Elegia. Wulgaryzmy!

31

Latest post of the previous page:

Leszek Pipka pisze: Siedzę na tarasie jakiejś dziwnej pizzerii
Na pierwszy rzut oka, tekst nie w moich klimatach. Ale jest tak populary, że postanowiłem przeczytać.

BTW: Legenda: @ <twój tekst> <newline> \ <mój komentarz>

@ częścią klasy, która się odliczyła
\ co to znaczy, że się "odliczyła"? Odliczyć (słownik: odmierzyć określoną część czegoś), czy część może się odliczyć od całości? Czy ci co przyszli zdecydowali kto przyjdzie?

@ bo są wakacje, chyba nieszczęśliwie
\ to bym kropką podzielił + nowe zdanie

@ Że dziwnie pełne, murzyńskie wargi - z których jedna była uszkodzona, chyba przy porodzie, naznaczona w połowie głęboką krechą - rozciągał w uśmiechu głównie wtedy, gdy wracał do szkolnych wspomnień, dopominając się akceptacji dla nieśmiertelnego tekstu o tym, jacy byliśmy zajebiści, jak żeśmy dokładali do pieca, niezależni i inteligentni znacznie powyżej klasowego poziomu.
\ takie długie zdanie?! nieuzasadnione. trudne w odbiorze.

@ bez przydziału do jakiejś konkretnej grupy dla mnie
\ składniowo niepoprane

@ Ja nie miałem nawet na cząstkę tego bogactwa
\ chyba miało być "nie miałem nawet cząstki tego bogactwa"

@ Potem była już tylko sucha rutyna
\ Na ilu pogrzebach trzeba być, żeby kondukt nazwać suchą rutyną?

@ właściwie mój najlepszy przyjaciel – od potem, po szkole, gdy już została za nami
\ ta narracja pierwszoplanowa brzmi bardziej jak mowa potoczna , niż narracja per se

@ I już palimy, co u ciebie, jak leci w życiu, to gdzie pójdziemy
\ memento mori i życie trwa nadal. to raczej byłoby źle, gdyby śmierć powstrzymywała życie, nieprawdaż?

ogólnie:
- wiele zdań za długich, trudnych w czytaniu
- monotonne to to
- historia: smęcenie z bólem dupy o wszystko (takie babskie zrzędzenie). Żądaniowa postawa pasuje bardziej do baby z patologii, a nie klasowego mądrali.
- narracja pierwszoosobowa, niby od osoby dorosłej, pracującej, ale brzmi jakby mówił świeżo upieczony uczniak (tak jak pisałem, brzmi bardziej jak mowa potoczna, niż narracja per se)

Elegia. Wulgaryzmy!

32
popędzony ten text i moze za szybko wrzucony, nie wiem. nie gra mi, przypomina wodorosty splatane sztormem, a w narracji, nawet udającej chaos, powinien byc porzadek dziania się. Tu wodorosty oplotły kamienie i jest chaotycznie i wyboiście.

lecim:
Siedzę na tarasie jakiejś dziwnej pizzerii - była najbliżej cmentarza – wraz z tą częścią klasy, która się odliczyła, żeby pożegnać Maćka.
wydmuszka taka - niby napisane, a nie wiadomo co, bo trudno doprecyzować "jakąś dziwność" pizzerii, szczególnie, ze ani wazna dla fabuły, ani opisuje miejsce.
za to dalej jest wtracenie i ono opisuje, że blisko cmentarza - to jest wazne i zakorzenia mysli czytelnika.
Jakąś częścią, może połową, może nieco więcej niż połową, bo są wakacje, chyba nieszczęśliwie sobie wybrał czas na własny pogrzeb.
tu za dużo na raz i jednak powinno oddechem być podzielone, kropką, bo mamy dwa różne obrazy: pierwszy, o ludziach, skręca do poprzedniego zdania, drugi jest odrębnym bytem i niesie zupelnie inne, niezwiązane informacje o braku umiejętności managerskich trupa.
z innej beczki: za gęsto zaimkami poszło -> "sobie", "własny".
Siedzę na tarasie (...) Ciężko znoszę żałobny rytuał
to sie łaczy czasem i optyką, ale zaraz mamy przeskok i lecimy retrospekcją: "całą „kapliczną” część ceremonii przestałem na zewnątrz".

