Prolog pewnej powieści fantasy

31

Latest post of the previous page:

Michał123 pisze: (pn 07 lis 2022, 17:29) To "tylko" prolog, 3-4 minuty czytania i można zrobić krok dalej, wejść w powieść, stąd zakładam, że nawet jeśli czytelnik w tym momencie odczuje nudę (...), to będzie to nuda chwilowa.
Nie. Jeśli czytelnik odczuje nudę na etapie prologu, to nie będzie żadnego kroku dalej ani wejścia w powieść. Czytelnik rzuci książkę.

To jest cały problem z prologami.

EDIT: Żeby było jasne. Nie uważam, żeby była taka implikacja, że Prolog nie wprowadza postaci → Prolog jest zły.
Awatar: Mirounga leonina.jpg (wykadrowany i ze zmniejszoną rozdzielczością przeze mnie) Autor oryginalnego zdjęcia Serge Ouachée, (CC BY-SA 3.0)

Prolog pewnej powieści fantasy

32
gaazkam, Wiesz, nie stworzyłem prologu w takiej formie, by czytelnika zanudzić pierwszymi kilkoma stronami - przeciwnie, żeby tym krótkim, szerokim kadrem, pokazującym pewną ogólną sekwencję zdarzeń, zainteresować i przyciągnąć. Oczywiście biorę pod uwagę, że taka forma nie każdemu musi pasować, jak i nie każdemu musi pasować cała książka. Nie da się zwyczajnie zadowolić każdego. Tobie, zakładam, nie podeszło, albo nie podeszło tak bardzo, jak bym tego sobie życzył. Szkoda :) Ale dzięki za przedstawienie własnego punktu widzenia. To też jest dla mnie bardzo cenne.
Rem tene, verba sequentur (Trzymaj się tematu, a słowa przyjdą same)
Katon Starszy, zwany Cenzorem

Prolog pewnej powieści fantasy

33
Michał123 pisze: (czw 20 sty 2022, 12:09) Ten dzień zmieni historię świata, o czym wkrótce wielu miało się przekonać.
Może to moja fanaberia, ale tego typu zdania budzą we mnie niesmak. Jakbym czytał trailer. Nawet w myślach staram się wypowiedzieć to zdanie zmysłowym, basowym głosem jednego z tych typów, co to zawsze robią za lektorów na zajawkach filmów :D
Czy ten prolog zachęca? To się nie udało. Brak tu jakiejś tajemnicy, czegoś co sprawiłoby, że pomyślę: "kuźwa, co tu się odwaliło, chcę wiedzieć co się za tym kryje". To po prostu jakaś tam bitwa. Dość dziwne wydaje mi się, że pogranicznicy nawet nie mają podejrzeń z kim walczą. Lista potencjalnych przeciwników zdolnych wystawić taką armię i zaatakować z tego konkretnego kierunku nie powinna mieć rozmiarów książki telefonicznej, prawda?

Nie do końca układa mi się w głowie kształt granicy, która jest broniona. Najpierw jest morze, potem mewa wlatuje nad ląd, leci kawałek i dopiero jest granica. Skąd przybył wróg? Wylądował na plaży? Chyba nie. Szedł wzdłuż wybrzeża? Czy miejsce akcji to jakiś rodzaj przesmyku, coś jak Termopile? Tyle pytań, a Twój tekst nie pozwala wyobraźni wykreować odpowiednich obrazów. Uważam też za spory mankament, że nie ma tu żadnego bohatera. Wspominasz, że kilku wojaków uciekło. Może warto wsadzić protagonistę w buty jednego z nich? Wątek z ptakiem uważam za kompletnie zbędny, wręcz komiczny. Koniec końców ta mewa jest jedyną istotą w tym tekście przedstawioną jednostkowo, a nie zbiorowo. Można odnieść wrażenie, że ona jest ważna dla fabuły i jeszcze się pojawi.
Tyle. Nie wiem, co mógłbym jeszcze dodać, nie jestem koneserem gatunku.

Prolog pewnej powieści fantasy

34
Ondraszek, dłuższą chwilę zastanawiałem się, jak Ci odpowiedzieć :)
Oczywiście szanuję twoje zdanie i cieszę się, że zechciałeś poświęcić chwilę na przeczytanie i komentarz. Czy to zawoalowane "dobra, spadaj, bo nie masz racji?" Nie, absolutnie nie ;)

Tylko tak - piszesz, że brak tajemnicy, brak zachęty i ogólnie kiepsko. Przy czym po chwili stawiasz szereg pytań, które w prologu nie mają odpowiedzi - jaka to granica, skąd przybyli napastnicy, kim są napastnicy - wszystkie te pytania i wiele więcej doczekuje odpowiedzi w toku powieści. Więc jakieś tam wrażenia i pytania pojawiły się podczas lektury. Inna sprawa, czy te wrażenia, to poczucie niedosytu zachęca, czy wręcz zniechęca Ciebie, jako konkretnego czytelnika. Zakładam po komentarzu, że Ciebie zniechęciło.
Niemniej tu zupełnie świadomie i zamierzenie przedstawiłem jedynie krótki wycinek z mocno ograniczoną perspektywą - najpierw mamy mewę, która z lotu ptaka daje nam jako taki ogląd na miejsce tej konkretnej akcji, a później schodzimy do poziomu niemal samej ziemi, gdzie anonimowi obrońcy ścierają się z anonimowymi napastnikami. I koniec. Czytelnik, jeśli zechce, zrobi krok dalej i na kolejnych stronach wszystkiego się dowie. Jeśli nie zechce - szkoda, ale spodziewałem się oczywiście, że mój tekst, jak każde inne dzieło - film, piosenka, danie na talerzu, czy cokolwiek, nie trafi w każde upodobania.

