Na początek szczegóły:
Po lewej stronie z lasów, jakby nagle, wyrastają góry,
Jak masz góry, to to jest właśnie to, na co w pierwszej linii zwraca się uwagę. One się po prostu rzucają w oczy, a dopiero potem las, i taka kolejność powinna być. Chyba że te góry były blisko horyzontu, czyli daleko od mewy, albo ostatecznie, że te lasy były takie ciemne i gęste i coś tam jeszcze, że to one zwracały uwagę. A ponieważ o tych górach dalej ani widu ani słychu, spokojnie można je tylko napomknąć w stylu: „lasy kończyły się pasmem gór”, albo je w ogóle wywalić.
pozwolą czytelnikowi na zbudowanie pewnego obrazu, czy po prostu ogólnej mapy, na której dzieją się wydarzenia
wystarczy obraz wąskiej polany między lasami. Potem, w trakcie czytania, ten obraz może się rozszerzać. Ważniejsze dla akcji jest, na przykład, strona prawa i lewa, by ogarnąć mniej więcej gdzie te hordy wojaków są – nasi z lewej a wrogi z prawej, coś w tym guście.
Dziesiątki, wiele dziesiątek zbrojnych, może nawet pełne dwie setki.
Kryją się między drzewami, to jak można ich tak dokładnie policzyć? Czy ta informacja jest aż tak ważna? (że dwie?) Wystarczyłoby bez tych „dwie”.
Tu są właściwie dwie armie - obrońcy w liczbie dwóch niepełnych setek i napastnicy w liczbie zdecydowanie większej niż dwie setki. Być może niezbyt precyzyjnie to zaznaczyłem w tekście.
Ta informacja jest ważna, ale nie wstawiałabym tu liczb ale raczej coś w rodzaju że po jednej stronie mała grupa a po drugiej las aż szumiał od idących osobników.
Miejsce akcji to polana i skraj lasu oraz sam las. Tu chociażby łucznicy siedzący na drzewach na samym jego skraju.
Problem jest w tym, że my (czytelnicy) się tu gubimy, i to niedobrze, jeśli musisz to tłumaczyć w komentarzach (taka bardziej ogólna uwaga). Scena powinna być bardziej przejrzysta / przejrzyściej opisana. Na marginesie. Nie bardzo mi pasuje określenie „polana” dla tak właściwie to długiego i wąskiego pasa przestrzeni, przesmyku. Polana to raczej przestrzeń ograniczona i zamknięta, a ten pas (skoro to ma być granica) to chyba ciągnie się jeszcze dalej?
zdążył chaotycznie i bardzo zdawkowo przedstawić
ee. jakie jest skojarzenie (emocjonalne) ze „zdawkowo”?
Nie wszyscy byli ludźmi.
Po takim niecodziennym stwierdzeniu oczekiwałoby się jakiegoś, choćby małego wytłumaczenia (jakby ciąg dalszy zdania). A tu mamy: „Zauważyli i dopadli zwiadowców”
W trawie z pewnością ktoś jest. I jest ich wielu.
W trawie to raczej mrówki, czy może ta trawa miała po 2 metry wysokości? I skojarzenie – ktoś (pojedyncza osoba) w kontraście do „wielu”. Wiele ktosi.
Pora się przekonać. Dowódca upewniwszy się, że łucznicy są gotowi do strzału, nakazał krótkim gestem wystrzelić salwę.
Nie wiedzą z kim mają do czynienia, i pierwsze co robią by się tego dowiedzieć to strzelają w ich kierunku?? Te strzały to kamery miały czy co? Inaczej mówiąc - zgubiła się tu logika. Chce wiedzieć kto - więc strzela?
Są kompletnie zaskoczeni taką liczbą napastników.
No właśnie. Jakiś zwiad przed walką by się przydał, a jeśli nie był możliwy, to należałoby wspomnieć dlaczego.
Z wysokich traw poderwali się i rzucili do szaleńczego biegu w kierunku lasu napastnicy. Ludzie, mnóstwo ludzi
Ee, kto? Bo zgłupiałam. To ci z lewej czy ci z prawej, albo jakoś tak? Już wcześniej opis jest niezbyt wyraźny. Bo napisałeś: „Wśród drzew po północnej stronie oraz w krzakach między nimi kryją się ludzie.”, więc skoro tu piszesz „ludzie” to automatycznie pomyślałam o strażnikach (północna czy południowa strona, kompletnie nic mi nie mówi. I tu i tam są „ludzie”. Może określ to jakoś inaczej?
I tak ogólnie do tej bitwy - takie jakieś to nieskładne, strażnicy w strachu (i małej ilości) ruszają na wojnę z nieznanym wrogiem, który okazuje się być w olbrzymiej ilości, i walą na odlew i wrzeszczą i tak właściwie to nie wiadomo po co i o co. Pamiętaj, że my wiemy tylko tyle, ile ty nam powiesz, a na razie to właśnie tak wygląda, a wygląda, że robią to zupełnie bez powodu.
Nie mogą zrobić nic.
Ogólna uwaga warsztatowa – problemy z szykiem zdania. Sprawdź to. Wiem, ze starasz się na archaizmy, i może akurat ten przykład jest ok, ale takich jest więcej w tekście i to nie tłumaczy się stylem.
Jedynie ci, którzy szczęśliwie stali nieco z tyłu,
No rzeczywiście. Mordobicie na całego, wrzaski i latające flaki, a ci tu sobie stoją i fajki palą. Jak już, to „zostali z tyłu”
Teraz ich ciała leżą pod stopami najeźdźców, zmasakrowane i martwe.
Dziwadełko