to samo zdanie:
nie miałem ochoty patrzeć na zwłoki leżące w drewnianym pudle, które, choćby się bardzo nie chciało, zawsze mimowolnie przyciągają wzrok.
budowa zdania łaczy pudło ze wzrokiem.
Nie musiałem opierać się poruszeniom głów (...), by nie uronić żadnego szczegółu w wyglądzie (trupa)
jak wywalić zdanie podrzędne, te dwa - o czym one mowią?
falowanie i powiew szeptów
ładne to jest.
ciche skupienie, jakie się zmarłym po prostu należy. Chociaż wtedy - bo gdy są żywi, nie zawsze przydziela im się właściwą porcję uwagi.
zabrakło wypełnienia tutaj i wyszło kulawo, że gdy zmarli sa żywi cierpia na deficyt uwagi. wiem, co autor chciał, ale co wyszło, to inna bajka.
Stałem paląc i myślałem
znowu za gęsto, narracja robi z bohatera kuglarza, który jednoczesnie balansuje na jednokołowcu i zongluje pilkami. moze przy okazji ma na nosie kijek z talerzem. nie tak, jest sprawozdawczo i bez "dziania się" tu i teraz.
jestem na Maćka wściekły za to, że tak beznadziejnie pokierował swoim życiem. Że dziwnie pełne, murzyńskie wargi - z których jedna była uszkodzona, chyba przy porodzie, naznaczona w połowie głęboką krechą - rozciągał w uśmiechu
i znowu przeskok, rwący narrację: po "życiu" maćka, lądujemy bez celu ( bo jaki jest cel opisu M. akurat teraz, gdy narrator spowadził czytelnika ku glębszej refleksji na tematy ezgystencjalne?) na fizycznym opisie. a gdyby to odwrócić, bo potem jest wspomnienie. klopot, że oparcie go o wargi bohatera, wypacza optykę.
gdy wracał do szkolnych wspomnień, dopominając się akceptacji dla nieśmiertelnego tekstu o tym, jacy byliśmy zajebiści, jak żeśmy dokładali do pieca, niezależni i inteligentni znacznie powyżej klasowego poziomu.
wydaje mi sie, że maciek mógł dopominać się akceptacji wspomnienia "zajebistości", może o to chodziło?, nie "textu" o dokładaniu do pieca i że byli niezależni, etc. <- opisujesz wydarzenia, to, jacy byli i co robili, zobacz:
gdy dopominał się akceptacji wspominając, jacy byliśmy zajebiści, jak żeśmy dokładali do pieca, niezależni i inteligentni znacznie powyżej klasowego poziomu.


wrócę.
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

Elegia. Wulgaryzmy!

33
Sarahaulit pisze: Nie mogę zdecydować się co lepsze..
Zgadnij, co bardziej by mi odpowiadało :-)
Dzięki za wizytę.
Navajero pisze: To tekst na poziomie druku
Uuups! Było blisko... Szczęśliwie dupsko u mnie ołowiane, środek ciężkości nisko, więc nie spadłem z zydla. Se przepiszę i oprawię. Warto koryfeuszy zaliczyć do "ślicznych"! :-P
kamienna pisze: Z zalinkowanego tekstu i komentarzy pod nim wynika, że kto zachwyci się utworem lub czuje sympatię do autora, przestaje zauważać drobne błędy, zaś osoba, która ma do autora stosunek obojętny, dostrzega niedoskonałości. :P
To przez Gorgiasza. On jest jakiś dziwny. Nawet w miły tekst zawsze wplącze te hinduskie filozofie. Nie przedarłaś się, mam zrozumienie dla okazanej słabości, sam ledwo przebrnąłem.
kamienna pisze: Nikt nie formułuje myśli w ten sposób
kamienna pisze: Większość czytelników nie lubi dziwnych form, a tu forma jest męcząca, autor rozwleka zdania, przesadza z przecinkami.
Ty zaś przesadzasz z kwantyfikatorami i to w sposób zupełnie nieuprawniony.
Dobra, kamienna, pora kończyć nasze rozmowy. Dzięki za skuteczny trolling. W końcu to Ty wydusiłaś z Nava coś, co ja będę mógł sobie powiesić na ścianie. Bóg zapłać za niezwyczajne trofeum.

