Latest post of the previous page:
Średnio czytam ok 2-3 książek tygodniowo, dużo kupuję, więc jestem dobrym klientem.Co da mi LC?
Moderatorzy: Poetyfikatorzy, Weryfikatorzy, Moderatorzy, Zaufani przyjaciele
Nie pytaj co Ci da LC, pytaj co Ty możesz dać LCNatasza pisze:Średnio czytam ok 2-3 książek tygodniowo, dużo kupuję, więc jestem dobrym klientem.
Co da mi LC?
Jeśli chodzi o "przerób książek na osobę" to proporcja ta wydaje mi się prawdopodobna. Mam wrażenie, że kobiety znacznie częściej czytają rekreacyjnie i czytają beletrystyke, czy książki w ścisłym tego słowa znaczenieniu. Natomiast teza, że mężczyźni częściej siegają po pozycje niebeletrystyczne (i np. artykuły historyczne czy polityczne, które książkami nie są) pokrywa się z moimi osobistymi doświadczeniami.Romek Pawlak pisze:Pojęcia nie mam. Po prostu odnotowuję zjawisko, a w tej rozmowie rozplątuję sznurek, bo moim zdaniem nie jest tak, że na każdego faceta, który sięga po książkę, przypadają trzy kobiety - tylko że kobiety czytają inne książki, o tak wysokich nakładach (i może czytają więcej), że to wypacza obraz w sensie liczby czytelników
Zgoda - przy ok 1000 można LC brać pod rozwagę.Andrzej Pilipiuk pisze:powiedzmy tak: jest z cała pewnością grupa "zawodowych recenzentów" którzy za głupie kilka stówek 20 różnych kont i na 10 różnych blogach umieszczą 30 entuzjastycznych recenzji a nawet napisz obszerną dyskusję "kilku użytkowników" np. na forum wybiórczej.
Natomiast jeśli książkę ocenia kilkuset użytkowników to średnia ocen coś już powinna nam powiedzieć...
I przy best sellerach dla nastolatków. I często przy selfach lub vanity. I przy klasyce.Poczytałam na LC - widać zwłaszcza przy tzw. kobiecej, że to dziwne TWA
, ale głównie przy kobiecej.Cerro pisze:I przy best sellerach dla nastolatków. I często przy selfach lub vanity. I przy klasyce.
Bo potrafi z siebie zrobić idiotę i to jest czasem śmieszne? Na przykład jak próbuje czytelnika "recenzji" kokietować stwierdzeniami o tym, że gówno wie o tym gatunku, nie zna się i go nie lubi, więc wzięła do recenzji?Augusta pisze:bo jaki sens wysyłać recenzencki egzemplarz komuś, kto np. nie lubi danego gatunku?
Kiedyś czytałam reckę jakiejś panny, która czytała moją powieść i w pierwszym zdaniu stwierdziła, że mówiła wiele razy: "nie czytam książek polskich autorów"godai pisze:Bo potrafi z siebie zrobić idiotę i to jest czasem śmieszne? Na przykład jak próbuje czytelnika "recenzji" kokietować stwierdzeniami o tym, że gówno wie o tym gatunku, nie zna się i go nie lubi, więc wzięła do recenzji?Augusta pisze:bo jaki sens wysyłać recenzencki egzemplarz komuś, kto np. nie lubi danego gatunku?
Sorry, ulało mi się
Augusta, chyba wiem o którą recenzję Ci chodzi, bo poczytałam kilka z czystej ciekawościAugusta pisze:Kiedyś czytałam reckę jakiejś panny, która czytała moją powieść i w pierwszym zdaniu stwierdziła, że mówiła wiele razy: "nie czytam książek polskich autorów"godai pisze:Bo potrafi z siebie zrobić idiotę i to jest czasem śmieszne? Na przykład jak próbuje czytelnika "recenzji" kokietować stwierdzeniami o tym, że gówno wie o tym gatunku, nie zna się i go nie lubi, więc wzięła do recenzji?Augusta pisze:bo jaki sens wysyłać recenzencki egzemplarz komuś, kto np. nie lubi danego gatunku?
Sorry, ulało mi się
Więc łatwo się domyślić, po co napisała do wydawcy prośbę o książkę(odbywa się to banalnie: takie przypadkowe blogerki czytają piracką kopię, a egzemplarz papierowy sprzedają na allegro - niestety to powszechnie stosowana praktyka, dlatego autorzy wybierają sobie blogerów i może to faktycznie przypominać jakieś TWA).
Geneza jest prosta: autorki mają grono wiernych fanek, często blogerek i te właśnie osoby otrzymują recenzenckie egzemplarze, co IMHO jest całkiem normalne i logiczne, bo jaki sens wysyłać recenzencki egzemplarz komuś, kto np. nie lubi danego gatunku? Więc wysyła się tym osobom, które lubią danego autora/gatunek, a nie wpycha na siłę![]()
To chyba bardziej szukanie reklamy a nie recenzji.Augusta pisze:Geneza jest prosta: autorki mają grono wiernych fanek, często blogerek i te właśnie osoby otrzymują recenzenckie egzemplarze, co IMHO jest całkiem normalne i logiczne, bo jaki sens wysyłać recenzencki egzemplarz komuś, kto np. nie lubi danego gatunku? Więc wysyła się tym osobom, które lubią danego autora/gatunek, a nie wpycha na siłę