Mewa jako element komiczny - aj, no szkoda, że tak to odebrałeś :) Ale znów - piszesz, że można odnieść wrażenie, ze jest ważna dla fabuły i jeszcze się pojawi. Czy się pojawi, czy może jest tylko losową, nic nie znaczącą w skali przedstawionego świta, istotą, która akurat przelatywała obok? A jeśli się pojawi, to w jakim charakterze? Tekst jest prologiem do powieści i cała reszta, włącznie ze wszystkimi pytaniami, dzieje się na kolejnych stronach :)

Ale raz jeszcze, dzięki ;)
Rem tene, verba sequentur (Trzymaj się tematu, a słowa przyjdą same)
Katon Starszy, zwany Cenzorem

Prolog pewnej powieści fantasy

35
Michał123 pisze: (sob 12 lis 2022, 10:53) Czy to zawoalowane "dobra, spadaj, bo nie masz racji?" Nie, absolutnie nie
Ja również nie mam nic przeciwko krytyce krytyki :)
Michał123 pisze: (sob 12 lis 2022, 10:53) Tylko tak - piszesz, że brak tajemnicy, brak zachęty i ogólnie kiepsko. Przy czym po chwili stawiasz szereg pytań, które w prologu nie mają odpowiedzi - jaka to granica, skąd przybyli napastnicy, kim są napastnicy - wszystkie te pytania i wiele więcej doczekuje odpowiedzi w toku powieści. Więc jakieś tam wrażenia i pytania pojawiły się podczas lektury. Inna sprawa, czy te wrażenia, to poczucie niedosytu zachęca, czy wręcz zniechęca Ciebie, jako konkretnego czytelnika. Zakładam po komentarzu, że Ciebie zniechęciło.
Zdaje sobie sprawę, że prolog nie może zawierać łopatologicznego wyjaśniania. Ale twój ma w sobie i tak za dużo szczegółów topograficzno-geograficznych, które ani nie są porywające, ani nie pełnią jakiejś konkretnej funkcji w tekście, co najwyżej wprowadzają chaos. Piszesz, że w dalszej części to się wyjaśnia. W takim razie po co w ogóle umieszczać o tym wzmianki w prologu? Jest granica i jest las, w którym kryją się obrońcy i to w zupełności wystarczy.
Moja prywatna opinia jest taka, że jeśli coś jest zupełnie niejasne i niezrozumiałe, to jest nieciekawe. Zresztą bitwa sama w sobie nie jest niczym intrygującym, to całkowicie standardowe zjawisko występujące od tysięcy lat w ludzkiej społeczności. Bez fabularnej podbudowy, trudno wywołać nią emocje, a bez emocji nie będzie zaciekawienia. Nie da się złowić ryby na samą żyłkę bez haczyka. Czytelnik też potrzebuje czegoś, o co się zahaczy. Czy naparzanie się anonimowych ludzi bez kontekstu, jest wystarczające, żeby zachęcić? Cytując klasyka: nie wiem, ale się domyślam.

Prolog pewnej powieści fantasy

36
Ondraszek pisze: (sob 12 lis 2022, 12:10) Ja również nie mam nic przeciwko krytyce krytyki :)
I to mi się podoba :)
Ondraszek pisze: (sob 12 lis 2022, 12:10) . Ale twój ma w sobie i tak za dużo szczegółów topograficzno-geograficznych,
No trochę ma, nie przeczę - tyle, ile "widzi mewa", ale też nie na tyle, moim zdaniem, by pretendować tekstem do podręcznika od geografii :)
Ondraszek pisze: (sob 12 lis 2022, 12:10) . Zresztą bitwa sama w sobie nie jest niczym intrygującym, to całkowicie standardowe zjawisko występujące od tysięcy lat w ludzkiej społeczności. Bez fabularnej podbudowy, trudno wywołać nią emocje,
Znów kwestia dyskusyjna - jakaś bitwa, zgoda. Ale dlaczego dali się tak zaskoczyć? Dlaczego byli nieprzygotowani? Kto ich napadł i w jakim celu? Skąd w tym wszystkim orkowie? Te pytania mogą się pojawić, ale nawet jeśli się pojawią, można je przegonić, jak natarczywą muchę, a można też czytać dalej, chcąc głębiej wejść w świat. Wolna wola czytelnicza :)
Powiedzieć mogę tylko, że cała konstrukcja prologu nie jest dziełem przypadku, ale powtórzę też że wersja, którą mam aktualnie, różni się trochę od tego, co tu wisi. Od czasu napisania wersji, która jest tu na forum, nauczyłem się trochę, m.in. również dzięki wery, więc grzechem byłoby nie poprawić :P
Konkludując - wiem, że nie każdemu to podejdzie, takie moje ryzyko. Statystykę mam na razie mocno upośledzoną, bo próba czytelników jest niewielka, ale póki co trochę więcej tych, którzy czytali, jest na "tak". Powiedzmy 65/35 . Niemniej póki cały tekst nie doczeka się wydania i nie trafi do szerszego grona, to wszystko inne z mojej strony pozostanie czczą gadaniną :)
Rem tene, verba sequentur (Trzymaj się tematu, a słowa przyjdą same)
Katon Starszy, zwany Cenzorem
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”