Gabi, Rubio, Zwodzisiu – bardzo dziękuję za wizytę i głos w sprawie.
K.T.Rakoczy – miło mi, że Ci się podobało. Dostrzegłeś rzeczy, o których autor w ogóle nie pomyślał, tym większa jego satysfakcja.
RebelMac pisze: Słowna walka, bój pod właściwym tekstem, skłoniły mnie do napisania pierwszego dłuższego komentarza na forum Weryfikatorium.
No i jak, żyjesz? Oddychaj...

Rebel, mogę sobie coś zarapować?
"DyskUsja gorzEje, podsycAna wymiAną (skrecz)... argumEntów, rzetElnych lub niE, (joł!)...nie ocEniam, to sÓl tego fOrum (joł, joł!)... (teraz laska śpiewa z offu, ładnie ciągnie nutę) zazdroszczęęę autorowi "Elegii" ironiiii i poczucia własnej wartościiiii, yeaaah!"

Poczucie wartości wzrasta z każdym przeżytym rokiem. No bo jeśli kostucha zbiera wokół coraz obfitsze żniwo wśród rówieśników, a Ty żyjesz, to znaczy, że jesteś w tej dobrej puli genowej. Tak, że wszystko jeszcze przed Tobą, przy dobrych wiatrach osiągniesz tę nirvanę. Jest tylko problem na finiszu, bo w jakimś momencie, zupełnie niechcący, przechodzisz w postać strasznego dziadunia, w literackich internetach kręci się takich kilku. Warto, na etapie przed demencją, poprosić kogoś miłego o litościwe odstrzelenie łba przy pierwszych symptomach...
Dzięki, że akurat dla mojego tekstu zechciałeś wyjść z cienia.

Ty, a właściwie to Ty jesteś za, czy przeciw? :-P
Andy pisze: ogólnie:
- wiele zdań za długich, trudnych w czytaniu
- monotonne to to
- historia: smęcenie z bólem dupy o wszystko (takie babskie zrzędzenie). Żądaniowa postawa pasuje bardziej do baby z patologii, a nie klasowego mądrali.
- narracja pierwszoosobowa, niby od osoby dorosłej, pracującej, ale brzmi jakby mówił świeżo upieczony uczniak (tak jak pisałem, brzmi bardziej jak mowa potoczna, niż narracja per se)
Andy, jak dobrze, że już znalazłeś na Wery swoje krzesełko i kubek z kawą. To fajnie, Wery jest naszym drugim domem i mamy wszyscy prawo do komfortu. Twój posunął się już tak daleko, że zrezygnowałeś z preambuły „ja to się nie bardzo znam, więc się (oceniany autorze) nie przejmuj”. Wprawdzie język Twojej wypowiedzi ma więcej wspólnego z Onetem, niż z forum literackim, ale to szczegół nie wart wzmianki. Ważne, że treściwie i dobitnie.
Andy pisze: ta narracja pierwszoplanowa brzmi bardziej jak mowa potoczna , niż narracja per se
A nie wiem, czy narracja se per, czy se nie per, ale wierzę Ci na słowo. Zasygnalizuję tylko swoje rozczarowanie faktem, że oprócz tej zapożyczonej formuły nie przyniosłeś mi szczegółowej porady – co z takim żądaniowym smęceniem zaleca robić Stefek Król, albo Felek Koniecc.
Za ocenę pięknie dziękuję!

Elegia. Wulgaryzmy!

35
Leszek Pipka pisze: Twój posunął się już tak daleko, że zrezygnowałeś z preambuły „ja to się nie bardzo znam, więc się (oceniany autorze) nie przejmuj”
Zwykłe niedopatrzenie. Nie znam się, nie wiem czy twój tekst nie jest może jakimś podgatunkiem, który powinien być zapisywany mową potoczną czy nie. Serio. Jest tu taki tekst "Króciutki fragment Podróżnego, poprawiony i chyba ostateczny", gdzie moim jedynym pytaniem było, czy to przypadkiem nie jest liryka.
Niemniej, twoja odpowiedź jest co najmniej nieprzyjemna. Zapamiętam, żeby więcej nie czytać twoich tekstów.

Elegia. Wulgaryzmy!

