Choć nie mam prawa jazdy i na samochodach znam się gorzej niż fatalnie, to mniej więcej rozumiem, co napisała
Chii - właśnie dlatego, że samochody się psują, ludzie zabierają je do naprawy, później opowiadają o tych naprawach i człowiek chcąc nie chcąc z rozmów znajomych podłapuje takie szczegóły jak to, że w aucie jest coś takiego jak pasek rozrządu

Myślę, że spokojnie można wykorzystać któryś z tych pomysłów w tekście i nie martwić się, że laik nie załapie. Załapie to, co istotne dla fabuły - że zepsuła się część, która nazywa się tak i tak, i znajduje się w trudno dostępnym miejscu.