgownicy.

1434
Będę szczery. Nigdy nie otworzyłem w domu podręcznika do fizyki, biologii, francuskiego, łaciny, geografii. Dlatego nadrabiam ściągami, które zazwyczaj robię na przerwie przed sprawdzianem. Co do innych przedmiotów... nie wyobrażam sobie jak można z nich ściągać. Na przykład, co dwa tygodnie mam sprawdzian z ponad 900 słówek angielskich. Mam je sobie wszystkie na ręku wypisać?! A na drugiej poglądy filozoficzne przedstawicieli Młodej Polski? Zdecydowanie wolę się takich rzeczy nauczyć, bo po pierwsze - chcę, po drugie - może będę zdawał te przedmioty na maturze. Łaciny nie będę zdawał na pewno i nawet jeśli nauczę się tej cholernej deklinacji, i tak zapomnę wszystko w ciągu roku od skończenia szkoły.
prawie nigdy niczego nie jadłem w szkole ani w liceum. (obiedy przestalem w 5 klasie) na widok tego syfu odbierało mi apetyt...
Nic się nie zmieniło. Nie wiem jak z obiadami w liceum, bo przez remont stołówka zamknięta, ale jeśli chodzi o gimnazjum... kawałek śmierdzącej kiełbasy pływa sobie w jakiejś zielonej mazi, chyba ogórkowej z jajkami i do tego wybełtany sos o smaku żurawinowych wymiocin. Na początku wydawali wszystko w reklamówkach, ale nawet dzieci z podstawówki zaczęły się tym smrodem rzucać w szatniach i zainwestowali w plastykowe wiaderka.

1435
U nas w liceum rozwiązano problem stołówki: zamiast niej mamy kawiarenkę, gdzie można kupić taką wielką bułę albo pizzerkę czy hot-doga. Są też napoje, lizaki itp. Stoliki z krzesłami też, więc jest gdzie posiedzieć. Na okienkach tam się zbiera masa uczniów.

1436
Vialix pisze:kawałek śmierdzącej kiełbasy pływa sobie w jakiejś zielonej mazi, chyba ogórkowej z jajkami i do tego wybełtany sos o smaku żurawinowych wymiocin.
Głodu wam trzeba. I wojny. A może byście ruszyli głowkami i co nieco docenili.

1437
Joe - wojnę im darujmy, co najwyżej niech im się prąd odetną i przez tydzień zamknęli dojście do lodówek i sklepów. Wystarczyłby tydzień pobytu na poligonie i dwie puszki na tydzień, wszystko by się nauczyli jeść. :lol: :wink:
Władysław "Naturszczyk" Zdanowicz

1438
Co prawda to prawda. Jak sobie przypomnę co jadłem w wojsku, po dziesięciogodzinnych zajęciach na poligonie... :P
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

1439
Szkolne obiady były znośne, powiem więcej, były zwyczajnie dobre. Ale mam traumatyczne wspomnienia z przedszkola. Zupa mleczna... horror Nienawidzę zup mlecznych i dzień w dzień byłam różnymi metodami zmuszana do ich jedzenia. Pani się nie cackała. Do dziś pamiętam tekst: jak się porzygasz, będziesz musiała to zjeść. A z moją Rusałką było podobnie, byłam wzywana na dywanik, bo ona nie je. Za to w domu to nie odchodziło dziecko od lodówki, a przedszkolanki były oburzone moim podejściem. Jak to - nie zmuszać?!
I jedno wiem na pewno Nie wiem jak bym była głodna, zupy mlecznej nie ruszę. Ostatnio mi w szpitalu serwowali, też musiałam się tłumaczyć. "Ale pani musi!"
No kurde, żeby dorosłym ludziom wciskać to na siłę, to przegięcie. Ale dorosły to jeszcze się wymiga, a te biedne dzieci co mogą zrobić?
"Niechaj się pozór przeistoczy w powód.
Jedyny imperator: władca porcji lodów."

.....................................Wallace Stevens

1441
Andrzej Pilipiuk pisze:wojna... możeprzyjśc nagle jak wiosenna burza...

źle się dzieje na świecie.
A, wiesz, miewam podobne schizy. I przeklinam własną wyobraźnię, idąc tym tropem, dochodzę do wniosku, że na świecie tak naprawdę nigdy nie było do końca dobrze, nie będzie i być nie może. To brzmi na wyrost fatalistycznie, ale w gruncie rzeczy tak jest. Istnieje, myślę, jakaś równowaga... ale te dobre rzeczy wydają się być jakieś kruche.
Nic to, tak mnie naszło, a ja tu z pytaniem przylazłam.

Rozchodzi mnie się o felietony. Lubisz je pisać? Narzucasz sobie tematy, czy piszesz, powiedzmy, pod wpływem jakiś aktualnych przemyśleń? Na zasadzie "czas mnie goni, dziś trzeba felieton... o czym by tu...?" W sensie jak wygląda praca nad takim artykułem?
"Niechaj się pozór przeistoczy w powód.
Jedyny imperator: władca porcji lodów."

.....................................Wallace Stevens

Wróć do „Strefa Pisarzy”