36
Leszek Pipka pisze:
Poczucie wartości wzrasta z każdym przeżytym rokiem. No bo jeśli kostucha zbiera wokół coraz obfitsze żniwo wśród rówieśników, a Ty żyjesz, to znaczy, że jesteś w tej dobrej puli genowej. Tak, że wszystko jeszcze przed Tobą, przy dobrych wiatrach osiągniesz tę nirvanę. Jest tylko problem na finiszu, bo w jakimś momencie, zupełnie niechcący, przechodzisz w postać strasznego dziadunia, w literackich internetach kręci się takich kilku. Warto, na etapie przed demencją, poprosić kogoś miłego o litościwe odstrzelenie łba przy pierwszych symptomach...
Dzięki, że akurat dla mojego tekstu zechciałeś wyjść z cienia.
Demencja i postać strasznego dziadziunia raczej nie grozi, mam syndrom "Piotrusia Pana", prawie cztery dychy na karku, a w życiu zachowuję się jak dwudziestolatek.
Leszek Pipka pisze:
Ty, a właściwie to Ty jesteś za, czy przeciw? :-P
Nie, no serio? Really, really, really? Nie wiedziałem, żeś Sheldon Cooper i C-3PO...

Elegia. Wulgaryzmy!

37
Spokojnie ludziska, wyciszcie emocje. Nawet najlepszy tekst nie musi podobać się wszystkim, bo inaczej każdy pisarz nie będący grafomanem, miałby literackiego Nobla. A nie ma. To trochę tak jak z pocałunkiem: technika niby ta sama i oczywista, a jednak nie wszystko jedno z kim... Każdy tekst literacki gra na uczuciach, naciska pewne guziczki w mózgu czytającego. problem w tym, że u niektórych pewnych przycisków nie ma, a u innych działają one inaczej niż autor sobie założył. Stąd i różne reakcje na ten sam tekst. Czasem opowiadanie nie poruszy, bo brak doświadczenia życiowego, bo ktoś czegoś nie doznał, albo - wręcz przeciwnie - doznał w nadmiarze. Wyraziliście swoje opinie i ok. Żaden pisarz nie ma wyłącznie pozytywnych, nawet noblista. Więc nie ma się co napinać.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Elegia. Wulgaryzmy!

38
Taka uwaga krotka tylko, reszta pozniej.
andy pisze:
leszek zielony pisze:częścią klasy, która się odliczyła
co to znaczy, że się "odliczyła"? Odliczyć (słownik: odmierzyć określoną część czegoś), czy część może się odliczyć od całości? Czy ci co przyszli zdecydowali kto przyjdzie?

Leszek zastosowal fajny skrot myslowy, odnoszacy sie do zbiórki (np. harcerskiej albo kiedys na wf), gdzie po ustawieniu towarzystwa w szeregu pada komenda "kolejno odlicz".
Stad klasa sie "odliczyła" (mozna przy okazji pokusic sie o analize relacji w grupie, bo przy podawaniu numeru, ludzie patrza na nastepnego w szeregu - w opowiadaniu, podczas spotkania po latach to "odliczenie" pozwala domyslec sie elementu analizy wizualnej i porownan co bylo, co jest ).
Zgrabnie wyszlo.
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

Elegia. Wulgaryzmy!

39
kamienna pisze: Ale dlaczego świetnie napisany i dlaczego pióro przez duże P? Nie wiadomo.
kamienna, wyciągasz mnie z samotni, niechętnie, ale odpiszę dlaczego przez duże Pe (z przyjemnością zmłóciłbym Cię na scrabblowej planszy, oj zmłócił :D)

Dla mnie - prostego motocyklisty (który pisze mało, a będzie jeszcze mniej, bo pisanie to nie moja bajka) ten miniak idzie w całości bez zmian. Tekst piję jak zimne piwo po robocie. Dlaczego? Bo cechuje go prawdziwość, autentyzm, bo zrobił mi déjà vu. W zacytowanym fragmencie 100%
Widziałem kilka drobin do poprawy - może, ale bym niczego nie zmieniał.

Niemniej z ciekawością poczytuję sugestie do Elegii.