. Przy tej konstrukcji, ciała „leżą”, to tak jakby - „coś robią”, czyli ciała aktywnie leżą martwe. Czy może tylko ja to widzę?
Przy czym wynika to trochę z formatowania tekstu na forum, gdzie kolumna ma szerokość ok 150 znaków…
Pokazałeś nam tu tylko mały fragment, więc miło by było jednak coś z tym zrobić. Oko musi się gdzieś zahaczyć bo inaczej tekst nudzi.
Zdaję sobie sprawę, że trochę tu ozdobników.
Taa. Trochę

. Rzecz w tym, że w tekście (jak na razie) opisującym bitwy, walki, najazdy, takie zdobniki po prostu są nie na miejscu. Przykład:
Szczęk stali, trzask łamanych tarcz, jakże inny od tego głuchy trzask łamanych kości, straszliwy wrzask tych, którzy właśnie udają się w objęcia śmierci.
Właściwie by uszło, nie jest najgorzej, ale masz tu „kakofonię” dźwięków (ten „wrzask” nieco śmieszy) i zaraz obok tego „objęcia śmierci”. Zupełnie inne skojarzenie (odczucie)
Są oddziałem, grupą, gdzie w tym momencie indywidualności są zupełnie zbędne.
Rzecz nie w tym, by wyróżnić jakąś osobę, ale by w ogóle cos poczuć, zainteresowanie, by się przejąć tą historią. Niestety, to nie wyszło. Owszem, można napisać coś takiego zupełnie bezosobowo, ale to trzeba wiedzieć jak. I może, jak nie jakąś osobę, to może właśnie skup naszą uwagę na całej grupie, byśmy się przejęli jej losem? Odrobina patosu w stylu - obrońcy ojczyzny padli na posterunku?
Początek z mewą nie bardzo. Opis jakby poetycki, takie nic o niczym. A chyba powinno coś mówić o tym o czym to opowiadanie będzie? Ten kto się tym zainteresuje, odpadnie po dalszej części, ten, którego by zainteresowały orki, odpadnie po pierwszych zdaniach.
Znów - chęć podkreślenia dramatyzmu i bezradności obrońców. Może faktycznie za dużo - nie mówię, że nie

Ogólnie – przegadane. Połowę można spokojnie wyrzucić. A Sceny akcji powinny być szybkie, dynamiczne. Za dużo nie buduje napięcia, ale wręcz powoduje ziewanie – „daleko jeszcze?”
w różnorakich "poradnikach nowoczesnego pisania"
oj, ostrożnie z tym

. I owszem, szkolić się zawsze trzeba, ale jak piszesz dla czytelników, to ty jesteś pierwszym czytelnikiem i to tobie powinno się podobać (powinieneś tak pisać by tobie się podobało), a nie jakimś tam radom z poradników. Poza tym, co w jednym tekście dobre, to niekoniecznie w drugim. Lepszym przewodnikiem jest czytanie książek, samej literatury. (i dawanie tekstu na pożarcie na forum

).
znalazłem silne wskazówki tego typu - by informacje porcjować, rozrzucać i kamuflować, co ma pozwolić czytelnikowi na samodzielne łącznie wątków.
A to absolutnie racja. Tylko, że to trzeba robić właściwie, za dużo informacji (strony świata) czy za mało (tak właściwie to kto z kim się morduje i po co) to często trudno wyczuć,
------------------------------------------------------------------
A teraz podsumowanie.
Chyba się domyślam, co chciałeś zrobić – taki bezosobowy wstęp wprowadzający w sytuację, i nieco poetycki (mewa). Niestety nie wyszło. W tym przypadku trzeba by jeszcze bardziej ograniczyć „realność” wydarzeń, jeszcze większy dystans, same wydarzenia plus może mały opis tych emocji, więcej napomknięć budujących nastrój. Taki pomysł:.
Przygranicznych strażników dosięgły niepokojące wieści, więc nocą trzech zwiadowców udało się konno na rozpoznanie. Wrócił jeden. Co znacznie gorsze, wrócił pieszo, biegnąc w panice ze strzałą wrażoną w bok. Do strażnicy dotarł na wpół żyw, jednak nim wydał z siebie ostatnie tchnienie, zdążył chaotycznie i bardzo zdawkowo przedstawić, co widział. A widział liczną i ponad wszelką wątpliwość porządnie uzbrojoną grupę. Nie wszyscy byli ludźmi.
Niepokojące wieści dotarły do przygranicznych strażników - zauważ zmianę nacisku z osób - Przygranicznych strażników – na - niepokojące wieści
Wrócił jeden. Ze strzałą wrażoną w bok. Nim wydał z siebie ostatnie tchnienie, zdążył ich ostrzec – do granic zbliżała się liczna i porządnie uzbrojona grupa. Nie wszyscy byli ludzmi..
To skróciłam i wydaje mi się, że to może być to..
Widzą wiele drobnych ruchów. A może to tylko zmęczony wzrok ich zwodził? Nie, to niemożliwe, wszyscy razem nie mogą się mylić.
To już zbyt mały dystans, tu czujemy jakbyśmy byli tuż obok nich i patrzyli ich oczami. Można by to jednak:
Wiele drobnych ruchów, tak drobnych, że mogłoby się wydawać (dystans), że to tylko zmęczony wzrok ich zwodził? Ale wszyscy razem nie mogą się mylić.
Tu już bardziej bezosobowo.
Podsumowując. Jeśli miałeś właśnie to na myśli, to cały tekst trzeba by kompletnie przeredagować. A to dość trudne, może więc lepiej sobie odpuścić i zrobić normalną „rąbankę”? Albo taki krótki wstęp, np., że mewa widzi pobojowisko?