Latest post of the previous page:
Początkowo to jest westia samozaparcia, siły woli i takich tam, a potem funkcjonowanie w trybie intensywnym wchodzi w nawyk. Consetudo est altera natura.
Znaczy - nie podobała mi się perspektywa skończenia tak, jak liczni z moich znajomych: praca, praca, praca, powrót do domu, piwko, film, spać. Brzuszysko od tego rośnie i powoli człowiek pogrąża się w marazmie. Z niejakim zdziwieniem stwierdziłem, ze aktywność fizyczna i umysłowa doskonale się uzupełniają - to nie jest tak, że jak jestem zmęczony psychicznie to nie mogę machać mieczem, a jak pomacham to będę potem nieżywy. Wręcz przeciwnie - widać tak działają te całe endorfiny.
I pfff, tłumaczenie jest kreatywnym pisaniem.