Zawsze poprawiać będzie mi humor i wywoływać szeroki uśmiech, jak kompletne beztalencia - sami prezentujący w tuwrzuciu poziom wczesnogimnazjalny, (nie Ty) wchodzą pod czyjeś teksty pisząc, że w warstwie literatury widzą to czy tamto, czy też sugerują budowę zdań i przecinki. To jest pięęękne:))

Elegia. Wulgaryzmy!

40
brat_ruina pisze:Zawsze poprawiać będzie mi humor i wywoływać szeroki uśmiech, jak kompletne beztalencia - sami prezentujący w tuwrzuciu poziom wczesnogimnazjalny, (nie Ty) wchodzą pod czyjeś teksty pisząc, że w warstwie literatury widzą to czy tamto, czy też sugerują budowę zdań i przecinki. To jest pięęękne:))
To ja juz komentowac nie bede :oops:
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

Elegia. Wulgaryzmy!

41
Navajero pisze: Spokojnie ludziska, wyciszcie emocje. Nawet najlepszy tekst nie musi podobać się wszystkim
Tekst jak tekst, ale obrona przez atak personalny na osobę komentującego pokazuje tylko poziom kultury autora.

W tym wątku dyskutujemy o tekście. I tego tematu prosimy się trzymać.

God

Elegia. Wulgaryzmy!

43
brat_ruina pisze:
ravva pisze:To ja juz komentowac nie bede :oops:
Bekhend - "Konsekwencje" nie są poziomem wczesnogimnazjalnym, napisanym przez beztalencie.
nie to, nie. tylko momenatmi czytać hadko :-?

dobrze, zobaczmy, co dalej:
ostatnio było o "wracał do szkolnych wspomnień", potem - mam wrażenie - troche skok na głowkę łamańcem stylistycznym, ze 3x go czytałam, taki jest niezwykły, i za każdym mnie ciekawilo, jak osiągnąles ten uklad:
Gówno prawda, przemykanie się na marginesie, bez przydziału do jakiejś konkretnej grupy dla mnie, z różnych przyczyn, było przymusem, trzymaliśmy się razem tylko dlatego, że ja byłem biedny, a on miał starych z jakimś niewielkim biznesikiem, niewiadomym sposobem funkcjonującym przez całą komunę.
co tu mamy? 2 bohaterów, z których jeden, jest biedny i stąd jego pasożytnictwo na marku. to jasne i do zrozumienia, korzyści z tego związku sa oczywiste, ale logika wywodu szwankuje, bo, moim skromnym zdaniem, uzasadnienie tej relacji "on miał starych z jakimś niewielkim biznesikiem, niewiadomym sposobem funkcjonującym przez całą komunę." jest spowodowane zerwaną myslą, która miala biec w innym kierunku. tu powinien byc powód, dla którego marek zbudował przyjaźń/kolegował się z biednym chłopakiem. co z tego miał? daczego akurat z tym, skoro pewnie byli inni, lepiej ustawieni. tu dziura jest i jej nie rozumiem.
dalej lecimy kontynuacją sytuacji rodzinno-społecznej marka, i by sie związalo ladnie, gdyby nie wyrwa w pierwszym zdaniu. Dalej narracja wedruje konsekwentnie realiami opartymi o materializm i nagle znowu wolta i znów niezrozumiala, bo lecimy do wspomnień: "Tyle było tej zajebistości(...)".
i teraz tak: porwany jest układ akapitu, bo całośc by slicznie się połączyła, gdyby syt. finansowa marka stanowiła preludium do linii wspomnien. plus brak wyjasnienia, co trzymało marka z narratorem, co od niego dostawał w zamian za szanse dotknięcia zachodniego luksusu.

i kolejne wspomnienie, podobnie wyrwane z kontekstu, poprzedzone twierdzeniem, że marek "nie kupił niczyjego zainteresowania", sam zerknij: "nie kupił niczyjego zainteresowania (w dopelniaczu). Poza Robertem (w narzedniku)" - żeby to popłynęło bezkolizyjnie, zagrało podobnymi nutami, powinno trzymac się ciągu gramatycznego, funkcji i "zainteresowania Roberta".
Poza Robertem, ale to już później, znacznie później, gdy Robert siedział w pace za jakieś duże mafijne machloje w polonijnej firmie, poprosił, a może wręcz kazał koledze z klasy, żeby mu przywoził żarcie i fajki, dbał o osieroconą rodzinę."
czytam i brak mi danych: robisz przeskok, mamy "dużo później", ale kwantyfikator arbitralności "kazał koledze z klasy" nie jest jasny, bo znów brak wprowadzenia w scenę, nie mamy gry wstepnej, mamy od razu środek dramatu, i epilog: "podobno wydymał Maćka na sporą kasę". i glowię się, czemu robert zainteresował się maćkiem - to jasne, siedzial, potrzebował jelenia, żeby zajał sie "osierocona rodziną", ale skąd u macka imperatyw opiekowania się rodziną i zakluczonym (fajki i żarcie)?

próba wyjasnienia szemrze niesmiało w kolejnym zdaniu - i znów haczy mi konstrukcja opowieści, bo to powinno byc wcześniej, wtedy mozna zrozumiec niezrozumiałe, a tak dostajemy infrmację:
nie było rodziców i ich pieniędzy, a Maciek, nagle zdeklasowany, zamiast przyciągać współczucie dla swoich niepowodzeń, odpychał nielicznych zainteresowanych marudzeniem, ciężko-nudną martyrologią, opowieściami o mieszkaniu, spuszczonym za bezcen i samochodzie, który poszedł do żyda, bo właścicielowi brakowało na podatek, wachę, w końcu na jedzenie.
znowu: co sie stało? rodzice umierają, ci umarli "dużo później", czemu maciek nie przejął zakladu? co mu sie nie udało? trudno budować postać bohatera w oparciu o brak informacji.
zdanie ładne, swoją drogą, lubię takie, szczególnie to: "ciężko-nudną martyrologią, opowieściami o mieszkaniu, spuszczonym za bezcen i samochodzie, który poszedł do żyda, bo właścicielowi brakowało na podatek"

czerwone brzmi znajomo bardzo :-D

następny obraz - bo mysle, że obrazami piszesz, wspomnieniem, skojarzeniem. stawiasz na srodku i obudowujesz. może stad we mnie sprzeciw wobec ukladu kolejnych informacji, bo tu znów - fajny rys ("Maciek podobno pił, o pomoc nie umiał poprosić z wdziękiem") i znowu nie w kolejnosci, bo lecąc skojarzeniami "proszenie o pomoc" zakłada wedrówkę po datki, a okazuje się, ze to bohater wpadał z kasa do maćka i to odwrócenie zaciemnia czytelnośc przekazu i tej fajnej "cienkiej herbaty w brudnej szklance", której odmawiał. może to kwestia oparcia o moje doświadczenia i sasiadkę-pijaczkę, która zawsze pod koniec miesiąca pukała do naszych drzwi z prosba o pożyczkę.
ona do nas, nie my do niej.
żona i dzieci miały w oczach zmęczenie i niechęć. Trzymały się z daleka,
to jasne. ale to już nie:
tylko pies, starawy beagle, leżał na sfilcowanych poduszkach wersalki i czasem się przeciągał.
o co chodzi z psem? i co ma do rodziny, czemu jest inny i o czym nam mówi? a moze inaczej: co chciałes czytelnikowi powiedzieć psem, dlaczego on tu jest, szczególnie w tym kontekscie.

1.
Potem Maciek poszedł do szpitala na serce, też idiotycznie, w końcówce tygodnia,

2.
gorąco było, mieliśmy się spotkać, a ja zubożeć o jakieś z trudnością wycięte z budżetu grosze,
3.
niedziela, personel cały na działkach, na grillach, na urlopach, pewnie nie miał kto usłyszeć dzwonka, albo przyszedł, złorzecząc pod nosem, ale za późno.

3 zdania upchnąlęś w jedno. 1 jest jasna jak kryształ, 2 dwojka już gorzej - bo pozwala domniemywać, że bohater idzie odwiedzić macka w szpitalu, ale równie dobrze, ze mieli spotkac się w domu i nie zdązyli, i w dumie niewaidomo, jak i gdzie. 3 decydujemy się na szpital.
2 i 3 zdanie otwierają nowe stopklatki - to "gorąco było" zrywa z ładnie ułożoną logiką poprzedniego zdania i buduje nowe, chociaz do niego nie pasuje, bo tu snujesz inną narrację, nawiązująca do syt finansowej. to "goraco bylo" mogłoby bezkonflikotowo wskoczyć przed "niedzielę", bo tam pasuje i do działek, grila i urlopu równiez.

ech.
rozumiem fabułę, nie znam kontekstu, pewno szerszy. o ile fajnie powrzucales obserwacje i detale (skrzypaczka z galą, ksiadz z volvicą, zale moni na kochanka-ksiedza, zagrała mi postać danki, chociaz zamknąłeś ja jednym zdaniem, etc.), pojawia się chwilami znajomy klimat "small chat-ów", typowych dla spotkania ludzi, którzy dawno się nie widzieli i wlasciwie nie mają o czym rozmawiac, więc wyciągają przeszłość i plotki. i to jest ciekawie zlapane, dobre obserwacje, trochę ironiczne i z dystansem, a nawet, gdy wchodzimy w bohatera, to jego "A mnie jest smutno, kurwa, jak mi jest smutno" brzmi czysto i lirycznie, i robi amtosfere z 'ćmy barowej'.

ale wykonanie mi przeszkadza, jest chaotyczne, zdania nerwowo łowią obrazy i zatrzymują nie tam, gdzie powinny - może autor leci wspomnieniem spod powiek, chwilą i opisuje, co jest najwyraźniejsze w danym momencie, co szarpnelo pamięcią. Potem doklada cegielki, ustawia jedne za drugą na skojarzeniu. widać gonitwe myśli, przypominanie faktów w trakcie pisania i brak spokoju w tym rozedrganiu reporterskim, żeby napisac, zanim zniknie. może stad niekonczące sie zdania (ja zwykle bardzo takie lubie i podziwiam każdego, kto nie gubi podmiotu pod koniec :D ), mimo, że nawet zderzają się w nich kolejne odsloniete sceny.

i tak mysle, że gdyby dac temu kawałkowi spokoj, dystans, pewnie by popłynął opowieścią, bo autor wzorował się na geniuszu i sporo dobrego wchłonął, zapomniał tylko o porzadku i logicznym ukladzie budowanych zdaniami scen, więc zamiast rzeki mamy wodospad.

klaniam sie :-)
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

Elegia. Wulgaryzmy!

44
Andy pisze: Niemniej, twoja odpowiedź jest co najmniej nieprzyjemna.
Andy pisze: Tekst jak tekst, ale obrona przez atak personalny na osobę komentującego pokazuje tylko poziom kultury autora.
Andy, wchodzisz do mojego tematu i – z grubsza – donosisz, że tekst Ci się nie podobał. Do tej pory wszystko jest w najlepszym porządku, nie ma obowiązku Ci się podobać. Jednak gdy przychodzi do sformułowania argumentów dlaczego masz takie zdanie, zaczynasz wygadywać jakimś idiolektem potworne banialuki, z własnej ignorancji lepiąc paszport weryfikatora. To czego się spodziewałeś? Frenetycznych braw? Braterskich uścisków „na misia”? I zauważ, że dotrzymuję form grzecznościowych, pisząc zaimki wielką literą – w przeciwieństwie do Ciebie. Podziękowałem za opinię, jest cenna, bo reprezentujesz jakąś grupę czytelników. Że mi z nimi nie po drodze, to już całkiem inna historia.
RebelMac pisze: Demencja i postać strasznego dziadziunia raczej nie grozi, mam syndrom "Piotrusia Pana", prawie cztery dychy na karku, a w życiu zachowuję się jak dwudziestolatek.
Taaa... każdy dziadunio tak kiedyś mówił. Na tym polega dramat egzystencjalny :-P
RebelMac pisze: Sheldon Cooper
Nie znam człowieka. Sorki :-(
RebelMac pisze: C-3PO
A, już lepiej. Gdzieś, kiedyś zostanę bogiem :-P
Luz. Naprawdę nie chciałem Cię urazić. Rapowanko było dla żartu :-)
Navajero pisze: Każdy tekst literacki gra na uczuciach, naciska pewne guziczki w mózgu czytającego. problem w tym, że u niektórych pewnych przycisków nie ma, a u innych działają one inaczej niż autor sobie założył.
Navajero pisze: Żaden pisarz nie ma wyłącznie pozytywnych, nawet noblista.
Święte słowa. Miałbym powody do zmartwień (nie takie wielkie, nie szykuję się na pisarza), gdyby wszystkim się podobało.
brat_ruina pisze: ...bo zrobił mi déjà vu. W zacytowanym fragmencie 100%
No i co tu gadać? Guziczek. Brat, to brat :-)

@Ravva.
Gdybym próbował odnosić się do wszystkich podniesionych przez Ciebie kwestii, wylądowałbym w narożniku, gdzie o jedyne krzesło walczą: Dżastek, Betonowy Dziadunio, Ser Ognisko i Pewien Prowadzący Gąsior. Wolałbym tego uniknąć, więc jeśli jesteś zainteresowana szczegółowym wyjaśnieniem, punkt po punkcie, dlaczego nie zgadzam się z Twoim odczytaniem i sugestiami poprawek, mogę to zrobić na privie.
A teraz tylko krótko: tekst MIAŁ BYĆ gęsty, rwany, nieliniowy, chaotyczny (chociaż chaos jest tylko narzędziem, o czym świadczy fakt, że jakaś grupa czytelników poskładała z niego opowiadaną historię - czy i co z niej wyniosła to już jest poza zasięgiem moich mocy sprawczych), wielowarstwowy, z dziurami na domysły. Z wodorostami i nawet odrobiną mułu. Chciałabyś go wygładzić i skanalizować, niwecząc ten zamiar.
I odleżał się dłużej, niż mogłabyś sądzić.
Ale i tak, bez względu na mój upór, dziękuję Ci bardzo za wysiłek włożony w weryfkę. Pewnie może być materiałem szkoleniowym, na pewno poszerza spektrum opinii.
Dzięki!

Ludzie, wróciłem z lasu. Grzyby się zaczynają. Z perspektywy zielonej ciszy wszystkie spory o literaturę wyglądają jakby mniej poważnie :-)

Added in 5 minutes 14 seconds:
Sarahaulit pisze: Nie powinnam. Wiem.
Ale nie mogę się powstrzymać.
UWIELBIAM TWOJE KOMENTARZE ::))
Znowu mi to robisz. Nie ten wybór...
Żartowałem. Dobre i to. Dzięki!

Elegia. Wulgaryzmy!

45
A cóż mogłabym napisać przy tej ilości słów, które już padły?
Skoro jednak potrzebujesz :
Czuję Cię i czuję ten tekst. Wszystkimi zmysłami.
Bardzo mi się podoba .
Nie rozbieram zdań na części składowe- nie znam się na tym.
Po prostu - czuję.
:)
ps.
Lepiej?:P
Brniesz w mgłę, a pod stopami bagno, uważaj - R.Pawlak 28.02.2018

Elegia. Wulgaryzmy!

46
Leszek Pipka pisze: (...) jeśli jesteś zainteresowana szczegółowym wyjaśnieniem, punkt po punkcie, dlaczego nie zgadzam się z Twoim odczytaniem i sugestiami poprawek, mogę to zrobić na privie.
poprosze.
A teraz tylko krótko: tekst MIAŁ BYĆ gęsty, rwany, nieliniowy, chaotyczny (chociaż chaos jest tylko narzędziem, o czym świadczy fakt, że jakaś grupa czytelników poskładała z niego opowiadaną historię - czy i co z niej wyniosła to już jest poza zasięgiem moich mocy sprawczych), wielowarstwowy, z dziurami na domysły.
rozumiem pojecie chaotycznosci w opowiadaniu w warstwie fabularnej, ale tu chaos jest w konstrukcji zdan. Niektorym to nie przeszkadza, mi tak, dlatego zwrocilam uwage i chetnie z toba porozmawiam.
Chciałabyś go wygładzić i skanalizować, niwecząc ten zamiar.
nie, ja chce przywrocic logiczny sens zdan.
I odleżał się dłużej, niż mogłabyś sądzić.
:mrgreen: to już nieweryfikowalne.
Ale i tak, bez względu na mój upór, dziękuję Ci bardzo za wysiłek włożony w weryfkę.
Zdarzylo ci sie pracowac nad moimi tekstami i tez poswieciles im duzo czasu. ;-)

A teraz chodz w kuluary, pogadamy ;-)
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”